Pamięć Cudu nad Wisłą

Zuzanna Smoleńska

publikacja 12.08.2008 14:59

Po ogłoszeniu przez Polskę niepodległości, żeby ustalić granice, musieliśmy stoczyć jeszcze sześć wojen. Najważniejsza z nich, najbardziej zagrażająca odradzającemu się państwu, była obrona przed inwazją bolszewicką w 1920 r. Idziemy, 10 sierpnia 2008

Pamięć Cudu nad Wisłą



„Urodziłem się w roku 1920, w maju, w tym czasie, kiedy bolszewicy szli na Warszawę. I dlatego noszę w sobie od urodzenia wielki dług w stosunku do tych, którzy wówczas podjęli walkę z najeźdźcą i zwyciężyli, płacąc za to swoim życiem. (…) Już wtedy zdawało się, że komuniści podbiją Polskę i pójdą dalej do Europy Zachodniej, że zawojują świat. W rzeczywistości wówczas do tego nie doszło. Cud na Wisłą, zwycięstwo marszałka Piłsudskiego w bitwie z Armią Czerwoną, zatrzymał te sowieckie zakusy”.
(Jan Paweł II, Pamięć i tożsamość”)

Choć odzyskiwanie przez Polskę niepodległości było procesem stopniowym, symboliczną datą pozostaje dla nas dzień 11 listopada 1918 r. To właśnie wówczas – wraz z ostateczną klęską naszych trzech zaborców – Rada Regencyjna Królestwa Polskiego, uprzednio naznaczona przez władze Niemiec i Austro-Węgier, przekazała naczelne dowództwo nad wojskiem polskim brygadierowi, swojemu byłemu ministrowi spraw wojskowych, Józefowi Piłsudskiemu. Po proklamowaniu niepodległości powierzono mu misję stworzenia rządu. W rezultacie Józef Piłsudski – w niespełna 2 tygodnie po wyjściu z magdeburskiej niewoli – przyjął urząd Tymczasowego Naczelnika Państwa oraz, przesadzając o przyszłym demokratycznym charakterze naszego kraju, zmienił jego nazwę z Królestwa Polskiego na Rzeczpospolitą Polską.

Po ogłoszeniu przez Polskę niepodległości, żeby ustalić granice, musieliśmy stoczyć jeszcze sześć wojen. Najważniejsza z nich, najbardziej zagrażająca odradzającemu się państwu, była obrona przed inwazją bolszewicką w 1920 r.



Zakusy czerwonoarmistów


Bolszewicy publicznie potępiając zabory i politykę caratu, praktycznie kontynuowali jednak imperialistyczne założenia Moskwy. Już na przełomie 1918 i 1919 r. na zajmowanych przez siebie terenach tworzyli tzw. czerwone rządy – powstały one m.in. w Finlandii i Estonii, oraz na Łotwie i Ukrainie. Nie obywało się to bez pomocy, zwłaszcza finansowej, wycofujących się z tych krajów Niemców. Jeszcze w sierpniu tego roku przebywający na zachodzie Jan Bierzin, wysoki rangą leninowski działacz, pisał do swego wodza: „Berlińczycy przyślą więcej pieniędzy; jeśli mendy będą się ociągać napiszcie do mnie formalnie” (za: R. Pipes, „Rewolucja Rosyjska. Trzy pytania”.

Największe nadzieje na zniszczenie Polski jako „przeszkody czerwonej rewolucji” zaświtały wśród bolszewickich przywódców latem 1920 r. „Na zachód, po trupie białej Polski do rewolucji światowej” – grzmiał rozkaz Michaiła Tuchaczewskiego. Pierwsze duże uderzenie rosyjskie nastąpiło 4 lipca. „Rozbijając armię polską, rozbijamy pokój wersalski” – miał wówczas powiedzieć Lenin. Polacy – bez pomocy kredytowych z Zachodu oraz bez dostaw żywności i broni za pośrednictwem Gdańska, Austrii i Czechosłowacji, wstrzymanych na skutek nie przyjęcia przez premiera Grabskiego krzywdzących rozwiązań granicznych – znowu pozostawali sami.




12 sierpnia Armia Czerwona rozpoczęła szturm na Warszawę. Na historycznym cmentarzu kamionkowskim, na południe od Radzymina i Ossowa, gdzie później stoczono najkrwawsze walki, przebywał wówczas ks. Ignacy Skorupka. Duchowny, sprawując ostatnią swą Eucharystię, spowiadał młodych żołnierzy przed czekającą ich bitwą. „Gotowano się do strasznej, ostatecznej rozprawy” – pisał w 1930 r. o. Aleksander Łazinski, paulin z Jasnej Góry.

W uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny 15 sierpnia 1920 r. Wojsko Polskie ruszyło do uderzenia na Armię Czerwoną. „I stanęła z jednej strony ćma bezbożnych bolszewików, a z drugiej, żołnierzyki-dzieci, chłopcy od 14 do 20 lat (…), na piersiach polskich żołnierzy był szkaplerz Maryi, na ustach Jej imię, w sercu Jej miłość, a na czele kapłan, ks. Skorupka, z godłem zbawienia, krzyżem w podniesionej ręce” – pisał dalej częstochowski kronikarz.

Dywizje najpotężniejszej ówcześnie armii świata pewne już były pokonania Polaków. Jednak polscy żołnierze– znad Wieprza pod dowództwem Piłsudskiego i środkowej Wisły na czele z gen. Władysławem Sikorskim – odparli bolszewików. Ossowska bitwa uratowała nie tylko Warszawę i nie tylko niedawno odzyskaną przez Polskę niepodległość. Zwycięski bój, wraz z późniejszym sukcesem Marszałka nad Niemnem, powstrzymał marsz Armii Czerwonej i ocalił przed bolszewicką niewolą całą Europę.

„Gdyby Piłsudskiemu nie udało się powstrzymać triumfalnego pochodu Armii Czerwonej w wyniku bitwy pod Warszawą, nastąpiłby nie tylko niebezpieczny zwrot w dziejach chrześcijaństwa, ale zostałoby zagrożone samo istnienie zachodniej cywilizacji – pisał lord Edgar d’Abernon, ówczesny ambasador Wielkiej Brytanii w Berlinie, bezpośredni świadek bitwy – członek specjalnej misji brytyjsko-francuskiej w Warszawie. – Bitwa pod Tours uratowała naszych przodków przed jarzmem Koranu. Jest rzeczą prawdopodobną, że bitwa pod Warszawą uratowała Europę Środkową, a także część Europy Zachodniej przed o wiele groźniejszym niebezpieczeństwem: fanatyczną tyranią sowiecką”.



Zemsta Stalina


Z wdzięczności za cud nad Wisłą już 8 grudnia 1920 r. odprawiono w warszawskiej katedrze specjalną Mszę św. W rok po bitwie – z polecenia Episkopatu Polski – we wszystkich świątyniach odśpiewano uroczyście dziękczynne „Te Deum”. Później, w październiku tego roku marszałek Piłsudski udał się zaś na samotną dziękczynną pielgrzymkę na Jasną Górę.

Ale znaczenie bitwy zrozumieli też i ci, którzy najwięcej na niej stracili. „Gdyby Polska stała się sowiecka, pokój wersalski zostałby zburzony i cały system międzynarodowy ustanowiony dzięki zwycięstwom nad Niemcami runąłby – mówił już we wrześniu 1920 r. Lenin. – Polska wojna była najważniejszym punktem zwrotnym nie tylko w polityce Rosji Sowieckiej, ale także w polityce światowej. Uważaliśmy bowiem, że gdzieś pod Warszawą znajduje się nie centrum polskiego rządu burżuazyjnego, ale centrum całego współczesnego systemu imperialistycznego oraz że okoliczności pozwalają nam wstrząsnąć tym systemem i prowadzić politykę nie w Polsce, ale w Niemczech i w Anglii (...) Niemcy ogarnęło wrzenie rewolucyjne, a angielski proletariat wzniósł się na zupełnie nowy poziom rewolucyjny. Wszystko tam było gotowe do wzięcia. Lecz Piłsudski i jego Polacy spowodowali gigantyczną, niesłychaną klęskę sprawy światowej rewolucji”. „Musimy nadal przechodzić od strategii ofensywnej – stwierdził na koniec mowy Lenin – bez ustanku, aż wykończymy tych Polaków na dobre!” (cytaty z przemówienia Lenina za: J. Szaniawski, Zwycięstwo nad Wisłą, w: Nasz Dziennik 14-15 VIII 2007 r.).




Słowa Lenina i pamięć o przegranej bitwie warszawskiej odżyły w ZSRR już w czasie II wojny świtowej – jak stwierdził na naszych łamach dr Tadeusz Krawczyk, dyrektor Archiwum Akt Nowych: „Katyń był zemstą Stalina za przerwany w 1920 r. marsz na Zachód” („Idziemy” nr 32, 12 VIII 2007 r).

Również po 1945 r. sowieci nie mogli nam darować klęski opóźnienia „czerwonej rewolucji”. Okolice Radzymina i Ossowa – miejsca spoczynku ks. Skorupki i jego młodych towarzyszy – były terenami „przeklętymi” przez władze PRL. Przez cały ten okres komunistyczna propaganda zakazywała głoszenia prawdy o roku 1920. Ossowski cmentarz, na którym postawiono kaplicę, włączono do poligonu wojskowego. Przebywanie na nim, nawet po tzw. październikowej odwilży, surowo karano.

– Polscy patrioci z ks. Grzegorzem Kalwarczykiem i ks. Mieczysławem Stafaniukiem oraz nieżyjącymi już księżmi: Ludwikiem Kielczykiem, Kazimierzem Konowrockim i Bogdanem Gertugą – wracali tu jednak rokrocznie. „Zachowując pamięć poległych, modlili się za ich dusze i dbali o kaplicę” – przypominają mieszkańcy Ossowa.




- Zwycięstwo nad Armią Czerwoną to ważna data w naszej narodowej historii. Było to wielkie zwycięstwo wojsk polskich, tak wielkie, że nie dało się tego wytłumaczyć w sposób czysto naturalny i dlatego nazwane zostało «cudem nad Wisłą». Była to wielka bitwa historyczna o naszą i waszą wolność, naszą i Europy. Myślimy o żołnierzach, o oficerach, myślimy o wielkim wodzu marszałku Józefie Piłsudskim, o wszystkich, którym zawdzięczamy to zwycięstwo. Poległych polecamy miłosierdziu Bożemu – mówił Jan Paweł II na radzymińskim cmentarzu, podczas siódmej, przedostatniej podróży apostolskiej do Polski (13 VI 1999 r.).

W miejscach pamięci o bitwie z 1920 r. gromadzą się każdego 15 sierpnia tysiące wiernych. Czczą pamięć tych, którzy z Bożą pomocą ocalili niepodległość Polski i tożsamość Europy. Niebawem do tych miejsc przybędzie jeszcze jedno – ołtarz Cudu nad Wisłą w Świątyni Opatrzności Bożej.