Gdzie jest miara zła?

Alicja Wysocka

publikacja 20.08.2008 11:45

Tylko wybitne jednostki, ludzie wielkiego ducha mogli zobaczyć sens w dwóch straszliwych kataklizmach, które w wrześniu 1939 r. spadły na Polskę. Atak Niemiec i Rosji sowieckiej, połączonych wówczas przymierzem, zyskał miano drugiego rozbioru Polski. Idziemy, 17 sierpnia 2008

Gdzie jest miara zła?



Zarówno naziści w czasie wojny, jak i potem komuniści na wschodzie Europy starali się ukryć przed opinią światową to, co robili. Zachód długo przecież nie chciał uwierzyć w eksterminację Żydów. Dopiero potem wyszło to na jaw w całej pełni. Nawet w Polsce nie wiedziało się o wszystkim, co robili naziści z Polakami, co Sowieci zrobili z oficerami polskimi w Katyniu, a tragiczne dzieje deportacji znane były tylko po części. Później, już po zakończeniu wojny myślałem sobie: Pan Bóg dał hitleryzmowi dwanaście lat egzystencji i po dwunastu latach system ten się zawalił. Widocznie taka była miara, jaką Opatrzność Boża wyznaczyła temu szaleństwu. Prawdę mówiąc, to było nie szaleństwo – to było jakieś „bestialstwo” (…). Jeżeli komunizm przeżył dłużej – myślałem – i jeśli ma przed sobą jakąś perspektywę dalszego rozwoju, to musi być w tym jakiś sens. Jan Paweł II, Pamięć i tożsamość.

Tylko wybitne jednostki, ludzie wielkiego ducha mogli zobaczyć sens w dwóch straszliwych kataklizmach, które w wrześniu 1939 r. spadły na Polskę. Atak Niemiec i Rosji sowieckiej, połączonych wówczas przymierzem, zyskał miano drugiego rozbioru Polski. Gdzie w tym wszystkim jest Bóg, gdzie Jego opieka, dopiero co dał nam wolność, by zaraz ją odebrać – pytali się nawzajem bezradni ludzie. Z tym pytaniem, o czym wspominają pamiętniki księży, przychodzili też do kościołów, szukając wyjaśnienia, a przede wszystkim pociechy.



Bóg w Auschwitz


Symbolami dwóch totalitaryzmów dla Polaków na zawsze pozostaną Auschwitz i Katyń.

Pierwszy był największym hitlerowskim obozem koncentracyjnym. Zarejestrowanych i przeznaczonych na dłuższy pobyt w obozie było stale 400 tysięcy więźniów, z czego połowę stanowili Żydzi, a ok. 140 tys. – Polacy. Większości przywożonych do obozu ludzi jednak nie rejestrowano, ponieważ w ciągu kilku godzin ginęli w komorach gazowych. Na podstawie zeznań oprawców badacze oszacowali, że w Auschwitz i podległych mu podobozach zginęło łącznie 2,8 mln ludzi – obywateli niemal wszystkich państw europejskich, a także Turcji i Stanów Zjednoczonych. Po tej hekatombie na nowo przed europejskimi myślicielami stanął problem – Bóg a zło. Jego rozwiązanie często oznaczało negację Absolutu.

Czy światło wiary może rozjaśnić znaczenie tego, co się tutaj wydarzyło? – to kluczowe pytanie postawili sobie także chrześcijanie. Dla nich znakiem obecności Boga w Auschwitz była postać o. Maksymiliana Kolbe, franciszkanina z Niepokalanowa, który dobrowolnie przyjął śmierć w bunkrze głodowym w zamian za życie nieznanego mu więźnia. O ostatnich dniach jego życia wiemy, że starał się pokrzepiać współtowarzyszy męki. Ci, którzy przychodzili wynosić kolejne trupy, widzieli jak stał albo klęczał, modlił się albo intonował pieśń religijną podejmowaną przez pozostałych przy życiu. Został dobity zastrzykiem z fenolem 14 sierpnia 1941 r. Andre Frossard napisał o tym wydarzeniu: „tak umarł więzień, który w dzień Wniebowzięcia był już tylko popiołem w paszczy krematorium; tak dokonało się w milczeniu i opuszczeniu życie, z którego pozostała tylko miłość”.





Ojciec Maksymilian, kanonizowany jako męczennik za wiarę w 1982 r. przez Jana Pawła II, przyczynił się do polsko-niemieckiego pojednania. Już w 1973 r. kilkanaście niemieckich stowarzyszeń katolickich powołało do życia stowarzyszenie Maximilian-Kolbe-Werk, które udziela wszelkiej pomocy więźniom obozów koncentracyjnych i gett. W ub. roku dzieło powołało Fundację im. Maksymiliana Kolbego „na rzecz pojednania z siły pamięci”. (warunkiem pojednania między Polakami a Niemcami jest pamięć o dramatycznej przeszłości – uważają członkowie stowarzyszenia). Celem nowej fundacji jest rozwijanie i wspieranie inicjatyw, które pomogą zbliżyć się do siebie ludziom na drodze pojednania w Europie.

Od 16 lat w Oświęcimiu, na terenie obozu, działa Centrum Modlitwy i Dialogu (w którym można się też zatrzymać). Pracuje w nim niemiecki ksiądz Manfred Deselaers, autor niezwykłej pracy doktorskiej wydanej pod znamiennym tytułem „Bóg a zło – w świetle biografii i wypowiedzi Rudolfa Hössa komendanta Auschwitz”. Zdaniem ks. Manfreda postać komendanta obozu może być kluczem do poznania istoty tego, co się wydarzyło w Auschwitz. W dzieciństwie Rudolf przeznaczony był przez ojca do stanu kapłańskiego, ale po doznanym zawodzie ze strony środowiska katolickiego odnalazł sens życia w ideologii nazistowskiej. W Auschwitz przyczynił się do śmierci miliona ludzi. W polskim więzieniu powrócił do katolicyzmu. Przed swoją śmiercią w 1947 r. napisał: „Co pomogą jednak wszelkie rozważania – fałszywe czy słuszne. Moim zdaniem wszystkie nasze decyzje są zaprogramowane przez los, przez mądrą Opatrzność i są niezmienne.”

Ksiądz Deselaers próbuje zweryfikować te słowa, korzystając z myśli teologów i filozofów – Emmanuela Lévinasa, Karla Rahner, Paula Ricoeura, Franza Rosenzweiga i Karola Wojtyły. Kierując się wskazaniami tego ostatniego, autor dedykuje swoje dzieło również jako przyczynek do rachunku sumienia, jaki Kościół powinien uczynić u początku trzeciego tysiąclecia po Chrystusie. Ksiądz Deselaers jest bowiem przekonany, że żadna poważna refleksja nad rolą chrześcijaństwa w Europie nie może przejść obojętnie obok «Auschwitz»”.



Bóg w Katyniu


W odróżnieniu od zbrodni hitlerowskich, zbrodnie sowieckie nie zostały jeszcze osądzone ani w Rosji, ani przez międzynarodowe trybunały. Polskie śledztwo prowadzi Instytut Pamięci Narodowej. Brakuje jednak dokumentów dotyczących okoliczności zbrodni, a władze rosyjskie uparcie odmawiają ich udostępnienia – nawet historykom.

Do 1990 r. rząd ZSRR utrzymywał, że zbrodni katyńskiej winni są Niemcy. Dopiero w 50. rocznicę mordu agencja TASS nadała komunikat, że winne jest NKWD. O tym, że decyzję rozstrzelania 22 tys. polskich oficerów podjęto na najwyższym szczeblu Biura Politycznego KC KPZR, powiedział dopiero prezydent Borys Jelcyn 14 października 1992 r., a podczas swojej wizyty w Polsce przekazał niektóre dokumenty dotyczące tej sprawy. Niestety, od czasów prezydentury Putina obowiązuje w Rosji inny kurs. W 2005 r., po 15 latach umorzono śledztwo, nie dopatrując się w zbrodniach NKWD ludobójstwa – uzasadnienie decyzji utajniono.





W tym roku sąd rejonowy w Moskwie oddalił wniosek dziesięciu rodzin ofiar katyńskich o wznowienie śledztwa. Takie postępowanie nie sprzyja pojednaniu, nie mówiąc o tym, że przeciętny Rosjanin na ogół nie wie nic o Katyniu i niewiele więcej o popełnianych na milionach ludzi w okresie stalinowskim. Historia wskazuje, że bez takiej wiedzy, bez rachunku sumienia i przebaczenia niemożliwa jest narodowa odnowa i rozwój. Polacy wreszcie czczą swoje ofiary na miejscu ich kaźni – w Katyniu, Miednoje, Charkowie. W Warszawie działa Muzeum Katyńskie, są pomniki i tablice pamięci.

Szczególnym miejscem jest kaplica katyńska w katedrze polowej, nazywana „małym Katyniem”. Jest to kaplica ekumeniczna, bo na liście ofiar są żołnierze katolicy, prawosławni, protestanci i wyznania mojżeszowego. Na ścianach są tabliczki z nazwiskami wszystkich ustalonych według dokumentów ofiar zbrodni, ułożone w układzie alfabetycznym, a także kilka tysięcy tablic z napisem NN dla dotychczas nieznanych z nazwiska ofiar NKWD z nadzieją, że kiedyś te nazwiska zostaną ujawnione. W ołtarzu znalazła się niezwykła relikwia. Oderwana od obozowej pryczy deseczka z wyrzeźbionym wizerunkiem Matki Bożej Ostrobramskiej – dar ojca dla syna w 19. rocznicę urodzin. Ojciec został rozstrzelany w Katyniu, syn, który także przebywał w obozie, przeżył, dostał się do armii Andersa i w końcu wrócił do Polski. Zbrodnia stalinowska miała zostać najpierw ukryta, a gdy się to nie udało, zapomniana. Bóg jednak na to nie pozwolił. Już w 1943 r., gdy tajne groby zostały odkryte i na miejsce przyjechała ekipa Polskiego Czerwonego Krzyża, ktoś, wskazując na skraj lasu katyńskiego, powiedział: „Tu zaczyna się ta Golgota”.

Jan Paweł II, podsumowując swoją refleksję nad totalitaryzmami XX wieku, powiedział: „Jeżeli zatrzymałem się tu, aby uwydatnić miarę wyznaczoną złu w dziejach Europy, to muszę zaraz dodać, że ta miara jest wyznaczona przez dobro – dobro boskie i ludzkie, które się objawiło w tych samych dziejach, w ciągu minionego stulecia, a także w ciągu całych tysiącleci. Tak czy owak, zła doznanego nie zapomina się łatwo. Można je tylko przebaczyć. A co to znaczy przebaczyć? To znaczy odwołać się do dobra, które jest większe od jakiegokolwiek zła. Ostatecznie takie dobro ma swoje źródło tylko w Bogu”.