Tydzień jak co tydzień – czyli co oglądają i czytają nasze dzieci

Renata Krupa

publikacja 29.10.2008 15:26

„Jesteś tym, co jesz” – przestrzegają nas dietetycy, a my w trosce o nasze zdrowie, w mniejszym czy większym stopniu staramy się przestrzegać ich rad. Po zapoznaniu się z tygodniową ofertą medialną kierowaną do naszych dzieci nasuwa się myśl: „Uważaj! Staną się tym, co widzą i czytają!”. Cywilizacja, 26/2008



Media wobec dzieci i młodzieży

Człowiek kształtuje swoje postawy za pomocą trzech mechanizmów:

– naśladownictwa – działania, którego wzorem jest cudze postępowanie lub cudzy pogląd. Jest to jedna z ważniejszych dróg uczenia się nowych czynności, przyswajania wiadomości, przekonań i postaw. W ten sposób od dziecka uczyliśmy się samoobsługi, okazywania uczuć, reagowania w pewnych sytuacjach. Wartość pedagogiczna zależy od samego wzoru, bowiem jego działanie jest wiernie odwzorowywane;

– modelowania – procesu, podczas którego ludzie uczą się kierować swoim zachowaniem za pomocą tych samych zasad, jakimi kierował się obserwowany przez nie model, nawet jeśli mają do czynienia z sytuacją na pozór odmienną;

– identyfikacji – utożsamiania się jednej osoby z poglądami, przekonaniami, czy postawami innych osób lub grup społecznych, opartego na wspólnej motywacji. Podstawę identyfikacji stanowią silne więzi uczuciowe łączące osobę utożsamiającą się z kimś innym. Dziecko będzie się identyfikować z osobą dla niego znaczącą, nastolatek z autorytetem, grupą rówieśniczą. Niezwykle ważne jest, kto lub jaki rodzaj grupy pełni dla człowieka tę rolę.

Wzorami i modelami zachowań stają się nie tylko osoby realnie istniejące obok dziecka, ale również te ze szklanego ekranu, kolorowej prasy, literatury dla dzieci.

Dziecko przyjmuje dosłownie treści prezentowane w mediach; nie jest zdolne do samodzielnego oddzielenia tego, co jest dobre od tego, co złe. Mój syn oglądając swego czasu serial Czterej pancerni i pies wyrobił sobie pogląd, że kiedy jest wojna, świat staje się czarno - biały. Badania J. Piageta i wielu innych naukowców udowodniły, że dziecko odwzorowuje agresywne zachowania widziane w filmach, prof. M. Braun-Gałkowska i dr I. Uflik zwróciły uwagę na zaburzenia w przeżywaniu uczuć wyższych u nastolatków grających w agresywne gry komputerowe, amerykańskie badania potwierdziły, że częste oglądanie programów zawierających erotykę sprzyja wcześniejszej inicjacji seksualnej i dewiacjom w tej sferze życia.

Wpływ telewizji jest tak wielki, że nawet drobna zmiana dotycząca seksualnej treści oglądanych programów może w znaczący sposób zmienić zachowania seksualne nastolatka.

Siłę wpływu mass mediów na postawy i system wartości młodzieży mogliśmy zaobserwować po 1990 r. Jak zauważyła dr W. Wróblewska analizując wyniki badań z ponad 10 lat, wartości przekazywane w domu rodzinnym okazały się za słabe i nie wytrzymały zderzenia z przekazem mediów i napływem kultury zachodniej. Występuje proces westernizacji, czyli przejmowania przez młodzież, często bezkrytycznie, różnych wartości i stylu życia oferowanego w kulturze masowej, opartej na wzorcach zachodnich.

Sprzeczność wartości wpajanych przez dom, Kościół z jednej strony, a media i kolegów z drugiej, wywołuje dezorientację i chaos w systemie wartości młodego człowieka.



Oczywiście nie zamierzam przekreślić pozytywnej roli, jaką mogą odegrać (i często odgrywają) media w wychowaniu i kształceniu dzieci i młodzieży – jest ona ogromna. Wszystko zależy od rodzaju treści, przesłania i prezentowanych wzorców. Chciałoby się, aby wszystkie media służąc prawdzie tak dobierały programy, aby spełniać tę ważną wychowawczo funkcję.

Niestety, w świecie wszechobecnego marketingu media, kierując się zasadą uzyskania jak największych zysków, nie liczą się ze skutkami swoich działań. Adresują do młodego odbiorcy chwytliwe, ale szkodliwe treści. Nasze dzieci mogą ulec demoralizacji nie wychodząc z domu. Wystarczy, że mają nieograniczony dostęp do telewizora, internetu, gier komputerowych lub prasy młodzieżowej.

Ogólnoeuropejskie badania preferencji widzów UPC 2007 pokazały, że 1/5 polskich dzieci sama decyduje, co będzie oglądać, a u 39% w pokojach jest telewizor. Internet i komputer stały się dobrem powszednim.

Te smutne wnioski wyciągnęłam na podstawie tygodniowej obserwacji tego, co dziecko i nastolatek mogą obejrzeć w telewizji, przeczytać i zobaczyć w internecie oraz w kierowanych do nich cieszących się dużą popularnością czasopismach: „Dziewczyna”, „Dziewczyna ekstra”, „Bravo”, „Bravo Girl”, „Twist” (adresowane do czytelników od 15 roku życia, publikowane przez wydawnictwo Bauer), „Fun Club” (adresowane do czytelników bez ograniczeń wiekowych, własność wydawnictwa Bauer), „Winx” (adresowane do dziewczynek w wieku 8-12 lat, wydawnictwo: Media Sernice Zawada), „Barbie” (adresowane do dziewczynek w wieku 6-9 lat, wydawnictwo Egmont Polska).

Czasopisma wydawane przez wydawnictwo Bauer, chociaż z założenia adresowane dla grupy powyżej 15 roku życia, chętnie czytane są przez 13-14-latków. „Twist” i „Dziewczyna” formą i zawartością nie różnią się niczym od czasopism adresowanych do dorosłych kobiet. Większość stron jest poświęcona kosmetykom, modzie, fryzurom, plotkom i „historiom z życia wziętym”.

„Fun Club”, który nie określa granic wiekowych swoim czytelnikom, jak pokazują badania prezentowane przez samego wydawcę, czytany jest głównie przez dzieci (24% czytelników to osoby w wieku 7-10 lat, 45% w wieku 11-14 lat). W piśmie tym zaś młody człowiek może przeczytać artykuł o szkole całowania, zapoznać się z całą gamą kosmetyków i najnowszymi plotkami. W niektórych z tych czasopism pojawiają się artykuły dotykające problemów młodych ludzi np. relacji z przyjaciółmi, czy kłopotów w szkole, ale nie zmienia to faktu, że pozostałe treści mogą odnieść negatywny wpływ na nasze dzieci.

Wzorce osobowe

Z wychowawczego punktu widzenia warto przyjrzeć się, jakie autorytety, wartości, normy i cele prezentowane są w mediach młodym odbiorcom.

Autorytety osobowe i instytucjonalne są niezbędne w procesie wychowania, bowiem to one dostarczają godnych do naśladowania wzorów, nie skazując tym samym dzieci na odkrywanie prawd dawno odkrytych i nie pozbawiając wsparcia osób znaczących. Z jakimi autorytetami zetknie się nasze dziecko korzystając z popularnych młodzieżowych mediów?



Niestety w żadnym czytanym czasopiśmie nie ma ani osobowego ani instytucjonalnego autorytetu. Zamiast nich prezentowane są postacie idoli młodzieżowych – piosenkarzy, aktorów oraz celebrities, w sytuacjach oderwanych od zwykłego codziennego życia i problemów, jakie one niesie. Młody człowiek nie dowie się jak je rozwiązać, ale za to przeczyta o wielkiej zasłudze zespołu OneRepublic polegającej na tym, że mimo sławy nie tracą poczucia humoru, bowiem lider zespołu „szalał z manekinem w seksownych czerwonych majtkach” („Bravo”).

Prezentowane przez czasopisma postacie znane ze szklanego ekranu, lub plotkarskich, wulgarnych portali internetowych (np. Paris Hilton) są młode, (często bardzo), bliższe wiekiem czytelnikowi od jego rodziców czy też nauczycieli, łatwiej więc młodemu człowiekowi utożsamić się z nimi. Od dłuższego czasu nie dostrzegam w młodzieżowych mediach obecności dojrzałego człowieka, który pomagałby młodym odnaleźć odpowiedź na pytanie jak mają żyć.

W czasopismach są, co prawda rubryki w rodzaju „Czytelnik pisze – my odpowiadamy”, ale:

– odpowiedzi udzielają bliżej nieokreślone, co do wieku i kompetencji osoby („Bravo Girl”: Kim jest Kris? „To nasz redakcyjny kolega, który dobrze wie jak rozumują chłopaki. Piszcie do niego”);

– bliżej nieokreśleni, ale sądząc ze zdjęć bardzo młodzi Gosia i Tomek, choć trzeba przyznać , że ich rady są dość wyważone („Bravo”),

– gwiazdki: „na to pytanie odpowiada Piotr Kuch z zespołu FEEL (Bravo);

– specjaliści, ale opowiadający się za opcją edukacji seksualnej („Dziewczyna”: dr Alicja Długołecka, „Twist” – Alicja Biała-Kalbarczyk);

– nie wiadomo kto odpowiada! („Fun Club”).

Pomijając Siódme niebo i dawno nie emitowany Domek na prerii – nawet w kinie familijnym nie ma filmów ukazujących rodzica, czy innego dorosłego jako autorytet. Często wręcz przeciwnie – jest on nieudacznikiem, za którego dziecko rozwiązuje problem: znajduje mu współmałżonka, pracę itp.

Również w najbardziej popularnych książkach czytanych przez dzieci i młodzież brak takiego dorosłego. W Serii niefortunnych zdarzeń rodzeństwo radzi sobie samo, bo dorośli dostrzegają jego problemy zbyt późno, w świecie Harry’ego Pottera dzieci od 11 roku życia mieszkają w szkole czarodziejów – Hogwarcie, gdzie widzą się z nauczycielami tylko w czasie lekcji i posiłków. W dormitoriach mieszkają sami – bez opiekunów ich domów. Ten opis nie przypomina raczej tego, co rozumiemy pod pojęciem „wychowawca internatu”.

Funkcja dorosłych sprowadzona jest w powieści do zapewnienia dzieciom ochrony, dachu nad głową i jedzenia. Poszczególne tomy opowiadają, jak Harry Potter w kolejnych latach przy pomocy równych wiekiem przyjaciół rozwiązuje zagadki i stawia czoła złu, a dopiero gdy je pokona lub jest w trakcie walki pojawiają się dorośli.



Jednym z niewielu dorosłych prezentowanym w powieściach o Potterze jako autorytet jest dyrektor Hogwartu Albus Dumbledore. I choć w książkach nie ma słowa na ten temat, autorka serii J.K. Rowling ogłosiła na spotkaniu z czytelnikami w Nowym Yorku, że ten mentor Harryego i postać bardzo popularna wśród czytelników jest homoseksualistą.

Niedocenienie roli autorytetu w wychowaniu współczesnym powoduje upowszechnienie relatywizmu i permisywizmu moralnego, czyli przekonania o względnym charakterze norm i wartości moralnych.

Wartości

Dla prawidłowego wychowania niezbędne jest wprowadzanie młodego człowieka w świat wartości i kształtowanie prawidłowego ich systemu. Obecnie, niczym towar w supermarkecie proponuje się nam nie tylko wielość wartości, różne, często sprzeczne ich konotacje, a nawet towar „wartościopodobny”.

Sugeruje się, że nie ma wartości, które mogłyby być do przyjęcia dla ludzi o odmiennych światopoglądach. Dla wielu medialnych autorytetów wartość życia ludzkiego, godność człowieka, czystość mają rację bytu tylko na gruncie religii chrześcijańskiej. Prof. J Urbaniak opierając się na sformułowaniach Karty Praw Człowieka zauważył, że te wartości również z niej wypływają. Naczelną wartość stanowi człowiek i jego godność.

Z tej wartości płyną trzy kolejne fundamentalne: prawda, dobro i piękno, z nich zaś można wyprowadzić takie wartości, jak: życzliwość, sprawiedliwość, odpowiedzialność, pokój, rodzina, przyjaźń itp. Jest to niewątpliwie zwarty system wartości. Pojawia się tu jednak jedno zasadnicze pytanie: w imię czego mam mówić prawdę, czynić dobro, tworzyć, chronić i podziwiać piękno?

Na to pytanie odpowiedź znajdziemy wyłącznie w wymiarze duchowym. Jest to bowiem problem motywacji, u podłoża której znajduje się godność osoby ludzkiej, zaś moralność chrześcijańska odpowiada wprost: w imię miłości! Doświadczenie uczy nas, że nie można mówić o dojrzałej osobowości, jeżeli te wartości nie zostaną wpojone. Czy te wartości znajdziemy w prezentowanych mediach?

Godność człowieka – niestety, człowiek nie jest tu przedstawiany jako osoba, lecz często jest uprzedmiotowiony – oceniany podobnie jak towar. Chłopcy to „najgorętsze ciacha na zimę” („Twist”), „gorący kolesie”; czytelniczki mogą przy okazji dowiedzieć się od wydawców, „za co ich kochają” („Dziewczyna”). Ten tekst przypomina mi gombrowiczowskie: „Dlaczego Słowacki wielkim poetą był?”, lub socrealistyczne: „Mój ideał i dlaczego Lenin?”.

Dziewczyny sprowadzone są do roli lalki, która ma ładnie wyglądać, wiedzieć jakich kosmetyków używać, jak się ubierać, co oglądać i czego słuchać. Jeżeli nie wie, czy jej wygląd jest „właściwy”, może zapoznać się z opiniami ekspertów – rówieśników np. na temat rozmiarów piersi: Florian, 16 lat: „Duże bimbały to przerażająca sprawa (…) Zdecydowanie wolę przyjazne maluchy”; Dawid 15 lat: „A ja lubię, kiedy dziewczyna jest hojnie obdarzona przez naturę, jestem w siódmym niebie, jeśli mam na czym oko zawiesić. Rozmiar mandarynki odpada, liczą się grejpfruty”. („Dziewczyna”).



Ta „polszczyzna” z szatni rodem przewija się przez szpalty tych wszystkich młodzieżowych czasopism. Rozumiem, że język ewoluuje, ale myślę, że w mediach nie wolno go aż tak wulgaryzować. Jaki szacunek może rodzić się do „ciacha”? Czytelnicy chcący porozmawiać o swoich problemach na forach stron internetowych czasopism narażeni są na dużo bardziej wulgarne wypowiedzi o seksualnych podtekstach umieszczane, jak przypuszczam, przez dorosłych.

Miłość – sprowadzona została do flirtu, czułostkowości, wspólnej zabawy i zapoznania się z zasadami antykoncepcji. Poznanie tej drugiej osoby, budowanie relacji potraktowane zostało marginalnie – głównie jako przepisy na randkę. Czytelniczki mogą dowiedzieć się jak „zaczepić chłopaka na walentynki” („Twist”), lub tego, że „test w realu” kogoś, kogo się „złowiło w sieci”, może być trudny.

„Dziewczyna” publikująca ten artykuł bez komentarza przedstawia historie trzech dziewczyn, z których jedna się zakochała, druga odkryła, że jest obiektem seksualnych zabiegów, a trzecia, że chłopak przedstawił się za dużo starszego niż był w rzeczywistości. Osoba redagująca tę stronę Ola M. (?!) niezrażona tymi doświadczeniami podaje czytelniczkom wykaz stron internetowych z adnotacją: „Tu możesz się umówić”.

Dodatkowo publikuje ona dane statystyczne mówiące o tym, że „30% dziewczyn uważa, że flirt w sieci jest bardziej emocjonujący, bo można sobie na więcej pozwolić, ma się więcej śmiałości”, a „60% nie traktuje poważnie znajomości zawartych w internecie”. Czy Ola M. nie słyszała o przypadkach molestowania seksualnego dokonywanego za pośrednictwem internetu i czy nie zdaje sobie sprawy, że pokazywanie takich statystyk (notabene ciekawe, z jakich badań one pochodzą), może zachęcać do takiego właśnie zachowania?

Zagadnienia związane ze współżyciem seksualnym prezentowane są zgodnie z zasadami nie wychowania, ale edukacji seksualnej. Przedstawia się środki antykoncepcyjne bez odniesienia do etyki seksualnej, bowiem edukacja seksualna ma być, jak mówią jej zwolennicy, „neutralna światopoglądowo”. Tekst wręcz sugeruje normalność stosowania antykoncepcji: „Młodym kobietom, które rozpoczynają współżycie płciowe, proponuje się najczęściej kilka sposobów antykoncepcji. Te najskuteczniejsze przedstawiamy w tabelce poniżej...” („Dziewczyna”).

Na stronie internetowej „Bravo” w dziale „Miłość” znajdują się również podobne informacje, które komentują nastoletnie czytelniczki ujawniające swoje doświadczenia seksualne. Jest to jeden z efektów „neutralności światopoglądowej”. Edukacja seksualna nie promuje czystości i wierności, ale zakłada, że nastolatki będą współżyć seksualnie. Uczy więc „zapobiegania ciąży” i chorobom przenoszonym drogą płciową jako niechcianym konsekwencjom.

Stąd charakter odpowiedzi specjalisty – edukatora seksualnego skierowana do czytelniczki „Twistu”. Dowiedziała się ona, że ma chlamidiozę – chorobę przenoszoną drogą płciową, na którą zapada aż 45% młodych ludzi w wieku 15-19 lat i o sposobie terapii.



Na tej samej stronie została podana informacja o profilaktyce raka szyjki macicy (badania cytologiczne i szczepionka przeciw wirusowi HPV). Autorka ani słowem nie wspomina, że najlepszym sposobem profilaktyki przeciwko obu tym chorobom jest czystość i że oba te schorzenia mogą być efektem permisywnego traktowania współżycia seksualnego. Podany przez autorkę odsetek ludzi zakażonych chlamydiami wydaje się być zawyżony. Wg W. Wróblewskiej połowa polskich 19-latków nie miała za sobą doświadczeń seksualnych – czyżby więc prawie wszyscy z drugiej połowy byli zarażeni?

Cel wychowania

Celem wychowania, ogólnie rzecz biorąc, jest wzrastanie w swoim człowieczeństwie, czyli osiągnięcie dojrzałości we wszystkich sferach życia ludzkiego: duchowej, psychicznej, fizycznej, społecznej.


Jakie cele życiowe mają prezentowane młodzieży gwiazdeczki? Czy pokrywają się one z tym, o czym dla swych dzieci marzy większość rodziców? „Bravo”: Czujesz tęsknotę za normalnym życiem? Chcesz założyć rodzinę? Nicole Scherzinger: – Tak! Ale za jakieś 5 lat! Najpierw kariera! Marzę o dwójce dzieci, które tak jak ja tańczyłyby, surfowały i śpiewały! A ja bym całymi dniami gotowała. Albo lepiej: Mąż by gotował, a ja bym cały dzień jadła! (…) Ale to przyszłość. Dopiero, co skończyłam swój ostatni związek, bo jestem teraz tak zajęta, że stały związek jest niemożliwy”. Jeżeli młody człowiek będzie tu szukał odpowiedzi na ważne życiowe pytania, dowie się, że sensem życia jest kariera; rodzina jest ważna, ale może poczekać. Przyszłe życie rodzinne to też zabawa, a związki dzieli się na stałe i niestałe, wszystko to jest normalne i zależy od etapu życia, na jakim się jest.

Rozwój fizycznysprowadzony jest do dbania o swój wygląd – i to w celu zrobienia z siebie plastikowej Barbie lub Lolitki. Wszystkie czasopisma dla młodzieży prezentują nienaturalnie wyglądające, wymalowane dziewczęta.

Rozwój psychiczny – ograniczony jest głównie do relacji dziewczyna – chłopak o raczej zabawowym charakterze.

Rozwój społeczny – niestety nie zauważyłam nic, co pomogłoby młodemu człowiekowi dorastać w tej sferze.

Rozwój duchowy – wydawcy proponują zamiast niego świat magii i horoskopów. „Winx” proponuje zaklęcie na pewność siebie, na jego stronie internetowej 8-12-latka, jeśli ma problem, może zapytać wyroczni, lub na podstawie zestawienia imion i znaków zodiaku sprawdzić czy „pasuje” do niej wybrany chłopak. Każde wymienione czasopismo dla młodzieży i jego internetowa wersja zawierają również różne odmiany horoskopów.

Celem życia jest konsumpcja – kupowanie ciuchów, kosmetyków. Czytelniczki przygotowywane są do tego od małego dziecka. Czasopismo „Barbie” rozbudza potrzeby małych dziewczynek nie tylko w kierunku posiadania kolejnej lalki i jej gadżetów, ale również kosmetyków, ubrań itp. Logo Barbie obecne jest dziś nie tylko na plecakach szkolnych, ale również na sprzęcie sportowym i obuwiu. Wszystko to utrzymane jest w swoistej konwencji, która upodabnia dziewczynkę do lalki. Niestety część dziewcząt nie wyrasta z tego… Czasopisma dla kolejnych grup wiekowych skutecznie im w tym pomagają.



Środki ochrony przed medialnym uwiedzeniem

Co możemy zrobić, aby nasze dzieci wzorem amerykańskich nie zostały nazwane „uwiedzionym pokoleniem”? Pamiętajmy o zasadach odpowiedzialnego udostępniania im mediów:

– dzieci do lat 3 nie powinny siadać przed ekranem telewizora ani komputerem, dzieci w wieku 3-5 lat spędzać przy nim nie więcej niż pół godziny dziennie, zaś uczniowie szkół podstawowych nie więcej niż godzinę;

– nauczmy dzieci planować, co chcą obejrzeć: mając pewien dzienny limit czasu na oglądanie telewizji niech wcześniej zaplanują, na co go przeznaczą. Mogą zapoznać się z programem telewizyjnym i zaznaczyć to, co ich interesuje;

– oglądajmy z dziećmi filmy i omawiajmy postawy bohaterów, analizując co było dobre, co złe, i co należało zrobić w określonej sytuacji,

– dzieci do 10 roku życia mogą surfować po internecie wyłącznie pod nadzorem rodziców;

– zakładajmy w komputerze rodzicielskie blokady na treści erotyczne;

– uczmy ostrożności przy zawieraniu znajomości przez internet – nigdy nie wiadomo, kto jest po drugiej stronie;

– chodźmy z dziećmi do kina, teatru, na wartościowe filmy, przedstawienia, rozmawiajmy na temat ich treści (np. Opowieści z Narnii);

– nauczmy dzieci planowania czasu wolnego, pokażmy im alternatywne do biernego sposoby spędzania czasu wolnego np. rodzinny piknik, rower, sanki, łyżwy, pomóżmy znaleźć pozytywną grupę młodzieżową

– harcerze, oaza, zespół sportowy;

– przeglądajmy co czytają nasze dzieci, rozmawiajmy z nimi na ten temat;

– podsuńmy im wartościowe czasopisma (np. „Miłujcie się” dla nastolatków, „Miś” dla dzieci);

– protestujmy przeciw rozpowszechnianiu przemocy i erotyki w mediach.

****

Renata Krupa - Teolog, prowadzi zajęcia z wychowania seksualnego, wychowania prorodzinnego; wykładowca dydaktyki szczegółowej w Instytucie Nauk o Rodzinie KUL.