Nie możemy być tylko widzami

Z ks. dr. hab. Bogusławem Migutem z Katedry Teologii Liturgii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, rozmawia Agnieszka Strzępka.

publikacja 29.02.2008 13:33

Ująć w jednym zdaniu, co jest najważniejsze we Mszy świętej, jest bardzo trudno. Gdyby jednak chcieć tak odpowiedzieć, to trzeba by stwierdzić, że najważniejsze jest to, że w niej Chrystus, Jego śmierć i zmartwychwstanie, się dla nas uobecniają. Zeszyty Odnowy w Duchu Świętym, 1(94)/2008

Nie możemy być tylko widzami



Agnieszka Strzępka: Na co powinien zwracać uwagę uczestnik Mszy świętej? Co jest najważniejsze?

Ks. Bogusław Migut: Odpowiedzieć jednym zdaniem, co jest najważniejsze we Mszy świętej, jest bardzo trudno. Natomiast gdyby chcieć tak odpowiedzieć, to trzeba by powiedzieć, że najważniejsze jest to, że Chrystus wraz z tym, co dla nas zrobił, czyli wydarzenie zbawcze, Jego śmierć i zmartwychwstanie, dla nas uobecniają się za sprawą Ducha Świętego. To, że możemy uczestniczyć we Mszy świętej jest dla nas wielką łaską. I to chyba byłoby najważniejsze. Natomiast ważne jest, żeby to wszystko nie było tylko na zasadzie rzeczywistości, która dzieje się obok nas i nas nie dotyka. Tu dochodzimy do kwestii przygotowania do Mszy świętej.

Jak się należycie przygotować?

Pierwszą sprawą jest tzw. przygotowanie dalsze. Żeby owocnie uczestniczyć we Mszy świętej, warto znać czytania, zwłaszcza Ewangelię, które stanowią Liturgię Słowa, ponieważ w samej celebracji Mszy świętej często jest za mało czasu, żeby osobiście wejść w podawane treści. Następnie, po przyjściu do kościoła, czyli w tym bezpośrednim przygotowaniu, istotna jest świadomość tego, w czym będę uczestniczyć, przed kim staję oraz kwestia zdania sobie sprawy z tego, czym naprawdę jest Msza święta. Jest bardzo ważne, żeby nie tylko emocjonalnie to przeżywać, bo emocje nie są najważniejsze, natomiast najważniejszą władzą w człowieku jest rozum. Myślę, że dopiero z tym bagażem można wchodzić w samo przygotowanie Mszy świętej. Wtedy nie będzie zagrożenia, że Eucharystia będzie obok nas.

Na co szczególnie trzeba zwrócić uwagę w samej Mszy świętej?

W samej Eucharystii pierwszą sprawą jest uważne słuchanie. Cały wysiłek wewnętrzny powinien iść w kierunku słuchania tego, co Bóg mówi do nas w swoim Kościele. W tej pierwszej części Mszy świętej - Liturgii Słowa - musi się dokonać nasza komunia z Chrystusem w Słowie. To znaczy, że tak jak Chrystus całym swoim życiem próbował wypełnić wolę Ojca i wypełnił ją aż po krzyż, tak każdy, kto słucha Słowa Bożego nie może go słuchać bezowocnie. Również dlatego na początku Eucharystii jest Liturgia Słowa, aby każdy jej uczestnik w tej komunii z Chrystusem w jego Słowie miał okazję do złożenia ofiary duchowej, czyli tego, żeby powiedzieć: tak Ojcze, skoro jest taka Twoja wola oraz przyjrzeć się konkretowi swojego życia pod kątem Słowa, które jest dane. Takie podejście, bardzo wewnętrzne i głębokie oraz konfrontacja życia z tym, co się słyszy, zabezpiecza każdego uczestnika Mszy świętej przed rozminięciem się ze sprawowaną tajemnicą, która bardzo mocno każe się wyciszyć.




Po Liturgii Słowa człowiek świadomie musi przejść do następnego etapu, którym jest Liturgia Eucharystyczna, zaczynająca się przyniesieniem darów do ołtarza: chleba i wina. Ma ona uświadamiać, że ten dar duchowy - to jedno postanowienie, które w sercu człowieka się zrodziło w Liturgii Słowa i które jest owocem komunii z Chrystusem w Jego Słowie - teraz nabiera konkretnego kształtu chleba i wina, materialnego daru każdego uczestnika Liturgii. Warto pamiętać, że to nie jest jakiś chleb i jakieś wino, ale w momencie, gdy kapłan bierze je do rąk i wypowiada modlitwę błogosławieństwa, to tam jest moja duchowa ofiara i moje konkretne postanowienie zmiany życia, chociaż o jeden milimetr. Powinienem mieć tego świadomość i koncentrować się na tym, tym bardziej, że w Modlitwie Eucharystycznej Chrystus, który przychodzi w sposób substancjalny w swoim Ciele i Krwi, przyłącza tę moją ofiarę do siebie. W ten sposób moja ofiara zaczyna nabierać nowej wartości i staje się zbawcza również dla Kościoła.

Trzeba sobie konkretnie uświadomić, że nie możemy być tylko widzami tego uobecniania się ofiary Chrystusa, ale cały czas mamy mieć świadomość, że Liturgia trwa. Rozpoczęta w Słowie trwa poprzez to, że Chrystus przyjmuje moją ofiarę i ofiaruje ją Ojcu. Ta myśl ma również towarzyszyć Komunii świętej. Człowiek powinien zawsze egzaminować swoje sumienie i bardzo mocno się sobie przyglądać zanim przyjdzie do Stołu Pańskiego. Warto również pytać siebie, czy była ta ofiara duchowa w Słowie i jakiś konkret we Mszy świętej, bo w Komunii świętej Chrystus umacnia nas w realizowaniu tego konkretnego postanowienia i przychodzi, aby pomóc nam w wypełnianiu woli Ojca. Myślę, że gdyby tak całościowo podejść do Mszy świętej, gdybyśmy sobie to przypominali, kiedy idziemy na Eucharystię, to wtedy byśmy rzeczywiście mogli mówić o owocowaniu Eucharystii w naszym życiu.

,i>Mszy świętej towarzyszą znaki liturgiczne. Jak je poprawnie rozumieć?

Tajemnica Mszy świętej jest wyrażona poprzez znaki liturgiczne i na pewno priorytetem jest poprawne ich rozumienie. Każda wspólnota powinna poświęcić bardzo dużo czasu katechezie mistagogicznej, która pozwala zrozumieć znaki liturgiczne, aby wchodzić w misterium sprawowane. To jest rodzaj katechezy zapomnianej lub rzadko spotykanej dzisiaj w Kościele. Tym bardziej zachęcam, aby taki rodzaj katechezy i refleksji podjąć we wspólnotach, które na swoich spotkaniach mają do tego wiele okazji. Ze znakami łączy się również przestrzeganie reguł, które Kościół wpisuje w te znaki. To, że Msza święta jest sprawowana w taki, a nie inny sposób oraz to, że są wypowiadane takie, a nie inne formuły, to nie jest wyraz „widzi mi się” hierarchów, ale jest to wyraz wiary całego Kościoła. Kościół bowiem wyraża swoją wiarę nie tylko wtedy, gdy głosi się credo, czy gdy jest sobór i są wydawane dokumenty soborowe, ale również poprzez to, jak się modli na co dzień. Inaczej mówiąc, wszystko to, co jest przypisane w mszale i jest zasadą sprawowania Mszy świętej, jest wyrazem wiary całego Kościoła. Jan Pawel II, w encyklice o Eucharystii – Ecclesia de eucharystia, napisał, że przestrzeganie zasad sprawowania liturgii jest wyrazem miłości do Chrystusa i Kościoła zarówno celebransa, jak i wspólnoty. Natomiast wg Benedykta XVI - adhortacja na temat Eucharystii Sacramentum caritatis - przestrzeganie tych zasad jest wyrazem podzielania wiary Kościoła, czyli jeżeli ktoś nie przestrzega tych zasad w sposób świadomy i odchodzi od nich, głosi błędną naukę. Myślę, że warto o tym pamiętać.




Jak podejmować posługę na Mszy świętej, aby była ona darem dla wspólnoty i nie przeszkadzała w uczestnictwie w Liturgii?

Podjęcie posługi wymaga znajomości podstawowych dokumentów Kościoła na ten temat. Pierwszym dokumentem, z którym obowiązkowo trzeba się zapoznać, aby poznać zasady i sposób sprawowania posług jest Ogólne Wprowadzenie do Mszału Rzymskiego. W życiu codziennym można zauważyć, że pewne rzeczy, które wynikają z tego dokumentu są nagminnie łamane przez podejmujących posługę. Po pierwsze - miejsce proklamowania Słowa Bożego, które nie może być byle jakim miejscem w zgromadzeniu. Ze względu na to, że zgromadzenie ma dwa stoły: stół Eucharystii i stół Słowa, miejscem proklamowania Słowa Bożego wyłącznie jest ambona. Natomiast sposób proklamowania Słowa Bożego powinien pomagać wspólnocie w dotarciu Słowa do uszu i do serc.

Bardzo dużo jest nieporozumień wokół psalmu responsoryjnego, który często jest traktowany jako wyraz jakiegoś śpiewu. Tymczasem psalm responsoryjny, czyli psalm odpowiadający na usłyszane Słowo Boże, sam w sobie jest Słowem Bożym, a więc powinien być tak wykonywany jak wykonywane jest czytanie, czyli najlepiej przez jedną osobę. Stanowi on więc okazję, do tego, aby refleksyjnie odpowiedzieć Bogu na to, co zostało usłyszane. Nie jest to więc element ludyczny wprowadzony do Liturgii Słowa, ale jej integralna część. Bardzo ważne jest więc, aby do wykonywania psalmu nie wprowadzać muzyki rockowej czy jazzowej, tym bardziej, że w tradycji mamy piękno melodii gregoriańskich, które można wykorzystać.

Kolejną sprawą, którą warto jest przypominać we wspólnotach jest to, że w Liturgii nie ma miejsca na wyrażanie modlitw na sposób modlitwy prywatnej. Oczywiście każdy w swoim sercu się modli, ale kiedy wypowiadamy wezwania modlitwy wiernych musimy je formułować w imieniu całego Kościoła, a nie w imieniu własnym w stylu: proszę Cię Panie. Wzorem modlitwy zawsze pozostaje Ojcze nasz. Wezwania modlitwy wiernych winny być formułowane zawsze w liczbie mnogiej: módlmy się za …; prośmy w intencji…
Wiele błędów wynika także z błędnego rozumienia procesji z darami. Dzisiaj bardzo mocno się podkreśla, że składane powinny być dwa dary: chleb i wino. Innym rodzajem darów, które łączą się z Eucharystią, są dary na rzecz wspólnoty, dla potrzebujących. Natomiast wszystkie dary symboliczne nie mają sensu, ponieważ one wszystkie zawarte są już w chlebie i winie. Bywa wiele nadużyć w tym względzie i np. zdarza się tak, że jest długi komentarz do kwiatów składanych w procesji z darami, natomiast ani słowem nie mówi się o chlebie i winie, które są ofiarowane na ołtarzu.




Czego jeszcze trzeba się wystrzegać?


Warta podjęcia jest również kwestia śpiewu liturgicznego. We wszystkich dokumentach Kościoła mówi się, że właściwym śpiewem liturgicznym jest śpiew gregoriański, ale zdaję sobie sprawę, że dziś trudno by było wykonywać ten śpiew w każdej Mszy świętej. To jest postawienie bardzo wysokiej poprzeczki. Trzeba jednak pamiętać, że śpiew ma być śpiewem duchowym, który rzeczywiście odpowiada akcji liturgicznej oraz okresowi roku liturgicznego. Mają to być pieśni a nie piosenki, które pod względem melodycznym i treściowym odpowiadają temu, do czego się odnoszą. Przy okazji chciałbym zasugerować i poprosić wspólnoty, aby nie gubić tradycyjnych pieśni adwentowych, pasyjnych, wielkanocnych czy kolęd, które doskonale pasują i są dostosowane do części Liturgii. Nawet, jeśli we wspólnotach są młodzi ludzie, to myślę, że można jedną taką pieśń zawsze proponować. Warto w tym kontekście przypomnieć, że od Soboru Watykańskiego II, w Konstytucji o liturgii bardzo mocno akcentuje się, że śpiew w Liturgii to nie jest oprawa, dodatek czy rama, ale integralna część Mszy świętej.

Warto zwrócić również uwagę na to, że udział we Mszy świętej także we wspólnocie nie powinien iść w kierunku namnażania zewnętrznych znaków uczestnictwa w niej, np. podniesionych rąk, czy innych elementów, których nie ma na Mszy świętej parafialnej czy papieskiej. Jeśli ktoś uważa, że poprzez podniesienie rąk bardziej włącza się w wielbienie Boga, nie do końca ma rację, gdyż trzeba przede wszystkim wznosić serca. Ponadto trzeba bowiem pamiętać, że we Mszy świętej tym, który pośredniczy między zgromadzeniem a Bogiem jest kapłan, występujący w imieniu Chrystusa i Kościoła, i to wyłącznie on ma prawo do podnoszenia rąk w zanoszeniu modlitw. Wszelkiego rodzaju gesty wnoszą dużo emocjonalności, a zwalniają z zaangażowania rozumu i serca we Mszy świętej, a jeśli są dopuszczone w malej wspólnocie, to trzeba się wystrzegać przenoszenia ich np. na Mszę parafialną.



Jest więc miejsce na spontaniczność we Mszy świętej?


Myślę, że miejscem na wyrażenie spontaniczności jest śpiew i modlitwa wiernych pod warunkiem, że ta modlitwa wiernych nie służy pokazywaniu się jakiejś osoby we wspólnocie. Natomiast nie widzę miejsca na spontaniczność wiernych w innych miejscach Liturgii. Ludyczność i elementy bardzo zewnętrzne, moim zdaniem, przeszkadzają w przeżywaniu tajemnic Eucharystii. Koniecznie trzeba tu dopowiedzieć, że u nas utarło się wprowadzanie wszystkiego do Mszy świętej. Tymczasem dobrze by było, żeby we wspólnotach oddzielić to, co jest Mszą św. i związane z nią zachowanie, od tego, co nią nie jest. Msza święta nie jest akademią, którą robimy Panu Bogu. To Bóg do nas przychodzi. Natomiast poza Mszą świętą można robić inną formę modlitw wspólnotowych, czy celebracji Słowa Bożego, które mogą być spontanicznym wielbieniem Boga. Postulowałbym, aby te rzeczy bardzo rozdzielać. Podobnie jest z modlitwą charyzmatyczną w czasie uwielbienia po Komunii świętej, którą również sugerowałbym przenieść na inną formę celebracji, poza Eucharystię. Podobnie jest z modlitwą o uzdrowienie w czasie Mszy świętej. W czasie każdej Liturgii mogą być sprawowane różne sakramenty i sakramentalia, np. sakrament namaszczenia chorych, natomiast Kościół nie przewiduje połączenia modlitwy o uzdrowienie z Mszą świętą.




Jak osiągnąć taki etap dojrzałości, by uczestnictwo we Mszy świętej nie cechowało się emocjonalnością, ale zmierzało do pełnego zjednoczenia z Chrystusem?

Takie podejście samo przychodzi jak dorasta w człowieku wiara, jak człowiek sam widzi, że to on potrzebuje Boga, a nie Bóg potrzebuje jego słów i gestów. Myślę, że dojrzała wiara się wycisza i daje człowiekowi pokój w sercu. To nie oznacza oczywiście wolności od emocji, bo one są również pozytywne, ale nie są one postawione na pierwszym miejscu. Drugą sprawą jest akcentowanie tego, czym jest Msza święta, bo wydaje się, że ulegamy podejściu wspólnot protestanckich, że Liturgia to przygotowywanie święta Panu Bogu przez ludzi. Tymczasem wg nauki Kościoła Katolickiego na temat Eucharystii, to Pan Bóg przychodzi do ludzi i ich obdarowuje, a poprzez Kościół przedłuża swoje zbawcze działanie. Powinniśmy więc Go słuchać, a nie zagłuszać. Myślę więc, że we wspólnotach jest potrzebna formacja teologiczna dotycząca tego, czym jest liturgia Mszy świętej. Formacja bowiem nie niszczy spontaniczności i jej nie przekreśla, ale umieszcza ją w odpowiednim miejscu i wpisuje w odpowiednie ramy.