Ten pogrzeb tworzył historię

Ks. Łukasz Jaksik

publikacja 27.04.2010 21:55

Dzwon Zygmunta w Krakowie od zawsze obwieszcza Polakom radość i smutek. Tym razem, niestety, jego brzmienie przypominało o żałobie narodu, a nawet – nie strońmy od wielkich słów – całego świata

Niedziela 17/2010 Niedziela 17/2010

Kraków w dniach oczekiwania na pogrzeb Pary Prezydenckiej z pozoru przypominał zwykłe miasto o historycznej tradycji. Na ulicach, jak zwykle, było mnóstwo zagranicznych turystów, którzy być może denerwowali się na widok utrudnień w komunikacji, barierek i zamkniętych traktów. Tylko niektórzy przeczuwali, że to nie trudność, ale prawdziwe szczęście: nazajutrz zobaczą wyjątkowy Kraków – miasto, jakiego nie pokaże żaden przewodnik ani żadne muzeum. Nikt nie opowie ciekawszej historii od tego, co dzieje się akurat na ulicy, tuż obok, gdzie tworzy się historia.

Prawdziwy katolik

Na probostwie krakowskiej katedry w przeddzień pogrzebu widać ruch i zamieszanie. Organizatorzy muszą wszystkiego dopilnować, są jeszcze szczegóły do dogrania. Co chwilę odzywa się telefon komórkowy, ktoś pyta o kir, ktoś inny o catering. Widać, że dzieje się coś wyjątkowego, choć najważniejsze dokonuje się przecież w ludzkich sercach. Tę prawdę najwyraźniej widać przed słynnym oknem przy ul. Franciszkańskiej: obok straży miejskiej i zajętych przygotowaniami służb można spotkać rozmodloną młodzież, która ze zniczy ułożyła krzyż. – My tu przyszliśmy po skupienie, a nie szukać sensacji – mówią.

– Przed takimi wydarzeniami zawsze są obawy, czy damy radę. Dzisiaj możemy powiedzieć, że wszystko mamy już dograne – mówi ks. Zdzisław Sochacki, proboszcz katedry na Wawelu. – Trzeba było uzyskać zgodę konserwatora zabytków i wykonać prace nad sklepieniem, były też prace związane z przygotowaniem sarkofagu. To było ogromne przedsięwzięcie, ale dzisiaj ten sarkofag stoi i oczekuje. Po pogrzebie specjalne służby zamkowe i katedralne pomogły w przyjęciu tysięcy ludzi, którzy przez całą noc nawiedzali kryptę z doczesnymi szczątkami Prezydenta RP.

– Prezydent Kaczyński był człowiekiem bardzo wierzącym – mówi Proboszcz. – To był praktykujący katolik. Ilekroć przybywał na spotkania, które przynajmniej w jakiejś części miały charakter religijny, prosił nas o sakrament pokuty i pojednania, a potem przystępował do Komunii św. Widząc, że nie jest w pełni przygotowany do tego aktu, nie afiszując się swoją religijnością, zachowywał się jak dobry katolik.

– Byłeś wiernym synem Kościoła – powiedział w bazylice Mariackiej prymas Polski abp Henryk Muszyński. – Dlatego Kościół chce Ci dzisiaj podziękować.

Prawdziwy Polak

Na szczęście w dniu pogrzebu ucichły kontrowersje związane z miejscem pochówku. – Trudno nawet mówić o kontrowersjach – twierdzi ks. Sochacki. – Co do pochowania Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego Małżonki były jedynie pytania. Pytano otwarcie, czy to miejsce jest dobre. Osobiście nie spotkałem się z agresją i nie nazwałbym tego kontrowersjami, to były tylko pytania, choć otrzymywaliśmy także podziękowania – mówi Proboszcz katedry. – Dla ludzi mieszkających na Wawelu, dla ludzi na co dzień obcujących z historią, z wielkimi postaciami, które odnajdujemy w katedrze przy grobach, tablicach pamiątkowych i ołtarzach, jest to oczywiste. Prawo do miejsca w katedrze mają szczególnie te osoby, które były patriotami.   

Tego samego zdania jest ks. prof. Jacek Urban, dyrektor Archiwum Krakowskiej Kapituły Katedralnej na Wawelu. – Gdy popatrzymy na historię pochówków na Wawelu, nie mamy wątpliwości, że za poszczególnymi decyzjami kryły się nie tyle osobiste zasługi czy ich brak, ale idee, które uosabiali konkretni ludzie.

Ksiądz Profesor przypomina najważniejsze pochówki, przywołując okres, w którym Kraków był wolnym miastem. – W pobliskim Ojcowie ludzie wchodzili wówczas na wzniesienie i tęsknie spoglądali w stronę Wawelu, który był prawdziwą enklawą wolności. Nie mogli tu przybyć, bo żyli pod zaborami, ale czuli już powiew niepodległości ze strony królewskiego Krakowa. Wtedy więc oczywisty był pochówek chociażby polskich wieszczów w tym miejscu, które stało się symbolem narodowej tożsamości. Osobiście brakowało mi wśród pochowanych kogoś, kto urodził się w PRL-u, walczył o wolność i poległ na posterunku – mówi Ksiądz Profesor.

 

Prezydent Kaczyński wielokrotnie był gościem katedry. Ks. Sochacki szczególnie pamięta jego ostatnią wizytę, kiedy przyjechał na kolejną rocznicę urodzin Marszałka Piłsudskiego i stając przed jego trumną w Krypcie Srebrnych Dzwonów, wygłosił ponad 30-minutowy wykład z historii Polski. – To były wspaniałe słowa – wspomina Ksiądz Proboszcz.

To samo wydarzenie wspomina ks. Bronisław Fidelus, któremu także w pamięci głęboko zapadło tamto wydarzenie. – Pamiętajmy jednak, że to wszystko, co obecnie przeżywamy, to nie są tylko takie czy inne obchody patriotyczne – przestrzega. – Jesteśmy tu przede wszystkim po to, by modlić się za Parę Prezydencką i wszystkich, którzy zginęli w katastrofie.

Uczestnicy pogrzebu mieli na pewno przed oczyma jeszcze jedną okoliczność – Katyń. Prof. Zbigniew Brzeziński chciał upamiętnić pomordowanych specjalnym, symbolicznym grobem na Wawelu. – To dla nas żadna nowość – mówi Proboszcz krakowskiej katedry. – Mało kto sobie uświadamia, że obok sarkofagu Pana Prezydenta jest urna z ziemią z Katynia. W 1990 r. zawisła tam też tablica upamiętniająca to straszne miejsce. Nie dziwi nas również, że w tym miejscu, obok Prezydenta, trzeba umieścić tablicę poświęconą Ofiarom katastrofy pod Smoleńskiem.

Powiedzcie całemu światu

Uroczystości pogrzebowe rozpoczęły się w bazylice Mariackiej dwie minuty po godz. 14. Najpierw zawyły syreny i zabiły dzwony. Kard. Stanisław Dziwisz przywitał ciała Zmarłych rano, kiedy przybyły z pobliskich Balic. Kondukt żałobny przeszedł ulicami Krakowa: Kościuszki, Zwierzyniecką, Franciszkańską i Grodzką – aż pod bazylikę Mariacką.

– Bracia i Siostry! Ze wzruszeniem stajemy przy ciałach Pana Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego Małżonki Marii, którzy zginęli w katastrofie wraz z innymi osobistościami życia społecznego i politycznego w czasie pełnienia służby. Dziękujmy Bogu za dobro, jakiego udzielił nam przez ich służbę pełną uczciwości i dobroci – powiedział kard. Dziwisz, przyjmując trumny Pary Prezydenckiej. Modlił się także, by Pan Bóg napełnił serca ich bliskich swoją otuchą, a nasz naród zechciał zachować w jedności i pokoju.

Uroczystość poprzedzały niepokojące informacje nt. odwołania kolejnych delegacji z całego świata. Media natychmiast je nagłaśniały. Kraków wydawał się jednak obojętny na te sensacyjne doniesienia. A przewodniczący „Solidarności” Janusz Śniadek nie omieszkał zwrócić się do całego świata z przejmującym apelem, który był jednocześnie wyjątkowym przesłaniem tego pogrzebu: – Płacze po Tobie świat pracy i prości, często ubodzy ludzie – powiedział o śp. Prezydencie Lechu Kaczyńskim. – Solidarność Polaków w dniach żałoby to hołd dla Ciebie, Twojej Małżonki i wszystkich Ofiar. To wieniec pamięci polskich serc – mówił. – Chcemy, aby przyszłość naszego narodu, Europy i świata opierała się na prawdzie. Ta tragedia powinna nas zbliżyć.

Z bazyliki Mariackiej wyruszył kondukt żałobny, który podążył z Rynku Głównego ul. Grodzką do katedry Wawelskiej. W orszaku – który poprowadził Metropolita Krakowski – byli członkowie najbliższej rodziny i osoby przez nią zaproszone. Głowy państw ze względów bezpieczeństwa zostały na wzgórze wawelskie przewiezione. Od chwili, gdy kondukt doszedł pod Krzyż Katyński przy kościele św. Idziego, aż do momentu wejścia konduktu do katedry brzmiał dostojnie Dzwon Zygmunta, kołysany przez wszystkich wawelskich dzwonników. Jego dźwięk był poważny. To znak nie tylko smutku, ale przede wszystkim zobowiązania.