Odkrywać Księgę Życia

KS. TOMASZ SIEMIENIEC

publikacja 22.10.2009 18:30

Jak chrześcijanie w Polsce zbliżają się do Biblii? Niektórzy nawet nie są świadomi, że ją posiadają w swoich mieszkaniach. Zapytani o to, czy Biblię czytają, najczęściej tłumaczą, że do bycia dobrym chrześcijaninem czytanie Biblii wcale nie jest potrzebne.

Obecni 20/2/2009 Obecni 20/2/2009

 

Dawno temu, kiedy jeszcze pracowałem jako katecheta w szkole, miałem zwyczaj polecać uczniom przynoszenie na zajęcia egzemplarze Biblii. Nie wszyscy czynili to od razu. Niektórzy dopiero po kilku tygodniach. Tyle właśnie czasu zajęło im poszukiwanie w domu Pisma Świętego. Były również osoby,  które przyniosły egzemplarze nienoszące śladów czytania (nawet jeszcze w folii ochronnej).

Myślę, że powyższy obrazek doskonale pokazuje, jak chrześcijanie w Polsce zbliżają się do Biblii. Niektórzy nawet nie są świadomi, że ją posiadają w swoich mieszkaniach. Zapytani o to, czy Biblię czytają, najczęściej tłumaczą, że do bycia dobrym chrześcijaninem czytanie Biblii wcale nie jest potrzebne. Mówią, że wystarczy wiara w Boga, od czasu do czasu modlitwa i – jak to z lubością powtarzają – bycie dobrym człowiekiem. Czy aby na pewno to wystarczy? Przecież chrześcijaństwo to nie tylko uznawanie, że Bóg istnieje. Chrześcijaństwo to nie tylko modlitwa. Poważnie traktowane chrześcijaństwo to życie uformowane wobec pewnych zasad. A życie trudno formować, jeśli nie znamy tych zasad. Zasad podanych w księdze Pisma Świętego.

Pismo Święte – żywe i aktualne słowo Boga Bóg chrześcijan nie jest Bogiem dalekim człowiekowi. Wręcz przeciwnie, nasz Bóg wychodzi naprzeciw człowieka. Objawia mu siebie oraz swój zamysł dotyczący wszystkich ludzi: chce On, aby wszyscy zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy (por. 1 Tm 2,4). Bóg objawił się człowiekowi poprzez swoje czyny i poprzez swoje słowa. U początku tych czynów jest stworzenie świata i człowieka. Potem następuje wybór Abrahama, prowadzenie go do ziemi obiecanej, wyzwolenie Izraela z niewoli egipskiej, opieka podczas wędrówki przez pustynię, przymierze na Górze Synaj i wiele innych wydarzeń, których Bóg był inspiratorem. Czyny jednak to nie wszystko. Bóg objawił się także przez słowa, które kierował do ludzi. Słowa te towarzyszyły Jego czynom. Objawienie przez czyny i słowa swoją kulminację osiąga w pełni czasów (por. Ga 4,4), tzn. w momencie, kiedy na świat przyszedł Jezus – Syn Boży. To właśnie o Nim powie autor Listu do Hebrajczyków:„Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna” (Hbr 1,1-2).

Ten właśnie Jezus Chrystus stał się najpełniejszym i najdoskonalszym Słowem Boga skierowanym do człowieka. Św. Jan od Krzyża komentując wspomniany wyżej fragment Listu do Hebrajczyków powie: „od kiedy Bóg nam dał swego Syna, który jest Jego jedynym Słowem, nie ma innych słów do dania nam. Przez to jedno Słowo powiedział nam wszystko naraz […]. To bowiem, o czym częściowo mówił dawniej przez proroków, wypowiedział już całkowicie, dając nam swego Syna”. Czyny i słowa, przez które Bóg objawił się człowiekowi, nie uległy zapomnieniu, lecz zostały spisane przez natchnionych autorów – znalazły się w księdze Pisma Świętego. Stąd mówimy, że ta księga zawiera prawdziwe słowo Boże.

Aby odpowiedzieć na pytanie, jakie jest to słowo Boże, warto sięgnąć do trzech tekstów biblijnych. Pierwszy pochodzi z Ewangelii według św. Łukasza. W czwartym rozdziale ewangelista opisuje scenę, jaka rozegrała się w Nazarecie. Do swego rodzinnego miasta przybył Jezus. Udał się do synagogi, gdzie podano Mu zwój proroka Izajasza. Odczytał z niego fragment, a następnie go „wyjaśnił” mówiąc: „Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli”. W tym miejscu głos zabrał narrator, stwierdzając, że wszyscy w synagodze „dziwili się pełnym łaski słowom, które płynęły z ust Jego” (4,22). Do niedawna jeszcze w tłumaczeniach polskich greckie wyrażenie „logoi tes charitos” przekładano jako „słowa pełne wdzięku”, czyli po prostu podkreślano ich piękną formę. Dzięki badaniom m.in. Krzysztofa Mielcarka tłumaczenie (w V wydaniu Biblii Tysiąclecia) zmieniono. Ta drobna zmiana była skutkiem odkrycia prawdziwej natury słów głoszonych przez Jezusa. Otóż są to słowa nie tylko piękne w formie, ale przede wszystkim słowa niosące łaskę, czyli słowa o charakterze nadprzyrodzonym, sprawiające przemianę człowieka.

 

 

Drugi z tekstów to znany fragment Listu do Hebrajczyków: „Żywe bowiem jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca” (4,12). Tekst ten ukazuje dynamizm, jaki tkwi w słowie Bożym. „Miecz obosieczny” to obraz, który ukazuje zdolność do dokonywania sądu, zdolność do przenikania sumień. Miecz ten przenika aż do tych miejsc, gdzie łączą się elementy zmysłowe i duchowe, dzięki czemu cały człowiek podlega osądowi słowa Bożego (a osąd ten jest konieczny, aby człowiek osiągnął zbawienie).

Wreszcie trzeci z tekstów to słowa Piotra, które skierował w sytuacji, gdy niektórzy spośród Jezusowych uczniów odeszli od Niego, bo nie mogli pojąć nauki o chlebie życia. Jezus zadaje pozostałym uczniom pytanie: „Czy i wy chcecie odejść?” Na to Piotr odpowiada: „Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego, a my uwierzyliśmy i poznaliśmy, że jesteś Świętym Boga” (J 6,67-68). Piotr zauważa, że słowa Jezusowe, choć trudne i wymagające, to jednak mają w sobie życiodajną moc.

Doświadczają jej ci, którzy przyjmują te słowa przez wiarę. Wszystkie trzy wspomniane wyżej teksty pokazują, że słowo Boże (a więc to słowo, które zapisane zostało w księdze Pisma Świętego) jest słowem, którego nie można porównać z jakimkolwiek ludzkim słowem. Słowo Boże ma moc dawania człowiekowi życia wiecznego, a więc jest słowem dynamicznym.

Słowo to jest słowem nieustannie aktualnym. Jezus posyłając swoich uczniów na cały świat polecił im, aby nauczali wszystkie narody. Uczniowie poszli głosząc dokładnie to samo słowo, które zostało im przekazane. A to dlatego, że – jak mówi autor Listu do Hebrajczyków: „Jezus Chrystus – wczoraj i dziś, ten sam także na wieki” (13,8). W tym miejscu raz jeszcze warto wrócić do wspomnianej już wypowiedzi Jezusa w nazaretańskiej synagodze: „Dziś spełniły się te słowa Pisma”. Owo „dziś”, to jeden z charakterystycznych terminów ewangelii Łukaszowej (por. Łk 2,11; 19,9; 23,43). „Dziś” odnosi się nie tylko to tamtego dnia, kiedy Jezus przemawiał do swoich rodaków w Nazarecie. „Dziś” realizuje się za każdym razem, kiedy głoszone jest słowo Boże. Dzieje się to także w naszych czasach. Słowo zwiastowane „dziś” domaga się „dziś” udzielenia odpowiedzi. Następnej szansy już może nie być (por. Hbr 3,7–4,13).

Pismo Święte – fundamentem życia chrześcijanina

Zauważyliśmy już wcześniej, że Bóg ogłosił swoje słowo człowiekowi, ponieważ pragnie jego zbawienia. To właśnie pragnienie było u źródeł wszystkiego, co Bóg objawił człowiekowi, a co zostało zapisane przez natchnionych autorów na kartach Starego i Nowego Testamentu. Osiągnięcie zbawienia jest możliwe dzięki łasce Boga, który poprzez Jezusa Chrystusa otworzył człowiekowi bramy życia wiecznego. Dla osiągnięcia zbawienia potrzebne jest jednak także współdziałanie człowieka, które dokonuje się poprzez wiarę wyrażoną nie tylko przez przyjęcie określonych prawd przez Boga podanych, ale także przez konkretne postawy życiowe. I tutaj jest ważne miejsce dla Pisma Świętego.

 

 

Krakowski teolog ks. Roman Pindel w jednym ze swoich artykułów nazwał Biblię „podręcznikiem życia chrześcijańskiego”. Odpowiada ona bowiem na pytanie: jak żyć, aby dojść do spotkania z Bogiem w wieczności? Jest to podręcznik z jednej strony „teoretyczny”, ponieważ mówi o Bogu i o Jego działaniu w historii świata (czyli podaje pewne prawdy do wierzenia), a z drugiej strony jest to podręcznik „praktyczny”, ponieważ pokazuje, jak te prawdy oddziałują na życie każdego człowieka (czyli podaje pewne wskazówki co do życiowych postaw człowieka). Jest to jednocześnie podręcznik „zatwierdzony” do użytku. Najpierw przez autorytet Tego, który natchnął do jego napisania i towarzyszył ziemskim autorom przy jego tworzeniu, a następnie przez kompetentną instytucję, a mianowicie Kościół.

Stąd też Sobór Watykański II w Konstytucji o Objawieniu Bożym (Dei Verbum) powie, że „Kościół miał zawsze we czci Pisma Boże, podobnie jak samo Ciało Pańskie”. W tych bowiem pismach zawarte jest słowo Boże, w którym tkwi „moc i potęga, że jest ono dla Kościoła podporą i żywotną siłą, a dla synów Kościoła utwierdzeniem wiary, pokarmem duszy oraz źródłem czystym i stałym życia duchowego” (KO 21).

W chrześcijaństwie relacja Bóg – człowiek jest relacją miłości, tzn. Bóg umiłował człowieka i dał swego Syna, aby człowiek dzięki Niemu miał życie wieczne. Człowiek ze swej strony jest zaproszony do umiłowania Boga. Z naszych międzyludzkich relacji wiemy doskonale, że nie można kochać osoby nieznajomej. Wobec osoby nieznajomej może pojawić się coś, co nazywamy „zauroczeniem”, ale nigdy miłością. Zauroczenie może rozwinąć się w miłość, ale do tego potrzeba czasu, a przede wszystkim potrzeba bliższego poznania. Kiedy dwoje ludzi wzajemnie się kocha, chcą oni poznać siebie nawzajem. Chcą poznać swoją historię, chcą poznać poglądy na życie, a jeśli planują wspólną przyszłość, chcą również poznać wizję tej przyszłości. Dokładnie tak samo jest w naszej relacji względem Pana Boga. On zna nas, zna naszą historię, zna nasze pragnienia.

W tym miejscu powstaje pytanie: czy my znamy Tego, któremu przecież co dnia wyznajemy swoją miłość? Czy znamy historię Jego działania w świecie? Czy znamy Jego wizję naszej przyszłości? Czy wiemy, jakiej miłości pragnie On od nas? Odpowiedź na te i podobne pytania zawiera Pismo Święte. Bez jego lektury Bóg jest dla nas „Nieznajomym”, któremu co prawda wyznajemy naszą miłość, ale tak do końca nie wiemy, dlaczego ją wyznajemy i dlaczego właśnie Jemu.

Jak odkrywać orędzie Pisma Świętego?

Czytanie Biblii nie jest rzeczą łatwą. A to z dwóch powodów. Po pierwsze, dlatego, że między czasem, kiedy zapisano ostatnie stronice tej księgi, a naszymi czasami istnieje przedział ok. 2000 lat. To bardzo dużo. W tym czasie całkowicie zmieniły się horyzonty człowieka, zmieniło się jego postrzeganie świata. I po drugie dlatego, że Biblia powstała w znacznej mierze w środowisku ludzi o innej mentalności, zupełnie odmiennej od mentalności człowieka cywilizacji grecko-łacińskiej. Z tego też powodu konieczne jest przygotowanie do czytania Biblii. Ale nie idzie tu o przygotowanie w sensie np. odpowiednich studiów. Chodzi raczej o sięgnięcie po jakieś wstępne opracowania, które pozwolą na zapoznanie się z podstawowymi informacjami na temat np. danej księgi. Trzeba zatem poznać szeroko rozumiany kontekst Biblii. Kontekst ten będzie się różnił w zależności od tego, którą księgę chcemy czytać. Jest rzeczą oczywistą, że w inny sposób podchodzimy do odczytywania choćby Ewangelii, a w inny np. Apokalipsy św. Jana. To przygotowanie staje się jeszcze bardziej konieczne w przypadku Starego Testamentu, który zawiera szereg tekstów kompletnie niezrozumiałych dla nieprzygotowanego czytelnika, a czasem wręcz go szokujących. Oczywiście szereg tego typu pomocy ułatwiających rozumienie Biblii mamy do dyspozycji wraz z tekstem biblijnym.

 

 

Nowe tłumaczenia na język polski zaopatrzone są bowiem w komentarz oraz odpowiednie wstępy. Materiały te są wystarczające do samodzielnej lektury Pisma Świętego. Na tym miejscu warto przytoczyć dwie podstawowe zasady czytania Pisma Świętego. U swoich podstaw mają one generalną zasadę, która mówi, że cała Biblia jest drogowskazem dla człowieka. A zatem nie można swojego życia kształtować w oparciu o kilka np. losowo wybranych zdań biblijnych. A jest to pokusa, na którą jesteśmy często narażeni. Czasami spotykamy ludzi, którzy stosują metodę losowego wybierania fragmentów Pisma Świętego, w oparciu o które szukają odpowiedzi nawet na najtrudniejsze życiowe pytania. Jest to metoda bardzo niebezpieczna, ponieważ zdanie wyrwane z kontekstu traci często swoją funkcję, jaką pełni w ramach większej całości, np. perykopy czy całej księgi. Najbardziej znanym przykładem tego zjawiska jest Psalm 14, który zawiera słowa „Nie ma Boga”. Ta wypowiedź jednak jest włączona w inną, która całkowicie zmienia jej sens: „Mówi głupi w sercu swoim: Nie ma Boga”. Podobna sytuacja pojawia się często w listach Pawła, który przytacza poglądy swoich przeciwników, aby potem je sprostować. Tak więc pierwsza i podstawowa zasada lektury Biblii brzmi: każdą wypowiedź Pisma Świętego rozpatrujemy w kontekście, w jakim ona występuje.

Druga zasada odnosi się do uwzględnienia rodzajów literackich poszczególnych fragmentów biblijnych. Każdy, kto miał choćby powierzchowny kontakt z różnymi dziełami literackimi wie, że inaczej czytamy i interpretujemy np. dokumenty, inaczej prozę (jak choćby powieść), a jeszcze inaczej poezję. Autorzy biblijni też korzystali z różnych gatunków literackich. W Biblii spotykamy teksty poetyckie (np. psalmy), spotykamy fragmenty dokumentów urzędowych (np. w Księdze Ezdrasza, w Księgach Machabejskich), spotykamy fragmenty narracyjne (np. w Dziejach Apostolskich). Każdy z nich czytamy niejako w inny sposób. I dzięki temu unikamy największego niebezpieczeństwa podczas lektury Biblii, a mianowicie pokusy interpretacji fundamentalistycznej.

Taka interpretacja polega na dosłownym (literalnym) rozumieniu każdego bez wyjątku zdania Pisma Świętego, bez zwracania uwagi na historyczne uwarunkowania związane z powstaniem danego fragmentu. Fundamentalistyczna lektura Biblii podkreśla bezbłędność w każdym wymiarze tego, co zapisane. Taką właśnie „metodą” posługują się członkowie różnych sekt (także Świadkowie Jehowy) czy też zwolennicy skrajnego kreacjonizmu, którzy dosłownie interpretują pierwsze rozdziały Księgi Rodzaju, w ogóle nie zważając na dane nauk przyrodniczych.

Podobnie rzecz się ma z interpretacją Apokalipsy przez różnych „domorosłych badaczy”, którzy doszukują się w niej zapowiedzi różnych wydarzeń współczesnej historii (np. widzą w Apokalipsie zapowiedź katastrofy atomowej). Wszystkie powyższe wskazania powinniśmy mieć w pamięci, kiedy przystępujemy do lektury Pisma Świętego. Dopiero wtedy odkryjemy to, co w przekazie biblijnym jest najważniejsze, a mianowicie – orędzie, które ma doprowadzić człowieka do zbawienia.

Francuski poeta, Paul Claudel, powiedział kiedyś, że „katolicy mają wielki szacunek dla Biblii, a potwierdzają to tym, trzymają się od niej z daleka”. Wydaje się, że miał sporo zwłaszcza jeśli myślimy o katolikach w naszym kraju. Niemniej horyzoncie pojawiają się już pierwsze optymistyczne zwiastuny. W wielu parafiach powstają grupy biblijne, tworzą się szkoły słowa Bożego rozważające teksty biblijne metodą „lectio divina”. Warto rozejrzeć się w swoim środowisku i poszukać takiej grupy, a zainicjować jej powstanie. Tylko wtedy Biblia stanie się dla prawdziwą Księgą Życia.

KS. TOMASZ SIEMIENIEC, dr teologii biblijnej. Zajmuje się moderacją Dzieła Biblijnego im. Jana Pawła w diecezji kieleckiej. Redaktor naczelny „Niedzieli kieleckiej”; należy także do redakcji „Kręgu Biblijnego”.

TAGI: