O zazdrosnym Bogu

ks. Ryszard Kempiak SDB

publikacja 27.01.2010 22:05

Czym jest zazdrość? Zazwyczaj ukazuje się tylko skażony, chory aspekt tego uczucia. W tym przypadku zazdrość określa się jako „dwuznaczny stan emocjonalny, charakteryzujący się sympatią lub wrogością, który może wybuchnąć nienawiścią i agresywnością, bądź też pobudzać do szlachetności.

Zeszyty Karmelitańskie 1/2010 Zeszyty Karmelitańskie 1/2010

 

Nie tak dawno ukazała się w prasie informacja, że portugalski laureat literackiej Nagrody Nobla z 1998 roku, José Saramago, napisał, iż bez Biblii bylibyśmy lepsi. Przy tej okazji oświadczył, że Biblia jest podręcznikiem złych obyczajów i wywiera wpływ nie tylko na kulturę, ale także na nasz sposób życia. Podkreślił, że Bóg Biblii jest „Bogiem okrutnym, zazdrosnym i nieznośnym”. Środowiska żydowskie stwierdziły, że nie zamierzają gorszyć się publikacjami Saramago, ale jednocześnie wykazały, że „Saramago nie zna Biblii” i czyta ją w sposób powierzchowny. Jednemu jednak nie da się zaprzeczyć, że Biblia mówi o Bogu zazdrosnym. W Księdze Mądrości czytamy natomiast: „Nie pójdę też drogą zżerającej zazdrości, bo ona z Mądrością nie ma nic wspólnego” (6,23). Jak to więc jest?

Bóg o sobie samym

Biblia nie jest traktatem o Bogu, lecz upatruje mądrości w uważnym słuchaniu i rozważaniu tego, co ma do powiedzenia Bóg o sobie samym i o człowieku. A Pan Bóg odkrywany na kartach Pisma Świętego ma imię, nie jest jakąś anonimową siłą. Ktoś ujawnia imię po to, aby inni mogli go poznać. Pan Bóg objawiał się człowiekowi stopniowo i pod różnymi imionami. Imiona Pana Boga objawione nam przez Pismo Święte wyrażają Jego majestat, Jego miłość i stanowią objawienie Jego określonych przymiotów. Ukazują, jak Bóg angażuje się w życie człowieka. Wielość imion oddaje dynamikę Bożych interwencji w historię człowieka, a każde zaś imię Pana Boga podkreśla Jego obecność między ludźmi. Stwórca wyjawił swoje własne imię dopiero na prośbę Mojżesza. Dosłowny przekład z hebrajskiego brzmi: „Będę tym, który będzie” lub jak najczęściej się tłumaczy: „JESTEM, KTÓRY JESTEM” (Wj 3,14). Jedno jest pewne: w imieniu objawionym Mojżeszowi Bóg jawi się jako istniejąca rzeczywistość, której wymiar czasowy wykracza poza czas; On jest Bogiem przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Stwierdzenie Jestem, ujęte w kontekście semickim, ma zawsze dwie konotacje: byciei działanie. Bóg jest Tym, który był, jest i będzie; jest od zawsze, żyje w wiecznym „dzisiaj”, żyje w czasie, bez czasu. Jest On także Tym, który działaw czasie, stale towarzyszy ludzkiej historii, objawia się w wydarzeniach.

Na kartach Biblii to imię i jego znaczenie jest ustawicznie komentowane przez Boga za pomocą różnych wypowiedzi Boga o sobie samym. Bóg mówi o sobie, że jest Bogiem Widzącym (Wj 16,13), Bogiem Wiecznym (Rdz 21,33), Bogiem Wszechmogącym (Rdz 17,1), Bogiem Miłosiernym, Mocnym, Potężnym, Świętym. Przy tych wszystkich wymienionych imionach zaskakuje to, że Bogu samemu przypisuje się słowa: „Ja jestem Pan, twój Bóg, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli. Nie będziesz miał cudzych bogów obok mnie! Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą” (Wj 20,5), a także te: „Nie będziesz oddawał pokłonu bogu obcemu, bo Pan ma na imię Zazdrosny: jest Bogiem zazdrosnym” (Wj 34,14). Bóg mówi o sobie coś bardzo dziwnego: „Ja jestem Pan, Bóg twój (...), zawistny”. Zawistny? Zazdrosny? O co albo o kogo?Czego dotyczy, jak winno być rozumianeokreślenie El Qanna– Bóg Zawistny, Bóg Zazdrosny? Bóg nasz powiedział o sobie, że jest zazdrosny i gniewny. Co to znaczy? Przecież zazdrość to nie cnota.

Dwa oblicza zazdrości

Czym jest zazdrość? Zazwyczaj ukazuje się tylko skażony, chory aspekt tego uczucia. W tym przypadku zazdrość określa się jako „dwuznaczny stan emocjonalny, charakteryzujący się sympatią lub wrogością, który może wybuchnąć nienawiścią i agresywnością, bądź też pobudzać do szlachetności. Opierając się na miłości, dąży do zagarnięcia sobie na własność umiłowanego przedmiotu i do oddalenia rywala. Zazdrość jest to namiętność, której towarzyszy cierpienie powodowane i powiększane obrazem rywala. W ten sposób zazdrosny amant czuje się dotknięty choćby nawet małym brakiem uwagi ze strony ukochanej, gdyż uważa ją za swoją całkowitą i wyłączną własność. Przez zazdrość rozumie się także stan wewnętrznego niepokoju osoby, umotywowanego bądź też ujawniającego się bez słusznej przyczyny, wywołanego wątpliwością, lękiem lub pewnością utraty uczucia czy posiadania, mniej lub bardziej wyłącznego, rzeczy lub osób.

 

 

W języku biblijnym zazdrość definiuje się jako zawiść, którą się żywi wobec drugiego; rozumie się ją jako źródło wszelkiego grzechu i nieszczęścia. Zazdrość jest zakorzeniona w pysze i chciwości, wiąże się także z pierwszym grzechem człowieka w raju. Adam i Ewa, bojąc się Stwórcy, utworzyli sobie fałszywy obraz Boga, mniemając, że Bóg jest zazdrosny o swoje przywileje. Oto Boga podejrzewa się o zazdrość! Co więcej, On sam się do niej przyznaje – jak widzieliśmy – w Księdze Wyjścia. A i w 2 Krl 19,31 czytamy „Albowiem z Jeruzalem wyjdzie Reszta, i z góry Syjon garstka ocalałych. Zazdrosna miłość Pana Zastępów tego dokona!”. Poza tym, mamy u Iz 9,6: „Wielkie będzie Jego panowanie w pokoju bez granic na tronie Dawida i nad Jego królestwem, które On utwierdzi i umocni prawem i sprawiedliwością, odtąd i na wieki. Zazdrosna miłość Pana Zastępów tego dokona”. Podobnie u Za 8,2: „Tak mówi Pan Zastępów: Zazdrosna miłość moja obejmuje Syjon i broni go mój gniew potężny”. A przecież w Hymnie o miłości czytamy, że „miłość nie zazdrości”. Więc jak to jest?

Trudno nam zgodzić się z taką wizją Boga. Wydaje się wprost niemożliwe, aby Bóg, który jest miłością, był równocześnie „Bogiem zazdrosnym”. Czym zatem jest „zazdrość” Boga? Paradoksalnie jest ona jedną z form „świętości” Boga. Nie uwłacza Mu w niczym. Mamy tu do czynienia z kulturą semicką, która dla ukazania wagi problemu, posługiwała się m.in. porównaniami skrajnymi. Sformułowanie „Ja jestem Bogiem zazdrosnym” jest pewną ludzką (a zatem i ułomną w swojej istocie) próbą ujęcia istoty więzi, jaka powinna łączyć człowieka z jego Stwórcą. Tzn. wyraża myśl, że wiary w Pana Boga nie da się pogodzić z wiarą i służbą innym bożkom (jak to często dziś niestety czyni wielu ludzi). W ten sposób zapisany jest jej radykalizm i jednoznaczność. Przykładów na tego typu figurę retoryczną w Biblii jest mnóstwo. „Zazdrość” Boga to przede wszystkim przejaw Jego wszechmocy, usilne pragnienie, nieustępliwość Jahwe wobec Izraela, aby stał się on Jego wyłączną własnością. Racją, której przejawem jest nieodwołalna miłość do ludu Izraela. Również Jezusa ogarnia „gorliwość o dom Ojca” (J 2,17). Stara się On pozyskać swój lud z taką samą zazdrością (gorliwością), jaką okazywał Jahwe. Zazdrosna miłość do Ojca ukazuje Jezusa jako gorliwego głosiciela Bożej chwały i Prawa, gdy przepędza handlarzy z mieszkania Jego Ojca, które ma być domem modlitwy. Taka wizja świętej, Bożej „zazdrości” otwiera przed nami nową perspektywę. Rodzi się pytanie: czy człowiek uwikłany w grzech jest w stanie przekształcić złą zazdrość w świętą gorliwość?

Doświadczenie życiowe wskazuje jednak, iż istnieje także zazdrość o innym, ponurym obliczu – Kaina. Zazdrość kainowa niszczy i zabija. Kain nie mógł znieść tego, że ofiara jego brata Abla została przyjęta przez Boga. Tkwiący w głębi serca cierń zazdrości doprowadził go do bratobójstwa, a był to cios podwójnie śmiertelny: pozbawił życia Abla, ale też pozwolił umrzeć człowieczeństwu Kaina. To bezinteresowność jest kluczem do przemiany złej zazdrości Kaina w dobrą zazdrość Boga. Kto tego dokona, nie pójdzie „drogą zazdrości”, lecz wkroczy na „ścieżki Mądrości”.

Bóg zazdrosny o każdego człowieka

Prawdą o Bogu jest Jego miłosierdzie, ojcostwo, dobroć – tematy dominujące w ostatnich latach w głoszeniu Słowa. Bóg jednak jest również zazdrosny. Hebrajskie słowo „Qanna” wskazuje zarówno na zazdrość, jak i na gorliwość. „Qanna” oznacza gwałtowne uczucie miłości, podobne do płonącego ognia; w Biblii Hebrajskiej używa się go na określenie zazdrości o kogoś, jak też gorliwości w odniesieniu do Boga, a także Bożego domagania się wyłączności, której On oczekuje od człowieka. Na tablicach, które Mojżesz otrzymał od Boga na Horebie, Bóg wypisał przykazania, w których należy dostrzec coś więcej: żądanie, jakie Bóg kieruje do człowieka, aby nikt dla niego nie był tak pożądany, jak On sam.

Człowiek, szukając swojego obrazu Boga i próbując poznać swoją z Nim relację, stworzył kilkadziesiąt obrazów, które niekoniecznie zgadzają się z rzeczywistością. Oto kilka najbardziej sprecyzowanych: „Bóg, który zawsze jest blisko mnie”, „Bóg – wielki nieobecny”, „Bóg – narcyz”, wymagający od nas czci i chwały, naszych ciągłych hołdów i ofiar. Następnym obrazem Boga jest „Bóg – surowy sędzia, kapryśny tyran” – wymagający, kontrolujący, stawiający przed nami ciężkie przykazania, karzący za zło, wynagradzający dobro. Z kolei „Bóg – konkurent”, czy, jak kto woli, „Bóg zazdrosny” – sprawdza naszą wytrzymałość (a może wiarę w siebie samego), podjudzany przez szatana, prowokowany przez niego.

Bóg kocha ludzi miłością zazdrosną, gdyż chce, by byli „tylko jego”. Pierwsze przykazanie Dekalogu brzmi: „Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie”(Wj 20,3; Pwt 5,7) i stawia kwestię alternatywnego wyboru, mówi o innych bogach i o rywalach Boga, którzy pojawili się w ciągu historii. To, że Bóg jest jedyny, zdaje się być rzeczą oczywistą, a część negatywna przykazania: nie mieć żadnego innego boga, czyli odwołanie się do zazdrości Boga ma sens nie tylko dla Izraela. Z ksiąg Starego Testamentu, a szczególnie z ksiąg prorockich, dowiadujemy się o tych, którzy rywalizowali z Bogiem. Ale Bóg Biblii jest Bogiem zazdrosnym. Stworzył nas, bo tak chciał. Stworzył nas, bo jest Miłością. Liczy, że odpowiemy miłością na miłość. Można sobie zatem wyobrazić, co musi się dziać w Bogu, kiedy widzi, że ci ukochani przez Niego ludzie porzucają Go, „źródło żywej wody, żeby wykopać sobie cysterny, cysterny popękane, w których woda się nie utrzyma” (Jr 2,13). Gdyby nas nie kochał, to nie tylko byłoby Mu to obojętne, ale przede wszystkim by nas nie stwarzał. Ale On nas kocha!

 

 

Wśród ludzi zdarza się zazdrość zaborcza. Ale Bóg jest po prostu Bogiem, On rzeczywiście jest Źródłem wszelkiego dobra! Toteż absurdem jest posądzać Go o zazdrość zaborczą. Jego zazdrość jest zazdrością kochającą, błogosławioną. To właśnie ta zazdrość sprawiła, że kiedy zgrzeszyliśmy, On nie przestał nas kochać. Niektóre starotestamentalne proroctwa, które zapowiadały to wydarzenie, kończyły się formułą cudownie prawdziwą: „Zazdrosna miłość Pana Zastępów tego dokona!” (Iz 9,6; 37,32; 2 Krl 19,31).

Starożytny Lud Przymierza w ciągu swej historii nauczył się ufać tej Bożej zazdrości i ją przyzywać na pomoc: „Spojrzyj z nieba i patrz z Twej stolicy, świętej i wspaniałej! Gdzie Twoja zazdrosna miłość i Twoja potęga? Gdzie poruszenie Twych uczuć? Miłosierdzia Twego nie powstrzymuj, proszę... Tyś, Panie, naszym Ojcem, Odkupiciel nasz – to Twoje imię odwieczne... Obyś rozdarł niebiosa i zstąpił” (Iz 63,15. 16c. 19c).

Dobrze zrozumiana „zazdrość Boża” pozwala mówić o miłości bez wykluczania z góry surowości, bezkompromisowości i trudu, a nawet łącząc to wszystko z namiętnością i czułością. Oczywiście, zanim zastosuje się termin „zazdrość” teologicznie, należy go najpierw oczyścić z negatywnych naleciałości, które dochodzą do głosu, gdy opisuje on niektóre ludzkie postawy. Pamiętajmy, że kiedy terminu „zazdrosny” używa się w odniesieniu do Boga, może on wyrażać gwałtowną interwencję Boga w historii, Bożą wolę rozciągnięcia absolutnej władzy nad człowiekiem.

 

Będziesz miłował Boga twego Jahwe z całego serca,

z całej duszy swojej, ze wszystkich sił swoich. (Pwt 6,5)

 

Znamy wszyscy modlitwę, którą pobożny Żyd odmawia rano i wieczorem z uczuciem uwielbienia i pokoju: „Słuchaj, Izraelu: Jahwe jest naszym Bogiem – Jahwe jedyny. Będziesz miłował Boga twego Jahwe z całego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich sił swoich. Niech pozostaną w twym sercu te słowa, które ja ci dziś nakazuję. Wypisz je twoim synom, będziesz o nich mówił, przebywając w domu, w czasie podróży, kładąc się spać i wstając ze snu” (Pwt 6,6-7). Wprowadza nas ona w samo sedno odpowiedzi człowieka na „zazdrosną miłość Boga”. Dzieje Ludu Bożego winny być dziejami miłości.

Uczony w Piśmie pyta Jezusa: „Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań?” (por. Mk 12,28-34), a On odpowiadając, przytacza najpierw modlitwę każdego Żyda i swoją własną: „Słuchaj Izraelu” – „SZEMA IZRAEL”. Charakterystyczne są początkowe słowa, które po hebrajsku brzmią mniej więcej tak: „Jahwe jest naszym Bogiem, tylko Jahwe”. Jest to uroczysta deklaracja monoteizmu, która uzasadnia następujące po niej przykazanie. Bóg, który jest jedyny, wyklucza wszelkie bożki. Zależność od Niego jest źródłem wolności. Bóg, który nie konkuruje z cezarem, który „nie jest Bogiem umarłych, lecz żyjących”, jest również Bogiem, który oczekuje całkowitej wierności i miłości. Miłość jest odpowiedzią ludu na wybranie, a zatem jest fundamentalnym prawem tego wyjątkowego ludu.

 

 

„Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą”. To wszystko wyjaśnia. To nie pozostawia wątpliwości. Miłość wyrażana za pomocą wszystkich władz człowieka: serca, duszy, umysłu. Kochać Boga prawdziwie to zaangażować w Jego służbę wszystkie nasze zdolności i siły. Wypowiedź jest wzmocniona przez powtórzenie słowa „cały”. „CAŁYM SERCEM, CAŁĄ DUSZĄ, CAŁYM SWOIM UMYSŁEM, Z CAŁEJ MOCY...” – te słowa są postawione dla podkreślenia, że winniśmy kochać Boga CAŁYM naszym konkretnym życiem. Kochająca wierność nie akceptuje ni połowiczności, ni podziału: BĘDZIESZ MIŁOWAŁ CAŁYM SERCEM, CAŁĄ DUSZĄ I Z CAŁEJ MOCY I ZE WSZYSTKICH SIŁ. Wielu bożków zabiega o człowieka i go przyciąga. Wiele innych miłości kusi do podziału serca. NIE! Zazdrosna Miłość Boga żąda WSZYSTKIEGO! Musimy stale pamiętać o radykalizmie wyłączności Boga. Boga należy kochać miłością, która wypływa z centrum osoby i obejmuje wszystkie jej władze. Ludzka odpowiedź powinna być kompletna. Miłość, która nie jest pełna, która się rozmienia na drobne i rozprasza, która kocha tylko połowę serca, nie jest prawdziwą miłością. Bóg nie jest tylko Tym, który podtrzymuje moje życie i je żywi. Nie jest tylko Panem mojej osobistej historii. Jest w moim życiu także absolutnie jedynym: dla Niego całe moje życie może i musi mieć znaczenie; tylko od Niego oczekuję realizacji mego życia; do Niego mogę, jako ta jedyna, niepowtarzalna osoba, całkowicie należeć.

Uczony nie pytał dalej. Jezus jednak dodaje: „Oto drugie przykazanie: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego”. W ten sposób połączył ze sobą miłość Boga i miłość bliźniego.Największe przykazanie – które jest podwójne – jest najważniejsze nie tylko w tym sensie, że znajduje się ponad innymi. Jest najważniejsze, ponieważ nadaje sens wszelkim innym przepisom. Oznacza to, że różnorodne nakazy tracą swoją wartość, znaczenie i treść, jeśli nie są widziane i wypełniane w świetle i w perspektywie miłości.

Przykazanie miłości Boga z całego serca, z całej duszy, ze wszystkich sił, a bliźniego, jak siebie samego, wydaje się być wezwaniem możliwym do realizacji wyłącznie dla wielkich mocarzy ducha. Ci, którzy postawili na realizację tego przykazania, przyznają, iż nie jest to łatwe... Mimo to, uświadamiamy sobie, że jest ono wezwaniem skierowanym do każdego człowieka. Każdego stać na realizację tego przykazania, tym bardziej, że Bóg postanowił nam pomagać w rozwoju i doskonaleniu wzajemnej miłości. Musimy w Jezusie dostrzec swego Wspólnika w wielkim dziele doskonalenia swego serca.

***

„Zazdrosny Bóg” kocha jak nikt inny, ale i wymaga jak nikt inny. Zresztą miłość, która nie wymaga, nie jest miłością. Miłość pozorna sprawia, że człowiek zatrzymuje się na pustych deklaracjach. Staje się wewnętrznie zakłamany, w konsekwencji obojętny i letni. Człowiek staje się jak chodzący trup. Rozumiemy, dlaczego Chrystus tak surowo obchodzi się z człowiekiem letnim i oziębłym. Pamiętamy Jego słowa z Apokalipsy: „Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś. Obyś był zimny albo gorący. A tak skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust” (3,15). Pokusa letniości i bylejakości pojawia się w ludzkim sercu częściej niż każda inna. Zakrada się i powoli przeciąga na stronę oziębłości, pierwszych kompromisów i niewinnych zaniedbań, a także pokusy szukania bożków.

Jezus wiedział dokładnie o tej pokusie, która nieustannie łasi się u drzwi ludzkiego serca. Wiedział, dlatego o ataku zła na człowieka, ale powinno nam wystarczyć nieomylne słowo Boże, że „wierny jest Bóg i nie dozwoli kusić was ponad to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania, abyście mogli przetrwać” (1 Kor 10,13).

Wiedząc, czym jest „zazdrosna Miłość Boga”, razem z Apostołem Pawłem powtarzajmy niezapomniane słowa:

Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? (...) Jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani zwierzchności (...) ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym. (Rz 8,35-39)