Teresa z Ávila i jej sprawiedliwość

Jerzy Nawojowski OCD

publikacja 04.12.2009 22:50

To, co doświadczyła Teresa u swych początków głębokiej relacji z Bogiem, odnośnie sprawiedliwości, to Jego nieskończone miłosierdzie. Prawdziwość tego doświadczenia potwierdza jego owoc, który u Teresy wyrażał się w rozumieniu głębokiego sprzęgnięcia, tych dwu przymiotów Bożych: nieubłagalnej sprawiedliwości i nieskończonego miłosierdzia.

Zeszyty Karmelitańskie 4/2009 Zeszyty Karmelitańskie 4/2009

 

Pytanie o sposób, w jaki św. Teresa od Jezusa rozumiała pojęcie sprawiedliwości, jest pytaniem o jej doświadczenie sprawiedliwości. Możemy założyć z całą pewnością, iż żyła i głosiła treści zgodne z prawem Bożym, dlatego jej doświadczenie będzie dotyczyło w szczególności tych aspektów życia, które związane są z doświadczeniem religijnym. W żadnym jednak wypadku nie stało się to powodem zubożenia rozumienia sprawiedliwości. Wręcz przeciwnie, doświadczenia na polu wiary doprowadzają Teresę do rozumienia sprawiedliwości jako rzeczywistości wyzwalającej, głęboko relacyjnej i dojrzałej.

Łatwa, trudna sprawiedliwość – nowe odkrycia

Jest czas w życiu chyba każdego wierzącego, kiedy dostrzegamy, iż jedna z podstawowych prawd, co do której byliśmy mocno przekonani, mianowicie, iż Bóg jest sprawiedliwy, może posiadać wiele odcieni i nie zawsze jest prosta w zrozumieniu.

Również Teresa od Jezusa przez pewien okres młodzieńczych lat była przekonana, iż zasada: „nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe” jest w ludzkich relacjach realizacją prawdy o Bogu sprawiedliwym. Z czasem dostrzegła jednak, że doświadczenie Boga sprawiedliwego, jak wiele innych prawd religijnych, musiało w niej dojrzewać i podlegać swoistemu procesowi asymilacji.

W krótkim czasie ujrzałam odnowione w sobie następujące cnoty, choć nie dość silne, gdyż nie wystarczyły do utrzymania mnie na drodze sprawiedliwości: nie mówić źle o nikim, nawet w rzeczach drobnych, ale czymś normalnym było unikanie wszelkich szemrań. Gdyż miałam nieustannie na uwadze, że nie powinnam ani pragnąć ani mówić o innej osobie tego, czego nie chciałabym, aby mówiono o mnie (Księga życia [Ż] 6,3).

Święta z Ávila asymilowała i następnie poprzez długie lata pogłębiała w doświadczeniu własnego procesu wiary proste, katechizmowe prawdy, nabyte podczas tradycyjnego procesu wychowania i dorastania w ognisku domowym swej zamożnej rodziny w XVI-wiecznej Hiszpanii oraz podczas lat klasztornej formacji. Podczas tego procesu, poprzez poczucie ogromnego daru łaski, jakim obdarował ją Bóg, zostaje zakwestionowane jej wyuczone pojmowanie sprawiedliwości.

Gdy pewnego razu..., podczas odmawiania Liturgii Godzin poczułam tę pokusę, doszłam do wersetu, który mówi: „O Panie jesteś sprawiedliwy i wyrok Twój jest słuszny”. Zaczęłam zastanawiać się, jak wielka to prawda. Albowiem nigdy demon nie miał siły do kuszenia mnie co do tego w taki sposób, abym zwątpiła, że Ty, mój Panie, zawierasz w sobie wszelkie dobra [...] Tak więc, gdy zastanawiałam się, jak sprawiedliwie możesz pozwalać, aby wiele z tych, które – jak wspomniałam – były wielce Twoimi służebnicami nie doświadczało tych przejawów czułości i darów, które mi czyniłeś, gdy ja byłam taką, jaką byłam, odpowiedziałeś mi Panie: „Ty służ Mi i nie wdawaj się w to”. To było pierwsze słowo, w którym usłyszałam Ciebie mówiącego do mnie, i dlatego bardzo się zdumiałam (Ż 19, 9).

Teresa przede wszystkim doświadcza tutaj, iż sprawiedliwość Boża nie jest zależna od naszych czynów. To początek trudności, ale i zarazem wyzwalające odkrycie. W odpowiedzi, którą słyszy, doświadcza, czym jest sprawiedliwość Boża, która nie zasadza się na oddaniu Bogu tego, co do niego należy, gdyż niczego mu nie brakuje. „Przyjdzie czas, Panie, kiedy objawi się Twoja sprawiedliwość... Nigdy, nigdy nie zdołamy myślą ogarnąć, ile jesteśmy winni Bogu naszemu i jaka jest hojność i wspaniałość Jego miłosierdzia!” (Wołania [W] 12,5).

Sprawiedliwości Bożej, której doświadcza Teresa, nie można nawet zamknąć w sformułowaniu, które wyraził Jezus przy okazji spotkania z faryzeuszami: „Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga” (Mt 22,19). To zasada, którą może kierować się człowiek żyjący w królestwie tego świata, ale nie norma Królestwa Bożego, według której postępował Bóg ze św. Teresą. Jej doświadczenie sprawiedliwości to poczucie bezgranicznej hojności i bezinteresowności Boga. „Wielkimi przejawami czułości karałeś moje wykroczenia. I nie sądzę, abym mówiła od rzeczy...” (Ż 7,19).

To, czego doświadczyła Teresa u swych początków głębokiej relacji z Bogiem odnośnie sprawiedliwości, to Jego nieskończone miłosierdzie. Prawdziwość tego doświadczenia potwierdza jego owoc, który u Teresy wyrażał się w rozumieniu głębokiego sprzęgnięcia tych dwu przymiotów Bożych: nieubłagalnej sprawiedliwości i nieskończonego miłosierdzia. „O Boże duszy mojej, jakże skorzy jesteśmy do obrażania Ciebie! Ty zaś, jakże skory jesteś do przebaczania nam! Skąd w nas, Panie, taka bezrozumna zuchwałość? Czy nie stąd, że wiemy, jak wielkie jest miłosierdzie Twoje, a nie chcemy pamiętać na to, jak nieubłaganą jest sprawiedliwość Twoja?” (W 10,1). Nie wyczuwamy tu lęku, ale głębokie poczucie tajemnicy sprawiedliwości Bożej, która pośrodku rzeczywistości naszych niewierności objawia się jako miłosierdzie: „O zatwardziałości serc ludzkich! Ty, Boże mój, racz ją zmiękczyć, według nieskończonego miłosierdzia Twego” (W 10,3).

 

 

Miłosierdzie nadaje ciepła i blasku sprawiedliwości

Innym, a zarazem głębokim pragnieniem Teresy jest trwanie w sprawiedliwości. Jest ono konsekwencją otrzymanego miłosierdzia. Alegoryczne opisy doświadczenia obecności Boga sprawiedliwego, jakie napotykamy u św. Teresy, potwierdzają jedynie jej wcześniejsze pozytywne doświadczenie sprawiedliwości. Sprawiedliwość stała się towarzyszką codziennego doświadczenia miłości Teresy. Stwierdzała ona wielokrotnie, że „Miłość Boża, bowiem nie polega na rozpływaniu się we łzach ani na tych pociechach i rozrzewnieniach, których pragniemy i cieszymy się, gdy je mamy, ale na tym, byśmy służyli Mu w sprawiedliwości...” (Ż 11,13).

W ciągłym pragnieniu trwania w sprawiedliwości, czy jak określa to sama Teresa, chodzenia w sprawiedliwości (por. np. Ż 13,11), które zaleca swym czytelnikom, nie ma nic z lęku czy strachu przed karą. Wręcz przeciwnie, jej opisy przestrzeni pełnych blasku i ciepła promieni słonecznych, które przenikają zupełnie wszystko, to doświadczenie Boga Sędziego – Słońca Sprawiedliwości. Przenika On człowieka, docierając do jego najodleglejszych zakamarków wnętrza.

Gdy w tej świadomości Bożej przegląda swoje wnętrze, dusza widzi nie tylko pajęczyny wielkich przewinień, ale każdy, choćby najdrobniejszy pyłek, bo Boskie Słońce świeci w niej bardzo jasno. I chociaż by ta dusza pracowała nad udoskonaleniem siebie, skoro to słońce naprawdę ją ogarnie, widzi w sobie same męty. Podobnie jak woda w naczyniu: póki słońce jej nie dosięga, zdaje się zupełnie czysta i jasna, ale skoro na nią padnie promień słoneczny, widzimy, że w niej pływa pełno żyjątek. Porównanie to dosłownie przypada do rzeczy. Przedtem nim dusza dostąpi tych zachwyceń, zdaje jej się, że czuwa i stara się, aby nie obraziła Boga i że według swoich sił czyni, co może, lecz gdy dojdzie do tej świadomości, którą oświeca ją to Słońce Sprawiedliwości i otwiera jej oczy, tyle widzi w sobie mętów, iż chciałaby z powrotem oczy zamknąć. Bo jeszcze nie jest takim samym orlęciem tego orła wspaniałego, iżby zdołała patrzeć nie zmrużonym okiem w to Słońce, ale skoro na chwilę oczy otworzy, widzi siebie całą zamuloną. Przychodzą jej wówczas na myśl te słowa psalmu: „Nikt żyjący nie jest sprawiedliwy przed Tobą” (Ż 20,28).

Teresa pragnie nam przekazać, że człowiek, stając w blasku Bożej sprawiedliwości, doświadcza w sobie rzeczywistości cieni, jednak to doświadczenie nie jest destrukcyjne. Daje nam tutaj klucz do pozytywnego spojrzenia na tę tajemnicę, mianowicie podkreśla zależność między fałszywą pokorą, która ukazuje sprawiedliwość w kategoriach przewinień i kary, i budzi lęk, a prawdziwą pokorą, która daje człowiekowi świadomość poznania swych błędów i ciemnych stron, jednak nie sprawia bólu i nie rani duszy człowieka. Prawdziwa pokora nadaje blasku sprawiedliwości. Tym blaskiem jest miłosierdzie:

Prawdziwa pokora przeciwnie, choć jasno stawia przed oczy duszy jej nędzę, nad nią boleje, złości swoje tak samo jak tamta maluje sobie w najciemniejszych barwach i prawdziwiej niż tamta je czuje, nie prowadzi przecież za sobą zamieszania wewnętrznego ani niesmaku, ani ciemności, ani oschłości, ale owszem, całkiem na odwrót, przynosi duszy wesele, pokój, słodycz i światło. Jest w niej ból, ale ból ten z drugiej strony duszę pociesza, gdy widzi, jak wielką łaskę Bóg jej czyni, sprawiając w niej ten ból i jak wielki z niego pożytek. Głęboki żal ją kruszy, iż obraziła Boga, ale z drugiej strony serce jej się rozszerza na wspomnienie o Jego miłosierdziu. Jasno widzi siebie, jaką jest, i wstydzi się samej siebie, a zarazem wysławia łaskawość Boga, iż tak długo ją znosił. W tamtej rzekomej pokorze, którą sprawia zły duch, nie ma dla duszy światła do niczego dobrego. Boga przedstawia jej groźnego, tępiącego wszystko ogniem i krwią. Stawia jej przed oczy samą tylko sprawiedliwość, a chociaż dusza i wówczas wierzy, że jest i miłosierdzie, bo tej władzy diabeł nie ma, by jej odebrał wiarę, ale sposób, w jaki je widzi, nie zdoła jej pocieszyć, przeciwnie, wielkość tego miłosierdzia, im jaśniej je poznaje, tym bardziej jeszcze ją udręcza, bo tym jaśniej w świetle jego widzi, jak wiele winna jest Bogu (Ż 30,9).

Terezjańskie doświadczenie sprawiedliwości zaprasza nas także do ufności: „Miejmy oczy utkwione w Nim i nie obawiajmy się, by miało ukryć się przed nami to Słońce Sprawiedliwości, nie pozostawi nas na drodze w ciemnościach – nie opuści On nas i nie da nam zginąć, chyba że pierwsi Go opuścimy” (Ż 35,14). Z takiej postawy u Teresy rodzą się nowe pragnienia ofiarowania z siebie czegoś więcej oraz utrwalenia rzeczywistości, które w określonych przestrzeniach społecznych będą bardziej wyrażać ideał sprawiedliwości. Dlatego zakłada ona nowe wspólnoty, w których jej siostry, podobnie jak ona, będą mogły doświadczyć sprawiedliwości Bożej jako miłosierdzia. Właśnie od doświadczenia miłosierdzia rozpoczęła się przygoda Teresy jako pisarki i fundatorki. Dlatego pragnie ona, aby w jej nowych, zreformowanych wspólnotach klasztornych każdy mógł mieć udział, chociaż w małej cząstce, w sprawiedliwości Bożej. „Ci, którzy choć w cząstce jakiej zakosztowali pociech Bożych, pragnęliby oglądać je już w zupełności. Pragnęliby już wyjść z tego życia, gdzie tyle różnych przeszkód tamuje im swobodne używanie tak wielkiego dobra. Pragną już być tam, gdzie wiecznie będzie im świeciło i nigdy nie zajdzie to Słońce Sprawiedliwości, którego tutaj, w wewnętrznej z Bogiem rozmowie, zaledwie promyczek, jaki dano im na chwilę oglądać” (Droga doskonałości 42,3).

Terezjańskie rozumienie sprawiedliwości zasadza się więc na procesie doświadczenia religijnego. Zawiera również to, co najogólniej dotyczy sprawiedliwości, a mianowicie równe i uczciwe traktowanie wszystkich ludzi, czego była świadoma Teresa od lat młodzieńczych. Jej działalność pisarska i fundatorska jest również w pewnym stopniu owocem doświadczenia sprawiedliwości, lub inaczej – chęci przekazania tegoż doświadczenia innym. Dlatego możemy powiedzieć, iż św. Teresa wniosła również wkład w sprawiedliwość społeczną.