Walka trwała pół wieku

Anna Zajchowska

publikacja 28.06.2010 07:24

„Jęknął cały świat i zdziwił się, że jest ariański" - tak w momencie największych sukcesów herezji ariańskiej pisał św. Hieronim. W 360 r., w trzydzieści pięć lat po Soborze Nicejskim, na którym ogłoszono dogmat o współistotności (homoousios) Ojca i Syna, większość biskupów tak Wschodniego, jak Zachodniego Cesarstwa, a także sam cesarz, podpisała się pod heretyckim wyznaniem wiary, przekreślającym bóstwo Chrystusa.

List 6/2010 List 6/2010

 

Wydawało się wówczas, że toczona przez zwolenników ortodoksji walka o nicejskie Credo została przegrana.  Święty Ata-nazy   -   najwierniejszy orędownik Nicei - przebywał na piątym już z kolei wygnaniu i nic nie wskazywało na to, że zdoła on jeszcze przekonać do swoich racji kościelnych i świeckich przywódców. A jednak...

cesarz i Kościół

Warto pamiętać, że w IV w., kiedy to toczył się spór o bóstwo Chrystusa i formułę homoousios, Kościół uczył się funkcjonowania na forum publicznym. Dopiero co skończył się czas prześladowań - nierzadko uczestnicy pierwszego soboru powszechnego nosili jeszcze na swoim ciele ich ślady - a chrześcijaństwo, zyskując sobie kolejnych wyznawców, stawało się religią państwową. Miało to swoje bolesne konse, do których bez wątpienia zaliczyć należy uwikłanie Kościoła w politykę. Cesarze rzymscy wspierając nową religię chcieli czerpać z tego realne korzyści, a to oznaczało ich częste i nie zawsze fortunne ingerencje w życie Kościoła. Wyrośli z pogaństwa nie rozumieli subtelnych sporów teologicznych, łatwo więc dawali się przekonać tej stronie konfliktu, za którą stała większość biskupów. To dawało im większe nadzieje na zapewnienie jedności całemu imperium.

W czasach, gdy chrześcijańska doktryna kształtowała się w ogniu niejednokrotnie bardzo zażartych sporów, udział władzy świeckiej w rozstrzyganiu wewnętrznych spraw Kościoła niósł ze sobą szczególne zagrożenia. Nie chodziło już tylko o to, który z biskupów obejmie jaką stolicę, ale jak sformułowane zostaną dogmaty. Im mniej wykształcony był władca i gorzej zorientowany w kwestiach doktrynalnych, tym zagrożenie było większe. Spór wokół homoousios jest niemal podręcznikowym przykładem tego, jak takie zaangażowanie mogło wpływać na przebieg sporów doktrynalnych. Sympatie Konstantyna Wielkiego kierowały się bowiem raz ku św. Atanazemu - najgorliwszemu obrońcy katolickiej ortodoksji, raz ku Ariuszowi - którego herezja była źródłem konfliktów przez cały IV w. Ten sam Konstantyn przewodniczył zwołanemu przez siebie soborowi w Nicei, na którym sformułowano antyariańskie wyznanie wiary i ten sam Konstantyn w kilkanaście lat później odwołał Ariusza z wygnania i umarł jako zwolennik arianizmu.

Walka z heretyckimi poglądami była u początków Kościoła tym trudniejsza, że dopiero kształtowały się jego struktury. Sobór Nicejski, w czasie którego dyskutowano nad poglądami Ariusza, był pierwszym w historii soborem powszechnym. Nie było zgodności co do tego, kto ma go zwoływać i mu przewodniczyć ani jaką rangę mają jego ustalenia. Cesarz Konstantyn uznał go, jak się wydaje, za typową zwołaną przez siebie radę cesarską, obradującą pod jego przewodnictwem. Biskupi traktowali go z kolei jako rodzaj nadzwyczajnego synodu, zwołanego nie dla jakiegoś konkretnego obszaru, ale całego chrześcijańskiego świata. Papież Sylwester nie był na nim obecny, choć bez wątpienia sobór odbył się za jego zgodą. Przybyło za to 318 biskupów, którzy już wkrótce mieli podzielić się na dwa zwalczające się obozy.

uroczy, błyskotliwy człowiek

Wszystko zaczęło się od Ariusza. Ten - jak mówią nam źródła - niepozbawiony charyzmy, uroczy i błyskotliwy człowiek, zaczął głosić tezy mówiące o niższości Syna wobec Ojca, broniąc we własnym przekonaniu chrześcijańskiego monoteizmu. Zaczął szybko zdobywać zwolenników wśród aleksandryjskiego   duchowieństwa.   Jego   urokowi nie  uległ jedynie  biskup Aleksandrii - Aleksander, który obłożył Ariusza eks-komuniką.  I  tak wybuchł spór,  który wkrótce  miał objąć  cały  chrześcijański świat.   Po jednej  stronie stanął Ariusz i jego coraz liczniejsi zwolennicy, wśród których znalazł się biskup Euzebiusz z Niko-medii, po drugiej biskup Aleksander wraz ze swoimi sojusznikami. Orężem w tej walce były synody, zwoływane przez obie strony, które bądź broniły, bądź potępiały naukę Ariusza.

Gdy za Aleksandrem opowiedziało się 200 biskupów z terenu całego Wschodniego Cesarstwa, na pole walki, w roli mediatora, wkroczył cesarz Konstantyn. Zupełnie nie zdawał sobie sprawy z wagi toczonych sporów. Zaproponował bowiem przeciwnikom pojednanie i zaprzestanie walki toczącej się - jak to ujął - o „rzeczy małe i zgoła pozbawione znaczenia". Fakt, że w toczonym sporze chodzi o centralną prawdę chrześcijańskiej wiary, czyli bóstwo Chrystusa, póki co umknął jego uwadze.

 

 

prawdziwa wojna

Spór nie ustawał, a cesarz postanowił doprowadzić do jego jednoznacznego rozwiązania. Tak doszło do zwołania wspomnianego już pierwszego soboru powszechnego. Odbył się on w Nicei,w 325 r. Na jego czele stał sam cesarz, papieża zaś reprezentowało dwóch jego wysłanników. To, co działo się na soborze, trudno nazwać swobodną dyskusją. Przeciwnicy popieranych przez Konstantyna poglądów byli bowiem przekonywani do zmiany zdania groźbą wygnania. Tak czy inaczej sobór potępił poglądy Ariusza i przeciwstawił im własne wyznanie wiary, mówiące o współistotności Ojca i Syna.

Jeśli cesarz liczył na to, że sobór przywróci jedność podzielonemu chrześcijaństwu, to musiał być srodze zawiedzony tym, co się zaęło dziać po jego zakończeniu. A wybuchła prawdziwa wojna. Przeciwnicy uchwały nicejskiej - mówiącej o współistotności Ojca i Syna - z Euzebiuszem z Nikomedii i Euzebiuszem z Cezarei na czele, zaczęli usuwać ze stolic biskupich we Wschodnim Cesarstwie zwolenników Credo nicejskiego. Ofiarami ich działań padł między innym św. Atanazy z Aleksandrii, następca Aleksandra na stolicy biskupiej. Został on oskarżony o morderstwo oraz próby wstrzymania dostaw zboża do Konstantynopola. Podobnymi metodami udało się usunąć z urzędów ponad 10 biskupów.

Największym sukcesem wrogów Nicei było przekonanie Konstantyna w 328 r. (a więc już w trzy lata po zakończeniu soboru), by odwołał z wygnania Ariusza. Niedługo cieszyli się oni swym zwycięstwem, bo, nie zdążywszy wrócić z wygnania, Ariusz zmarł. Wkrótce po nim, w 337 r., zmarł również Konstantyn, popierający pod koniec swojego życia arianizm. Po jego śmierci tak cesarstwo, jak i chrześcijaństwo zostały podzielone. Zachód pod władzą Konstansa trwał przy Credo nicejskim, a Wschód z Konstancju-szem przy arianizmie.

jęknął świat"

Głównym przeciwnikiem na Zachodzie został św. Atanazy. Pięciokrotnie przebywał na wygnaniu, spędzając na nim 17 z 40 swoich rządów w diecezji. Dzięki amnestii śmierci Konstantyna powrócił z wygnania - na które z woli tegoż cesarza musiał się udać - i zaczął gromadzić wokół siebie zwolenników. Najważniejszym wśród nich był bez wątpienia papież Juliusz I, a także cesarz Konstans. Niestety po śmierci cesarza, gdy władzę w całym imperium objął sprzyjający arianizmowi Konstancjusz, karta ponownie odwróciła się na korzyść strony heretyckiej. To wówczas św. Hieronim napisał: „Jęknął cały świat i zdziwił się, że jest ariański".

Odmianę przyniósł dopiero 362 r., kiedy to w Aleksandrii odbył się synod pod przewodnictwem Atanazego. Po jego stronie stanęli nie tylko tak wybitni biskupi Zachodu, jak Hilary z Po-itiers i św. Ambroży, ale również wschodni: święci Bazyli Wielki, Grzegorz z Nazjanzu, Grzegorz z Nyssy i Jan Chryzostom. W 380 r. cesarz Teodozjusz Wielki, zwolennik wyznania nicejskiego, wydał edykt zobowiązujący wszystkich mieszkańców wschodniego cesarstwa do jego przestrzegania. Przypieczętował to drugi sobór powszechny, który odbył się w 381 r. w Konstantynopolu.

Walka o homoousios ła pół wieku. Kościół wyszedł z niej bogatszy nie tylko o jeden dogmat, ale i o doświadczenie trudnej współpracy z władzą świecką, a także bardziej okrzepłe struktury, z instytucją soboru na czele.

dr Anna Zajchowska, historyk, mediewistka