Polak w Krainie Kangurów

Z ks. Piotrem Mizerą o Polonii australijskiej rozmawia ks. inf. Ireneusz Skubiś

publikacja 06.07.2010 20:35

Wakacje dla wielu oznaczają podróże. Coraz więcej naszych rodaków wyjeżdża za granicę, gdzie – jak się okazuje – można spotkać polskie kościoły. Kiedy Polacy zaczęli wyjeżdżać „za chlebem”, nie mogło im też zabraknąć Chleba eucharystycznego, dlatego wyruszyli za nimi polscy duszpasterze. Tak było w przypadku pierwszej emigracji i kolejnych. W najbliższych numerach „Niedzieli” odwiedzimy polskie duszpasterstwa w najdalszych zakątkach świata. Zaczynamy od Australii.

Niedziela 27/2010 Niedziela 27/2010

 

Ks. inf. Ireneusz Skubiś: – Wrócił Ksiądz Profesor do kraju po dłuższym pobycie w Australii. Dla nas, Polaków, ten najmniejszy z kontynentów jest wciąż mało znany. Proszę w kilku słowach opowiedzieć nam o Australii.

Ks. Piotr Mizera: – O wielkości Australii świadczy choćby długość linii brzegowej, która wynosi ok. 37 tys. km. Obrazuje to ogrom tego kontynentu i przestrzeń, z jaką będziemy mieli do czynienia, kiedy tam dotrzemy. Gdyby posłużyć się formą pewnej nakładki, można by powiedzieć, że jako kontynent Australia zajmuje swoją powierzchnią niemal całą Europę. I przy tej ogromnej wielkości Australię zamieszkuje jedynie ok. 18 mln ludzi, wliczając w tę liczbę także rdzennych mieszkańców Australii – Aborygenów. To jest to, co poraża, kiedy przylatuje się do tego kraju.

Australia jest administracyjnie podzielona na stany o ogromnej przestrzeni i dużym zróżnicowaniu, zarówno jeśli chodzi o faunę, jak i florę, a także bogactwa naturalne, z których ten kontynent słynie, i w które zaopatruje sporą część światowej populacji. Największe miasta Australii to Sydney i Melbourne, które są stolicami stanów. Poza tym na północnym wschodzie kraju mamy stan Queensland ze stolicą Brisbane. Potem – Australię Północną i Południową ze stolicami odpowiednio w Darwin, Adelajdzie oraz Australię Zachodnią ze stolicą w Perth. To największe ośrodki. Pozostaje jeszcze wyspa, która jest sporą atrakcją turystyczną – Tasmania. To teren połączony administracyjnie ze stanem Wiktoria (stolica w Melbourne). Stolicą Tasmanii jest Hobart. Środkowa Australia pozostaje miejscem pustym z Wielką Pustynią Australijską i z ogromnymi przestrzeniami, pozbawionymi często widocznych śladów życia.

– Czy Australia jest krajem chrześcijańskim?

– Tak, to kraj chrześcijański – ok. 60 proc. ludności stanowią chrześcijanie. Duża grupa – ok. 40 proc. – to osoby deklarujące się jako niewierzące. Uprzedzę następne pytanie – o katolików. Otóż najwięcej, bo aż ok. 27 proc. spośród chrześcijan, to katolicy.

– Jaką grupę w społeczności katolickiej Australii stanowią Polacy?

– Polacy w Australii są częścią ogromnej liczby imigrantów – Australię nazywa się często krajem imigrantów. Nasi rodacy we wszystkich większych, wspomnianych przeze mnie, miastach mają swoje ośrodki duszpasterskie, które sprawują nad nimi opiekę, i kościoły z polską liturgią. Trudno mi powiedzieć, jak to wygląda procentowo, ale Polonia w Australii nie jest znacząca, z pewnością jest mniejsza niż Polonia w Stanach Zjednoczonych.

– Kto głównie sprawuje opiekę nad Polonią australijską? Księża diecezjalni czy zakonni?

– Opieką duszpasterską zajmują się głównie księża chrystusowcy, ale także jezuici, paulini, oraz dominikanie i salwatorianie. Wymienione zakony i zgromadzenia tworzą trzon duszpasterstwa australijskiego. Księża diecezjalni włączają się zwykle w struktury rodzimych diecezji, ewentualnie tam sprawują opiekę duszpasterską nad Polakami, mieszkającymi na danym terenie.

 

 

– Jak wygląda polskie duszpasterstwo w Australii?

– Oprócz działalności religijnej, która stanowi istotę tego duszpasterstwa, a więc sprawowania sakramentów w języku narodowym czy nauki religii w szkołach przykościelnych, bardzo mocno akcentowane są także elementy związane z kulturą polską. Trzeba pamiętać, że jak wszędzie na świecie, tak i w Australii są różne rodzaje Polonii, m.in. ta z czasów po II wojnie światowej, z czasów postsolidarnościowych, i ta, która przyjeżdża do Australii teraz, by zdobyć doświadczenie zawodowe czy naukowe. Działalność edukacyjna, jeśli chodzi o język polski i polską kulturę, jest bardzo potrzebna zwłaszcza tej starszej Polonii i jej potomkom, ale wszyscy Polacy chętnie z niej korzystają. W Ośrodku Polonijnym w Melbourne np. naucza się i prowadzi zajęcia w języku polskim. Znam rodziny posyłające  dzieci do szkoły, która posługuje się językiem polskim. Te szkoły mają, oczywiście, swoje certyfikaty i są uznawane przez państwo. Dzieci zwykle kształcą się równolegle także w języku angielskim – australijskim.

– Czy w kościołach są Msze św. w języku polskim?

– W ośrodkach centralnych Msze św. w języku polskim odprawiane są z reguły w każdą niedzielę. Ale też australijscy duszpasterze polonijni muszą czasem pokonać setki kilometrów, żeby dojechać na miejsce, które zamieszkuje kilka rodzin, by odprawić dla nich Mszę św. w ojczystym języku i sprawować posługę duszpastersko-sakramentalną. Ja sam spędziłem sporo czasu i miałem kontakt z Polonią i ośrodkami polonijnymi w archidiecezji Melbourne – prowadziłem działalność polonijną w diecezji Sale.

– A jak wyglądają  kontakty między polskimi kapłanami, którzy mieszkają w Australii?

– Księża polscy rokrocznie obecni są na spotkaniach kapłanów polonijnych, organizowanych w różnych diecezjach Australii. Ostatnie, w których uczestniczyłem i na którym był obecny bp Ryszard Karpiński z Lublina – ówczesny delegat Episkopatu Polski do spraw duszpasterstwa emigracji, miało miejsce w ośrodku polonijnym w Adelajdzie (z powodzeniem prowadzą tam duszpasterstwo księża jezuici i właściwie tam się ono rozpoczęło i stamtąd rozprzestrzeniło na pozostałe tereny Australii). Są to regularne spotkania, które mają charakter przyjacielski, podczas których następuje wymiana myśli, poglądów, zdań i doświadczeń na temat pracy w różnych częściach Australii.

– Czy są też jakieś spotkania kulturalne dla Polaków mieszkających w Australii?

– Co roku w listopadzie organizowany jest tzw. Festiwal Kultury i Sztuki Polskiej. Miałem okazję uczestniczyć w takich festiwalach, które w czasie mojego pobytu w Australii były organizowane dwukrotnie w Melbourne. Taki festiwal miał miejsce także na Tasmanii i w innych stanach. W głównych ośrodkach polonijnych są również organizowane tego typu spotkania dla wszystkich Polaków zamieszkujących dany teren.

– Ksiądz Profesor jest muzykologiem. Co od tej muzycznej strony można powiedzieć o Polonii australijskiej? Czy w Australii istnieją polskie chóry, czy Polacy tam chętnie śpiewają?

– Zdecydowanie tak i wciąż zauważa się pragnienie dzielenia się polską kulturą, także jej stroną muzyczną. Są różne przykościelne zespoły folklorystyczne, które pielęgnują polską tradycję – chociaż teraz wydaje mi się to o wiele trudniejsze, ponieważ liczba tych osób, niestety, zmniejsza się i w związku z tym zmniejsza się też nabór nowych członków do zespołów. Ale z pewnością pieśń polska, religijna, wciąż pełni ważną rolę w liturgii. Pamiętam jeszcze, jak starsza Polonia miała w rękach stare, pożółkłe wydania książeczek do nabożeństwa, zawierające m.in. pieśni religijne. Ten lud modli się  i karmi słowem, do którego ma dostęp. Dziś, oczywiście, ludzie mają dostęp do nowych śpiewników, sprowadzanych z Polski – są punkty, w których można takie wydawnictwa nabyć.

– Czy Polacy w Australii stanowią ważny obiekt dla nowych kierunków działań duszpasterskich Kościoła polskiego?

– Myślę, że na pewno trzeba uwzględnić zmieniające się warunki życia Polonii. W przypadku Australii niewątpliwie trzeba mieć na uwadze zauważalny niekiedy spadek zainteresowania kulturą polską wśród polskich rodzin. Dzieje się tak dlatego, że polonijne dzieci bardzo łatwo asymilują się z kulturą miejscową – zarówno pod względem językowym, jak i pewnych zachowań. W związku z tym obecność polskiego księdza i przypominanie o pewnych ważnych sprawach i związkach z ojczyzną są konieczne, także by umocnić miejsce Polonii w tej części świata.