Tajemnica na górze

Piotr Sikora

publikacja 11.08.2010 21:15

Symbol chmury jest jednym z najważniejszych biblijnych znaków obecności Boga. Obecność ta otacza człowieka jak chmura – szczelnie, nie pozostawiając żadnego dystansu, nie będąc jednocześnie żadnym obiektem o dających się uchwycić konturach.

Tygodnik Powszechny 32/2010 Tygodnik Powszechny 32/2010

 

Symbol chmury jest jednym z najważniejszych biblijnych znaków obecności Boga. Obecność ta otacza człowieka jak chmura – szczelnie, nie pozostawiając żadnego dystansu, nie będąc jednocześnie żadnym obiektem o dających się uchwycić konturach.

Niech trwa

Lecz samo wyjście na górę – opuszczenie przyziemnej walki o byt „na tym świecie” – nie jest jednak wystarczające. Jak zauważa Łukasz: Jezus się modli i zostaje przemieniony, rozmawia z Mojżeszem i Eliaszem, zaś uczniowie pozostają przygnieceni snem i niczego nie widzą ani nie słyszą. Dopiero „przebudziwszy się” – diagregorezantes, które pochodzi od gregoreo, być czujnym – dostrzegli chwałę Jezusa oraz rozmawiających z Nim Mojżesza i Eliasza.

Sen, przebudzenie – to metafory często odnoszone w tekstach religijnych do stanów umysłu, świadomości zamkniętej bądź otwartej na ostateczny wymiar rzeczywistości. Przebudzenie umysłu, swego rodzaju religijna wrażliwość, pozwala dostrzec Boską chwałę przejawiającą się w Jezusie oraz wewnętrzny związek pomiędzy Jezusem a Prawem i Prorokami Izraela symbolizowanymi przez Mojżesza i Eliasza.

Ten fragment opowieści zwraca uwagę na istotną rolę religijnej medytacji Pisma, które odsłania przed czytającymi je z wiarą prawdziwą tożsamość Jezusa, jako Tego, który wypełnia Prawo i proroctwa, i który jest na tyle jedno z Ojcem, iż ujawnia w sobie Boskie piękno. Albowiem „Jego twarz zajaśniała jak słońce, a szaty stały się lśniąco białe” – jest taki aspekt doświadczenia religijnego, do opisu którego najlepiej nadaje się metaforyka światła i blasku. To doświadczenie piękna, sensu i harmonii. Doświadczenie takie daje radość, fascynuje, wciąga. Piotr mówi: „Dobrze (dosł. kalon – pięknie) nam tu być. Rozstawmy trzy namioty” – niech to doświadczenie trwa.

Tajemnica gęstnieje

Jednak słuchanie „rozmowy” Mojżesza i Eliasza z Jezusem, prowadzące do doświadczenia światła i blasku – sensu, harmonii – okazuje się tylko etapem. Już w samym tym doświadczeniu zawarty jest niepokojący moment zapowiadający to, co nastąpi dalej.

Jak zauważają Łukasz i Marek, propozycja Piotra dotycząca rozstawienia namiotów nie miała zbyt wiele sensu – Piotr nie wiedział, co powiedzieć (Marek), albo nawet nie zdawał sobie sprawy, co mówi (Łukasz). Nawet „jasne” doświadczenie religijne wymyka się ludzkiemu zrozumieniu, nie poddaje się konceptualizacji, nie sposób na nie adekwatnie odpowiedzieć. Jeśli zatem jest to doświadczenie autentycznego spotkania z Bogiem, łączy się – co zauważa najwyraźniej Marek – jednocześnie z fascynacją, zachwytem oraz bojaźnią, lękiem (fobos).

Zachwyt i święty lęk – to dwa fundamentalne uczucia rodzące się w człowieku autentycznie otwartym na Obecność Rzeczywistości Ostatecznej, która jest Tajemnicą – Misterium tremendum et fascinans.

Tajemnicę symbolizuje chmura, obłok. Niezrozumiałość, nieuchwytność tego, czego człowiek doświadcza, kiedy spotyka Boga, radykalizuje się, gdy pojawia się obłok. Sceneria na Taborze zmienia się diametralnie. Kto chodził po wysokich górach, łatwiej może sobie wyobrazić tę zmianę. Atmosfera pełna światła, słońca – i oto nadchodzi chmura, spowija wszystko i wszystkich. Kontury otoczenia się zacierają, ludzie tracą orientację co do swojego położenia, nie mogą dostrzec siebie nawzajem. Lęk, bojaźń dominuje nad zachwytem (choć ten niekoniecznie znika – jest bowiem coś fascynującego także w takim doświadczeniu). Tajemnica gęstnieje.

Jego słuchajcie

Nie przez przypadek symbol chmury, obłoku jest jednym z podstawowych biblijnych znaków obecności Boga. Obecność ta otacza człowieka jak chmura – szczelnie, nie pozostawiając żadnego dystansu, nie będąc jednocześnie żadnym „obiektem” o dających się uchwycić konturach, odróżnić od innych obiektów.

 

O Bożej obecności nie da się powiedzieć: tu jest, a tam nie, tu się zaczyna, tam kończy. Spowija całość doświadczenia, wszystko, czego jesteśmy świadomi, jak również to, co zawarte w naszej nieświadomości. Niczym chmura, w której zacierają się kontury i kolory, ujawnia jednocześnie, że także prawdziwa istota świata wymyka się naszemu rozumieniu, że idąc przez życie po omacku poszukujemy jego ostatecznego sensu, a także znaczenia poszczególnych wydarzeń.

Nieuchwytność i niezrozumiałość tego, co dla człowieka najważniejsze, rodzi brak poczucia bezpieczeństwa, niepewność i lęk. Do końca pozostajemy sami dla siebie wielkim pytaniem, trudno zaś uwolnić się od potrzeby posiadania na nie odpowiedzi.

Ostatecznej tajemnicy nie niweczy wcale głos, który rozbrzmiewa z obłoku. Głosi on przesłanie na pozór jasne i oczywiste: „To jest mój Syn wybrany/umiłowany, Jego słuchajcie”.

Szczęśliwi...

W życiu otoczonym obłokiem obecności Boga posiadamy, jak się zdaje, pewny drogowskaz: Jezusa i Jego słowo. Tajemnica jednak pozostaje. Nic nie jest oczywiste, zwłaszcza jeśli jesteśmy przyzwyczajeni do kartezjańskich kryteriów oczywistości – jasnego i wyraźnego zrozumienia. Potrzebna jest wiara, ufność. Gdy rozległ się głos, Jezus znalazł się sam i tylko Jego widzieli uczniowie.

Wbrew ludzkim oczekiwaniom, to nie nadzwyczajne wydarzenia, przeżycia, uniesienia, ekstaza, lecz po prostu człowiek jest miejscem najpełniejszego zamieszkiwania Boga w świecie. To nie koniec nieoczywistości. Umiłowany Syn Boga umiera śmiercią zbrodniarza. Chcieć zachować życie – to je stracić. Stracić swą tożsamość – to ją zyskać. Szczęśliwi są ubodzy, głodni i ci, którzy płaczą...
 

Zejść i pozostać

Uczniowie idący z Jezusem nie pozostają na górze.

Samotne doświadczenie Taboru sprowadza ich z powrotem w świat ludzkich spraw i relacji, świat trudny i pełen cierpienia. Od razu po zejściu zostają skonfrontowani z rodzinnym dramatem. Staje przed nimi ojciec z cierpiącym dzieckiem. Czy była to epilepsja o przyczynach, które dziś uznalibyśmy za naturalne, czy też nie – nie jest ważne. Ważne, że nie można przejść obojętnie wobec ludzkiego cierpienia, ważne też, że aby skutecznie się z nim zmierzyć, potrzebna jest modlitwa i post.

Modlitwa – czyli przebudzenie się w „miejscu osobnym”, w głębi (na szczytach?) świadomości, otwarcie na obecność Boga.

Post – czyli uwolnienie się od „przyziemnej”, bo kierującej się w gruncie rzeczy biologicznymi prawami, walki o byt.

Modlitwa i post to zatem właśnie doświadczenie Taboru. Nie przynależy ono do przeszłości, musi zostać zintegrowane z aktywnym, społecznym działaniem.

Trzeba zejść z góry, pozostając na niej.

Piotr Sikora jest doktorem teologii, wykładowcą filozofii religii, pracuje w Wyższej Szkole Filozoficzno-Pedagogicznej „Ignatianum”.