Dlaczego anioł „napadł” na człowieka?

Roman Zając

publikacja 02.10.2010 13:41

Opowiedziana w Księdze Rodzaju walka Jakuba z istotą nadprzyrodzoną jest wydarzeniem tak zagadkowym i tajemniczym, że najczęściej porzuca się drogę interpretacji dosłownej w poszukiwaniu głębszego sensu.

Któż jak Bóg 5/2010 Któż jak Bóg 5/2010

 

Chciałbym zapytać o fragment Starego Testamentu dotyczący walki Jakuba z aniołem. Dlaczego anioł „napadł” na Jakuba i walczył z nim? O co ta walka była toczona? I dlaczego anioł nie zdołał pokonać w walce człowieka? Jak to możliwe, że człowiek wymusił na nim błogosławieństwo? Przecież aniołowie są potężniejsi od ludzi.

Czytelnik

W Księdze Rodzaju (32, 25-31) czytamy, że nad rzeką Jabbok Jakuba napadła jakaś tajemnicza istota podobna do człowieka i walczyła z nim przez resztę nocy aż do wschodu słońca. Tożsamość istoty walczącej z Jakubem spowita jest początkowo tajemnicą. Z Jakubem walczy ktoś, kto z pewnością nie jest człowiekiem i kto nie chce ujawnić swego imienia. Niektórzy z komentatorów wysnuwali dziwaczne hipotezy, na przykład, że Jakub walczył z Szatanem, albo że podłoża tej opowieści należy szukać w miejscowej legendzie o demonie zamieszkującym rzekę, który przy przekraczaniu brodu żądał od przeprawiających się na drugą stronę ofiary pieniężnej. Z kolei według rabinackiej egzegezy Hamy bar Haniny przeciwnikiem Jakuba nad rzeką Jabbok był osobisty Orędownik i Anioł Stróż Ezawa, któremu Bóg pozwolił zaatakować Jakuba i zranić go za zło jakiego się dopuścił wobec brata (Midrasz Genesis 77,3). Dla odmiany Orygenes twierdził, że w walce Jakuba uczestniczyły dwie istoty duchowe: jakaś siła ciemna i wroga Jakubowi, która walczyła przeciwko niemu, oraz jakaś siła Boża, która walczyła wraz z Jakubem, aby go wspomagać.

Kiedy jednak podążamy za narracją, nie możemy mieć wątpliwości, że Jakub interpretuje przeżycie nad rzeką Jabbok jako spotkanie z Bogiem, o czym świadczą chociażby słowa: dał temu miejscu nazwę Penuel, mówiąc: «Mimo że widziałem Boga twarzą w twarz, jednak ocaliłem me życie».(Rdz 32,31). Występuje tu termin Elohim, który w Biblii odnosi się zarówno do Boga, jak i Jego posłańców. Patriarcha wierzy, że walczył z Bogiem, ale mógł równie dobrze walczyć z jakąś pozaziemską istotą z kręgu Najwyższego. Tak właśnie rozumiał to prorok Ozeasz, pisząc o Jakubie: W pełni sił będąc, walczył nawet z Bogiem. Walcząc z Aniołem, zwyciężył, płakał i błagał Jego o łaskę - spotkał Go w Betel i tam z Nim rozmawiał (Oz 12, 4-5). Dlatego epizod ten jest powszechnie nazywany walką Jakuba z Aniołem. Zgadza się to całkowicie z biblijnym myśleniem. Walka z duchem wysłanym przez Boga jest de facto walką z samym Bogiem. Mamy tu do czynienia z pewną wymiennością, tak charakterystyczną dla tekstów, w których pojawia się postać określana jako Anioł Jahwe.

Opowiedziana w Księdze Rodzaju walka Jakuba z istotą nadprzyrodzoną jest wydarzeniem tak zagadkowym i tajemniczym, że najczęściej porzuca się drogę interpretacji dosłownej w poszukiwaniu głębszego sensu. Tajemnicze nocne przeżycie Jakuba niektórzy uznają za doświadczenie mistyczne. Sądzą, że mowa tu o intensywnej modlitwie Jakuba, o duchowym „wadzeniu się z Bogiem”, które mogło wywołać - jak to bywało np. u mistyków - zmiany fizyczne w ciele, w tym wypadku utykanie na jedną nogę. W tym duchu wyjaśnia ten tajemniczy epizod Katechizm Kościoła Katolickiego: „Zanim Jakub zmierzy się ze swym bratem Ezawem, walczy on przez całą noc z «kimś» tajemniczym, który odmawia wyjawienia swego imienia, ale błogosławi go, zanim opuści go o świcie. Duchowa tradycja Kościoła widziała w tym opisie symbol modlitwy jako walki wiary i zwycięstwa wytrwałości” (KKK 2573).

Inni idą w kierunku analizy psychologicznej. Według autorów hołdujących temu rozwiązaniu, narrator chciał pokazać wewnętrzną walkę głównego bohatera z samym sobą oraz ze swą nie zawsze pozytywną przeszłością. Jakub musiał uświadomić sobie ciemne strony swojej natury, zanim ponownie spotka się z bratem. Psycholodzy interpretują też przygodę Jakuba jako walkę z wyolbrzymioną przez psychikę Jakuba postacią Ezawa.

Aby lepiej zrozumieć tę opowieść należy przyjrzeć się jej kontekstowi. Przypomnijmy sobie koleje losu patriarchy Jakuba, syna Izaaka.

Po dwudziestu latach spędzonych w Padan Aram Jakub z dwiema żonami, dwiema nałożnicami, jedenastoma męskimi potomkami, nieznaną liczbą córek, niewolnikami, kozami, owcami, baranami, wielbłądami i osłami idzie w kierunku swej ojczystej ziemi, którą opuścił jako uciekinier i banita. Na granicy witają go aniołowie Boży. Na początku swej banicji, gdy szedł w przeciwną stronę, śnili mu się aniołowie wstępujący i zstępujący po drabinie. Gdy wita swą ziemię, znów pojawiają się wysłannicy Boga. Za pierwszym razem Jakub widział aniołów we śnie. Tym razem dostrzega ich w pełnej świadomości. Miejsce spotkania z aniołami nazywa Machanajim, co znaczy „dwa obozy”. Pierwszym jest obóz Jakuba, drugim aniołów. Wzmianka o spotkaniu z aniołami jest lakoniczna i jakby poczyniona mimochodem. Zaraz potem czytamy, że Jakub posyła swoich wysłanników do Ezawa, na którego ziemie chce wejść. Próbuje zarazem uśmierzyć podarunkami gniew swego brata (33,13-20) Boi się tego  gniewu, bo przez dwadzieścia lat wygnania żył w cieniu oszustwa, którego dokonał. Jakub za namową swojej matki Rebeki posunął się do podstępu, by wyłudzić od ojca Izaaka błogosławieństwo przeznaczone dla pierworodnego syna Ezawa. Trudno się dziwić, że Ezaw znienawidził swego brata (27,41), a Jakub musiał uciekać (27,42nn). Gdy uciekał przed bratem, był sam. Teraz wraca jako człowiek żonaty i ojciec, a oto spełnia się najgorsza z obaw Jakuba - otrzymuje wiadomość, że mimo prób. ugłaskania brata, Ezaw zbliża się na czele czterystu zbrojnych ludzi. Wtedy patriarcha rozdziela swoje obozy, sądząc prawdopodobnie, że gdy Ezaw pobije jeden, drugi ocaleje. Ma wiele do stracenia: dzieci, żony, materialne dobra. Można odnieść wrażenie, że utracił wiarę w swoich opiekuńczych aniołów, których przecież widział tak niedawno.  Ostatniej nocy przed spotkaniem z bratem Jakub postanawia się jeszcze przeprawić przez potok Jabbok, robiąc przysłowiowy krok w tył, jak gdyby chciał uciec przez Ezawem na drugą stronę potoku. I właśnie wtedy ktoś napada go znienacka w nocy, a zmagania z przeciwnikiem trwają aż do świtu.Gdy zaś wrócił i został sam jeden, ktoś zmagał się z nim aż do wschodu jutrzenki, a widząc, że nie może go pokonać, dotknął jego stawu biodrowego i wywichnął Jakubowi ten staw podczas zmagania się z nim. A wreszcie rzekł: «Puść mnie, bo już wschodzi zorza!» Jakub odpowiedział: «Nie puszczę cię, dopóki mi nie pobłogosławisz!»” (Rdz 32, 25-27).

 

 

Ponieważ Jakub zauważa, że ma do czynienia z kimś niezwykłym, wysuwa warunek: błogosławieństwo, czyli wzmocnienie jego życiowych możliwości, udzielenie siły, która mogłaby zapewnić mu ocalenie wobec zbliżającego się spotkania z Ezawem.

Czy anioł reprezentujący Boga „przegrał”? Pozornie wydaje się, że tak mówi tekst, który przecież sugeruje, że „nie mógł pokonać” Jakuba i został zmuszony do udzielenia Jakubowi błogosławieństwa, ale rzecz w tym, że Jakub to błogosławieństwo miał od początku, tyko sobie z tego nie zdawał sprawy (było to przed nim zakryte, dlatego tak rozpaczliwie walczył o rzecz dla siebie cenną). Jakub wygrał, bo Bóg mu na to pozwolił. Jego prośba o zmiłowanie, opiekę i wybaczenie została wysłuchana. Wprawdzie okazał się on zwycięzcą (lub może - lepiej powiedzieć - tym, który przetrwał w tych zmaganiach), nie wydaje się to jednak być jego zasługą. Ocalenie przynoszą mu nie jego własne usiłowania (takie jak przeprawa przez bród w nocy czy też dary wysłane do Ezawa), lecz spotkanie z Bogiem i Boża obietnica. Zwyciężając, stał się nowym człowiekiem. Nie był już Jakubem, który wyłudził błogosławieństwo, ale kimś silnym, wybranym na księcia Boga.

Najważniejszym przesłaniem tego, co wydarzyło się w czasie nocnej walki Jakuba jest nie tyle jego paradoksalne zwycięstwo (a raczej ocalenie życia mimo doświadczenia nadzwyczajnej bliskości Boga), ile objawienie mu przez Jahwe jego nowej misji, którą symbolizuje zmiana jego dotychczasowego imienia:«Odtąd nie będziesz się zwał Jakub, lecz Izrael, bo walczyłeś z Bogiem i z ludźmi, i zwyciężyłeś». Potem Jakub rzekł: «Powiedz mi, proszę, jakie jest Twe imię?»Ale on odpowiedział: «Czemu pytasz mnie o imię?» - i pobłogosławił go na owym miejscu (Rdz 32, 29-30).

W Biblii (i starożytnym Bliskim Wschodzie) nadawać imię, czy je zmieniać, mógł władca swojemu słudze (imię nadawali też rodzice dziecku), czyli zawsze ktoś społecznie wyżej stojący komuś, kto mu podlegał (już począwszy od Rdz 2,20).

Bóg zabiera Jakubowi jego dawne imię, oznaczające tego, który podstępnie i nieuczciwie wyłudził błogosławieństwo należne innemu, a razem z imieniem zabiera jego przeszłość, niejako udzielając patriarsze „rozgrzeszenia” z win młodości.

Jakub otrzymuje nowe imię (a to oznacza jakby nowe życie): Izrael, to imię tego, kto walczył, ale nie został pokonany. Wyjaśnienie imienia Izrael opiera się na grze słów z czasownikiem śrh (walczyć) w połączeniu z wyrazem ‘el (Bóg): imię to miałoby więc wskazywać według narratora na tego, który walczył z Bogiem. Nie jest to właściwa, a co najwyżej ludowa etymologia wyrazu Izrael. Wyjaśnienie z wersetu 29b poszerza jeszcze znaczenie tego imienia: Jakub jako Izrael nie tylko walczył z Bogiem, lecz także z ludźmi i wytrwał w tej walce, zwyciężył. Opowiadanie nie relacjonuje mam żadnej walki z innymi ludźmi, więc z pewnością - jak pokazuje to bezpośredni kontekst – słowa te dotyczą Ezawa. Nie chodzi tu zatem po prostu o nadanie Jakubowi nowego imienia, lecz o obietnicę - Izrael: zarówno w zmaganiu się z Bogiem, jak i ludźmi będzie zwycięzcą.

W zmaganiach Jakuba stawką jest istnienie narodu wybranego, a nocne zmagania okazują się sprawdzianem sił praojca i tym samym są zapowiedzią losu całego Izraela. Jednak to zwycięstwo i otrzymanie błogosławieństwa związane było także z udzieleniem Jakubowi ułomności fizycznej. W wyniku tej walki stał się po ludzku słabym człowiekiem, kaleką. Dopiero wtedy potrafił się (mocą Bożą i Bożego błogosławieństwa) zmierzyć z problemem z którym zmagał się przez całe życie i przed którym uciekał - z Ezawem, bratem bliźniakiem. I dopiero po tym zmaganiu, przetrącony w swojej ludzkiej sile, oparty tylko na Bożym błogosławieństwie, był w stanie zmierzyć się i pojednać z Ezawem. To trwałe kalectwo po spotkaniu z objawiającym się mu Bogiem jest niejako formą zadośćuczynienia za popełnione w przeszłości wykroczenia.