Ulepszona ludzkość

Krzysztof Ołdakowski SJ

publikacja 29.01.2011 23:00

Badania statystyczne wskazują, że w krajach bogatych, w których ludziom dobrze się powodzi, a medycyna stoi na wysokim poziomie, wiele osób cierpi na depresję, popełnia samobójstwa, wpada w narkomanię i alkoholizm

Przegląd Powszechny 1/2011 Przegląd Powszechny 1/2011

 

Nauka odkrywa coraz więcej tajemnic. W szybkim tempie po­szerza horyzonty naszej wiedzy o człowieku i wszechświecie. Dotyczy to zarówno wymiaru istnienia w przestrzeni, jak i w czasie. Poruszamy się w ramach dostępnych horyzontów poznawczych. Chociaż coraz więcej wiemy, to niewątpliwie w skali makrokosmo­su pytań jest więcej niż odpowiedzi. Czy życie podobne do nasze­go przejawia się tylko w znanym nam świecie? Czy mamy prawo uważać siebie za absolutnie jedynych Bożych wybrańców i adresa­tów orędzia zbawienia? Skoro zarodki życia krążą w galaktyce, nie można wykluczyć, że jako Ziemianie nie jesteśmy całkiem samotni. Wszystko, co żyje, ewoluuje, ale zmiany w tym procesie zauważalne są w ogromnie długim czasie, którego nie ogarniamy refleksją. Nawet jeśli przyjmujemy za biologami, że proces ten ma charakter przypadkowy, rodzi się pytanie, co było przed ewolucją i czy jest ona odwieczna. Znamy również prawa fizyki, ale jak one powstały – nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć.

Nie inaczej jest z ludzkim mikrokosmosem. Człowiek próbuje przeniknąć tajemnicę życia, niemal wedrzeć się w nią i sobie podporządkować. Od wieków trwa poszukiwanie „eliksiru młodości”, który zatrzymałby proces starzenia się i zapewnił nieśmiertelność. Obrazy znane z filmów i powieści science fiction przenikają do la­boratoriów naukowych. Współczesna medycyna wyeliminowała wiele śmiertelnych chorób. Ludzie w krajach rozwiniętych żyją dziś przynajmniej dwa razy dłużej niż w dziewiętnastym wieku. Ogrom­ne nadzieje pokładane są w postępie medycyny regeneracyjnej i inżynierii tkankowej. Rodzi się szansa na stworzenie alternatywnego źródła pozyskiwania organów. Miałyby one zastąpić te zużyte i źle funkcjonujące. Może już niedługo będziemy nosili tabliczki z informacją o naszym kodzie genetycznym. Możliwe, że otworzy to szerszą drogę do spersonalizowanej medycyny, jeśli produkcja leków tworzonych pod konkretnego pacjenta będzie opłacalna. Niektórzy optymiści budzą nadzieję, że zostanie wyłączony proces starzenia się człowieka. Czy to już zaledwie krok od nieśmiertelności? Biolo­dzy zapewniają: sama ewolucja nie doprowadzi do nieśmiertelności w ramach tego życia, bo nie ma w sobie mechanizmu, który mógłby to zapewnić. A więc potrzebne będzie jednak zmartwychwstanie, żeby wybić się na nową jakość istnienia.

Rozmaite próby ulepszania ludzkości ujawniają również inne, bardziej ponure oblicze. Badania statystyczne wskazują, że w kra­jach bogatych, w których ludziom dobrze się powodzi, a medycyna stoi na wysokim poziomie, wiele osób cierpi na depresję, popełnia samobójstwa, wpada w narkomanię i alkoholizm. Osoby w podeszłym wieku ogarnia poczucie wewnętrznej pustki spowodowanej brakiem stałego zajęcia. To sprawia, że udają oni młodzieniaszków, nie wiedzą, co z sobą zrobić. Mimo osiągnięć i obiecujących per­spektyw w przedłużaniu życia słyszymy głośne żądania śmierci na życzenie dla nieuleczalnie chorych oraz aborcji dla upośledzonych płodów ludzkich. Możemy spytać, wybiegając w przyszłość, czy poznanie genomu człowieka i udoskonalenie technik klonowania ssaków nie spowodują w przyszłości zjawiska nielegalnego klono­wania ludzi. Póki co nie wolno tego robić. Ale gdy technicznie stanie się to możliwe, kto powstrzyma ten proces?

Próby ulepszania ludzkości naznaczone są brakiem spójności. Mamy problem z jednoznacznym odczytaniem wartości moralnej postępu naukowego i przemian biotechnologicznych. Wielu pyta: do jakiego stopnia wolno posunąć się w dziedzinie inżynierii gene­tycznej i nienaturalnych metod przekazywania życia? Często bra­kuje pogłębionej refleksji etycznej przełożonej na potoczny język, zrozumiały dla większości ludzi. Nie wszystko, co technicznie jest możliwe, musi być siłą rzeczy dobre i godziwe. Nie można dobrymi intencjami usprawiedliwiać wszystkich działań. Trzeba poszerzać horyzont odpowiedzi na nowe wyzwania, przed którymi staje współczesny człowiek. Odczuwamy naglącą potrzebę połączenia rezulta­tów osiągnięć naukowych z respektowaniem podstawowych zasad etycznych. Potrzebne jest nowe przymierze nauki z etyką. Bez tego wszelkie próby ulepszania ludzkości mogą okazać się zgubne.

Drogą do ulepszania ludzkości jest dzisiaj często utrwalanie jedynie słusznych przekonań. Popiera się je selektywnie dobiera­nymi opiniami dyżurnych autorytetów – ludzi, którzy pracują na rzecz dobrze prosperujących lobby i gałęzi sektora medycznego. Manipuluje się nierzadko danymi oraz emocjami, żeby tworzyć front poparcia dla z góry preferowanego rozwiązania. Potem oka­zuje się często, że prawa natury z trudem dają się ręcznie sterować rządzącym i nie dają się im podporządkować. Jest w nich po prostu ukryta mądrość. Okazuje się, że nie musimy bezkrytycznie wierzyć temu, co jest przedstawiane jako osiągnięcie naukowe, bo najbardziej na nasze zdrowie wpływają przyzwyczajenia, wycho­wanie, kultura oraz relacje. One również decydują o sprawach po­zornie nie mających z nimi wiele wspólnego jak stopień zdolności rozrodczych. Powodują nierzadko spadek płodności u mężczyzn i kobiet. Bardzo wiele zależy od stylu życia. Dużo można osiągnąć, zmieniając codzienne przyzwyczajenia, regularnie się odżywiając, aktywnie wypoczywając, unikając stresów i przepracowania. Polepszyć życie można w całkiem prosty sposób, bez uciekania się do skomplikowanych i kosztownych sposobów.

Ulepszanie ludzkości nie może odbywać się w oderwaniu od wizji człowieka, czyli horyzontu antropologicznego. Podstawowe pytanie, jakie należy zadać, brzmi: kim jest człowiek? Im inten­sywniej próbuje się ulepszać ludzkość, tym bardziej potrzebne jest świadectwo, że człowiek nie jest bytem jedynie naturalnym, rządzonym popędami, a nawet istotą rozumną o nieograniczonym potencjale intelektualnym. Jest kimś więcej – kimś, kto przekracza siebie, kto tęskni za pełnią, wykracza poza doczesność. To praw­da, że ludzie wiedzą o sobie i o świecie coraz więcej, ale pytają również o sprawy, o których nauka nie mówi, czyli sens życia, sens przemijania oraz śmierci. Zmagają się z codziennymi problemami egzystencjalnymi: jak odróżnić prawdę od fałszu oraz dobro od zła. Chociaż możliwości ludzkiego umysłu są ogromne, trzeba dostrzec jego granice. Potrzeba mu pokory, ponieważ są tajemnice człowieka i przyrody oraz są tajemnice Boga.

Z pewnością nie powinniśmy zatrzymać się na problemie: czy ludzkość da się ulepszyć, ale pójść w stronę pytania: co zrobić, aby człowiek stał się lepszy. Trzeba stawiać pytania o sprawy najważniejsze. Przypominali o nich wielcy mistrzowie myśli i pióra. Należał do nich Czesław Miłosz. Agnieszka Kosińska, historyk literatury, za­biera nas na wyprawę w świat twórczości noblisty. Zauważa w swojej opowieści, że Miłosz był twórcą, którego życia nie da się oddzielić od dzieła. Miał taką konstrukcję psychofizyczną, że nie zgadzał się na to, co jest, na okrucieństwo świata, Boga i człowieka. Jakby wiedział jako poeta, że człowiek lepszym naprawdę dopiero będzie.

Czy Polacy mogą być innowacyjni, konkurencyjni i lepsi od in­nych? W odpowiedzi na to pytanie profesor Michał Kleiber, prezes Polskiej Akademii Nauk, zauważa silny brak przekonania i wiary, że uda się na naszym rodzimym podwórku osiągnąć sukces w dzie­dzinie zaawansowanej technologii. Na polu innowacyjności jesteśmy na szarym końcu w Europie. Aby temu skutecznie przeciwdziałać, należy wychowywać do osobistej kreatywności na każdym poziomie oraz kształtować umiejętność pracy w zespole.

Pewne jest jedno: tylko lepszy człowiek będzie mógł naprawdę ulepszać ludzkość i świat.