Islam - Przeciw cywilizacji Zachodu

Józef Szaniawski

publikacja 15.02.2011 10:33

W Egipcie do dzisiaj pozostało jeszcze ok. 10-15 mln chrześcijan, tzw. Koptów. Pozostali zmuszeni byli do emigracji.

Niedziela 7/2011 Niedziela 7/2011

 

Dokonany dokładnie o północy w chrześcijański Nowy Rok, 1 stycznia 2011 r., krwawy zamach na kilkuset modlących się chrześcijan w kościele w Aleksandrii nie był jedynie „standardowym” aktem islamskiego terroryzmu, ale zapowiedzią nowej wzmożonej fali agresji islamu przeciwko Zachodowi – alarmują analitycy amerykańskiej CIA oraz wywiadów państw NATO. Przewidują oni w 2011 r. kolejne zamachy terrorystyczne, które mają być powiązane z generalną ekspansją islamu na całym świecie. A że tak może być, świadczą fakty.

Żądania imama

Już kilka dni po zamachu w Aleksandrii Al-Kaida opublikowała w Internecie wykaz wszystkich kościołów chrześcijańskich w Egipcie, sugerując następne akty terroru. Natomiast wielki imam Ahmed el-Tayeb z Kairu – jeden z największych autorytetów świata islamu – obłudnie, fałszywie i cynicznie stwierdził, że zamach w Aleksandrii „nie miał nic wspólnego ze społecznością islamską”. Zapewnił, że prawa chrześcijan w Egipcie są należycie chronione prawem i długą tradycją pokojowego współistnienia z islamistami. Imam wystąpił też z żądaniem wobec Papieża. Jego zdaniem, by pogłębić dialog, Benedykt XVI powinien wystosować przesłanie do świata islamskiego, które „odbudowałoby most zaufania i rozwiało przyczyny nieporozumień”. W komentarzu redakcyjnym jeden z największych dzienników europejskich – włoski „Corriere della Sera” zauważa, że imam, żądając pojednawczego gestu od Papieża, zachowuje się tak, jakby to wyznawcy islamu cierpieli prześladowania w Europie! Tymczasem jest dokładnie odwrotnie, oczywista jest też pycha i buta islamskiego imama, który swe żądania wobec Ojca Świętego ośmielił się wygłosić nieprzypadkowo – w święto Trzech Króli!

„Ten podły gest śmierci (...) obraża Boga i całą ludzkość” – tak właśnie skomentował zbrodniczy zamach w Aleksandrii Benedykt XVI. Papież przypomniał zarazem, że nie był to odosobniony akt terroru islamskiego, wymierzony w chrześcijan, ale jeden z wielu zamachów, jakie mają miejsce od dłuższego czasu w krajach islamskich, m.in. w Iraku, Sudanie, Indonezji, Libanie i właśnie w Egipcie. Około 30 zabitych i prawie 100 rannych chrześcijan padło ofiarą masakry w czasie nabożeństwa w kościele koptyjskim w Aleksandrii, kiedy modlili się o północy

31 grudnia 2010 r., aby w ten sposób powitać nowy rok 2011. Arabscy fanatycy – terroryści wybrali miejsce i czas nieprzypadkowo. Aleksandria jest 4-milionową metropolią, drugim co do wielkości miastem w Egipcie. W epoce starożytnej oraz we wczesnym średniowieczu była największym na świecie – obok Rzymu – ośrodkiem chrześcijaństwa, cywilizacji i kultury. To właśnie tutaj mieściła się słynna Biblioteka Aleksandryjska – przez kilkaset lat największe centrum nauki, kultury, cywilizacji całego świata chrześcijańskiego. To w tej bibliotece znajdowały się bezcenne rękopisy z epoki biblijnej, greckiej, rzymskiej i wczesnośredniowiecznej.

Wojny z giaurami

Wszystko zostało spalone, dosłownie i w przenośni, kiedy po śmierci proroka Mahometa jego arabscy wyznawcy rozpoczęli dżihad, który skodyfikował w Koranie jako nakaz religijny właśnie Mahomet. Dżihad, czyli wojna święta z giaurami – niewiernymi, był i jest od samego początku skierowany przeciwko chrześcijaństwu. Po zdobyciu przez Arabów Jerozolimy i Ziemi Świętej pierwszą ofiarą dżihadu w skali globalnej był chrześcijański Egipt, który padł pod ciosami agresji islamskiej w 642 r. To wtedy Arabowie zdobyli m.in. Aleksandrię, dokonując rzezi jej mieszkańców przez rytualne podrzynanie gardła oraz obcinanie prawej dłoni, kiedy nieszczęśnicy usiłowali się bronić, co uznawane było za podniesienie ręki na Allaha. To wówczas, w 642 r., zwycięski kalif arabski nakazał swym hordom spalenie Biblioteki Aleksandryjskiej. Kiedy jeden z chrześcijańskich uczonych usiłował uświadomić mu, jak bezcenne zbiory nakazał zniszczyć, kalif miał odpowiedzieć, że dla niego te księgi mają jedynie wartość popiołów, bowiem i tak wszystkie mądrości świata Mahomet spisał w Koranie, i to zupełnie wystarczy. W ciągu zaledwie kilkudziesięciu lat, do roku 712, Arabowie podbili i zniszczyli nie tylko Egipt, ale całą chrześcijańską Afrykę Północną, przeprawili się do Europy przez Cieśninę Gibraltarską i podbili na całe wieki Hiszpanię i Portugalię. Próbowali nawet dokonać podboju ówczesnej Francji, ale kiedy przekroczyli Pireneje, ich bezkarny dotąd dżihad natknął się na twardy i zdeterminowany opór Franków. Te walki z Saracenami, jak nazywano wtedy Arabów, przeszły do historii, legendy, literatury i są powszechnie znane m.in. z opisów „Pieśni o Rolandzie”.

PESEL dla chrześcijanina

W Egipcie do dzisiaj pozostało jeszcze ok. 10-15 mln chrześcijan, tzw. Koptów. Pozostali zmuszeni byli do emigracji. Jednym z nich jest mieszkający w Polsce muzyk i dyrygent Ashraf Benyamin. Opisuje on („Rzeczpospolita”, 3 stycznia 2011 r.) cynizm, obłudę i niebezpieczeństwo ze strony islamu dla całej cywilizacji chrześcijańskiej, a nie tylko chrześcijan w Egipcie, czego nie dostrzegają państwa Unii Europejskiej, w tym Polska: „Polacy, a także inne kraje Europy, za mało o tym wiedzą. Tymczasem muzułmanie przekonują, że ich wiara jest religią pokoju, pokazują, że potrafią być szarmanccy np. wobec Polek. Jeśli nie powie się «stop», w Egipcie wybuchnie wojna domowa. To grozi wielkim, nieobliczalnym wybuchem w świecie arabskim. Niestety, w Egipcie, jeśli ktoś mówi o problemach między chrześcijanami a muzułmanami, nazywany jest zdrajcą. Ja nie mogę wrócić do kraju, bo rzekomo oczerniam Egipt przed Polską i UE. Ataki na chrześcijan trwają w Egipcie od lat. Niegdyś chrześcijanie musieli na Bliskim Wschodzie nosić czarne stroje. Teraz jesteśmy wyróżniani zapisem w dowodzie osobistym i w odpowiedniku numeru PESEL. I przez to mamy kłopoty na studiach, w pracy. Jestem Koptem katolikiem. Koptowie są czystej krwi Egipcjanami. Prawdopodobnie 300 lat temu moja rodzina związała się z katolicyzmem. Jestem więc katolikiem obrządku wschodniego. My uznajemy Papieża w Watykanie.

Muzułmanie chcą zniszczyć egipskich chrześcijan, chociaż stanowimy mniejszość. Nie wiemy jednak, ilu tak naprawdę nas jest. Wierzymy, że stanowimy jedną czwartą całej ludności kraju, ale dokładna liczba jest nam nieznana. Choć władze Egiptu tę liczbę znają. A dlaczego trwa walka z chrześcijanami? Być może zostanę uznany za nietolerancyjnego, ale, według mnie, muzułmanie są miłymi ludźmi do chwili, kiedy nie zaczynają być praktykującymi wyznawcami islamu. A jeśli zaczynają nimi być, to stają się terrorystami. Bo Koran nie daje marginesu dialogu. Mówi: Zaproponuj niewiernemu przejście na islam. Jeśli się zgodzi – dobrze, jeśli nie – to go zabij. Niestety, narastaniu ruchu islamskiego winien jest też Zachód”.

Krótkowzroczność UE

O winie Zachodu, a zwłaszcza o politycznej krótkowzroczności Unii Europejskiej wobec ekspansji islamu w głośnej książce „Wywiad z sobą samą – Apokalipsa” pisała słynna włosko-amerykańska pisarka i dziennikarka Oriana Fallaci: „Nie ma już Europy. Jest Euroarabia (…). Tak zwana Unia Europejska, która w swojej żałosnej i oszukańczej Konstytucji odpycha, a zatem neguje nasze chrześcijańskie korzenie, naszą tożsamość! Twierdzę, że Unia Europejska jest narzędziem, które ma coraz bardziej ułatwiać najeźdźcom wejście na nasze terytorium, a potem pozwolić im włóczyć się bez przeszkód po naszym domu (…). Imperializm islamski zawsze pragnął podbić Zachód, ponieważ Zachód jest najdawniejszym i najwierniejszym komentatorem myśli chrześcijańskiej. Imperializm islamski zawsze śnił o ujarzmieniu Europy, ponieważ poza tym, że jest bogata i wolna od przesądów, i obfituje w wodę, Europa jest kolebką chrześcijaństwa. Wie dobrze, że bez krzyża nie powstrzymalibyśmy oblężenia Wiednia, nigdy nie odparlibyśmy pół miliona Turków Kara Mustafy (…). W 1683 r. Wiednia bronili także Polacy! Przybyli z Warszawy pod wodzą mężnego króla Jana Sobieskiego. Sobieski przed bitwą krzyknął: «Żołnierze, nie tylko Wiedeń musimy ocalić! Musimy ocalić chrześcijaństwo, ideę chrześcijaństwa!» – krzyczał podczas bitwy. «Żołnierze, walczymy za Matkę Boską Częstochowską!». O, tak, właśnie za tę Czarną Madonnę”.

 

 

Przewidujący Huntington

Kiedy 11 września 2001 r. komando terrorystów samobójców Al-Kaidy zaatakowało Amerykę przy pomocy uprowadzonych samolotów pasażerskich, dla wnikliwych znawców geopolityki stało się oczywiste, że nie jest to monstrualny, ale pojedynczy zamach terrorystyczny. Na oczach zaskoczonego świata 11 września 2001 r. sprawdzała się realnie politologiczna teoria Samuela Huntingtona, brytyjsko-amerykańskiego profesora i autora dzieła „Konflikt cywilizacji”. Huntington twierdził, że islam godzi w samą istotę cywilizacji zachodniej i chrześcijańskiej. Cokolwiek byśmy rozumieli pod tym pojęciem, to jest to nasza cywilizacja! Islamiści są obecnie groźniejsi niż kiedykolwiek, bo mają ogromne ilości petrodolarów z ropy naftowej, możliwości nowoczesnej technologii, a zarazem ten sam co niegdyś fanatyzm, zdefiniowany przez Mahometa w Koranie. W kręgach i salonach politycznej poprawności mówi się, że nie wszystko w islamie jest fundamentalizmem, że postępowa polityka „spotkań cywilizacji”, zapoczątkowana przez przywódców europejskich, zbliża Zachód z narodami mahometańskimi. Można tu zapytać: Czy jest to głupota, czy działanie z premedytacją? Gdyby islam zmienił swoją postać, jego istnienie nie miałoby sensu. Fundamentem islamu jest święta wojna – dżihad. Islam żyje i istnieje po to, aby nawracać niewiernych giaurów. Jest to obowiązek wszystkich wiernych, czyli maurów. Islam nie może negocjować czy złagodzić swoich poglądów bez przeciwstawienia się swojemu jedynemu i końcowemu celowi. I tego nikt nie może zmienić, bo jest to nauczanie ich proroka i punkt szczytowy wiary muzułmańskiej.

Zemsta za Wiedeń

Kilka lat temu Ojciec Święty Benedykt XVI nie w homilii w kościele, tylko w profesorskim wykładzie na Uniwersytecie w Ratyzbonie bardzo oględnie przypomniał, że islam nie może być uważany za religię tolerancyjną. Tylko za te słowa w tysiącach miejscowości na świecie islamiści spalili kukły uosabiające Papieża, aby w ten właściwy sobie sposób zaprzeczyć głoszonej przez Benedykta XVI prawdzie! Zadziwiające było defensywne milczenie świata chrześcijańskiego. Żaden z polityków Zachodu nie wystąpił publicznie w obronie najwyższego autorytetu naszej cywilizacji! A przecież atak na Ojca Świętego był tak samo atakiem, jak ten na WTC w Nowym Jorku, który był uderzeniem w centrum gospodarki światowej, a uderzenie w Pentagon w Waszyngtonie godziło w sztab generalny armii supermocarstwa USA, które są dzisiaj przedmurzem chrześcijaństwa, podobnie jak niegdyś przedmurzem była przez dwa wieki potęga Rzeczypospolitej.

Warto w tym miejscu przypomnieć, że po 11 września 2001 r. przywódcy Al-Kaidy przechwalali się w mediach, że atak na Stany Zjednoczone był zemstą za bitwę pod Wiedniem, którą świat islamu uważa za swoją największą klęskę w historii. To wtedy, 11-12 września 1683 r., połączone armie chrześcijańskie pod dowództwem naczelnym króla Rzeczypospolitej Jana III Sobieskiego rozbiły ogromną armię turecką wezyra Kara Mustafy. Celem tej armii nie był Wiedeń, ale Rzym, obalenie papieża Innocentego XI, likwidacja chrześcijaństwa, a ostatecznie utworzenie kalifatu Europa. Atak na USA został nieprzypadkowo zaplanowany z diaboliczną, szatańską i zbrodniczą logistyką, dokładnie co do dnia, a nawet godziny, kiedy rozpoczynała się wielka bitwa pod Wiedniem! Przyznawali się do tego nie tylko islamscy przywódcy terrorystów. Zwracała na to uwagę wspomniana Oriana Fallaci, a w Polsce śp. biskup polowy Wojska Polskiego Tadeusz Płoski. Inni w wygodnej obojętności nie zwracali uwagi na tę wyjątkową przecież zbieżność dat i faktów!

Ulica jednokierunkowa?

W Europie mieszka obecnie ponad 40 mln wyznawców Allaha, z tego w krajach Unii Europejskiej ok. 35 mln. Do tego dochodzi jeszcze europejska część Turcji! Islamscy fanatyczni imamowie głoszą w tysiącach meczetów osławione hasło, że wygrają wojnę z niewiernymi przy pomocy „ropy naftowej oraz brzuchów naszych kobiet”. Państwa arabskie, a szczególnie arabskie monarchie finansują budowę meczetów w całej Europie. I podczas gdy próbują przedstawić te budowle jako wyraz tolerancji i religijny obraz wyznaniowej równowagi, wiadomo, że te same rodziny finansują islamskie organizacje terrorystyczne, takie jak Al-Kaida i inne. Właśnie w tym kontekście należy patrzeć na presję islamistów, aby w stolicy Polski postawić drugi już meczet.

Zgoda władz m.st. Warszawy na budowę islamskiego meczetu w prestiżowym i strategicznie ważnym miejscu w Alejach Jerozolimskich nie była aktem tolerancji, ale w najlepszym przypadku – głupoty! Meczet został już postawiony za ogromne pieniądze, nikt nie pytał mieszkańców okolicznych osiedli o wyrażenie zgody, nikt nie zapytał o zdanie proboszcza miejscowej parafii, zadecydowały wielkie sumy arabskich petrodolarów, a także... standardy UE, bo przecież właśnie w krajach UE w ostatnich dekadach takich meczetów wybudowano tysiące. To też jest forma dżihadu! Trzeba spojrzeć prawdzie prosto w oczy, w zuchwałe oczy prawdy – 11 września minie 10 lat od rozpoczęcia nowej fazy dżihadu. To nie jest terroryzm, to nie są odosobnione zamachy terrorystyczne – to wojna! To konflikt cywilizacji! Nie da się temu zapobiec przy pomocy tolerancji. Tolerancja nie jest ulicą jednokierunkową, wymaga wzajemnej tolerancji, a tej nie można dostrzec wśród islamistów. Tolerancja nie może też być akceptacją, a z pewnością nie może być zgodą na morderstwa bezbronnych ludzi, którzy padają ofiarą islamistów! 10 lat temu Waszyngton i Nowy Jork, następnie Madryt, Bali, Londyn, Paryż i płonące w całej Francji samochody, Amsterdam, Bejrut, Bombaj, niedawno Sztokholm, a teraz Aleksandria. Kiedy i gdzie nastąpi kolejne uderzenie islamu?

Henryk Sienkiewicz kończył swoją „Trylogię” słynnym kazaniem ks. Kamińskiego przy trumnie płk. Wołodyjowskiego. Dzisiaj, na progu XXI wieku, można to traktować jako ponadczasową wizję historyczną wielkiego polskiego pisarza: „Ksiądz Kamiński zaś bił w bęben, jakby na trwogę; nagle urwał i nastała cisza śmiertelna. Po czym warczenie ozwało się po raz drugi, trzeci; nagle ksiądz Kamiński cisnął pałeczki na podłogę kościelną, podniósł obie ręce w górę i zawołał (…) – Kościoły, o Panie, zmienią na meczety i Koran śpiewać będą, tam gdzieśmy dotychczas Ewangelię śpiewali (…). Niezbadane Twoje wyroki, lecz kto, o Panie, teraz opór stawi? Ty, dla którego nic nie jest w świecie zakryte (…). Takichże obrońców się pozbywasz, za których plecami całe chrześcijaństwo mogło wysławiać imię Twoje?”.

Józef Szaniawski– doktor historii, politolog, publicysta, profesor Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego oraz Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Autor monografii m.in. „Reduta – Polska między historią a geopolityką”, „Pułkownik Kukliński – tajna misja”, „Victoria polska – Marszałek Piłsudski w obronie Europy”, „Grunwald – pole chwały”. W latach 1973-85 konspiracyjnie współpracował z Radiem Wolna Europa. Wykryty przez bezpiekę, został skazany na 10 lat więzienia. Wypuszczony na wolność i uniewinniony przez Sąd Najwyższy w 1990 r., jako ostatni więzień polityczny PRL. W latach 1993-2004 był pełnomocnikiem i przyjacielem płk. Ryszarda Kuklińskiego.

Polacy, a także inne kraje Europy, za mało o tym wiedzą. Tymczasem muzułmanie przekonują, że ich wiara jest religią pokoju, pokazują, że potrafią być szarmanccy np. wobec Polek. Jeśli nie powie się «stop», w Egipcie wybuchnie wojna domowa. To grozi wielkim, nieobliczalnym wybuchem w świecie arabskim. Niestety, w Egipcie, jeśli ktoś mówi o problemach między chrześcijanami a muzułmanami, nazywany jest zdrajcą. Ja nie mogę wrócić do kraju, bo rzekomo oczerniam Egipt przed Polską i UE. Ataki na chrześcijan trwają w Egipcie od lat. Niegdyś chrześcijanie musieli na Bliskim Wschodzie nosić czarne stroje. Teraz jesteśmy wyróżniani zapisem w dowodzie osobistym i w odpowiedniku numeru PESEL. I przez to mamy kłopoty na studiach, w pracy. Jestem Koptem katolikiem. Koptowie są czystej krwi Egipcjanami. Prawdopodobnie 300 lat temu moja rodzina związała się z katolicyzmem. Jestem więc katolikiem obrządku wschodniego. My uznajemy Papieża w Watykanie.
Ashraf Benyamin muzyk i dyrygent mieszkający w Polsce

„Mimo rzezi, którymi synowie Allaha wykrwawiają siebie i nas, wojna, jaką islam wypowiedział Zachodowi, nie jest wojną toczoną na polu bitwy. Jest wojną kulturową, którą (…) chcą uderzyć w naszą duszę, w nasz system wartości, w naszą filozofię życia, w naszą wolność. Nie dajmy się wprowadzić w błąd ich ładunkami wybuchowymi. To tylko strategia. Terroryści nie mordują nas tylko dla przyjemności mordowania. Mordują nas, żeby nas złamać. Żeby nas zastraszyć, wycieńczyć, pozbawić odwagi (…). Ich celem nie jest zapełnienie cmentarzy. Ich celem jest zniszczenie naszej duszy, naszych idei, naszych uczuć, naszych marzeń i podbicie na nowo Zachodu”.
Oriana Fallaci – „Wywiad z sobą samą – Apokalipsa”