Szybki i bezpieczny MCSex

Z Bartłomiejem Dobroczyńskim, psychologiem pisarzem i pu-blicystą rozmawia Paweł Kozacki OP

publikacja 13.03.2011 22:14

Pornografia jest prymitywnym wyidealizowaniem sfery seksualnej. Większość ludzi nie mogłaby w ten sposób funkcjonować.

W drodze 3/2011 W drodze 3/2011

 

Czy nasza kultura jest przesycona erotyką?

To zależy, co masz na myśli, mówiąc „nasza kultura”. Chodzi o Polskę czy o Europę? To nie jest to samo. Poza tym trzeba być bardzo ostrożnym, używając słów: „erotyka”, „seksualność” czy „pornografia”. Żadne z nich nie jest neutralne. Ja wybieram słowo „seks” i odpowiadam, że jest go bardzo dużo, bo jest go bardzo mało. Seks dlatego jest tak wszechobecny i tak powszechnie używany przez reklamę czy popkulturę, bo jest represjonowany. Tylko wśród ludzi głodujących wizerunki jedzenia cieszą się popularnością. Skoro potrzeba jedzenia i potrzeba seksualna są podstawowymi potrzebami człowieka, to dlaczego nie ma fabularnych filmów o jedzeniu? Dlaczego nie ma pokątnego podglądania ludzi jedzących?

Bardzo często spotykamy się ze stwierdzeniem, że nasza kultura jest permisywna, że ocieka erotyką, że seks jest łatwo dostępny. Rzeczywiście, jeśli popatrzymy na zachowania psychopatologiczne, ludzie mają duże problemy z seksualnością. Jeśli analizujemy zachowania przestępcze, to okazuje się, że jest wśród nich mnóstwo przestępstw seksualnych, które gnębią społeczeństwa Zachodu. Mamy zatem sytuację daleką od równowagi. Jedna z mądrości Wschodu mówi, że „brzuch czujemy wtedy, gdy jest chory”. Gdyby z seksem było wszystko w porządku, to byłby „przezroczysty”, tak jak „przezroczyste” jest w Europie podejście do jedzenia. Sprawy związane z seksem nie zajmowałyby tak mocno naszej uwagi.

Mamy tu do czynienia z dziwnym paradoksem. W sferze wirtualnej, w internecie, w filmach, seksu jest rzeczywiście dużo. Tymczasem w świecie rzeczywistym, o czym wiedzą psychologowie i lekarze, jest on przeżywany zupełnie inaczej. Tu seksu po prostu brakuje. Ta różnica generuje napięcie. Być może nie mówilibyśmy o kulturze przesyconej erotyką, nie zajmowalibyśmy się wszechobecnością pornografii, gdyby z seksem było wszystko w porządku. Pornografia czerpie siłę z tego, że seks jest albo reglamentowany, albo represjonowany, albo wypierany, albo niedowartościowany, albo źle interpretowany. Nasza cywilizacja nie radzi sobie z erosem i tanatosem.

To znaczy, że pornografia jest skutkiem złego podejścia do cielesności? Spotkałem się z opiniami, że rozpędzona pornografia to efekt stygmatyzacji ciała przez Kościół.

Sam mechanizm pornografii jest raczej oczywisty. Zwierzęta zaspokajają swoje potrzeby seksualne i tego nie reflektują. Jeśli jednak popatrzymy na naczelne, na przykład na szympansy, to okaże się, że pornografia jest w gruncie rzeczy zapotrzebowaniem kulturowo niewysublimowanym, bo obecnym także w naturze zwierząt. Szympansy uwielbiają robić dwie rzeczy: obserwować, kto z kim walczy, czyli jak się kształtuje hierarchia w grupie, oraz patrzeć, kto z kim kopuluje. Tyle że u zwierząt nie ma to charakteru rozrywkowego. Jest związane z tendencją do dominowania i reprodukcji. Ludzie też lubią obserwować te dwie dziedziny. Jednak analizowanie życia intymnego uniemożliwiają normy społeczne i odgradzanie sfery prywatnej.

W życiu społecznym łatwiej obserwować rywalizację. Mamy sport, listy przebojów czy polityków, którzy walczą o słupki poparcia. Obserwowanie ich zmagań nie jest bezinteresowne. Programy, w których rywalizacja jest połączona z tworzeniem relacji, zaspokajają potrzeby naczelnych. No i w ten sposób chcemy się uczyć tego, co jest konieczne, by osiągnąć sukces. W popularnym swego czasu programie Big Brother ludzie mogli obserwować nie tylko walkę i tworzenie relacji, ale również głosowanie i ocenę zachowań uczestników telewizyjnego show. Dowiadywali się dzięki temu, jakie zachowania czy wygląd są społecznie preferowane. Stało za tym przekonanie, że jeśli będę funkcjonował według tych wzorców, będę miał odpowiednią liczbę relacji i partnerów.

Tak naprawdę ani zwierzęta obserwujące walkę i kopulację, ani ludzie oglądający reality show nie myślą o reprodukcji. Do głosu dochodzi instynkt, wobec którego jesteśmy jak korki na powierzchni oceanu. Nawet jeśli go reflektujemy, to wcale nie znaczy, że potrafimy się mu sprzeciwić. Dla porównania, to, że ludzie mają wiedzę na temat alkoholu, wcale nie zmienia skutków jego wypicia. Obserwując popkulturę, widzę, że mamy do czynienia z czystym socjaldarwinizmem czy też niczym nieosłoniętym ewolucjonizmem. Do tej pory czynnik ten był zmiękczany przez kindersztubę czy formację społeczną. Sytuacja uległa jednak radykalnej zmianie. Kapitalizm korporacyjny, który produkuje popkulturę, pokazuje dziś przy pomocy celebrytów, co jest najważniejsze. Ten, kto ma najwięcej kasy, najwięcej gadżetów i jest najlepiej ubrany, ten ma najwięcej relacji i najwięcej partnerów seksualnych.

Czyli można powiedzieć, że pornografia została wprzęgnięta w służbę biologii.

Pornografia jest sytuacją, w której mamy do czynienia z obserwacją typów kulturowych. Jeśli popatrzymy na ludzi występujących w filmach pornograficznych, to okaże się, że występują w nich typy ewolucyjnie preferowane. Mężczyźni są odpowiednio zbudowani, z wypracowanymi na siłowniach i na odżywkach mięśniami, kobiety mają powiększone piersi i pośladki po operacjach plastycznych. To jest sztucznie wykreowany obraz tego, jak powinien wyglądać człowiek.

 

 

Internetowe strony o tematyce plotkarskiej są podobne w charakterze do pornografii. Są podglądaniem cudzego życia, tego, kto jakie ma spodnie, majtki, samochód, dom etc.

Tak. Strategie zdobywania partnerów mogą być różne. Czasem będzie to bezpośrednie podglądanie konkretnych osób, czasem bardziej ogólne obserwowanie zmieniających się gustów dotyczących urody kobiet czy mężczyzn. Wchodzisz na Onet i masz dwa zdjęcia kobiet. Wybieraj, która ci się podoba, a która nie. Na zdjęciu widzisz aktorkę w sukience. Oceń, jak w niej wygląda: a) dobrze, b) średnio dobrze, c) źle, d) nigdy bym się z nią nie pokazał. Wybieraj. Kultura jest maszyną do zliczania preferencji. Przecież to nie jest przypadek, że jeśli popularna jest Doda, to w terenie możesz spotkać niezliczoną liczbę mniej lub bardziej udanych jej kopii, poczynając od jedenastoletnich dziewczynek. Naśladownictwo ma w podtekście bardzo konkretne przesłanie. Jeżeli będziesz wyglądał tak, jak ktoś, kto odniósł wielki sukces, to twoje szanse rosną. Był Elvis Presley i wszyscy zaczesywali sobie włosy jak Presley, byli Beatlesi i wszyscy strzygli się z grzywką. Celebryci oraz ci, którzy odnieśli sukces, są nośnikami wzorców wyglądu i etosu postępowania.

Jest jednak i druga strona tego medalu. Francuski antropolog René Girard twierdzi, że pożądanie nie jest rzeczywistością dwuczynnikową czy dwuskładnikową, ale trzyelementową. Musi być podmiot, przedmiot i wzorzec. Ja dokładnie nie wiem, czego chcę, a czego nie chcę, ktoś musi mi powiedzieć, co jest fajne. A zatem atrakcyjność kobiety wzrasta wraz z liczbą mężczyzn, którzy jej pożądają. Tym bardziej mi się kobieta podoba, im bardziej wiem, że innym mężczyznom też się podoba. Nie jest to tylko kwestia konformizmu, ale i gatunkowej mądrości. Zakłada się, że jeśli odpowiednio duża grupa ludzi podziela jakieś przekonanie, jest to wiedza słuszna. Jeśli wielu uważa, że Lady Gaga jest ładna, to ja też tak będę uważał, choć wcześniej wcale nie zwróciłem na nią uwagi. To jest sprzężenie zwrotne. Jeżeli potrafię wmówić innym, że coś jest atrakcyjne, że tę pastę kupują wszyscy, to ludzie będą skłonni podążać za moim głosem.

Nie jest to tylko owczy pęd, ale i pozytywna weryfikacja. Ten produkt został sprawdzony, wielu osobników go wypróbowało i są zadowoleni. Wolę jeść coś przeciętnego, wypróbowanego przez stu osobników, którzy czują się dobrze, niż potrawę z pozoru atrakcyjną, której do tej pory spróbowało zaledwie dwóch osobników, a jeden z nich zwija się teraz z bólu. Podobnie dzieje się w kwestiach erotyki i seksu: ludzie dowiadują się, co się innym podoba i co jest powszechnie uznawane za atrakcyjne, i chcą to osiągnąć czy stosować. Tworzą sobie wzorce.

To pytanie powinno w zasadzie paść na początku. Co to właściwie jest pornografia?

Rozprawiając o pornografii, w gruncie rzeczy nie wiemy, o czym mówimy. Słowo to odnosimy do szerokiego spektrum filmów, zdjęć czy tekstów. Wychodząc od filmów emitowanych w każdej telewizji w nocnych godzinach, przez „mocniejsze” obrazy nadawane w płatnych kanałach, ale wciąż dopuszczane przez prawo, aż po filmy, które są zakazane, ponieważ ich kręcenie jest przestępstwem. Chodzi o materiały, w których pokazywane są dzieci czy zwierzęta. Poruszamy się zatem w przedziale od normy do zbrodni, a określamy to wszystko jednym słowem: pornografia.

Mówisz, że seksu jest za mało i jest on reglamentowany, że kultura nie potrafiła wypracować harmonijnego podejścia do niego. Ale się zgodziłeś, że pornografii jest dużo, że jest powszechna i łatwo osiągalna. Jak to będzie wpływać na naszą kulturę w przyszłości?

Jeśli spróbujemy przyjrzeć się temu, co ludzie mówią o pornografii, spotkamy się z różnymi koncepcjami. Są tacy, którzy twierdzą, że pornografia jest fajna. Mówią, że ma walory instruktażowe, że pozwala odreagować napięcie erotyczne, że ludziom o skłonnościach psychopatycznych pozwala robić to, czego normalnie nie mogliby zrobić. Z drugiej strony te same argumenty można przytoczyć na niekorzyść pornografii. Jej walory instruktażowe są bardzo słabe, bo normalny seks tak nie wygląda. Człowiek próbuje zachowywać się tak, jak to zobaczył na filmie, nie wychodzi mu i wpada w kłopoty i frustrację. Pornografia napędza spiralę uzależnienia, koncentrowania się na wirtualnej rzeczywistości, w wyniku czego żony skarżą się, że ich mężowie oglądają porno, zamiast zainteresować się nimi.

Nie mam wielkiego doświadczenia w oglądaniu filmów pornograficznych, ale przyznam, że nie widziałem dzieła pornograficznego, które by mnie usatysfakcjonowało, po obejrzeniu którego stwierdziłbym, że estetycznie lub pod innym względem jest naprawdę godne uwagi. Pornografia działa jak wielkie korporacje żywieniowe, które atakują człowieka w najsłabszych punktach. Mamy (chyba jeszcze z czasów jaskiniowych) upodobania, które dziś do niczego nie są nam potrzebne. Lubimy to, co słodkie, tłuste i ma wyrazisty smak. McDonald, coca-cola, fanta i producenci chipsów wykorzystują to przeciw nam, produkując takie właśnie jedzenie.

Podobnie producenci pornografii zbierają wszystkie wyraziste, najbardziej podniecające i najbardziej poruszające elementy erotyczne i tworzą z tego McSeks, McErotykę. To jest oferta sformatowana z myślą o masowym odbiorcy. Nie ma tu żadnej finezji ani wyszukania. Pytamy, czy taki produkt jest dobry czy zły. A czy jest coś dobrego w McDonaldzie? Jeśli ktoś miałby umrzeć z głodu, to jedzenie produkowane w tej korporacji może uratować mu życie, ale żaden normalny człowiek nie używa w ten sposób McDonalda. Z punktu widzenia zdrowego żywienia żaden lekarz, niezależnie z jakiej kultury czy tradycji się wywodzi, nie zaleci jedzenia z McDonalda jako zdrowej diety. Podobnie jest z pornografią. Trudno mi sobie wyobrazić, by jakiś poważny seksuolog zalecił ją jako remedium na cokolwiek.

 

 

Czy myślisz, że wyrazistość przekazu jest jedyną przyczyną popularności pornografii?

Nie tylko. Cała rzeczywistość, w której się poruszamy, jest zapośredniczona. To, co nie jest sfotografowane albo nie jest spektaklem, nie istnieje. Ludzie lubią rzeczy przekazywane w różny sposób. Filmują wesele, a potem oglądają, jak się bawili. Po powrocie z wakacji słyszą słowa: „Pokaż zdjęcia”. Na pytanie: „Co u ciebie słychać?”, coraz częściej odpowiadają: „Zobacz mój profil na Facebooku”. Zaczyna być tak, że każde ważne wydarzenie musi być przetworzone i podane do oglądania. To się wkrada w każdą dziedzinę. Ludzie potrafią uprawiać seks, fotografując się albo kręcąc filmy. Tworzą w ten sposób amatorską pornografię. Coraz więcej osób uprawia seks w sieci. Z punktu widzenia zdrowego rozsądku jest zupełnie niezrozumiałe, jak można preferować cyberseks zamiast spotkać się z kimś bezpośrednio. A jednak niektórzy tak wolą.

Rzeczywistość zapośredniczona wydaje się nam bezpieczniejsza i bardziej przewidywalna. Pozwala też oszczędzić czas. Wróćmy do przykładu z dziedziny kulinarnej. Jeśli pójdę do wykwintnej restauracji, będę musiał czekać przynajmniej 20 minut, zanim podadzą wyszukane jedzenie, którego smaku nie jestem w stanie przewidzieć. Mogę oczywiście zostać w domu i samemu coś ugotować albo poczekać aż żona przygotuje obiad, ale także w tym wypadku nie mogę być pewien efektu. Łatwiej wybrać opcję przewidywalną i standardową. Wchodzę do McDonalda – niezależnie od tego, czy w Paryżu, czy w Nowym Yorku, czy w jakimkolwiek innym miejscu – i dostaję dokładnie to, czego się spodziewam, smak potraw jest identyczny. Zyskuję w ten sposób dwie rzeczy: czas i bezpieczeństwo.

Albo w dziedzinie sportu. Większość ludzi nie chce brać udziału w prawdziwych zawodach, ale wybiera kibicowanie. Decyduję się na popieranie drużyny, która per procura walczy za mnie. Zamiast samemu wyjść na boisko, siadam przed telewizorem i patrzę, jak moja Barca wygrywa z twoim Realem. Podobnie działa pornografia. To złudzenie brania udziału w realnym życiu. Tak naprawdę nie walczysz o kobietę, na której ci zależy, nie starasz się, by ją zdobyć, nie narażasz się na sytuację, w której ona mogłaby ci powiedzieć: „Spadaj – nie podobasz mi się, bo jesteś grubym salcesonem”. Nie musisz narażać się na porażkę, po której długo dochodziłbyś do siebie. W pornografii wszystko dzieje się szybko, pewnie i bezpiecznie. Jednym słowem McSex.

Można zaryzykować stwierdzenie, że w życiu społecznym albo jesteśmy wolni, albo bezpieczni. Jeśli ktoś wydaje się na pastwę wolności, to naraża się na to, że czasami będzie mu zimno, ciemno i nieprzyjemnie, że może doświadczyć braku bezpieczeństwa. W wypadku pornografii jest odwrotnie, rezygnujesz z wolności na rzecz bezpieczeństwa. Właśnie tak działają agencje towarzyskie. Zamiast użerać się z żoną czy dziewczyną, dzwonisz do agencji i za określoną ilość pieniędzy masz to, co zamówiłeś. Nie narażasz się w ten sposób na stres. To znowu jest McSex, który ma uchronić przed koniecznością walki czy współzawodnictwa oraz niebezpieczeństwem odrzucenia lub porażki.

Jaki świat wartości kształtuje pornografia? Jaką wizję kobiety i mężczyzny przedstawia?

Żyjemy w straszliwym świecie, w którym za pomocą kolorowych pism, filmu i reklamy wywindowano standardy ludzkiego zachowania, posiadania czy wyglądu na poziom, którego nikt już nie spełnia, a jednocześnie wszyscy do niego dążą. Co prawda wzorce medialne są nieprawdziwe, bo ludzi, którzy by je w pełni potwierdzali, na świecie po prostu nie ma. Ale nikomu to nie przeszkadza, choć sytuacja ta rodzi frustrację w tych, którzy żyją w realnym świecie.

Pornografia jest analogicznym, prymitywnym wyidealizowaniem sfery seksualnej. Większość ludzi nie mogłaby w ten sposób funkcjonować. Filmy pokazują coś, co ludzie próbują zaaranżować w swoich związkach. Tymczasem tak się nie da. Sharon Stone, udzielając wywiadu na temat Nagiego instynktu, powiedziała, że film przedstawia wizję nieprawdziwą, że ludzka seksualność funkcjonuje inaczej. Pornografia kreuje zatem świat sztuczny, stymulowany, zupełnie nieprawdziwy.

Ta nieprawdziwa wizja dotyka również dzieci, które mając 12–15 lat, zostawiają swoje oferty seksualne na serwisach randkowych. Kinga Dunin pisała, że z jednej strony walczymy z pedofilią i jej przejawami, a z drugiej strony tworzymy przekaz kulturowy, który z nastoletnich dziewczynek robi lolitki, a z chłopców macho.

Największy problem, który dostrzegam, myśląc o pornografii, to jej wpływ na nieletnich. To najtrudniejsza i najciemniejsza jej strona. Wydaje się, że nie ma tak naprawdę możliwości, by w pełni oddzielić dzieci od pornografii, która kształtuje fatalne wzorce życia erotycznego i rodzinnego. Konsekwencją tego, co się dzieje z naszą seksualnością, są rozwody i rozbite rodziny. Ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć z całą pewnością, że dobrze jest, gdy dziecko ma ojca i matkę. Nikt mnie nie przekona, że jest inaczej. Zawodowo mam kontakt z ludźmi uzależnionymi, zarówno alkoholikami, jak i narkomanami. Gdy spotykam osoby z takimi problemami, zwykle z dużą dozą pewności mogę powiedzieć, że pochodzą z rozbitej rodziny. W dziewięćdziesięciu kilku procentach tak jest.

 

 

Niezależnie od mojej sympatii dla erotyki i seksualności, muszę stwierdzić, że pornografia kreuje wizję seksu bez zobowiązań. Choć zobowiązania to prawdopodobnie za wielkie słowo. W tej wizji brakuje zwyczajnej sympatii, współczucia i ciepła. Drugi człowiek zostaje zinstrumentalizowany, a uprawianie seksu przypomina pójście do pralni czy McDonalda. McSex jest rzeczą w opakowaniu, którą zużywasz i wyrzucasz do śmieci. Nie wiąże się to z żadną odpowiedzialnością. Nasza kultura coraz bardziej się atomizuje, wszystko jest oddzielne i brakuje całościowego, holistycznego, żeby nie powiedzieć Bożego spojrzenia na świat jako całość. A świat jest ułożony jak domino. Jeśli przewracasz jedną kostkę, to przewracają się kolejne.

Wspomniałeś o uprzedmiotowieniu człowieka w pornografii. Czy nie przenosi się to również na obszary pozapornograficzne?

Gdyby zapytać tych, którzy gustują w pornografii, czy chcieliby tak układać swoje relacje z innymi, jak to pokazuje pornografia, to okazałoby się, że wcale nie chcieliby tak traktować ludzi ani być tak traktowani przez innych. Nie chcieliby, żeby relacje erotyczne obcych sobie ludzi były powszechnie przyjętą normą. Pornograficzny model relacji nie jest możliwy do zastosowania w życiu. Nawet gdyby ktoś chciał się odżywać wyłącznie w McDonaldzie, pić coca-colę i jeść hamburgery, to po pewnym czasie umrze. Przez analogię można stwierdzić, że gdyby ktoś żył tak, jak to jest przedstawiane w pornografii, umarłby społecznie, żeby nie powiedzieć duchowo.

Oglądałem kilka filmów o przemyśle pornograficznym, w których wypowiadali się reżyserzy, scenarzyści i gwiazdy tych obrazów. Większość deklarowała, że kiedyś z tym skończą i założą normalne rodziny. Jeden z tuzów uprawiający przed kamerą wszelkie możliwe perwersje stwierdził nawet, że ma kobietę i planuje mieć z nią dziecko. Ale będzie je wychowywał zupełnie inaczej.

Nie sposób chyba spotkać ludzi z przemysłu pornograficznego, którzy przyznaliby, że ich praca to misja, którą mają do wypełnienia. Albo takich, którzy wierzyliby, że ich produkcja może komuś pomóc, którzy deklarowaliby, że nie chcą pieniędzy, że chcą tylko powiedzieć innym; „Ludzie, tak jest najlepiej, tak warto żyć”. Przeciwnie, okazuje się, że nawet najgrubsze ryby tego przemysłu noszą w sobie romantyczne ideały, które chcą wcielić w życie, gdy już się dorobią, gdy już się wyszaleją, czyli złożą jakąś daninę czemuś, co w przyszłości nie będzie treścią ich życia. Wydaje się więc, że ideologów takiego podejścia do życia, jakie przedstawia pornografia, nie sposób znaleźć wśród jej producentów.

Czy pornografia uzależnia, powoduje eskalację, zmusza do sięgania po coraz cięższe porno?

Nie wiem, trzeba by to zbadać. Klasyczni moraliści czy kasandrycy będą przekonywać, że sięganie po pornografię prowadzi do katastrofy, ale podejrzewam, że rzeczywistość jest inna. To tak jak z heavy metalem. Są tacy, którzy twierdzą, że słuchający muzyki rockowej będą potrzebowali coraz cięższych brzmień. Tymczasem tylko 5 proc. spośród nich sięga po metal, niewielka część ludzi palących marihuanę sięga po ciężkie narkotyki, a większość ludzi pijących alkohol nie popada w alkoholizm. Myślę, że ekscesy pornograficzne nie muszą przemieniać się w każdym wypadku w dewiację.

Czy to, co przeżywamy w Polsce wokół erotyki, seksu i pornografii, ma coś wspólnego z efektem fali po rewolucji ’68 roku, czy raczej jest tak, że obecne pokolenie poszło w obyczajowości znacznie dalej?

W Polsce jesteśmy w innym miejscu historycznym niż społeczeństwa Zachodu. Mentalnie umieściłbym nas w roku 1963. Skąd to wymyśliłem? To owoc lektury książki Umberta Eco Zapiski na pudełku od zapałek. Problemy, które on opisuje, są te same, które my aktualnie przeżywamy. Można zatem podejrzewać, że problemy, z którymi Zachód borykał się po 1968 roku, mamy jeszcze przed sobą.  

rozmawiał Paweł Kozacki OP

BARTŁOMIEJ DOBROCZYŃSKI – ur. 1958, dr hab., psycholog, pracuje w Zakładzie Psychologii Ogólnej UJ, ornitolog amator oraz admirator muzyki, badacz rzeczy mrocznych i egzotycznych, autor książek Ciemna strona psychiki, III rzesza popkultury i inne stany oraz wywiadu rzeki z Jurkiem Owsiakiem, publikował m.in. w „Znaku”, „Charakterach”, „Tygodniku Powszechnym”.