Jan Paweł II na drogach świata

Andrzej Tarwid

publikacja 05.04.2011 22:18

Spotkania z Papieżem Polakiem przemieniały ludzkie serca. W historii świata nikt też nie gromadził podobnych rzesz, jakie przybywały na pielgrzymki z Janem Pawłem II

Niedziela 14/2011 Niedziela 14/2011

 

Był początek 1995 r. Reporter Polskiego Radia Paweł Zuchniewicz udał się na Filipiny. W stolicy kraju Manili miały się odbyć X Światowe Dni Młodzieży. Zuchniewicz relacjonował wcześniejsze papieskie pielgrzymki. Doskonale wiedział, jakie trudności musi pokonać dziennikarz, aby jak najlepiej zrelacjonować spotkanie Jana Pawła II z młodzieżą. Tym razem wydawało się, że ma dużo szczęścia. Zamieszkał w jednym hotelu z arcybiskupami. I to z nimi 15 stycznia wsiadł do autobusu, który jechał do Rizal Parku, gdzie Papież miał sprawować Eucharystię.

– Byliśmy mniej więcej 2 km od parku, kiedy autobus został zatrzymany przez policję. Jeden z funkcjonariuszy powiedział, że dalej nie pojedziemy. Wyjaśnił, że przyszło więcej osób, niż się spodziewano. W nocy ludzie zajęli cały park, a także okoliczne skwerki, drogi, chodniki i ścieżki prowadzące na miejsce spotkania z Ojcem Świętym. Hierarchowie wysiedli z autobusu i gęsiego przeciskali się między ludźmi. Ja podążyłem za nimi, a Papież przyleciał helikopterem, bo też nie mógł dojechać – opowiada „Niedzieli” Zuchniewicz.

Filipińska policja oszacowała, że we Mszy św. z Papieżem uczestniczyło 4-5 mln ludzi. Zdaniem statystyków, nigdy wcześniej w historii świata w jednym miejscu nie zgromadziło się tyle osób. Jednak nie wszyscy zgadzają się z tym stwierdzeniem. Meksykanie przypominają np., że aż 10 mln ich rodaków wyszło na trasę między Mexico City a miastem Puebla, aby pozdrowić przejeżdżającego samochodem Papieża.

Pytanie: Gdzie najliczniejsza grupa wiernych witała Jana Pawła II? – pozostaje więc nierozstrzygnięte. Pewne jest natomiast to, że gdyby stworzyć ranking największych dobrowolnych zgromadzeń ludzkich w historii świata, to znaczną część listy zajmowałyby właśnie spotkania z Papieżem z Polski.

Przełamywanie mód i stereotypów

Fenomen tłumów przybywających na spotkania z Janem Pawłem II zaskoczył obserwatorów już od pierwszej zagranicznej pielgrzymki do Dominikany, Meksyku i na Bahamy. Wizyta ta miała miejsce na początku 1979 r. Kilka miesięcy później Papież odwiedził jeszcze Polskę, potem Irlandię i USA, a w listopadzie 1979 r. Turcję.

Ten ostatni kraj zamieszkują w większości muzułmanie – ludzi na spotkaniach z Ojcem Świętym było więc znacznie mniej niż w Europie czy Ameryce. Stąd pierwsze interpretacje objaśniające wysoką frekwencję na spotkaniach z Janem Pawłem II sprowadzały się do konstatacji: rzesze przychodzą w krajach tradycyjnie katolickich. Tam wizyty papieskie ożywiają wiernych i podnoszą rangę lokalnych Kościołów. Natomiast w państwach, w których dominują inne wyznania, „magnetyzm” ludzi do Papieża jest znacznie mniejszy.

Rzeczywiście, z reguły było tak, że w państwach, w których przeważają muzułmanie, buddyści czy wyznawcy judaizmu, na spotkania z Papieżem przychodziło proporcjonalnie mniej osób. Niejednokrotnie też przedstawiciele innych religii protestowali przed papieską wizytą. Ale kiedy Jan Paweł II opuszczał te kraje, to w miejscowej prasie dominowała nie krytyka, lecz zachwyt i podziw nad postawą Ojca Świętego. „Jan Paweł II dał nam lekcję, w jaki sposób można godnie prowadzić narody i religie do dialogu i współdziałania” – pisali żydowscy komentatorzy po pielgrzymce do Ziemi Świętej w marcu 2000 r.

W krajach zdominowanych przez inne wyznania Ojciec Święty głosił orędzie pokoju. Przypominał, że właściwie rozumiana wiara nie może być zarzewiem konfliktów. A kiedy w historii dochodziło do złych zdarzeń, Jan Paweł II za nie przepraszał. „(…) za wszystkie dawne i obecne sytuacje, w których synowie i córki Kościoła katolickiego zgrzeszyli czynem i zaniedbaniem przeciw swoim braciom i siostrom prawosławnym, niech Pan udzieli nam przebaczenia” – mówił Ojciec Święty w Grecji na spotkaniu w siedzibie abp. Christodulosa w 2001 r.

Wśród papieskich pielgrzymek znajdziemy też takie wizyty, w których na spotkaniach z Papieżem były tłumy wyznawców innych religii. Podczas Mszy św. sprawowanej przez Jana Pawła II na placu Matki Ojczyzny w Astanie (Kazachstan) to katolicy byli mniejszością. Nie wszędzie więc sprawdzała się teoria, że tylko w krajach historycznie katolickich na spotkaniach z Ojcem Świętym są rzesze ludzi.

Z kolei po XII Światowym Dniu Młodzieży, kiedy to w laickim Paryżu zgromadziło się ponad 600 tys. młodych ludzi (niektóre szacunki mówią o milionie), nie wypadało już świeckim komentatorom mówić, że do Papieża ciągną wyłącznie ludzie starzy. Tym bardziej że w większości słuchały go dzieci rodziców, którzy aktywnie uczestniczyli w obyczajowej rewolcie z 1968 r. A przecież Jan Paweł II nie tylko chwalił młodych, ale przede wszystkim stawiał przed nimi wymagania.

Kiedy mówił młodzieży o miłości, to podkreślał wagę odpowiedzialności i wierności. Był to więc przekaz niemający nic wspólnego z lansowaną powszechnie modą na przelotne związki. Tak też było w Kanadzie (XVII ŚDM w 2002 r.). To właśnie w Toronto Jan Paweł II powiedział do 800 tys. młodych ze 170 krajów świata, że „Chrystus jako przyjaciel młodych prowadzi ich z ciemności do światła”. Iluzją jest natomiast szczęście oznaczające wyzbycie się „prawd moralnych i osobistej odpowiedzialności”.

Kard. Philippe Barbarin z Francji, pytany przez dziennikarzy, dlaczego ludzie chcą spotykać się z Janem Pawłem II, nie ukrywał swojej bezradności. – Nie rozumiem, jak to się dzieje, że jeden chory i zmęczony człowiek potrafi innym dać tyle radości.

Kardynał powiedział to po Mszy św. w Lourdes, na której zgromadziło się 300 tys. osób. Było to w przedostatnim roku wielkiego pontyfikatu Jana Pawła II. Wówczas już wszyscy uważni komentatorzy wiedzieli, że wiernym nie przeszkadza stan zdrowia Papieża. Ludzie lgnęli do Jana Pawła II, kiedy był zdrowy, i nie odwrócili się od niego, gdy chorował.

Kiedy choroba Papieża była coraz bardziej widoczna, nie brakowało też opinii, aby Jan Paweł II podał się do dymisji. Głośny w Polsce tekst na ten temat napisał Andrew Nagorski z „Newsweeka”. Amerykański publicysta zajmujący się na co dzień sprawami Rosji i Europy Wschodniej nie zauważył, że swoim publicznym cierpieniem Papież przełamuje jeden z najbardziej dominujących we współczesnym świecie stereotypów. Ten, który lansuje fałszywą modę na „wieczną” młodość i zdrowie, a spycha na margines ludzi chorych i starych. „(…) Przeżywam okres naznaczony cierpieniem fizycznym, ale nie mniej owocny w przedziwnym zamyśle Boga” – powiedział Ojciec Święty w Lourdes, które było ostatnim miejscem w jego ostatniej w życiu pielgrzymce.

 

 

40 razy dookoła świata

W trakcie pontyfikatu Jan Paweł II odbył 104 pielgrzymki zagraniczne, w trakcie których odwiedził 135 krajów. Do tego trzeba dodać jeszcze 145 podróży na terenie Włoch i odwiedziny w 301 rzymskich parafiach. W sumie Papież przebył ponad 1,6 mln kilometrów, a to odpowiada 40-krotnemu okrążeniu Ziemi lub czterem lotom na Księżyc.

Wszystkie z powyższych liczb można uznać za rekordy, które długo nie zostaną pobite. Jednak takie myślenie nie zbliża nas do odpowiedzi na główne pytanie: Dlaczego Jan Paweł II tak często pielgrzymował? Przecież większość jego poprzedników na tronie Piotrowym tego nie czyniła.

W średniowieczu papieże podróżowali na niektóre sobory. W innych przypadkach opuszczali Rzym w celach prywatnych, a nie apostolskich. Przełom nastąpił za pontyfikatu Pawła VI (1963-78), który odbył 6 podróży apostolskich. Lecz nawet tych dokonań nie można porównać z dynamizmem Jana Pawła II, który w jednym tylko roku – 1982 – pielgrzymował 7-krotnie, odwiedzając m.in. tak różne kraje, jak: Nigeria i Wielka Brytania, Benin i Szwajcaria czy Gwinea Równikowa i San Marino.

Co więc motywowało Jana Pawła II do nieustannego pielgrzymowania? Według Joaquína Navarro-Vallsa, podróże Jana Pawła II wynikały z najgłębiej rozumianej misji apostolskiej Kościoła. Podczas specjalnej sesji na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim były dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej mówił, że od samego początku pontyfikatu przed Janem Pawłem II stanęły trzy zadania. – Po pierwsze – musiał wprowadzić Kościół na drogę głębokiego dialogu ze współczesną rzeczywistością kulturalną, społeczną i religijną.

Po drugie – musiał umocnić w wierze swoich braci. Po trzecie – musiał ożywić w duszy chrześcijańskiej odpowiedzialność za działalność apostolską.

Pielgrzymki wydawały się najlepszym narzędziem do realizacji tych celów. A jak mówi „Niedzieli” Krzysztof Gołębiowski z Katolickiej Agencji Informacyjnej, Papieża nie trzeba było do pielgrzymek przekonywać. – On jeszcze z Polski wyniósł przekonanie, że dzisiaj nie można niczym kierować zza biurka, że we współczesnym świecie trzeba wychodzić do ludzi, aby nieść im Dobrą Nowinę.

Do tej pory nie powstała żadna ogólna synteza papieskiego nauczania podczas pielgrzymek. Są leksykony, ale one skupiają się na faktografii, czyli na tym, gdzie Jan Paweł II był, z kim się spotkał. Są też opracowania poszczególnych wizyt, niektóre z nich były wielokrotnie wznawiane. Czy będą jednak opracowania o charakterze generalnym? – W przyszłości na pewno doczekamy się takich opracowań. Wiem, że wielu teologów nad tym pracuje. Jednak to wymaga czasu, proszę bowiem pamiętać, że papieskie nauczanie było zawsze ogromną syntezą przesłania teologicznego, doktrynalnego, moralnego. A także uwzględniało uwarunkowania społeczno-kulturowe krajów, do których Papież pielgrzymował. Rzetelne do tego podejście wymaga zdystansowania się i czasu, aby nie zrobić niepotrzebnych skrótów – mówi „Niedzieli” ks. prof. Jan Przybyłowski, kierownik Katedry Pastoralnej Fundamentalnej Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. To prawda, zadanie jest trudne również z tego względu, że w syntezie trzeba ująć niemal 900 przemówień wygłoszonych w trakcie wizyt apostolskich.

Godność i prawa człowieka

Wszędzie, gdzie Jan Paweł II był, mógł usłyszeć od wiernych: „Niech żyje Papież”, „John Paul II, we love you”, „Juan Pablo Segundo, te quiere todo el mundo” czy „Viva El Papa”. Mimo że tych oznak sympatii było nieporównywalnie więcej niż głosów polemicznych, to trzeba też przypomnieć, że za niektóre wizyty Ojciec Święty był krytykowany. I choć polemiści dobierali, delikatnie mówiąc, błahe argumenty, to warto je odnotować, bo nadal są one powtarzane. Ostatnio taki tekst opublikowała np. „Polityka”.

Środowiska lewicowe twierdzą, że Papież podczas wizyt w krajach dyktatorskich dał się wykorzystywać politykom takim jak np. Pinochet.

– Jeśli ktoś stawia takie zarzuty, to powinien kierować je do tych, którzy instrumentalnie wykorzystywali papieskie wizyty – ripostuje ks. prof. Waldemar Chrostowski i podkreśla: – Dla Papieża zawsze najważniejszy był kontakt z wiernymi. Z kolei Krzysztof Gołębiowski uważa, że krytykanci zapominają, co Jan Paweł II mówił w krajach rządzonych przez dyktatorów. – Papież zawsze upominał się o ludzi pokrzywdzonych, apelował o budowanie relacji międzyludzkich w oparciu o zasady godności i prawa człowieka – podkreśla dziennikarz.

Wystarczy prześledzić, gdzie Papież pielgrzymował, aby wyciągnąć wniosek, że Ojciec Święty nie unikał trudności. Taka na pewno była pielgrzymka do Chorwacji, którą odbył kilka lat po wojnie z Serbią. – Papież potępił tam jednoznacznie przemoc, ale odwołał się też do wspólnego dziedzictwa. Przypomniał, że wiele lat Chorwaci żyli z Serbami – mówi Krzysztof Gołębiowski i dodaje: – I Chorwaci mówili, że właśnie Papież mógł im to powiedzieć. Nikt inny, ale on tak.

„Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi” – te słowa wypowiedziane w Warszawie w 1979 r. uruchomiły procesy, które zmieniły naszą część świata. Ale dzięki wizytom Papieża zmieniały się też inne kontynenty. Szerokim echem w świecie odbiła się m.in. pielgrzymka w Burkina Faso (1980). „Ja, Jan Paweł II, Biskup Rzymu i następca św. Piotra, (…) czynię się głosem tych, którzy nie mają głosu: głosem niewinnych, którzy umierali, ponieważ nie mieli wody i chleba” – powiedział w homilii i wezwał do pomocy dla głodujących. Cztery lata później powstała Fundacja na Rzecz Krajów Sahelu im. Jana Pawła II.

W swoich podróżach apostolskich Ojciec Święty odwiedził kilkadziesiąt krajów afrykańskich. I nieprawdą jest – jak się stereotypowo uważa – że widział w Czarnym Lądzie tylko morze biedy, ubóstwa i rozpaczy. Papież potrafił też jak mało kto dostrzec świat wartości, jaki tworzą ludy Afryki. Powiedział o tym po jednej z pielgrzymek do dziennikarzy: „Może słowo «inkulturacja» nie wystarczy, by wytłumaczyć tę rzeczywistość, to doświadczenie, którego doznajemy podczas liturgii arfykańskiej. Dla mnie jest to jeden z powodów, że powracam tam (…). Być może my, ludzie Zachodu, tak polegający na postępie nauki i techniki, oddalamy się czasem od tych znaczeń, od tych pierwotnych, ale fundamentalnych wartości”.

Naukowcy cały czas starają się opisać, jaki wpływ miały papieskie wizyty na zmiany w świecie. Zadanie szlachetne, ale chyba nie do wykonania. Wie coś o tym Paweł Zuchniewicz, który na Filipinach poznał Michela Renery. Młody Holender w rozmowie z polskim dziennikarzem przyznał, że nawet nie wie, dlaczego otrzymał zaproszenie na ŚDM. Potem zaskoczyło go to, co zobaczył, a właściwie – jaki Kościół zobaczył. Michel wrócił do kraju, skończył architekturę. I cały czas opowiadał znajomym o Papieżu i Filipinach. Dzisiaj też to robi w Rotterdamie, ale już jako… kapłan.

Ile jest podobnych przypadków? Ile osób się nawróciło? A ile pogłębiło swoją wiarę? Na te pytania odpowiedź zna tylko Pan Bóg. To Jego narzędziem był Jan Paweł II. Papież Pielgrzym – jak on sam o sobie mówił.