Nie wódź nas na pokuszenie

ks. dr Johannes Gamperl

publikacja 07.04.2011 22:54

Istnieją pokusy, które pochodzą z naszych fałszywych wewnętrznych pożądań, od uwodzicielskiego świata i od samego szatana. Każdy z nas musi się decydować – ciągle na nowo.

Czas serca 111/2/2011 Czas serca 111/2/2011

 

Wkrótce przyjmiemy Pana Jezusa w Komunii Świętej. Teraz jesteśmy zjednoczeni z największymi i najskrytszymi sprawami i prośbami naszego Pana, który nauczył nas modlitwy Ojcze nasz. Nazwaliśmy Boga naszym kochającym Ojcem – i On właśnie Nim jest! Modliliśmy się, aby Jego imię było uwielbiane, by nadeszło Jego królestwo, by zawsze i wszędzie działa się Jego wola. Następnie prosiliśmy naszego Ojca o chleb powszedni dla ciała i dla duszy. Ponownie modliliśmy się o przebaczenie, o czyste serce i obiecaliśmy, że sami też będziemy przebaczać. Jednak jeszcze coś nas uciska – właśnie w naszych czasach jeszcze bardziej niż kiedykolwiek!

próba

Oczywiście wiemy, że to nie Pan Bóg kusi nas do złego, jakby chciał nas oszukać. To byłby zupełny absurd! Słusznie możemy tutaj przytoczyć słowa z Listu św. Jakuba Apostoła, który pisze: „Kto doznaje pokusy, niech nie mówi: «Bóg go kusi». Bóg bowiem ani nie podlega pokusie do zła, ani też nikogo nie kusi” (Jk 1,13). Jednak greckie słowo na określenie pokusy – peirasmos – może także oznaczać próbę, wypróbowanie. Chodzi tu o wyzwanie, które Pan Bóg rzucił człowiekowi, aby się ujawniło i przetrwało jego posłuszeństwo, jego miłość. W Piśmie Świętym najbardziej obrazowym przykładem takiej „pokusy” sprowokowanej przez Pana Boga jest polecenie skierowane do Abrahama, aby złożył ofiarę całopalną ze swojego jedynego syna, Izaaka. „A po tych wydarzeniach Bóg wystawił Abrahama na próbę. Rzekł do niego: «Abrahamie!» A gdy on odpowiedział: «Oto jestem» – powiedział: «Weź twego syna jedynego, którego miłujesz, Izaaka, idź do kraju Moria i tam złóż go w ofierze na jednym z pagórków, jaki ci wskażę»” (Rdz 22,1-2). Pan Bóg doświadcza Abrahama, aby sprawdzić, czy nie przedkłada on niczego nad miłość Boga. Dla nas najbardziej przejmujące jest to, że Pan Bóg nie pozwolił złożyć tej naprawdę strasznej ofiary, a jednak w swojej niepojętej miłości nie przeszkodził w ofierze z życia swojego Syna, która dokonała się na krzyżu.

pokusy pochodzące z serca

Istnieją pokusy, które pochodzą z naszych fałszywych wewnętrznych pożądań, od uwodzicielskiego świata i od samego szatana. Każdy z nas musi się decydować – ciągle na nowo. Człowiek może powiedzieć Bogu „tak” lub „nie”, może wybierać między światłem a ciemnością, między życiem a śmiercią! Może wybrać szczęście w Bogu lub ulec pokusie. Pan Bóg mógłby nam zaoszczędzić pokus, często jednak tego nie czyni, ponieważ w Jego zbawczym planie jest ważne, abyśmy się okazali niezawodni. A jeśli upadniemy, abyśmy powstali i pospieszyli w Jego otwarte ramiona, jak zagubiony syn z przypowieści (zob. Łk 15,11-32).

Nasza słabość utrzymuje nas w pokorze i pomaga nam całą naszą ufność złożyć Panu Bogu. Dlatego przed przyjęciem Komunii Świętej wypowiadamy słowa modlitwy Ojcze nasz: „I nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego”. Greckie słowo ponerou oznacza ode złego (czyli szatana) i od wszelkiego zła. Tymi słowami modlimy się o uwolnienie nas od każdego zła, które pochodzi z grzechu, jednak szczególnie modlimy się o uwolnienie nas od tego wszystkiego, co bezpośrednio czy pośrednio pochodzi od szatana.

Zło może się stać silne – zło w nas i wkoło nas. Pewien duchowny nauczyciel naszych czasów wyraził to w ten sposób: „W tych niespokojnych dniach szatan chce zniszczyć wszystko to, co zbudowali Jezus i Maryja. Szczególnie chce «zniszczyć» dusze i możliwie jak najdalej odwieść je zarówno od chrześcijańskiego życia, jak i od Bożych przykazań, do których wzywa nas Kościół, abyśmy nimi żyli. Szatan chce zniszczyć wszystko to, co w nas i wokół nas jest święte”.

Zło zżera ludzką duszę, niszczy wszystkie wspólnoty – począwszy od rodziny, skończywszy na wspólnocie Kościoła – i wszystkie ludy. Jest skierowane przeciw całej przestrzeni, w której żyjemy, przeciw środowisku iprzyrodzie. Oczywiście pierwsze przyczyny zła wywodzą się już z grzechu pierworodnego i z grzechów słabej ludzkiej woli. Wszystko to zawiera się w tak zwanych korzeniach zła, takich jak: pycha, chciwość, nieczystość, zazdrość, nieumiarkowanie, gniew, lenistwo, nasz egoizm, szukanie przyjemności itd. „Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota” (Mk 7,21-22).

pokusy pochodzące od złego

Jednak za wszelkim złem ostatecznie kryje się szatan, przed którego niszczycielską mocą tak często ostrzegała nas już Matka Boża, a Pan Jezus nazywał go „zabójcą od początku”, „kłamcą i ojcem kłamstwa” (por. J 8,44). Oczywiście szatan tylko wtedy ma moc nad sercami ludzkimi, kiedy te wyrzekną się Pana Boga, kiedy przestaną się modlić, żałować, przestaną wypraszać dla siebie przebaczenie w sakramencie pokuty i czerpać siły z przyjmowania Pana w świętej Eucharystii. Widok człowieka, który sam spieszy na potępienie, jest wręcz przerażający. Emil Spath w dziele Ich glaube dir, Gott (Wierzę Tobie, Boże) zwraca uwagę na taktykę szatana. Uważa, że szatan daje wskazówki swoim pomocnikom, jak można przywieść ludzi do upadku. Na przykład wiarę przyjmuje się dzięki słuchaniu, dlatego już w samym zarodku trzeba zniszczyć zdolność ludzi do słuchania. Tam, gdzie jest hałas, życie jest rozbite, pogmatwane i rozpędzone! Zniszczcie wszystkie wasze ludzkie związki, aby ludzie stracili ochotę na wiązanie się z Bogiem i by już nie byli do tego zdolni! Jako pierwsza musi zostać zniszczona rodzina. To właśnie w niej rozpoczyna się wszelki opór. Kiedy dzieci wraz z mlekiem matki wysysają wiarę w Boga, trudno jest później ją wykorzenić.

zbaw nas ode złego!

Pewien niegdyś bardzo ceniony publicysta – o którym można by powiedzieć wszystko inne, ale na pewno nie to, że jest postrzegającym świat w czarnych barwach pesymistą – napisał na kilka miesięcy przed śmiercią coś, co bardzo mnie dotknęło: „Czyż nie zbliżamy się do końca czasów lub co najmniej do pewnego końca czasu? Kto stawia sobie to pytanie o koniec świata, nie musi wcale być jakimś apokaliptykiem czy świadkiem Jehowy, czy też rozgoryczonym życiem i światem zgrzybiałym starcem lub kimś siejącym zamęt bądź też człowiekiem klęski. Wystarczy popatrzeć na śmierć milionów nienarodzonych dzieci w łonie matek – według statystyk ich liczba sięga 50-80 milionów rocznie. Zawalenie się wszystkich moralnych barier w ludzkich stosunkach aż po sztukę, modę; najzimniejszy egoizm, bezgraniczna żądza pieniędzy, kariery, żądza władzy i upojenie nią! Jedynym pożądanym celem człowieka jest własne powodzenie i dobrobyt. Morderstwo i zabójstwo – także w najbliższej rodzinie; nienawiść, złośliwość i podstęp, wojna i zniszczenie wszędzie, gdzie tylko się popatrzy!”.

Kiedy więc możemy się bardziej modlić o zmiłowanie, o miłosierdzie, jak nie w czasie Mszy św., gdy stoimy pod krzyżem Jezusa?! Błagajmy Go bardzo żarliwie i z całego serca: zbaw nas ode złego!

Pan Jezus swoich uczniów, a przez nich i nas Pan przestrzega: „Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe” (Mk 14,38). Święty Piotr, który bardzo dobrze znał swoje słabości, wzywa nas: „Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży, szukając, kogo pożreć. Mocni w wierze przeciwstawcie się jemu!” (l P 5,8-9).

ks. dr Johannes Gamperl (Szwajcaria)

tłum. z jęz. niem.: ks. Jacek Kubica SCJ