Moja walka trwa do dzisiaj

Magda Myczko

publikacja 04.06.2011 20:11

Pragnę, aby moje świadectwo było dla innych jedną z przyczyn powrotu do Pana. Chcę, aby było przestrogą przed niebezpiecznymi skutkami noszenia talizmanów, pierścieni atlantów, używania kart tarota i innych służących do wróżenia. Przyoblekłam się w zbroję światła i świadomie stanęłam do walki z Szatanem.

Któż jak Bóg 2/2011 Któż jak Bóg 2/2011

 

Nazywam się Magda Myczko. Jestem „człowiekiem internetu”. Wystarczy, że wpiszesz moje imię i nazwisko w google, a zobaczysz moje „osiągnięcia”. Nie chcę być anonimowa, chcę wyrazić całą Prawdę, ponieważ czuję, że nadeszła pora, aby odkryć się przed ludźmi i powiedzieć o tym, co mnie spotkało. We wrześniu 2009 roku dostałam łaskę od Pana, dzięki której nawróciłam się. Chcę opowiedzieć historię sprzed mojego nawrócenia, aby przestrzec wszystkie osoby przed tym, co ich czeka, jeśli zerwą relację z Bogiem.

Urodziłam się w rodzinie, w której tato nie chodził do kościoła, a mama zmuszała mnie, moją siostrę i brata do chodzenia na niedzielne nabożeństwa. Bardzo mnie to denerwowało, powiem więcej: byłam oburzona tym, że muszę chodzić do kościoła, a tato zostawał w domu i oglądał swoje ulubione filmy. Zresztą tato postępuje tak do dzisiaj i modlę się za niego, aby w końcu pojednał się z naszym Panem. W kościele zawsze czułam się źle, odkąd pamiętam przed komunią robiło mi się niedobrze, mdlałam, stawałam się głucha i chciałam tylko uciec do domu. Bałam się.

Najgorszy moment  życia

Kiedy miałam dziewiętnaście lat, związałam się ze starszym o 20 lat mężczyzną, żonatym, ateistą. Taki człowiek bardzo mi wtedy imponował, więc chłonęłam każde jego słowo, a przede wszystkim jego fałszywą filozofię życiową. Pewnego dnia zbuntowałam się i powiedziałam mamie, że nie będę więcej chodzić do kościoła. To był najgorszy moment w moim życiu, bo zerwałam relację z Bogiem i przez następne 10 lat powoli umierałam.

Cały czas szukałam miłości w obcych ludziach, głównie starszych mężczyznach, nieświadomie szukając w nich ojcowskiej miłości, której nigdy nie otrzymałam. Byłam przez nich wykorzystywana w sposób perfekcyjny. Z jednym mam dziecko – wspaniałą córkę. Bóstwem był dla mnie seks, alkohol i pieniądze. Myślałam, że na tym polega życie.  Szukałam miłości również w Internecie. Ach! Jak to banalnie brzmi, ale tak właśnie było. Dzisiaj wiem, że źle lokowałam swoje uczucia, bardziej ufałam grzesznym ludziom, niż Jezusowi, a tylko On mógł dać mi miłość. I dał. Ciągle daje, nie żałuje dla mnie swej Miłości ani trochę. Tak bardzo jestem Mu wdzięczna, że nauczył i wciąż uczy mnie kochać.

Nienawiść wobec każdego, kto kocha Boga

Jeszcze w liceum wpadła mi w ręce książka o pracy nad podświadomością. Zaczęłam więc pracować nad swoją podświadomością, żądając dla siebie dużo pieniędzy, bo myślałam, że jeśli będę bogata, to będę mogła kupić sobie wszystko – nawet miłość. Ta praktyka pociągnęła mnie do zagłębienia się w tę tematykę – kupiłam sobie pierścień atlantów i wytrwale go nosiłam. Ale wciąż było mi mało i wkrótce kupiłam krzyż atlantów. Wtedy w moim życiu zaczęło się coś dziać. Temat Boga, kościoła, księży, zakonnic drażnił mnie i tylko potęgował mój gniew. Gniew to mało powiedziane, zaczęłam nienawidzić każdego, kto kochał Boga. Ale w głębi siebie wciąż szukałam miłości. Bardzo chciałam, aby ktoś mnie w końcu pokochał. Bardzo chciałam kochać kogoś. Ale tak bardzo nienawidziłam siebie za to, że nie jestem idealna... Starałam się być perfekcyjna we wszystkim, co robiłam. Z taką motywacją założyłam swoją firmę. Perfekcyjną na zewnątrz – w środku zgniłą i śmierdzącą.

Szkoła umierania

Zaczęłam szkolić innych i sama jeździłam na szkolenia z hipnozy, programowania neurolingwistycznego (tzw. NLP), rozwoju osobistego i prawa przyciągania. Kupiłam karty tarota, tuzin talizmanów i kamieni szczęścia, myśląc, że właśnie to mnie uszczęśliwi. Nie wiedziałam, że w ten sposób raniłam własną siostrę, która kocha Boga. Nienawidziłam jej wtedy, a ona bardzo gorąco się za mnie modliła, abym wróciła do Pana. Ja tymczasem zajmowałam się uczeniem ludzi manipulacji słownej, kłamania i modlenia się do bożków. Byłam oczytana i wyszkolona w technikach relaksacyjnych, w prawie przyciągania, w NLP – uczyłam, jak tego wszystkiego używać, aby być szczęśliwym. Ale tak naprawdę uczyłam, jak powoli umierać… Tak bardzo tego żałuję i modlę się do Boga za tych wszystkich ludzi, którzy pobierali ode mnie nauki, aby mi wybaczyli, że ciągnęłam ich na dno razem ze sobą. Chciałam pokazać ludziom, że to, o czym mówię, jest prawdą, że jestem bogata, mam pieniądze. Trzymając w dłoni setki złotych, mówiłam, ile zarabiam i że nic innego nie robię, jak tylko się hipnotyzuję i stosuję prawo przyciągania, a pieniądze same do mnie płyną. I że jestem szczęśliwa. To wszystko było kłamstwo, bo zaciągnęłam sześć czy siedem kredytów, aby móc szastać pieniędzmi na prawo i lewo, i kupować sobie miłość i uznanie ludzi.

 

 

Potężny lęk, który nie pozwala zasnąć

Tak minęło dziesięć lat mojego „szczęśliwego” życia. W pewnym momencie zaczęłam odczuwać silny fizyczny ból w okolicy klatki piersiowej – nie mogłam oddychać, dusiło mnie. Nie miałam apetytu, nie miałam myśli, nic nie słyszałam, odczuwałam potężny lęk i cierpiałam na ciągłą bezsenność. Każdego wieczoru, kiedy kładłam się spać, na ścianie w pokoju widziałam w ciemnościach święcące na zielono oczy, podobne do kocich. Na początku była tylko jedna para oczu. Kiedy odmawiałam „modlitwy” do bożków z dnia na dzień pojawiały się kolejne pary oczu, aż była ich cała ściana. Czułam się coraz gorzej. Czułam jakiś wewnętrzny nacisk, że powinnam coś zrobić, ale nie wiedziałam co. W pewnym momencie po prostu ogłupiałam. Okazało się potem, że moja siostra wszędzie, gdzie się dało, rozsypała egzorcyzmowaną sól. Napełniła nią także solniczki. Jadłam świętą sól, a to bardzo denerwowało Szatana.

Wiadomość od Jezusa

Którejś nocy nie mogłam spać. Czułam lęk, który nie pozwolił mi zasnąć. Moja siostra, która też nie spała, przyszła do mojego pokoju i powiedziała:„Mam dla ciebie wiadomość od Jezusa. Wokół ciebie są setki demonów, które czekają na twoją duszę”. Odpowiedziałam jej, żeby mnie nie straszyła. A ona na to: „Ja ciebie nie straszę. Taka jest prawda. Jezus na ciebie czeka. Wyrzuć wszystko, co posiadasz: talizmany, dziwne naszyjniki, pierścienie, karty tarota, książki. Wszystko, co wiąże się z Szatanem. Masz wolną wolę. Nie musisz tego robić i żyć dalej, ale ja chcę ratować własną rodzinę i będę musiała zerwać z tobą wszelkie kontakty”.

Walka o duszę

To mi wystarczyło. Rano wstałam i poprosiłam siostrę, aby pomogła mi wszystko wyrzucić. Ja sama nie umiałam tego ocenić, ale ona wiedziała, co jest złe. Miałam w domu tyle tego świństwa, że pozbycie się go zajęło nam dwa dni, a i tak potem jeszcze coś odnajdywałam. Karty tarota nie chciały się palić. Książki podczas palenia wydawały przerażający świst, a niektóre nawet huk. Coś zaczęło się dziać. Stanęłam do walki o swoją duszę.

Potem przyszedł czas na pierwszą od dziesięciu lat spowiedź, a także na wizytę u egzorcysty, modlitwy uzdrawiające i uwalniające. Walka o moją duszę trwa do dzisiaj, ale dzięki Jezusowi z dnia na dzień jestem coraz silniejsza.

Żołnierz Jezusa Chrystusa

Zamknęłam swoją firmę, ale kredyty zostały i mam komorników na karku. Czasem pracuję gdzieś na czarno, ale szukam stałej pracy. Moja ludzka prognoza jest taka, że jeśli przez najbliższe dziesięć lat będę oddawać każdą miesięczną wypłatę, spłacę wszystko. A Tobie, Panie, Boże mój i Zbawco, dziękuję za te doświadczenia ucisku. Dzięki temu wiem, jak bardzo mnie kochasz i wiem, że nie pozwolisz mi zginąć, bo mam jeszcze wypełnić Twoją wolę.

Dzisiaj mówię ludziom o Jezusie, pomagam im, tłumaczę wszystko, o co pytają. Zawsze proszę Boga, aby przed rozmową z ludźmi włożył słowa w me usta, żebym mogła z miłością i na chwałę Bożą pomagać ludziom. Jestem także w trakcie pisania swojej książki, którą chcę zatytułować Zostałam Żołnierzem Jezusa Chrystusa. Moim zadaniem jest stawiać ludzi w Prawdzie i uczę się robić to z miłością.

Pragnę, aby moje świadectwo było dla innych jedną z przyczyn powrotu do Pana. Chcę, aby było przestrogą przed niebezpiecznymi skutkami noszenia talizmanów, pierścieni atlantów i tym podobnych, używania kart tarota i innych służących do wróżenia. Przyoblekłam się w zbroję światła i świadomie stanęłam do walki z Szatanem. Rozumiejcie chwilę obecną: teraz nadeszła dla was godzina powstania ze snu. Teraz bowiem zbawienie jest bliżej nas, niż wtedy, gdyśmy uwierzyli. Noc się posunęła, a przybliżył się dzień. Odrzućmy więc uczynki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję światła. żyjmy przyzwoicie jak w jasny dzień: nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości. Ale przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa i nie troszczcie się zbytnio o ciało, dogadzając żądzom(Rz 13,11-14).