Inna góra

o. Dawid Kusz OP

publikacja 18.08.2011 21:07

Pielgrzymka daje prawdziwy obraz Kościoła. Bogaty, zróżnicowany – społecznie i duchowo. Obraz Kościoła, który „twardo stąpa po ziemi” z pragnieniem, aby Bóg działał tu i teraz.

Tygodnik Powszechny 33/2011 Tygodnik Powszechny 33/2011

 

Piesze pielgrzymki na Jasną Górę to stały element polskiego, sierpniowego krajobrazu. Krakowscy dominikanie od dwudziestu lat wpisują się w ten krajobraz. 3 sierpnia wyruszyła jubileuszowa Dominikańska Piesza Pielgrzymka na Jasną Górę, której tegoroczne hasło brzmi: „Ty pójdź za Mną”.

Pielgrzymka dominikańska jest dość różnorodna. Mamy grupę gromadzącą uczniów szkół średnich, są trzy grupy studenckie z duszpasterstwa Akademickiego Beczka oraz jedna gromadząca młodzież z Poznania i Szczecina. Jest grupa rodzinna, w której „idzie” najmłodszy uczestnik pielgrzymki: pięciomiesięczne dziecko. Są wreszcie dwie grupy o charakterze „ascetycznym”, modlitewnym – Cisza 1 i Cisza 2. To właśnie cisza jest elementem wspólnym w tej różnorodności.

Jest moment nie tylko na radość, śpiewy i tańce – jest czas na ciszę.

To właśnie dzisiaj idąc w Ciszy (1) – i podczas ciszy – zacząłem przypatrywać się reakcjom ludzi na widok naszej grupy. Najczęściej są one pozytywne. Ktoś pomacha, ktoś poprosi o modlitwę, ktoś wyrazi zdziwienie, że nic nie śpiewamy, ktoś wyniesie wodę lub jabłka.

Trudno nie zobaczyć zdziwionych min, zaciekawionych lub ironicznych spojrzeń kierowców mijających pielgrzymkę, niekiedy z ostentacyjnie głośno włączonym radiem w samochodzie. Wiem, ktoś powie na to, że jak ksiądz, to właściwym sobie kaznodziejskim tonem „pokazuje palcem” tych „złych”. Ale jest wprost przeciwnie. Spotkanie z takimi ludźmi, którzy najwyraźniej nie rozumieli, jaki jest sens tego wszystkiego, mnie samemu pozwoliło zadać sobie pytanie o sens pielgrzymowania.

Pierwsza pielgrzymka

W dziejach ludzkości pierwszą pielgrzymką jest wędrówka Izraela do Ziemi Obiecanej – tak określa się jej cel. Jednak podczas czterech rozmów, między Mojżeszem a faraonem, przygotowujących exodus z Egiptu – jak słusznie zauważył Joseph Ratzinger – nie ma mowy o tym powszechnie uznanym celu „pielgrzymki”. Pojawia się inny, mniej znany, a jednak – jak się okaże – istotny dla całości. Tym celem jest „cześć, jaką lud ma złożyć Jahwe”.

Izrael wędrujący po pustyni zatrzymuje się u stóp góry Horeb. Dekalog, który zostaje darowany, jest właściwą miarą, dzięki której Izrael może wypełnić kult Jahwe. Jest nim życie zgodne z wolą Bożą, życie na Jego chwałę. Celem tym nie może być tylko państwo otoczone granicami, upragniona suwerenność. Izrael nie może żyć tak jak inne ościenne narody, bo to negowałoby ideę jego wybrania. Izrael uczy się, że sednem jego istnienia jest cześć oddawana Bogu, poleganie na Nim, nie na sobie.

Odkąd pamiętam, kazanie podczas pierwszej mszy pielgrzymkowej krąży wokół tego tematu. Celem jest nie tylko Jasna Góra, ale także inna góra: spotkanie z Bogiem, nawrócenie, przemiana, uczenie się modlitwy.

To teoria, a jaka jest praktyka? Czy pielgrzymi chcą uczyć się, jak czcić Boga?

W intencji...

Motywy wyruszenia w drogę są bardzo różne. Inne towarzyszą uczniom szkół średnich, inne studentom, inne osobom w wieku średnim. Ludziom starszym...

Cały ten przekrój społeczny pielgrzymowiczów znajduje się też w Grupie Cisza 1, którą prowadzę po raz czwarty. Rozmowy i spowiedzi pokazują, że motywem przewodnim w podjęciu nieraz wielkiego trudu pielgrzymowania jest konkretna osoba. Nie chodzi tu wcale o proste i oklepane życzenia „zdrowia i pomyślności”. Ludzie nieraz noszą w sobie wielkie ciężary – kochają, ale tej miłości nie doświadczają.

Intencje do modlitwy różańcowej, które pielgrzymi piszą na karteczkach, potwierdzają, że ta droga to ich świadomy wybór. Wiele osób idzie w intencji kogoś. Czytam na karteczkach: „za męża, aby umiał rozmawiać z dziećmi”; „za chorą na raka (...) o przyjęcie woli Bożej”, „proszę o światło, jaką drogą mam iść dalej”; „o wyzwolenie z nałogu”.

Wiele intencji dotyczy życia rodzinnego i małżeńskiego. Pielgrzymi często proszą w intencjach o uratowanie małżeństwa. Poruszające są intencje matek (a gdzie ojcowie?) proszących za swoje, często pogubione dzieci. „O powrót do kościoła dla mojej córki”, „o umocnienie wiary moich dzieci”, „o dar wiary dla syna”. Poruszające są te, które stanowią modlitwę o powrót na drogę sakramentów, uregulowanie życia w związkach.



Trzy rzeczy rzucają się w oczy: intencji jest dużo, znacznie więcej niż kilka lat temu; cierpienie i troska rodziców, dla których pielgrzymka jest ostatnią przystanią, do której zawijają po nadzieję; pytanie, czy problemy z wiarą dorosłych, dorastających dzieci są winą wychowania, otoczenia? Jaką odpowiedzialność ponosi Kościół? Jaki jest język katechezy, kazań...?

Podziękowanie

Ważnym motywem, który pcha w drogę, jest chęć podziękowania. Mamy w naszej grupie małżeństwo, które w zeszłym roku szło z prośbą o uzdrowienie kogoś z rodziny. W tym roku idą podziękować – zdarzył się cud. Są też rodzice dziecka, które dostało dobrą pracę, wreszcie się usamodzielniło. Takich historii jest więcej.

O umocnienie wiary

Również chęć budowania własnej wiary to motyw często przewijający się wśród pielgrzymów, którzy chcą uczyć się modlitwy, posłuchać konferencji, uczestniczyć w codziennej Eucharystii. Wyraźnie odczuwalny jest głód modlitwy, przy jednoczesnym braku umiejętności jej odmawiania.

Egzaminem są etapy ciszy. Sprawiają wyraźną trudność, a niekiedy są wręcz uciążliwe. Ciężko o ciszę, a bez ciszy niemożliwa jest modlitwa. Skupienie jest istotnym elementem modlitwy. Jakie skupienie, taka będzie modlitwa. Bo bez skupienia modlitwy wcale nie będzie. Być może jedyną rzeczą, jaką uda się zdobyć niektórym, będzie wyłącznie umiejętność skupienia – ale to i tak dużo.

O wejście na drogę wiary

Z taką intencją wcale nie pielgrzymują neofici. Chodzi raczej o ludzi, którzy często przeżywali swoją wiarę „od paciorka porannego do paciorka wieczornego”, tylko z poczucia obowiązku. Chodzi o tych, którzy nigdy nie sięgnęli po Pismo Święte, nie wiedzą, co to Psalmy, Mojżesz, a pojęcia takie jak Księga Rodzaju, Pięcioksiąg, słyszeli kiedyś w kościele, ale nie mogą ich z niczym skojarzyć. To tacy ludzie, którzy w pewnym momencie uświadomili sobie, że coś tutaj nie gra, trzeba coś z tym zrobić. I mieli odwagę ruszyć w drogę.

Wakacje

Jest też niemała grupa pielgrzymów, dla których jest to dobra forma spędzania wolnego czasu, okazja do spotkania się z kimś po długim czasie.Wakacje z Panem Bogiem.

Ale też z pewnością pielgrzymka to czas nawiązywania wielu ciekawych i dobrych znajomości i kontaktów. Może przetrwają.

Pokuta

Wydaje mi się – choć mogę się mylić – że zaniknął motyw, który kiedyś bardzo mocno dominował na pielgrzymkach: prośba o przebaczenie i pokuta. W podjęciu pielgrzymki widziano możliwość przynajmniej częściowego odpokutowania za swoje dotychczasowe grzeszne życie. Droga pielgrzyma była drogą oczyszczenia. Jak do tej pory w tym roku nie pojawiła się jeszcze żadna taka intencja.

Niezależnie jednak od tego, jak każdy postrzega cel pielgrzymki, jedno jest pewne: to prawdziwy obraz Kościoła. Bogaty, zróżnicowany. Podczas pielgrzymki staje się on Kościołem „twardo stąpającym po ziemi”, z pragnieniem, aby Bóg działał tu i teraz, w konkretnym wydarzeniu, w rodzinie, w danej osobie. To, co czasem mieni się kolorami, a może raczej odcieniami szarości praw i obowiązków, nakazów i zakazów, a zza biurka proboszcza przesytem biurokracji – tutaj staje się prawdziwą ojczyzną, która przygarnia, Matką okazującą troskę.

O. Dawid Kusz (ur. 1979 r.) jest dominikaninem, absolwentem Akademii Muzycznej w Krakowie, specjalizuje się w dyrygenturze chóralnej.