Lepsze posłuszeństwo od ofiary

Katarzyna Woynarowska

publikacja 06.09.2011 22:23

Wrócił do rodzinnej wsi, by założyć ośrodek rekolekcyjny. Kapłan charyzmatyczny, energiczny, świetny kaznodzieja. Miał umiejętność bycia z ludźmi i rzadki dar, że poszliby za nim w ogień. Dziś wielu pyta, dlaczego sprawy wymknęły się spod kontroli.

Niedziela 36/2011 Niedziela 36/2011

 

Grzechynia. Gdy mówię, dokąd jadę, a raczej do kogo, słyszę komentarze: – Stosowna nazwa do miejsca. Tymczasem Grzechynia to stara wieś położona 5 km od Makowa Podhalańskiego, 10 km od granicy ze Słowacją. Ładna, zadbana, zasobna. Trafiamy właśnie na festyn z okazji otwarcia i poświęcenia boiska. Święcił je ksiądz proboszcz z Makowa. Nie ks. Piotr Natanek, za sprawą którego o Grzechyni stało się głośno w całej Polsce.

– Nawet pomidorów spokojnie nie można podwiązać, bo cięgiem jakieś obce pytają się, którędy do „Pustelni”… – mówi poirytowany staruszek, gdy pytam, którędy iść do „Pustelni Niepokalanej”, bo tak brzmi nazwa miejsca, które uczynił swą twierdzą ks. Piotr Natanek.

Po co mu to było?

Ks. dr hab. Piotr Natanek urodził się w Grzechyni. Tutaj nadal mieszka jego rodzina. Od wielu lat związany był z krakowską Papieską Akademią Teologiczną. Był adiunktem w Katedrze Historii Kościoła XIX i XX wieku na Wydziale Historii i Dziedzictwa Kulturowego.

Jest autorem kilkunastu książek, rozpraw naukowych i ponad 100 artykułów. Był wikarym i duszpasterzem w parafii św. Antoniego z Padwy w Krakowie. Jest jednym z najgorliwszych zwolenników oficjalnego ustanowienia Jezusa Chrystusa Królem Polski. Wrócił do rodzinnej wsi, by założyć ośrodek rekolekcyjny. Kapłan charyzmatyczny, energiczny, świetny kaznodzieja. Miał umiejętność bycia z ludźmi i rzadki dar, że poszliby za nim w ogień. Dziś wielu pyta, dlaczego sprawy wymknęły się spod kontroli.

Wieś milczy, ale wie...

W Grzechyni sporo jest kapliczek między domostwami, a czasem nawet w ogrodach –

figurek Matki Bożej i św. Józefa. Świeżo odmalowane, ukwiecone, widać, że mieszkają tu pobożni ludzie. W bok od drogi, na wzgórzu, tkwi niewielki kościółek dojazdowy, bo Grzechynia należy do parafii w Makowie Podhalańskim.

Jest sierpniowa upalna niedziela. Kobiety wychodzą na chwilę z kuchni, bo w domu nie ma czym oddychać. Dzieci hałasują na podwórkach. Mężczyźni oparci o płoty trwają jak zwykle na dyskusjach. O czym? Nie o ks. Natanku. Bo dla nich tematu już nie ma… – Ksiądz, co się własnego biskupa zapiera, to już nie ksiądz – mówią. – A szkoda – dodają zaraz z błyskiem w oku – bo jak kazanie powiedział, to aż w pięty szło. Umiał zająć się ludźmi, życiowe sprawy rozumiał, ale zapędził się… zagalopował za daleko.

To ich rodak, tutejszy, z tej ziemi, z tej krwi, więc powinni stać za nim murem. A nie stoją. Kobiety powiedzą więcej. Rozwścieczyło je zwłaszcza to, że kazał ludziom zdejmować krzyżyki z szyi i kłaść je na tacę, bo zrobi z nich lepsze – takie z Chrystusem Królem.

– Jak u nas 9 sierpnia był odpust, to ks. Natanek konkurencję zrobił i u siebie pasowanie na rycerzy Chrystusa Króla urządził. W takie płaszcze czerwone się poubierali, z białym krzyżem na piersi, a na plecach z wizerunkiem Chrystusa Króla. Ilu ludzi było! Moc! Z tym że sami przyjezdni… – dodają szybko.

– Została przy nim tylko rodzina. U nas lud wierny i kard. Dziwisza mamy w poważaniu. Jak Kardynał go ukarał, to widać miał za co. Jak człowiek skromny jest, to mądrzejszych słucha, a przecież Kardynał mądrzejszy od ks. Natanka...

– Po mojemu, to ktoś się ks. Natankiem posługuje, żeby Kościołowi zaszkodzić. Żeby Kościół ośmieszyć. A ten się dał złapać i gada brednie, że niby Kardynał to mason… Że jak ktoś młody na czarno się ubiera, to już musowo satanista… A ksiądz dobrodziej to niby w jakim kolorze chodzi? Ludzie śmieją się, ale z tego śmiechu nic dobrego nie będzie…

Tak mówią ludzie w Grzechyni.

By odnaleźć drogę do Boga

W Grzechyni miał powstać ośrodek, w którym młodzi ludzie modlą się, pracują, odbywają rekolekcje. Budowali go – w tym także ks. Piotr – własnymi rękami, karczując las i wyrywając krzaki. Powstało miejsce dobre i piękne, otoczone wysokimi świerkami. W jego powstawaniu pomoc zaoferowała także norweska fundacja Społecznego Ruchu Zapotrzebowania Wiary. To dzięki niej zaczęła nadawać internetowa telewizja ChristusVincit-TV, w której można dziś zobaczyć i posłuchać kontrowersyjnych kazań ks. Natanka. W tym dotyczących rzekomych objawień Pana Jezusa 33-letniej Agnieszce z Ostrołęki. Ks. Natanek „orędzia” te regularnie odczytuje w trakcie Mszy św.

W pewnej chwili stało się oczywiste, że ks. Natanek głosi myśli niezgodne z nauczaniem Kościoła. Wielokrotnie upominany przez zwierzchników, przyrzekał im posłuszeństwo i natychmiast łamał dane słowo. Kard. Stanisław Dziwisz powołał nawet specjalną komisję teologiczną, która badała przypadek ks. Natanka. W konsekwencji w kościołach archidiecezji krakowskiej odczytano list Kardynała, ostrzegający przed naukami tego kapłana.

 

 

Z dala od świata

Na końcu wsi, a właściwie już za nią, stoi coś jakby warowny gród, ledwo widoczny wśród wysokich drzew. Bramy głównej strzeże wielki posąg przedstawiający – jak czytamy – Chrystusa Króla i Boga Króla. Bliżej wejścia wojowie jakby z czasów Grunwaldu czy Cedyni. Wąsaci, w kapciach z łyka. Kamienny mur wieńczą drewniane wieże, nazwane: Wieża Smoleńska, Wieża Podolska, Wieża Pruska, Brama Czterech Narodów. Cokolwiek to znaczy. Nad nimi dominuje największy transparent nawołujący do obrania Chrystusa na Króla Polski. Z lewej – budki sprzedające pamiątki i bar. Po łące na środku dostojnie spaceruje gęś i kilka kur. Przy drugiej bramie wita nas kolejny transparent, a na nim napis: „Daniel, Piotr, Natan, Natanael, Natanek”… – czy to anielski rodowód gospodarza? Niżej, jakby w podziemiach – świątynia.

Ciszę płoszy wysoki głos dzwonu, który uruchamia młody człowiek, waląc w niego ile sił. Kończy się Msza św., którą ks. Natanek celebruje mimo zakazu swojego biskupa. W kazaniu dużo o okultyzmie, opętaniach i masonach. Ksiądz przyznaje jednak uczciwie, że ta Msza św. jest dla wiernych ważna, tylko on, jako kapłan suspendowany, odprawia ją niegodziwie. I w tej jednej chwili wydaje się, że mimo hardości jest to jego wielki osobisty dramat.

Tymczasem rusza procesja. Za baldachimem kroczą wierni wyznawcy. Grupa 50-60 osób, kilka osób w nowiutkich czerwonych płaszczach rycerzy Chrystusa Króla. Uczestnicy procesji zapalają świece, które co rusz gasi wiatr.

– Czy to ten sam wiatr, który przewracał karty Biblii na trumnie Jana Pawła II? – pyta nagle mężczyzna, ale idące obok kobiety sykiem przywołują go do porządku.

Ten sam człowiek – jest przejazdem z Krakowa, znał ks. Natanka jeszcze z krakowskich czasów – przyznaje, że gdyby nie Internet, o ks. Natanku byłoby ciszej, a im ciszej, tym lepiej.

– Ośrodek ks. Natanka ma własną internetową telewizję. Każdy może ściągać kazania księdza i robić z nimi, co chce. A te kazania prowokują do niewybrednych żartów – pół biedy jak z ks. Piotra, ale coraz częściej z wiary i Kościoła. Na YouTube jest mnóstwo takich pastiszy, grubych żartów na tematy religijne... Ksiądz podsyca to zainteresowanie. W jednym kazaniu chwali się, że pewnego dnia miał 10 tys. wejść na swoją stronę internetową. Nieprzypadkowo było to wtedy, gdy publicznie wypowiedział posłuszeństwo swojemu biskupowi. Imponuje mu to? Zastanawiam się tylko, czy robi to świadomie.

Niemłode już małżeństwo, które przyjechało tutaj aż z Dąbrowy Górniczej, to zwolennicy kapłana. Czym ich zafascynował ks. Natanek? – Jest sporo racji w tym, co mówi – odpowiadają już nieco zagniewani. – A konkretnie w czym? – pytam. – Na przykład o księżach? Ale akurat o księżach to on nie mówi za wiele – powątpiewam. – Nieprawda! On ujawnia pochodzenie księży i to, że szkodzą Polsce...

Nic więcej małżonkowie nie powiedzą, bo do tego sprowadza się ich wiedza na temat księdza i fascynacja jego osobą. Może jednak sporo jest racji w tym, że ktoś wykorzystuje kapłana do walki z Kościołem. A może ks. Józef Augustyn SJ w rozmowie z KAI najcelniej puentuje działania ks. Natanka: – Sedno całego problemu tkwi jednak w tym, że sam stawia się ponad władzą kościelną i samowolnie przywłaszcza sobie coś, do czego nie ma prawa. Biblia mówi, że lepsze jest posłuszeństwo od ofiary, a uległość od tłuszczu baranów (por. 1 Sm 15, 22). Osobista gorliwość duszpasterska nie usprawiedliwi przecież buntu przeciw swemu biskupowi...

Historia konfliktu

Kard. Stanisław Dziwisz, na skutek licznych listów wiernych zaniepokojonych wystąpieniami ks. Piotra Natanka, powołał 3 lipca 2009 r. komisję teologiczną, której zadaniem było dokonanie oceny teologicznej treści publicznie przez niego głoszonych. W związku z negatywną opinią i na podstawie wizytacji kanonicznej w jego ośrodku w Grzechyni Metropolita Krakowski ograniczył ks. Natankowi możliwości działania duszpasterskiego. Nakazał m.in. zaprzestania działalności duszpasterskiej prowadzonej w Grzechyni oraz zabronił publicznych wystąpień i rozpowszechniania w jakiejkolwiek formie zarówno nowych, jak  i archiwalnych wystąpień duszpasterza. Ks. Natanek nie posłuchał. Poddał natomiast krytyce pracę komisji teologicznej. W efekcie takiego zachowania 23 maja 2011 r., Metropolita Krakowski z biskupami pomocniczymi wydał „Oświadczenie w sprawie działalności ks. Piotra Natanka”, w którym biskupi stwierdzili, że włączanie się w działania ks. Natanka „może prowadzić do rozbicia kościelnej jedności, a nawet do oderwania się od wspólnoty wierzących”.

31 lipca 2011 r. ks. Natanek ogłosił wprowadzenie w swoim ośrodku święta Dwojga Serc – Najświętszego Serca Pana Jezusa i Matki Bożej, którego podstawą są m.in. prywatne objawienia Vassuli Ryden – Kongregacja Nauki Wiary pod przewodnictwem kard. Josepha Ratzingera, obecnego papieża Benedykta XVI, uznała je za błędne teologicznie.

20 lipca 2011 r. kard. Dziwisz nałożył na ks. Natanka karę suspensy, która zabrania mu sprawowania jakichkolwiek funkcji kapłańskich. W odpowiedzi ks. Natanek publicznie wypowiedział posłuszeństwo swemu biskupowi, które uzasadnił m.in.  przekonaniem o jego kontaktach z masonerią. (K. W.)