Zastanówmy się nad kilkoma zagadnieniami przy okazji 500 rocznicy Reformacji. Oto Marcin Luter i jego małżonka dali rozwód Kościołowi, będąc przykrym przykładem dla ówczesnych wiernych jak nie powinien postąpić kapłan i zakonnica. Ciekawe jak czuły się ich dzieci w tamtych czasach, wyśmiane przez ówczesne społeczeństwo. Luter swoją postawą nie stworzył żadnego kościoła apostolskiego, tylko system rozlicznych sekt, do czego dziś nikt wolałby się nie przyznać nawet przed własną żoną, a co dopiero w szerszym świecie. Po prostu obciach do potęgi. Po 500 latach po postawie Lutra pozostały poglądy licznych religijnych postrzeleńców, obłąkanych wizjonierów, którymi powinna zająć się jedynie psychiatria. Przecież Luter nie zachował nawet szacunku dla papieża paląc jego bullę. W takiej sytuacji czy Katolicy mają obowiązek mieć szacunek dla Lutra?... Czy dzisiejsza młodzież żyjąca obecnie jedynie komputerami, komórkami i zwykłą komercją przejmie się jakąś tam tradycją 500 rocznicy wystąpienia jakiegoś tam dziadka z miasta Wittenberg? Jedynym plusem było przetłumaczenie przez Lutra na język niemiecki Pisma św. Przynajmniej ludzie nauczyli się czytać i pisać.