• ataner
    08.01.2010 02:27
    no cóż..ja to mam pecha...kazania w języku angielskim..niezrozumiałe dla mnie ni w ząb...chyba spokojnie mogłabym zasnąć i nikt nie miałby o to do mnie pretensji..nie zasypiam...ale wyłączam się ze słuchania całkowicie,nie muszę udawać że interesuje mnie coś czego absolutnie nie rozumiem--w tym czasie robię co innego,nie rozumiem kazań,ale mam przed sobą kartkę z czytaniami..po prostu rozważam sobie po swojemu to co czytał lektor..i czasem nawet coś mi się wykombinuje..czasem nie..wtedy czytam,raz drugi,trzeci--to nawet jest dobre,bo utrwalam sobie fragment czegoś,co dosyć często przydaje mi sie ,gdy zaistnieje potrzeba cytatu,lub w rozmowie która może zahaczyć tematycznie...nie za bardzo lubię kazania,zawsze mam jakieś "ale" zawsze jest cos nie dopowiedzianego,przeskoczonego,zlekceważonego-ja lubię dialog...więc nieumiejętność uczestniczenia w kazaniach,rekompensuje sobie indywidualną rozmową z księdzem---i to jest oki...Pan wie co lubie,i to mi Daje ;)
Dyskusja zakończona.
Pobieranie... Pobieranie...