• małżonka
    16.03.2011 11:37
    a co jeśli będąc małżonką doświadczyło się Miłości Chrystusa? We własnej duszy. Jak wogóle można Ją równać z jakąkolwiek miłością ludzką? Niemożliwe jest by spotkawszy Go, własny mąż pomimo niezaprzeczalnej miłości małżeńskiej był tym Jedynym, bo wówczas Jedynym jest Jedyny. Prawdę mówiąc mam nadzieję na coś zupełnie innego niż to co zrozumiałam z zamieszczonego tekstu i tę nadzieję opieram na tych samych tekstach z Pisma Św. Czy coś ze mną nie tak?
    • madame
      16.03.2011 13:58
      ja tez "tak" mam:-) Jezusowa miłość mnie ciągle "stwarza", oczarowuje i uzdalnia do miłości małżeńskiej i rodzicielskiej - jest Jedyna, Najpiękniejsza i Największa... Miłosć małżeńska jest darem od Niego, ale tęsknota za Bogiem - Panem Jezusem to moje największe pragnienie i nadzieja na dziś i na przyszłość w wiecznosci... :-)
    • renata155
      23.03.2011 10:47
      renata155
      myślę że wszystko z tobą w porządku ;)..jak widzę jest nas już trzy-które nad miłość do męża przedkładają miłość do Jezusa..i tak powinno być..miłość do Boga na miejscu pierwszym,przed wszystkim i przed wszystkimi ;)
      • Retwizan
        14.11.2011 09:02
        A moim zdaniem w tych wypowiedziach (a zwłaszcza w pierwszej) nie ma absolutnie niczego pięknego ani w tych okolicznościach godnego pochwały. Nikt nie próbował tu równać miłości do współmałżonka - nawet tej w Królestwie Niebieskim, czyli znacznie większej i doskonalszej od ziemskiej miłości małżeńskiej z miłością jaka przynależna jest Panu Bogu. Nikt nie zakwestionował, że miłość do Pana Boga musi być nie tylko największą miłością, ale wręcz nieskończenie większą od jakiejkolwiek innej miłości. Jednakże miłość oblubieńcza do współmałżonka w Królestwie Niebieskim nie tylko nie godzi w oddawaniu Naszemu Panu należnej (a więc bezwzględnie największej) czci i miłości, ale stanowi kolejny przyczynek do Bożej chwały. Przecież miłością oblubieńczą kochają się cały czas (dziś a nie tylko w ziemskiej przeszłości) Matka Najświętsza i św. Józef - i w niczym to nie ujmuje ich miłości do Pana Boga, który jest Centrum, Przyczyną, Stwórcą i Celem wszystkiego co stworzone. Święta Rodzina, a zwłaszcza, w przedmiocie świetnego tekstu o. Salija, dziewicza miłość oblubieńcza Matki Najświętszej i św. Józefa winna być dla małżonków ważną nauką na temat tego co jest ostatecznym celem małżonków. Ich miłość nie tylko że przetrwa i nie straci swego oblubieńczego charakteru, ale przeciwnie będzie znacznie większa, silniejsza, doskonalsza, wspanialsza. I w niczym to nie przeszkadza pierwszeństwu miłości do Pana Boga jako jedynego źródła każdej miłości, naszego istnienia i istnienia w ogóle wszystkiego. O. Salij nigdzie nie sugeruje, że oblubieńcza miłość do małżonka w wieczności odbywa się kosztem największej miłości do Naszego Pana.
  • IdaM
    16.03.2011 14:29
    IdaM
    Czy małżonkowie mogą mieć nadzieję, że w życiu wiecznym nie tylko się spotkają, ale że również w niebie nadal będą związani ze sobą miłością oblubieńczą?
    Mam nadzieję i ufam, że Pan Bóg to przygotował dla nas w najlepszej możliwej wersji.
    Gdy pomiędzy mną a mężem pojawiają się zgrzyty, myśl o wspólnej wieczności nie tylko nie cieszy ale wręcz drażni, gdy między nami dobrze ta sama myśl wywołuje radość.Biorąc zaś pod uwagę fakt, że wraz z sakramentem małżeństwa powinnyśmy stać się "jednym ciałem" przed nami ciągle nie wypełnione zadanie.
  • A.
    16.03.2011 15:57
    Niepokój kochającego męża z cytowanego listu jest egocentryczny.
  • mek
    16.03.2011 18:43
    Jeśli miało się 2 Żony i obie poszły do Nieba a z jedną z nich było się związany Miłością Oblubieńczą. Po śmierci małżonek idzie do nieba wiąże się Miłością Oblubieńczą z jedną z nich. Co dzieję się z tą drugą w niebie? Pozostaje bez małżonka?
  • Anka
    16.03.2011 23:03
    Naciągane te przykłady, tak, aby uzasadnić swoją tezę. Przecież sam Pan Jezus w odpowiedzi na pytanie o wdowę, która miała 7 mężów, pokazał błędne myślenie ludzi w tej kwestii.
    Skoro będziemy jak aniołowie, to naszym jedynym Oblubieńcem - a oblubieniec może być tylko jeden - będzie Pan Jezus.
    Co do przykładów - są przecież osoby, które kochają swojego kolejnego współmałżonka. Może nie tak samo, bo to inna osoba, inny okres życia ale to nie znaczy, że mniej. Nie koniecznie też ludzie powtórnie zawierają związek małżeński tylko po to, żeby wspierać się na starość. Na ziemi można kochać oblubieńczo dwie osoby - oczywiście nie jedncześnie - tylko trudno to przyjąć, bo nie pasuje to do postawionej tezy.
  • Grzegorz
    17.03.2011 11:28
    Mnie najbardziej poruszyło to , że łączy mnie z żoną coś niesłychanego, coś co można porównać tylko z Miłością Boga do człowieka.
    Rozmawiałem z żoną i się wzruszyła, bo trochę żartem powiedziałem, że gdybym owdowiał to wstąpię do Jezuitów.
    Warto czytać takie artykuły, choćby dla takich chwil.
Dyskusja zakończona.
Pobieranie... Pobieranie...