• owieczka
    27.03.2011 14:59
    O. Joachim Badeni w tekście "Whisky on the rock" podkreśla, że byłemu księdzu jako człowiekowi należy współczuć, natomiast, absolutnie nie można się zgadzać z jego wyborem porzucenia kapłaństwa. Dwa spojrzenia zakonników, a jednak inne.
  • Ola
    27.03.2011 20:06
    Zrezygnował nasz wikariusz. Rana w parafii ogromna. Młodzież którą się opiekował, ministranci wpatrzeni w swojego księdza, szkoda gadać! Jeszcze nadzieja, że wróci.
  • sara
    28.03.2011 10:34
    szkoda gadac?? ministranci powinni byc wpatrzeni w Boga a nie w 'swojego' ksiedza...
    'nie sadzcie a nie bedziecie sadzeni'
    • Ola
      28.03.2011 19:01
      Synowie są wpatrzeni w swojego ojca, ministranci w księdza, to naturalne i dobre. Nie znaczy to przecież, że ksiądz jest dla nich przed Panem Bogiem. To nie jest oskarżanie, tylko wielki ból, szczególnie dla młodych, z którymi był związany. Gdy ojciec opuści rodzinę, to co powiedzą żona i dzieci - że taka jego decyzja i nie będziemy tego oceniać?
      • Iwona
        30.03.2011 08:38
        Rozumiem ten ból, ale on może być "dobry", może oczyścić wiarę. A ksiadz przecież itak odejdzie do innej parafii. Nie ma logiki w twoim rozumowaniu Olu.
    • Iwona
      30.03.2011 08:18
      Niechcący kliknęłam minus dla Sary a miało być dla Iwony. Dla Sary wielki + .
    • Iwona
      30.03.2011 08:34
      Kiedyś zastanawiałam się nad tym, gdy nasz Wikary odszedł. Wiadomo, na początku chyba każdy ma odruch w jakś sposób potępiajacy. I tyle pytań rodziło się w sercu. Ale im mocniej się nad tym zastanawiałam, tym bardziej dochodziłam do wniosku, właśnie: "Nie sądźcie...", "kto z Was jest bez winy, niech pierwszy...". No i na ile to rzeczywiście można nazwać "winą". Zgadzam się, że to jakaś rana w parafii, że nie do końca odpowiedziale wobec ludzi do których się mówiło... . Ale myślę, że Sara ma rację. Ludzie mają do Kościoła chodzić dla Boga a nie dla Księdza. A może takie odejście nawet ulubionego kapłana może stać się w jakimś sensie błogosławiństwem, bo da do myślenia, bo niejednemu pokaże po co i dla kogo chodził do kościoła czy uczestniczył w jakiejś wspólnocie. No i pezrażały mnie te rozmowy "pobożnych" pełne potępienia.... . A rzadko kto pomyślał jaki dramat ten kapłan i ta kobieta przeżywali, przeżywają pewnie cięgle. Jaki ogromny ból serca, lęk... . Jak wiele ta decyzja ich kosztowała. Jaki to jest ogrom cierpienia. Przecież On pewnie zdawał sobie sprawę ze swojej odpowiedzialności, ze skutków w ludziach i w nim samym. Myślę, że to aż nadto wystarczajaca pokuta a my nie mamy najmniejszego prawa osądzać człowieka i odwracać się od niego (to samo dotyczy tej kobiety). Jestem zamężna i wiem czym jest miłość, potrafię zrozumieć, że ktoś pokochał i nie potrafi żyć bez tej drugiej osoby. Nie wyobrażam sobie nawet tego bólu, gdybym miała z nojego jeszcze kiedyś chłopaka zrezygnować.
      Łatwo osądzać gdy samemu ma sie blisko drugą osobę... . Ale to nieludzkie. Nie chcę powiedzieć, że odejście kapłana jest czymś dobrym, absolutnie. Ale nie mamy prawa osądzać i odrzucać! Nie na tym polega chrześcijaństwo.
      To takich kilka moich przemyśleń.
      • Ola
        30.03.2011 17:59
        1.A gdyby Twój mąż stwierdził, że nie potrafi żyć bez innej kobiety, będziesz wtedy współczuć z powodu ich dramatu?
        2. Nie chodzi przecież o przywiązanie do księdza i chodzenie do kościoła z jego powodu. Na pewno porzucenie kapłaństwa nie jest dla nikogo błogosławieństwem.
        3. Nie potępiamy. Zgadzam się z Owieczką.
  • karol
    30.03.2011 19:47
    Przyzwyczailiśmy się już i jesteśmy bardzo tolerancyjni wobec coraz częstszych rozwodów, mieszkania na próbę. Przyszła kolej na sakrament kapłaństwa? Zaczyna się od zmiękczania, przygotowania odpowiedniego gruntu. Niedługo będziemy mówić na białe - czarne, na czarne - białe.
  • am
    09.04.2011 20:21
    moim zdaniem ksiądz powinien miec rodzine
Dyskusja zakończona.
Pobieranie... Pobieranie...