pierwsze zdanie "wbrew obiegowym opiniom, można znależć także w małżeństwie- szczęście". I to koniec, gdy ktoś stawia tak pytanie, jeszcze katolik nie ma pojęcia czym jest wiara. Ludzie wy nie nie jesteście chrześcijanami. Jeteście teoretykami po "religiach" w szkole. Wiary uczy życie nie teoria. Nie macie pojęcia o tych sprawach a otwieracie portale katolickie.
Jestem kobietą i nigdy nie ubrałam się w sposób taki, by celowo podniecić, zasugerować coś mężczyznie. Jeśli mężczyzna się podnieca to demon jest w nim, nie w kobiecie, i bardzo ale to bardzo nie podoba mi się utożsamianie kobiety z demonem w kościele. Tak jest od lat, od zarania. Błędne. Dwa, są istoty które tak się zachowują i tak ubierają to może być, to jest demon, ale to nie kobieta, panowie. Kobieta tak się nie zachouwje i celowo nie prowokuje. To was mami demon i błędnie oceniacie sytuację. Poza tym jak sama nazwa wskazuje demon to płec męska, diabeł. Pora więc skończyć z takim streotypem. Jaką rolę powierzył Bóg kobiecie w kościele??? Panowie , ksieża i inni. Kim jest kobieta, przez kogo zbawienie przyszło na świat?? Więc ma współudział w zbawieniu, w Bożym planie, prawda? To kobieta niszczy demona, depcze jego głowę. Bóg im powierzył tak wielką rolę, bo ma do nich zaufanie, bo wyposażył je w macierzyńską miłość. Dlatego kobiety należy szanować i kochać. Co robicie??????Niech każdy odpowie sobie jak patrzy na kobietę ??? Szczerze, w zaciszu swojego serca i kto i gdzie tu jest demon? Dwa, zupa. Karmiłam dziecko, to jest dopiero problem, by chciało zjeść, a matka to troska, ma wychować, ma żyć, by żyć trzeba jeść by mieć siłę, by rosnąć a tu nie chce jeść i rób co chcesz. Mężczyzna gdy ma problem z powodu zupy to związek na etapie matka- dziecko a nie partner, a małżeństwo powinno być partnerskie i wtedy problemy zupy rozwiązuje się w inny sposób, partnerski z uwzględnieniem siebie i szacunkiem do siebie.
Kochanie żony, matki moich dzieci to podstawa w małżeństwie, i tu zgadzam się z p. Pulikowskim. Nie ma innej drogi, nie dzieci tylko żonę kochać, całować, przytulać, mądrą żonę, taką trzeba wcześniej wybrać wtedy mądra żona zadba idelanie o dzieci, sprawi że małżeństwo będzie zdrowe i właściwe. Nie pozwoli na głupotę ale gesty i czułości przyzwoite przyjmie w obecności i dla dobra dzieci. To najlepszy wzór dla syna i córki. Nie księżniczka córeczka tylko żona księżniczka.
Dopiero od niedawna Kościół zaczął mówić, że najważniejsza dla małżonków jest relacja pomiędzy nimi, a nie z dziećmi. Kiedyś w ogóle nie mówiło się o tym, a jeśli się coś mówiło to o 'rodzinie', a nie o małżeństwie. Dużo małżeństw się rozpada, bo o tym nie wiedzą i poświęcają się dla dzieci, albo dla zdobycia pieniędzy i nie widzą, że oddalają się od siebie.
Wbrew obiegowym opiniom - bo niestety coraz więcej osób uważa że szczęśliwym można być bez ślubu i dlatego do niego nie dążą tylko mieszkają na "kocią łapę". Małżeństwo dla wielu to przeżytek i kojarzy się tylko z obowiązkami i nudą. A jak słyszę, że tylko co trzecie rodzące się dziecko jest ze związku małżeńskiego "włos jeży mi się na głowie".
Dwa, zupa. Karmiłam dziecko, to jest dopiero problem, by chciało zjeść, a matka to troska, ma wychować, ma żyć, by żyć trzeba jeść by mieć siłę, by rosnąć a tu nie chce jeść i rób co chcesz. Mężczyzna gdy ma problem z powodu zupy to związek na etapie matka- dziecko a nie partner, a małżeństwo powinno być partnerskie i wtedy problemy zupy rozwiązuje się w inny sposób, partnerski z uwzględnieniem siebie i szacunkiem do siebie.