• mariab
    17.10.2011 09:47
    Cóż, to nie Kościół podaje słabą argumentcję, ale autor skwapliwie pominął kilka ważnych argumentów dotyczących tego, dlaczego antykoncepcja jest czymś złym. Każdy świadomy katolik je zna, a pominięcie ich sprawia, że artykuł jest bardzo tendencyjny...

    1. Autor pominął fakt, że antykoncepcja hormonalna jest bardzo szkodliwa dla organizmu kobiety, może spowodować wiele poważnych chorób, nie wspominając o codziennych uciążliwościach jej stosowania; utrzymuje organizm kobiety w stanie urojonej ciąży. Ponadto, dzisiaj tabletki te mają także działanie wczesnoporonne. KObieta, która bierze środki szkodzące jej samej, nie szanuje się, a jej mężczyzna oblewa egzamin z męskości, nie chroniąc jej przed takimi szkodliwymi środkami. Lekceważenie działania wczesnoporonnego antykoncepcji jest przejawem wielkiego egoizmu: przyjemność seksualna staje się ważniejsza niż zagrożenie dziecka śmiercią.

    2. Nigdy, praktykując swoją wiarę i spotykając się z osobami Kościoła nie spotykałam się z poglądem, że Kościół uważa przyjemność za coś złego a priori. Autor posłużył się stereotypem. Formując się w grupach religijnych właśnie byłam uczona, że przyjemność stworzył sam Bóg, a więc nie jest zła sama z siebie. Jest czymś dobrym. Ale jeśli przymeność przedkłada się nad dobro drugiego lub oznacza krzywdzenie drugiego - wtedy jest zła.

    3. Nieprawdziwe jest także stwierdzenie, jakoby Kościół nauczał, że najważniejszym celem współżycia było poczęcie dziecka. Będąc na różnych spotkaniach w kościołach czy na rekolekcjach, słyszałam, ze celem współżycia jest pogłębianie miłości małżonków. Użycie antykoncepcji osłabia więź, z przyczyn, które krótko wymieniłam powyżej.

    Dużo by można jeszcze pisać, ale to chyba temat na osobny artykuł. Ten, niestety, bardzo tendencyjnie traktuje temat, pomijając kluczowe kwestie...
    • JA
      19.10.2011 12:01
      "Użycie antykoncepcji osłabia więź" pisze mariab - a jak u innych małżeństw nie osłabia, to nakażemy im, aby w tej chwili zaczęło osłabiać, bo marny los:-) Antykoncepcja to nie tylko środki hormonalne, ale np prezerwatywa nijak nie szkodzi, a wojna o nią na całego!!!!
      Dla wszystkich małżeńskich ascetów konieczna lektura Pieśni nad Pieśniami (Stary Testament).
      • ewa
        26.10.2011 14:04
        prezerwatywa też szkodzi, co prawda nie wątrobie jak tabletki hormonalne, ale błonie śluzowej. No i przyjemność mniejsza, więc osłabia więź.
        Co do PnP zgoda. Pamiętajmy, że w niej autor natchniony posługujac się obrazami ludzkiej miłości przedstawia bożą miłość ku ludziom i pragnienie Boga: miłości ludzi do Niego.
      • JA
        26.10.2011 15:59
        ewa - piszesz, że prezerwatywa szkodzi na błonę śluzową i że mniejsza przyjemność, wiec sugerujesz, że jest "be" i trzeba ją wykluczyć, jak rozumiem. A przecież przy porodzie (naturalnym)to co się dzieje z drogami rodnymi kobiety (nacięcia, rozerwania i inne uszkodzenia), a w połgu żylaki odbytu to samo zdrowie i przyjemność? - A jednak kobiety decydują się na szczęście rodzić! Takie argumenty jak snujesz co do prezerwatywy to takie bla, bla, bla i nic więcej. Pozdrawiam.
  • gość
    20.10.2011 14:38
    Oj, coś z Redakcją "wiara.pl" bardzo nie tak, że promuje takie agresywne artykuły na portalu, który ma wyjaśniać, nie zaciemniać naukę Kościoła.

    Autor zupełnie nie rozumie, o czym pisze, nie odróżnia np. niepłodności od jej wymuszenia itd.; "antykoncepcja naturalna" to jest to samo co "kwadratowe koło", bo każda antykoncepcja jest nienaturalna, coś jak wymuszone przejście ze zdrowia do choroby; tendencyjne powoływanie się na logikę demaskuje, że Autor ją poważnie ignoruje (zdanie "naturalne...=>miłość" jest równoważne "nie-miłość=>nie-naturalne..."); w antykoncepcji chodzi o działanie przeciw poczęciu dziecka, to brak miłości m.in. do dziecka jest źródłem antykoncepcji; antykoncepcja nigdy nie jest wyrazem miłości; czym innym jest, oczywiście, niepłodny stan naturalny, w którym okazanie miłości jest OK, ale jak malarz straci wzrok, nie namaluje obrazu, choć można z nim być w więzi, opisując obrazy np. słowami, nie doprowadzi to jednak do wyleczenia; więź samych małżonków nie wystarcza do tego, by byli rodzicami, choć temu służy miłość małżeńska - nie można wykluczać Boga; działanie przeciwko płodności, dziecku jest działaniem przeciw Bogu; w małżeństwie idzie nie tylko o małżonków, ale o rodzinę i o Boga, oczywiście; itd. itp.
    • ONA
      20.10.2011 22:26
      gość pisze, że "antykoncepcja jest brakiem miłości do dziecka" i tym podobne banialuki...
      Pytam się jakim prawem takie oskarżenia formułujesz? Jakiego dziecka? Tego które się jeszcze nie poczęło? To ja Cię pytam, czy kochasz już kogoś kto być może urodzi się za dwa lub sto lat? Bo jeśli nie kochasz, grzeszysz już teraz chociaż on się jeszcze nie urodził - taką właśnie skonstruowałeś bezsensowną teorię, gość. Wyobraź sobie, że ludzie mają dzieci i je kochają bardziej niż sobie możesz to wyobrazić, ale nie wmawiaj im, że nie planując kolejnych poczęć kogokolwiek nie kochają. To nie artykuł jest agresywny tylko powyższy komentarz. I jeszcze jedno ćwiczenie na wyobraźnie dla gościa: jak myslisz, ile razy w długoletnim stażem normalnym małżeństwie jest aktów seksualnych małżeńskich? Jaką by trzeba mieć psychikę, aby za każdym razem pragnąć poczęcia kolejnego dziecka? Ciągle są ludzie, którzy chcą przemocą słowną uczyć innych miłości...brrr
  • robionywkatolika
    21.10.2011 01:30
    O co tu chodzi ? co za belkot. Natura steruje popedem/sexem bo bez niego nie zachowalyby sie gatunki. Kropka.
  • mała8
    29.10.2011 12:34
    Fizjologia nie podporządkowuje się matematyce.Prawda czy fałsz? Człowiek wierzący ma obowiązek szukać PRAWDY. Tylko tyle i aż tyle.
Dyskusja zakończona.
Pobieranie... Pobieranie...