Całun w świetle lasera

Tygodnik Powszechny 3/2012 Tygodnik Powszechny 3/2012

„Naukowcy twierdzą, że Całun Turyński jest nadprzyrodzony (supernatural)” – ogłosił dziennik „The Independent” kilka dni przed Bożym Narodzeniem. Co właściwie odkryto?

W krótkiej notatce „The Independent” podał, iż włoscy badacze odkryli dowody, że obraz na Całunie Turyńskim powstał w efekcie działania nadprzyrodzonego wydarzenia (supernatural event). Po kilku latach badań udało się odtworzyć obraz podobny do tego na Całunie w wyniku naświetlania lnu laserem ultrafioletowym (UV) dużej mocy, co jakoby podważa hipotezę, że Całun powstał w średniowieczu.

„Nadprzyrodzony”

Materiały, na które powołuje się londyński dziennik, zostały opublikowane w raporcie ENEA – włoskiego Ośrodka Nowych Technologii, Energii i Zrównoważonego Rozwoju. Dwudziestostronicowy raport z listopada 2011 r. zatytułowany jest „Całunopodobne (simil-sindonica) zabarwienie tkaniny lnianej przez promieniowanie z zakresu dalekiego ultrafioletu. Podsumowanie wyników otrzymanych w ENEA we Frascati w latach 2005-10”.

Wyniki badań przedstawione w raporcie nie są nowe. Większość z nich została opublikowana w 2008 r., w wydawanym przez Optical Society of America czasopiśmie „Applied Optics”. Same eksperymenty były metodologicznie i technicznie nieskomplikowane: kawałki lnianego płótna naświetlano światłem ultrafioletowym z lasera ekscimerowego. Lasery ekscimerowe, w których wzbudzone, emitujące światło molekuły powstają w wyniku reakcji chemicznej, pozwalają uzyskać krótkie (nanosekundowe), intensywne impulsy światła z obszaru bliskiego ultrafioletu oraz, po zastosowaniu innej mieszaniny reagujących gazów, tzw. ultrafioletu próżniowego. Nazwa tego ostatniego pochodzi od faktu, że jest on silnie absorbowany w powietrzu i eksperymenty muszą być wykonywane w próżni. Lasery ekscimerowe nie zasługują raczej na miano „najnowocześniejszej technologii” – prace nad nimi były m.in. prowadzone na Wydziale Fizyki UW w latach 80. ubiegłego stulecia. Z pewnością nie należy też do najnowocześniejszych metoda, którą badacze stosowali podczas tzw. przyspieszonego starzenia (aging), kiedy to naświetlone płótno... prasowali żelazkiem.

W wyniku naświetlania uzyskano na płótnie barwne (żółte, żółtobrązowe) ślady, przy czym okazuje się, że powstają one tylko przy odpowiedniej dawce promieniowania – zbyt mała ilość światła nie daje wyraźnego efektu, a zbyt duża prowadzi do zniszczenia materiału. Pewne własności otrzymanych śladów – m.in. kolor, wygląd włókien pod mikroskopem polaryzacyjnym – są podobne do zabarwionych obszarów z Całunu, podczas gdy inne, w szczególności głębokość zabarwienia, nie odpowiadają próbkom z turyńskiego wizerunku. Ta ostatnia cecha obrazu Człowieka z Całunu jest zresztą nadal bardzo zagadkowa – włókna lnu zabarwione są jedynie w bardzo płytkiej, powierzchniowej warstwie.

Autorzy publikacji postawili zatem pytanie: czy na lnianym płótnie można wytworzyć obraz o właściwościach podobnych do tego, który znajduje się na Całunie poprzez naświetlanie go światłem ultrafioletowym? Odpowiedź, którą uzyskali, brzmi: tak, jest to możliwe, choć właściwości obrazu nie są identyczne z tymi z Turynu.

„Może być prawdziwy”

Kilka dni później „Gazeta Wyborcza” jest bardziej ostrożna, tytułując doniesienie (za PAP) „Całun Turyński może być prawdziwy”. Donosi, że przeprowadzono „eksperymenty, które ich [naukowców] zdaniem udowodniły, że ślady na Całunie (...) nie mogły zostać sfałszowane przy użyciu technologii dostępnej w okresie średniowiecza”. Istotnie – w średniowieczu nie były dostępne lasery ekscimerowe, jednak to jeszcze nie dowodzi prawdziwości przytaczanego zdania – było wszak dostępnych wiele innych technologii, w tym zapewne wiele dziś nieznanych.

Paolo Di Lazzaro, jeden z autorów raportu ENEA, stwierdził w wywiadzie dla MSNBC.com: „Wykazaliśmy, że najbardziej zaawansowana technologia dostępna dziś nie jest w stanie odtworzyć wszystkich cech obrazu na Całunie. W rezultacie możemy stwierdzić, że wydaje się nieprawdopodobne, iż fałszerz mógł stworzyć obraz na Całunie przy pomocy technologii dostępnej w średniowieczu lub wcześniej. Prawdopodobieństwo, iż Całun jest średniowiecznym falsyfikatem jest naprawdę niskie”.

Rozumowanie to pozostawia wiele do życzenia: z tego, iż współczesna technologia (konkretnie: technologia naświetlania ultrafioletem) nie jest w stanie wytworzyć obrazu, nie wynikają żadne przesłanki do szacowania prawdopodobieństwa stworzenia go w średniowieczu.

Wszystkie badania Całunu (jak każdego obiektu unikatowego, pojedynczego) mają jeden poważny mankament metodologiczny: nie można ich powtórzyć (a z pewnością nie dowolną liczbę razy), co jest warunkiem sine qua non wiarygodności wyników jakiegokolwiek eksperymentu. Jeśli zatem datowanie węglowe, w wyniku którego w 1988 r. trzy niezależne zespoły oszacowały czas powstania tkaniny na XIII-XIV wiek, poddaje się krytyce (niektórzy twierdzą, że w istocie badano nie oryginalną tkaninę, ale średniowieczne łaty i uzupełnienia płótna), to oczywistym krokiem byłoby ich powtórzenie, najlepiej z uwzględnieniem zastrzeżeń sceptyków. Nie jest to naturalnie możliwe, podobnie jak w wypadku innych testów niszczących (do datowania węglowego trzeba badaną próbkę spopielić).

Badania nad Całunem Turyńskim dorobiły się już nazwy: sindology (wł. sindone, całun). „Syndologii” nie ma, jak na razie, w słowniku PWN, jest za to w polskiej Wikipedii. „Shroud Spectrum International” – czasopismo, które miało (dzięki publikowaniu po angielsku) ułatwić wymianę doświadczeń naukowców z Europy (głównie Włoch i Francji) i USA, ukazywało się w latach 1981-93 i, jak przyznają sami wydawcy, nie przetrwało długo po opublikowaniu wyników datowania węglowego.

„Niemożliwy”

„L’Osservatore Romano” tytułuje swój grudniowy artykuł w dziale Kultura: „Nauka twarzą w twarz z niemożliwym”. Pierwsze zdanie tekstu nazywa Całun (umieszczając to określenie w cudzysłowie) „obiektem niemożliwym” (oggetto impossibile). Nie jest jasne, co oznacza tu cudzysłów, gdyż w żadnym z wcześniejszych doniesień takie sformułowanie się nie pojawia. Dalej dowiadujemy się, że jest on „niemożliwym także [albo „nawet”, wł. anche] do podrobienia”. To, że jakiś obiekt jest niemożliwy do podrobienia, nie dowodzi jego, jakkolwiek rozumianej, „niemożliwości” – przy dostatecznie wnikliwym badaniu współcześnie dostępnymi metodami, podrobienie czegokolwiek wydaje się praktycznie niemożliwe, o czym przekonali się już nieraz fałszerze dzieł sztuki.

Na kongresie syndologów, który odbył się w maju 2010 r., zaprezentowano m.in. referat podsumowujący wyniki badań nad Całunem, podzielone na: ogólne (np. wymiary płótna, materiał i rodzaj splotu tkaniny), dotyczące obrazu ciała (mikroskopowe – np. wspomniana głębokość wnikania barwnika – oraz makroskopowe, np. pokazujące, że tzw. transformata Fouriera – czyli badanie widma – obrazu nie wykazuje maksimów typowych dla obrazów malowanych pędzlem), właściwości optyczne (np. przy obrazowaniu w podczerwieni i ultrafiolecie), własności fizyczne i chemiczne płótna (np. brak śladów protein), anatomiczne (np. wyniki badań śladów krwi) oraz inne (obraz monet widniejący na oczach Człowieka z Całunu, wyniki oznaczania pyłków roślin znalezionych na płótnie). Dodatkowo fakty podzielone są na, zdaniem autorów, „bezsporne” (82) i będące wynikiem, często bardzo zaawansowanych (i równie często krytykowanych), analiz (55).

Warto uświadomić sobie, że naukowcy niejako z definicji nie mogą odkryć, iż cokolwiek powstało na skutek „nadprzyrodzonej interwencji” z tej prostej przyczyny, że jeśli jakieś zjawisko jest dostępne naukowemu badaniu, to przestaje należeć do klasy „nadprzyrodzonych” i zostaje wchłonięte w obszar nauki. Nawet jeśli (tymczasowo) nie może być wytłumaczone w ramach istniejących teorii.
***
Czy można coś pożytecznego wywnioskować z serii grudniowych artykułów? Po pierwsze, z pewnością będą się one nadal pojawiać, szczególnie jeśli gazetom brakować będzie „kościelnych” tematów przed kolejnymi świętami. Po drugie, mogą się one stać poligonem krytycznej refleksji dla każdego, kto zechce ją podjąć, co jest wyjątkowo proste dziś, kiedy wszystkie teksty źródłowe są dostępne w sieci. Po trzecie wreszcie, być może skłonią nas, byśmy zamiast uczyć dzieci na przyrodzie, fizyce czy chemii kucia na pamięć, poświęcili choć chwilę na uczenie ich, by z dużym dystansem odnosiły się do wszystkiego, co w gazetach zaczyna się od słów „Naukowcy właśnie odkryli, że...”.

Dr hab. PIOTR WASYLCZYK jest adiunktem na Wydziale Fizyki UW, kierownikiem Pracowni Nanostruktur Fotonicznych w Zakładzie Optyki Instytutu Fizyki Doświadczalnej. Zajmuje się fizyką laserów, szczególnie wytwarzaniem, pomiarami i zastosowaniami ultrakrótkich impulsów światła. Pracował na Oxfordzie, był kilkakrotnie stypendystą Fundacji na rzecz Nauki Polskiej.
«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...