Pierwszeństwo prawdy - pierwszeństwem osoby

Ethos 95/3/2011 Ethos 95/3/2011

Utożsamienie wielkości człowieka z powinnością afirmowania prawdy dla niej samej rzuca także światło na relację między filozofią a życiem. Truizmem jest stwierdzenie, że wszystkie problemy w etyce są problemami życiowymi. Problematyka moralna - jak wiadomo - wyrasta z pytania: jak żyć?

 

W burzliwym, trudnym dla filozofii dwudziestym wieku – naznaczonym z jednej strony przerażającą pogardą dla człowieka, a z drugiej świadectwem jego wielkości – filozofia polska człowieka nie opuściła. Od stuleci zorientowana bardziej ku filozofii praktycznej niż ściśle spekulatywnej, myśl polska w czasie próby człowieczeństwa – „pomiędzy heroizmem a bestialstwem”[1], pomiędzy górną a dolną granicą człowieczeństwa[2] - wydała plejadę etyków, których głos w sporze o człowieka i moralność miał swą istotną dla kultury wagę. Dzięki pracom Romana Ingardena, Władysława Tatarkiewicza, Tadeusza Czeżowskiego, Tadeusza Kotarbińskiego, Marii Ossowskiej, Henryka Elzenberga, Jacka Woronieckiego, Konstantego Michalskiego, Karola Wojtyły, Tadeusza Ślipki i Józefa Tischnera polska myśl humanistyczna otrzymała metodologicznie i filozoficznie różnorodny, ale mocny w swej aksjologicznej głębi fundament etyczny. Na tej mapie trzeba także umieścić etyczne dzieło księdza Tadeusza Stycznia (1931-2010), ukazujące jego wybitną pozycję w panoramie etyki dwudziestego wieku.

            Ks. Tadeusz Styczeń zawsze z dumą podkreślał swą intelektualną genealogię ucznia Karola Wojtyły. Nauczył się od niego widzieć w człowieku osobę i poprzez kategorię osoby - a więc poprzez to, co w człowieku nieredukowalne, poprzez jego realną, uwewnętrznioną podmiotowość - odczytywać rzeczywistość ludzką i pozaludzką. Przyznawał: „Uważam, że to Karol Wojtyła „zaraził” lubelskie środowisko filozoficzne – i po dziś dzień je ozdrowieńczo bulwersuje – swym personalizmem”[3]. Podobnie należy powiedzieć również o etyce Tadeusza Stycznia: ona również z racji swego personalizmu nie przestaje zarówno inspirować, jak i bulwersować.

            Odnalezienie klucza do etyki w intuicji godności osoby – intuicji znanej już Sokratesowi i Sofoklesowej Antygonie, obecnej tak w chrześcijaństwie, jak i w laickim humanizmie – nie rozstrzyga jeszcze jednak o treści personalizmu. Ks. Tadeusz Styczeń stał się uczestnikiem współczesnego sporu o personalizm. Pytając o to, co osobie od osoby jest należne, wskazywał na zdolność osoby do poznania prawdy o samej sobie jako osobie. Stwierdzenie, że wolność polega na samozależności podmiotu w prawdzie, prowadzi do podważenia i odrzucenia tych koncepcji osoby, które traktują człowieka jako indywidualnego lub kolektywnego twórcę prawdy o sobie. Styczeń dostrzegał, że personalizm w etyce może przybierać oblicze etyki absolutnej lub etyki relatywistycznej. Wyłonienia się tych dwóch opcji we współczesnej antropologii i etyce, a nawet ich ścierania się na terenie chrześcijańskiej teologii moralnej, nie uważał za problem wyłącznie teoretyczny, teoretyczne koncepcje, interesujące same w sobie ze względu na ich prawdziwość, również z racji swej prawdziwości lub rozmijania się z prawdą, są bowiem doniosłe praktycznie. Ksiądz Styczeń niejednokrotnie bulwersował swą filozofią osoby jako świadka i powiernika prawdy.

Utożsamienie wielkości człowieka z powinnością afirmowania prawdy dla niej samej rzuca także światło na relację między filozofią a życiem. Truizmem jest stwierdzenie, że wszystkie problemy w etyce są problemami życiowymi. Problematyka moralna - jak wiadomo - wyrasta z pytania: jak żyć? Ujęcie etyki jako teorii normatywnej mocy prawdy pozwala ponadto zrozumieć, że wszelkie dociekanie teoretyczne, poszukiwanie i stwierdzanie prawdy, stanowi o naszym człowieczeństwie. Ksiądz Styczeń zauważa, że u genezy osoby jest prawda i zaraz potem dodaje, że sprawiedliwy żyje z prawdy. W rzeczy samej bliższe przyjrzenie się człowiekowi jako istocie zdolnej do poznania prawdy i jednocześnie zdolnej do związania się nią aktem swej wolności pozwala dostrzec wewnętrzne spoiwo między rozumem teoretycznym a rozumem praktycznym, między filozofią a życiem, między logosem a ethosem.

Wyrastająca z troski o człowieka w człowieku, o dojrzewanie człowieczeństwa osoby na miarę prawdy o osobie refleksja etyczna, w imię rzetelności i poprawności dyskursu etycznego zwraca się ku problematyce metaetycznej, dostrzega związek etyki z metafizyką oraz możliwość, a nawet konieczność, spotkania etyki z Objawieniem. Czytając prace etyczne Tadeusza Stycznia pisane w ciągu półwiecza, spotykamy imponujący wysiłek krytycznego dialogu ze współczesnością. Autorowi eseju Wolność w prawdzie bliskie było gorzkie stwierdzenie Simone Weil o sprawiedliwości i mawiał, że prawda ucieka z obozu zwycięzców - a jednak nigdzie nie znajdziemy u niego najmniejszego śladu rezygnacji z dążenia do poznania prawdy, do jej wyrażenia i obrony.

Podziwiał świadków prawdy, niewygodnych zarówno dla większości, jak Sokrates dla mieszkańców Aten, jak i dla dyktatury, jak Kowalski dla totalitarnego reżimu PRL. Sam nie wahał się mówić głosem świadka. Akademia, którą miłował, dbając z wielką starannością o jej niezależność, nie była miejscem ucieczki od polis, lecz przeciwnie - miejscem służby dla wspólnoty narodowej i międzynarodowej poprzez właściwy dla filozofa namysł nad moralnym fundamentem odrodzonej Rzeczypospolitej i jednoczącej się Europy. Etyka Tadeusza Stycznia jest w najszlachetniejszym znaczeniu tego terminu etyką polityczną, ukazującą prymat sumienia w polityce, prymat prawdy przed siłą.

Na samym początku stanu wojennego ksiądz Styczeń napisał list do generała Wojciecha Jaruzelskiego, wyrażając protest przeciwko łamaniu sumień wskutek przymusu składania fałszywych oświadczeń, zwanych lojalkami. Etykowi na pewno nie była obojętna sprawa ustroju politycznego, na którego przeobrażenie w latach 1980-1981 nadzieją stawała się wielomilionowa „Solidarność”, w grudniu 1981 roku zdławiona w zarodku przez narzucenie krajowi stanu wojennego, ale w swym liście do generała ksiądz Styczeń nie pisze o ustroju, lecz o człowieku, któremu dzieje się krzywda. Miarą sprawiedliwości w państwie, miarą dobrego ustroju, jest bowiem respekt dla osoby jako istoty wolnej w prawdzie, szczególnie gdy doświadcza ona gwałtu na swej godności, gdy prawda staje się przedmiotem państwowej manipulacji i uznaniowej politycznej dystrybucji.

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...