Nie możemy biernie czekać

Więź 4/2013 Więź 4/2013

Z abp. Víctorem Manuelem Fernándezem (bliskim współpracownikiem kard. Jorge Bergoglio) rozmawia Kasper Kaproń OFM

Kasper Kaproń:  Na początek trochę historii. Rio de Janeiro (1955), Medellín (1968), Puebla (1979), Santo Domingo (1992) i wreszcie Aparecida (2007) — to pięć konferencji Episkopatu Ameryki Łacińskiej (­CELAM). Czym były te spotkania dla kontynentu, na którym mieszka ponad połowa katolików świata? Konferencja w Medellín związana była ściśle z nową sytuacją Kościoła po II Soborze Watykańskim, Santo Domingo to refleksja w 500. rocznicę ewangelizacji (kolonizacji?). A Aparecida? Dlaczego w 2007 r. Kościół latynoamerykański zdecydował się na spotkanie, które można by śmiało nazwać soborem kontynentalnym?

Abp Víctor Manuel Fernández: Te okresowe Konferencje Episkopatu są jedynymi tego rodzaju spotkaniami w świecie i pozwoliły, aby Kościół w Ameryce Łacińskiej odkrył swoją specyfikę i mógł odpowiedzieć na wyzwania, przed którym stoi ten region świata. Konferencje w Medellín i w Puebla stanowiły bardzo silny impuls i ożywiły Kościół w naszym regionie. Uwaga pierwszej z nich skupiła się wokół spraw społecznych i spowodowała, że katolicy na naszym kontynencie w większym zakresie zaczęli angażować się na rzecz poprawy warunków życia, zwłaszcza najuboższej części społeczeństwa. Konferencja w Puebla dotyczyła różnych aspektów ewangelizacji w Ameryce Łacińskiej i uwrażliwiła nas na konieczność poszukiwania jej nowych form.

Konferencja w Santo Domingo nie stanowiła już tak silnego impulsu. Był to czas, kiedy Kościół w Ameryce Łacińskiej przeżywał pewnego rodzaju stagnację i obrady w Santo Domingo nie wpłynęły znacząco na jego ożywienie. Wręcz przeciwnie: wielu biskupów, dostrzegając słabe zaangażowanie lokalne, nie przeżywało tej konferencji jako istotnej i mogącej mieć wpływ na życie Kościoła.

Dlatego też dla Konferencji w Aparecidzie najważniejszą kwestią było przywrócenie samoświadomości latynoamerykańskiej i ożywienie na nowo zapału ewangelizacyjnego. Kiedy biskupi wybrali kardynała Bergoglio, aby przewodniczył zespołowi odpowiedzialnemu za redakcję dokumentu końcowego, najważniejszą kwestią było stworzenia klimatu głębokiego zaangażowania — nie chodziło o to, aby wypracować dokument doskonały, ale żeby biskupi mogli rzeczywiście poczuć, że tekst wyraża ich opinię.

Metodologia wypracowana przez konferencję w Aparecidzie to schemat: uczeń słucha, uczy się, głosi lub też: widzieć — oceniać — działać. W tym pierwszym sformułowaniu uwaga ucznia skoncentrowana jest na Boskim Nauczycielu, ale w drugim skupia się ona na świecie. Do tego świata jesteśmy posłani i dlatego, zanim cokolwiek zaczniemy robić, najpierw go musimy poznać. Jak Ksiądz Arcybiskup ocenia współczesny świat? I jakie są kryteria tej oceny? Co powinno być priorytetem w naszych działaniach?

Odnoszę wrażenie, że w ostatnich latach w wielu częściach świata w znacznym stopniu osłabły ewangelizacyjny zapał i gorliwość. Jedno­cześnie pogłębił się proces sekularyzacji, a w środkach masowego przekazu coraz częściej pojawia się krytyka Kościoła, która w wielu wypadkach przybiera postać kpiny i żartów. Niestety, w takich sytuacjach wielu członków Kościoła nie reaguje wedle zasady, że aby wyjść z kryzysu, potrzeba oczyszczenia, kreatywności i zapału. Najczęstszą naszą reakcją jest samoobrona wyrażająca się w krytykowaniu świata, wzmacnianiu doktryny lub zaostrzaniu języka, nawet jeśli wielu tej doktryny nie rozumie. Mamy tu do czynienia z tym, co papież Franciszek nazywa zajmowaniem się przez Kościół samym sobą zamiast misją. Konferencja w Aparecidzie wskazała, że Kościół musi wyjść na zewnątrz. Trzeba zainicjować nowy okres, prawdziwie misyjny, tak aby nasze przesłanie mogło dotrzeć do wszystkich. Potrzebny jest nowy język, nowy styl duszpasterstwa. O to właśnie stara się aktualnie papież Franciszek.

Dokument końcowy z Aparecidy wprowadził pojęcie „nawrócenia duszpasterskiego” (punkt 7.2.). Jaka jest historia tego pojęcia i jak należy je rozumieć?

Już Paweł VI wskazał, że należy rozszerzyć pojęcie nawrócenia. Bardzo mocno akcentował, że wezwanie do nawrócenia jest skierowane nie tylko do pojedynczych osób, ale odnosi się także do całej sieci relacji, jaką tworzy Kościół. W Ecclesiam suam mówił, że „Kościół szuka z mężnym i pełnym zapału odruchem własnej odnowy, czyli naprawy tych błędów, których dopuścili się jego członkowie, a które mu, jakby w zwierciadle jego wzoru — Chrystusa, wytyka i piętnuje jego własne sumienie” (pkt 11). II Sobór Watykański stwierdził, że „do pielgrzymującego Kościoła kieruje Chrystus wołanie o nieustanną reformę” (DE 6).

Wraz z pontyfikatem Jana Pawła II wzrosła świadomość, że eklezjalne nawrócenie musi dotknąć także ewangelizacji. Oznacza to nie tylko odnowę w gorliwości, ale także przyjęcie nowych metod i nowych form wyrazu. Proces ten już w Santo Domingo został określony jako „nawrócenie pastoralne”, co odnosi się nie tylko do zmiany metod i form działania, ale dotyczy także całości życia Kościoła. W dokumencie z Santo Domingo czytamy: „Nowa ewangelizacja wymaga duszpasterskiego nawrócenia Kościoła. Nawrócenie to musi być zgodne z nauczaniem Soboru. Dotyczy ono całości i wszystkich” (pkt 30). Posynodalna adhortacja Ecclesia in America wyraźnie mówi o tym, że nawrócenie jest rzeczywistością eklezjalną: „Spotkanie osobiste z Panem, jeśli jest autentyczne, pociągnie za sobą także odnowę kościelną” (pkt 7).

Nawrócenie to zawsze w jakiś sposób dotyka także struktur Kościoła. W przemówieniu inauguracyjnym konferencji w Aparecidzie papież Benedykt XVI powiedział bardzo jasno: „nie sposób nie wspomnieć o problemie struktur [...] ze względu na nieustanny rozwój dziejów muszą być ciągle odnawiane i dostosowywane do aktualnej sytuacji”. Dokument końcowy konferencji w Aparecidzie odczytuje kwestię nawrócenia duszpasterskiego w kluczu wyraźnie misyjnym. Nawrócenie to przejście „od modelu duszpasterstwa wyłącznie zachowawczego do duszpasterstwa zdecydowanie misyjnego”. Chodzi o ukazanie Kościoła jako „matki, która wychodzi na spotkanie, jako gościnny dom i stałą szkołę komunii misyjnej” (pkt 370). Zachęca księży, by nie zadowalali się „zwykłym admini­strowaniem tym, co już istnieje” (pkt 201) i nie poprzestawali na nim. Aparecida mówi zdecydowanie o przemianie idącej w tym kierunku, aby Kościół na nowo stał się misyjny, ponieważ „nie możemy być spokojni, czekając biernie w naszych świątyniach” (pkt 548).

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...