Lepiej być dobrym fachowcem niż bezrobotnym magistrem

Don Bosco 3/2017 Don Bosco 3/2017

Szkoły zawodowe po latach zapaści powoli się odradzają. – Na szczęście – mówią zgodnie rodzice, nauczyciele i przedsiębiorcy.

W jednej z najstarszych i najlepszych tego typu placówek w kraju – w Michalickim Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych w Miejscu Piastowym na Podkarpaciu – już dziś zdobywa konkretny fach prawie 600 młodych ludzi.

***

Przez wiele lat wpajano nam, że jedyną drogą rozwoju młodego człowieka jest ukończenie podstawówki, następnie gimnazjum, liceum, no i oczywiście studiów. To zaczęło skutkować brakiem zainteresowania szkołami zawodowymi. Z powodu mniejszego zainteresowania tymi szkołami zamykano warsztaty, wyprzedawano grunty i obiekty szkolne. Pierwszym sygnałem o potrzebie zwrócenia uwagi na kształcenie zawodowe było zainteresowanie ze strony zachodnich rynków pracy. Kolejne to pogarszająca się jakość usług w kraju, problem ze znalezieniem dobrych fachowców oraz widmo światowego kryzysu.

Jeszcze kilka lat temu do szkół zawodowych szli najsłabsi uczniowie. Dziś to się zmienia. W ubiegłym roku 55 proc. gimnazjalistów wybrało szkoły zawodowe. Do Zespołu Szkół Technicznych w Rzeszowie zgłasza się coraz więcej chętnych. Tomasz Lech wybrał kierunek technik mechanik. Mówi, że od zawsze interesował się mechaniką, ale obrabiarki sterowane numerycznie były dla niego czymś nowym. Wybrał tę szkołę, bo chciał odkryć, jak to wygląda.

W Zespole Szkół Hotelarsko-Gastronomicznych w Gdyni również nie brakuje chętnych. Kucharz to zawód z ogromną przyszłością. W tej chwili na liście najbardziej poszukiwanych specjalistów są właśnie kucharze! – Nasi uczniowie mają przed sobą szerokie perspektywy zawodowe i to motywuje ich do podjęcia ściśle ukierunkowanej nauki. Już same praktyki odbywane w hotelach to już przedsionek, by zaistnieć, pokazać się – mówi Barbara Kolbowicz z Zespołu Szkół Hotelarsko-Gastronomicznych w Gdyni.

***

Obecnie w Polsce młodzież kształci się w 194 zawodach. Jest ponad 1950 techników i ponad 1680 zasadniczych szkół zawodowych. Wśród tych najlepszych jest Michalicki Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych im. ks. Bronisława Markiewicza w Miejscu Piastowym. Ma ponadstuletnią tradycję w kształceniu zawodowym na Podkarpaciu. Konkretny fach zdobyło tu już kilkanaście tysięcy młodych ludzi. Obecnie w szkole pobiera nauki ponad pół tysiąca osób. I to w tak atrakcyjnych wśród młodych kierunkach, jak: informatycznym, organizacji reklamy czy cyfrowych procesów graficznych, ale też w zawodzie stolarza, tapicera, specjalisty od produkcji mebli.

Historia tej placówki sięga początków XX wieku. Ksiądz Bronisław Markiewicz, wielki patriota i społecznik, w 1902 r. założył w Miejscu Piastowym zakład wychowawczy. Obok zakładu wychowawczego wybudował duży kompleks szkolno-warsztatowy, gdzie chłopcy, kształcąc się w sposób ogólny, zdobywając podstawowe informacje oświatowe, mogli też zdobywać umiejętności rzemieślnika. W krótkim czasie ksiądz Markiewicz wraz ze swoimi pracownikami stworzył w Miejscu Piastowym profesjonalną bazę kształceniową i przede wszystkim produkcyjną. Wyroby ze szkolnych warsztatów jeszcze w latach 50. ub. wieku cieszyły się renomą i były nagradzane na Międzynarodowych Targach Poznańskich. Ośrodek przekształcono później w szkołę niepubliczną, która kształciła w różnych zawodach, np. kowala, introligatora, kaletnika, szewca, stolarza. – Trzeba pamiętać, że w tamtych czasach człowiek posiadający określony fach był osobą bardzo cenioną. Ksiądz Markiewicz bodaj jako pierwszy zwrócił uwagę na to, że oprócz troski o wiarę, o chleb, o wychowanie młodego człowieka potrzebna jest również troska o jego wykształcenie, ponieważ tylko człowiek wykształcony może samodzielnie dokonywać różnego rodzaju wyborów, może pokazywać i przekazywać różne wartości, może być świadkiem Chrystusa, świadkiem Ewangelii – zwraca uwagę ks. Leszek Przybylski, dyrektor zespołu szkół w Miejscu Piastowym.

W szkole założonej przez ks. Markiewicza nie tylko uczono fachu, ale też opiekowano się sierotami oraz dziećmi z rodzin ubogich, zaniedbanych wychowawczo. Mimo różnych zakrętów historii szkoła trwała, mocno wrośnięta w lokalne środowisko. Znaczne zmiany w życiu szkoły zaszły po II wojnie światowej. W 1950 r. upaństwowiono ją, zagarniając majątek prawowitych właścicieli. Dopiero po zmianach ustrojowych w Polsce nastąpił powrót do korzeni. Od września 2000 r. organem prowadzącym szkołę są księża michalici, czyli Zgromadzenie św. Michała Archanioła.

***

Ks. dyrektor Przybylski cieszy się z tego, że szkolnictwo zawodowe zyskuje na znaczeniu. – W ostatnich latach przybywało nam osób wykształconych ogólnie, humanistów, tymczasem już od pewnego czasu dało się zauważyć, że na rynku pracy zaczyna brakować fachowców w konkretnych zawodach. Ci, którzy je mieli, wyjeżdżali za granicę, bo tam taka sytuacja nastąpiła dużo wcześniej. Dlatego z nadzieją czekam na pełną realizację rządowych obietnic dotyczących rozwoju szkolnictwa zawodowego – mówi ks. Przybylski. Dyrektor zespołu szkół w Miejscu Piastowym zdaje sobie sprawę, że nie jest łatwo przekonać młodego człowieka do nauki w szkole zawodowej czy w technikum, które dają określone umiejętności praktyczne. – Dlatego staramy się kształcić w oparciu o nowoczesną bazę. W tej chwili np. zaczynamy całkowitą wymianę sprzętu komputerowego. Chcemy też zadbać o jeszcze większy poziom kształcenia.

W opinii mojego rozmówcy prócz zielonego światła dla kształcenia zawodowego bardzo istotne jest też to, żeby dokonały się zmiany w mentalności społecznej. – Chodzi o społeczny odbiór szkolnictwa zawodowego, które do tej pory nie było dobrze odbierane. O młodzieży, która wybierała ten typ szkoły, mówiono z pogardą: „idzie do zawodówy”. Dlatego, w mojej opinii, nawet sama nazwa powinna się zmienić, np. szkolnictwo fachowców czy specjalistów, nie „zawodowe”. W ogólnym rozumieniu było to miejsce, gdzie trafiali najgorsi, najmniej zdolni młodzi ludzie. Myślę, że życie powoli weryfikuje takie rozumowanie.

Innym bardzo ważnym elementem podnoszącym prestiż szkolnictwa fachowego jest – w opinii ks. Przybylskiego – umiejętność powiązania go z przedsiębiorcami na terenie naszego kraju. – Wsparcie ze strony przedsiębiorców i ścisła współpraca między nimi a szkołą są niezbędne. To warunek, aby nasi absolwenci bez trudu znajdowali miejsca pracy, a swoimi kwalifikacjami odpowiadali na zapotrzebowanie przedsiębiorstw i firm funkcjonujących na rynku. Chodzi zarówno o liczbę absolwentów, jak również o obszary kształcenia – zaznacza ksiądz dyrektor Przybylski.

***

Według specjalistów od rynku pracy szkoła zawodowa z maturą to wybór najlepszy z możliwych. Technikum umożliwia zdobycie kwalifikacji i zawodu na poziomie średniej kadry technicznej oraz wykształcenia ogólnego na poziomie ogólniaka. Absolwent technikum po maturze może podjąć dowolne studia. Jego atutem są kwalifikacje sprowadzające się do opanowania umiejętności niezbędnych do wykonywania specjalistycznych zadań stawianych przez pracodawców. Pracując może podwyższać kwalifikacje bądź zmieniać je na inne. Oczywiście, jak podkreśla Józef Pyrczak, dyrektor Zespołu Szkół Inżynierii Środowiska w Toruniu, ekspert w dziedzinie edukacji zawodowej, uczniom techników jest trudniej niż licealistom, bo oprócz wiedzy ogólnej, muszą posiąść umiejętności zawodowe. – Nauka w technikum trwa o rok dłużej niż w liceum, ale do opanowania jest znacznie więcej zagadnień. Zdać maturę może absolwent, zdobywając 30 proc. punktów. Natomiast egzamin potwierdzający kwalifikacje składa się z części teoretycznej i praktycznej. Aby go zdać, należy zdobyć 50 proc. punktów z części teoretycznej oraz 75 proc. z praktycznej. Wymaga to sporego wysiłku – mówi Józef Pyrczak.

Niestety, stan szkolnictwa zawodowego w naszym kraju nadal pozostawia wiele do życzenia. Według Ministerstwa Edukacji notowania szkół zawodowych wśród młodzieży oraz ich rodziców poprawi decyzja, że będzie tam więcej zajęć praktycznych i unijne stypendia dla dobrych uczniów.

 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...