Smutki moje wyniosę za drzwi

Dziewczynka urodziła się ze zdeformowaną twarzą. Fachowo nazywa się to przepukliną oponowo-mózgową. Prościej – dziewczynka nie miała części czoła, prawej zatoki nosowej, kości nosa. Jedno oko było bez powieki. Lekarze podejrzewali wcześniej zdeformowanie twarzoczaszki, ale nie aż takie. Niedziela, 19 kwietnia 2009



Dalekie przedmieścia, dom z małym ogródkiem. Dziewczynka z ciemnymi włosami, przyciętymi na pazia, wyciąga rękę i mówi poważnie: – Jestem Oliwia Deska…

Patrzy niebieskim oczkiem, w którym dziecięca ciekawość walczy z zawstydzeniem obecnością obcego.

– Mała jest otwartym, inteligentnym i bardzo żywiołowym dzieckiem – chwali małą jej mama Monika.

Dziewczynka urodziła się ze zdeformowaną twarzą. Fachowo nazywa się to przepukliną oponowo-mózgową. Prościej – dziewczynka nie miała części czoła, prawej zatoki nosowej, kości nosa. Jedno oko było bez powieki. Lekarze podejrzewali wcześniej zdeformowanie twarzoczaszki, ale nie aż takie.

– Córka urodziła się w zwykłym szpitalu – wspomina Monika. – A wymagała fachowej diagnostyki, dlatego w drugiej dobie jej życia rozdzielono nas. Zostałam w szpitalu w Częstochowie, a ją przetransportowano do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu…

Życie całej rodziny skupiło się wokół jedynaczki. Szpitale, neurochirurdzy, chirurdzy plastyczni i chirurdzy twarzoczaszki. Lekarze, którzy specjalizują się w trudnych przypadkach. Samotne szukanie dróg ratunku. Pionierskie metody leczenia, pionierskie operacje. Duże ryzyko przy każdej chirurgicznej ingerencji. W ciągu 1,5 roku życia Oliwia przeszła aż 5 poważnych operacji. Miesiące bólu, niepewności, oczekiwania, nadziei i tracenia jej.

– Uświadomiliśmy sobie z czasem, że sami nie damy rady wyprowadzić Oliweńki z tej choroby... – opowiada tata Piotr.

Oliwka staje się podopieczną Fundacji „Zdążyć z Pomocą”. Rodzice starają się też na własną rękę zainteresować sprawą córki rozmaite środowiska. Wreszcie udaje się pokazać dziewczynkę najlepszemu w Polsce plastykowi rekonstrukcyjnemu prof. Kazimierzowi Kobusowi – kierownikowi oddziału chirurgii plastycznej w Polanicy-Zdroju. Profesor ratuje Oliwce oko, rekonstruując częściowo powiekę. Oliwia w ocenie prof. Kobusa i innych lekarzy nadal wymaga kilkunastu operacji. Profesor jednak nie podejmuje się dalszego leczenia.

– Mamy wrażenie, że Bóg ma nas pod specjalnym nadzorem – opowiada babcia… – Spotykamy ludzi, którzy są jak drogowskazy na drodze. Radzą, pomagają, służą pomocą. Czasem, gdy mamy poczucie, że stoimy pod murem, zdarza się coś, co wskazuje kierunek…

Oliwka zajmuje miejsce po drugiej stronie stołu i znad jego krawędzi bacznie obserwuje dorosłych.

– Neurolodzy mówią nam, że córka miała ogromne szczęście, że przy tej wadzie wrodzonej nie doszło do wodogłowia, nie ma padaczki, że dziewczynka mówi, słyszy, chodzi, nie ma problemów z emocjami.

Mała wolno okrąża stół i staje blisko mnie w pozycji na baczność. Czeka tylko na odpowiednią chwilę, by zacząć bezbłędnie recytować:

– Kto ty jesteś? Polak mały…

– Oliwia jest w górnej granicy norm dla rozwoju intelektualnego, emocjonalnego, fizycznego, koordynacji ruchowej. Rozwój mowy prawidłowy... – ocenia neurolog, który opiekuje się dziewczynką.



«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...