Jak dziś głosić Ewangelię

Jako chrześcijanie mamy najbardziej wartościową Nowinę do przekazania i często trudno nam zrozumieć i zaakceptować fakt, że tak niewielu chce nas słuchać. Wieczernik, 166/2009



Wiara jest łaską. To, czy ktoś rozpozna w Jezusie swojego Pana i Zbawiciela, w pierwszym rzędzie zależy od Bożego Ducha, bo tylko w Nim może ktoś powiedzieć, że Panem Jest Jezus (por. 1 Kor 12,3). Nie zmienia to jednak faktu, że w procesie dochodzenia do wiary Pan Bóg posługuje się człowiekiem, który sam już wcześniej uwierzył w Jezusa. Ktoś mądrze zauważył, że tak jak do drugiego człowieka trafia się przez Pana Boga, tak do Boga trafia się przez człowieka.

Często po latach dojrzewania w wierze sami już wiemy, co chcemy przekazać i zdajemy sobie zwykle sprawę z tego, komu, gdzie i kiedy chcemy to zrobić. Pozostaje jednak wtedy decydujące pytanie: jak to zrobić? Jest to – zwłaszcza w dzisiejszym społeczeństwie – zagadnienie kluczowe, jeśli chcemy, by nasze przepowiadanie było skuteczne.

Kiedyś forma przekazu była drugorzędna, a wręcz czasem nieistotna, gdyż sama treść była najbardziej atrakcyjną częścią przekazu. Dziś w dobie kolorowych opakowań, presji krzykliwej i agresywnej reklamy, nośnikiem treści jest forma. Często zwykły gniot intelektualny, czy wręcz wierutne kłamstwo są sprzedawane na rynku poglądów za bardzo wysoką cenę, a najświętsza prawda i mądrość życiowa, jeśli nie są odpowiednio podane, niestety nie znajdują zbyt wielu nabywców.

Jako chrześcijanie mamy najbardziej wartościową Nowinę do przekazania i często trudno nam zrozumieć i zaakceptować fakt, że tak niewielu chce nas słuchać. Można oczywiście ponarzekać, że dzisiejsze społeczeństwo sprymitywniało i że nie szuka czegoś więcej, bo ma już prawie wszystko i nie jest zainteresowane czymś innym niż korzyścią własną oraz ewentualnie nowym źródłem dostarczania przyjemności. Można nawet obrazić się na taką rzeczywistość i stwierdzić dosadnie, że przecież jest wyraźnie napisane, nie dawajcie psom tego, co święte i nie rzucajcie swych pereł przed świnie (Mt 7,6). Ale czy jednak będzie to najlepsze rozwiązanie?

Można także spróbować dostosować się do tego co modne i popularne. Choć i tutaj można pobłądzić i tak dalece zagalopować się w przekazie orędzia Ewangelii „dostosowanym” do formy współczesnej pop-, czy wręcz blokers- kultury, że wypłuczemy z niej istotny sens przesłania, jakie przyniósł nam Zbawiciel. Czy jednak w próbie przystosowania treści Ewangelii do sposobu jej przekazania zrozumiałego dla dzisiejszego człowieka jesteśmy z góry skazani na niebezpieczeństwo dewaluacji samego orędzia? Może istnieje jeszcze jakiś inny sposób poszukiwania skutecznej metody przepowiadania Jezusa?

Wydaje mi się, że po pierwsze musimy zapytać się kto jest adresatem naszego przepowiadania. Potem należy zaakceptować fakt, że to nie on musi się dostosować do nas, ale, że to my – chrześcijanie chcemy przynieść mu szczęście w taki sposób, aby on był zdolny to zrozumieć i sam dokonać osobistej decyzji wiary. Na początku nie możemy stawiać mu żadnych warunków wstępnych, oprócz tego, aby zgodził się nas wysłuchać, o ile będziemy potrafili go zainteresować naszym skarbem.

Owocem skutecznego przepowiadania będzie przyjęcie Jezusa jako Pana i Zbawiciela. Dopiero ono rozpocznie w nim proces poznawania Boga i dopiero wtedy będzie w nim motywacja, aby sprostać wymaganiom, jakie niesie ze sobą Ewangelia.



«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...