Radość z daru życia

Jak przyjmować zwiastowanie dziś? W kościele zajmują całą długą ławkę. I chociaż mieszkają spory kawałek od świątyni, można ich spotkać nie tylko na niedzielnej Eucharystii, ale też na nabożeństwach w inne dni. Różaniec, 12/2009



Wkrótce o swego rodzaju fenomenie tej wielodzietnej rodziny przekonuję się sama, gdy wraz z s. Domicyllą, pracującą w parafii, odwiedzam ich w świąteczne popołudnie.

W skromnym mieszkaniu czekają na nas Państwo Dorota i Czarek Jastrzębscy z siedmiorgiem dzieci – Danielem, Karolem, Różą, Szymonem, Cecylią, Edgarem i Augustem – które żywo, aczkolwiek bardzo grzecznie, reagują na, jak by nie patrzeć, nietypowych gości.

Pan Bóg się nami opiekuje

Pani Dorota z przejęciem opowiada nam o domu. „Zawsze jak już było za ciasno na starym mieszkaniu, to pojawiało się nowe. Gdy miał urodzić się Edgar, próbowaliśmy na różne sposoby wstawić do trzypokojowego mieszkania szóste łóżeczko… I nagle pojawiła się możliwość zakupu tego domu” – podsumowuje swoją refleksję na temat Bożej Opatrzności. „Mieszkaliśmy na Woli – wspomina pan Czarek. – Mieliśmy już dwójkę dzieci i kiedy oczekiwaliśmy na narodziny trzeciego, pojawiło się mieszkanie dwa razy większe”.

Kogoś innego takie warunki życia i sytuacje mogłyby stresować, oni jednak nauczyli się przyjmować „te niespodzianki”; co więcej – dziękować za nie. Pani Dorota dopowiada: „Bóg oczekuje czasami tego, byśmy cierpliwie poczekali – nawet wówczas, gdy czegoś nam brakuje lub bardzo chcielibyśmy coś mieć. Byśmy zgodzili się, by było inaczej, niż myślimy. I z perspektywy czasu stwierdzamy, że jest dobrze”.

Przyjąć Boży plan w codzienności

Nagle zapłakał najmłodszy, dwumiesięczny August. Pan Czarek poprosił Różę, by popilnowała przez chwilę braciszka, sam zaś kontynuował: „Jesteśmy na takim etapie, że przyjmować wszystkiego od Pana Boga nie jesteśmy w stanie. Wciąż za dużo w nas własnych pomysłów na życie, różnych planów, pragnień, wizji… Pan Bóg musi nas jeszcze dużo przepracować”. Śmieją się oboje. „Pozostają też nasze ludzkie niepokoje, obawy…

Bardzo chciałabym, by każde poczęte życie przyjmowane było z radością i bez lęku – jednak często towarzyszyły temu pytania, jak sobie poradzimy? Pan Bóg zna nasze ludzkie rozterki – żebyśmy więc mogli w pełni i radośnie przyjąć Boży plan, powierzaliśmy je Bogu we wzmożonej modlitwie. Czarkowi było chyba łatwiej zaufać Bogu, ja przeżywałam większe huśtawki nastrojów. Cieszę się jednak, że Bóg dał mi męża, który w takich chwilach był oparciem dla mnie i kierował moją uwagę na Bożą opiekę i prowadzenie” – podkreśla pani Dorota.

Gdy pani domu ustawiała na stole filiżanki z herbatą, a jej mąż zajmował się najmłodszym synkiem, czteroletnia Cecylia usadowiła się na moich kolanach i zaczęła opowiadać o swojej siostrze zakonnej.

Dzieci – darem od Boga

„Na pewno chcieliśmy mieć dużą rodzinę, ale aż o takiej gromadce to nie myśleliśmy” – śmieje się wraz z żoną pan Czarek. „Planowaliśmy czwórkę dzieci, a że Pan Bóg dał nam więcej, to nie narzekamy” – wyznaje. Żona z kolei dopowiada: „Oboje wychowaliśmy się w rodzinach wielodzietnych. Każdy z nas ma po troje rodzeństwa”. A pan Czarek zaraz dodaje: „Nie da się wszystkiego zaplanować, i dzięki Bogu! Bożego planu nigdy do końca nie zgadniemy… Pan Bóg uczy nas otwierać się na Jego dary. Tak też patrzymy na dzieci. To jest radość! Muszę powiedzieć, że chyba z każdym dzieckiem jestem spokojniejszy… Dzieci mnie w pewien sposób wychowują”. Z mężem zgadza się pani Dorota: „Niezłą szkołę dostajemy od dzieci”.




«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...