Gdzie jest człowiek?

Gdzie są ludzie? To tylko na pozór proste pytanie, na które można dać pozorne odpowiedzi. Ale jeśli zapytamy głębiej, jeśli pytaniem: „Gdzie są ludzie?” chcemy dotknąć wymiarów najgłębszych, to pytanie o to, gdzie jest człowiek, przestaje być proste. Wychowawca, 12/2007




Przechodząc przez pustynię, Mały Książę spotkał tylko jeden kwiat... Kwiat o trzech płatkach, nędzny kwiat... (...)
– Gdzie są ludzie? – zapytał grzecznie Mały Książę. Kwiat widział kiedyś przechodzącą karawanę.
– Ludzie? Jak sądzę, istnieje sześciu czy siedmiu ludzi. Widziałem ich przed laty. Lecz nigdy nie wiadomo, gdzie można ich odnaleźć. Wiatr nimi miota. Nie mają korzeni – to bardzo im przeszkadza
(Antoine de Saint-Exupéry, Mały Książę).

No właśnie – gdzie są ludzie? To tylko na pozór proste pytanie, na które można dać pozorne odpowiedzi. Ale jeśli zapytamy głębiej, jeśli pytaniem: „Gdzie są ludzie?” chcemy dotknąć wymiarów najgłębszych, otrzeć się o tajemnicę człowieka i jego wymiar transcendentny, to pytanie o to, gdzie jest człowiek, przestaje być proste.

Gdzie więc jest teraz człowiek? Co każdy z nas może odpowiedzieć na takie pytanie? Odpowiedź: „jestem w domu, w pracy” jest bardzo powierzchowna. Chcąc odpowiedzieć głębiej, powiemy: „jestem w takim a nie innym kraju, w określonej rodzinie”. To wszystko prawda, ale można pytać dalej: „Gdzie jest człowiek? Gdzie ja jestem?”. Kiedyś usłyszałam: „Czasem bywam w sobie. Niestety, tylko bywam, a nie jestem”.
Co to znaczy „być w sobie”? To znaczy mieć poczucie znaczenia, swoistego „ciężaru gatunkowego” siebie, jako osoby. To znaczy nie dać się miotać i nosić bezwolnie temu wszystkiemu, co chce mną zawładnąć, posiąść moje serce i umysł, miotać mną tak jak wiatr miota bezwolnym liściem.

Wiele jest teraz osób, które „są miotane” wiatrem szybko zmieniających się poglądów, opinii, zależności, mody, reklam, trendów, itp. Zmienność – jak powiedział Zygmunt Bauman, swoista „płynność rzeczywistości” – sprawia, że coraz częściej żyjemy jak ludzie, którzy nie mają korzeni. Nigdzie, w nikim i w niczym nie są zakorzenieni. Nie wiedzą, skąd się wywodzą i dokąd zmierzają. Za sobą nie widzą nikogo, a przed sobą mają tylko pustą przestrzeń. Nie są obciążeni mitami historii, ani przytłoczeni przewidywaniami przyszłości. Mają w sobie niezwykłą lekkość – „lekkość bytu”, która czyni z nich liście na wietrze, miotane w absolutnie nieprzewidywalnych kierunkach.

A co to ma wspólnego z Europą, naszymi chrześcijańskimi korzeniami i wychowaniem? Otóż ma! Czy to się komuś podoba, czy nie, Europa ma korzenie chrześcijańskie i nie da się tego zmienić ani (bez historycznych przekłamań) temu zaprzeczyć. Można się tego wstydzić (i tak robią niektórzy), można się od tego odcinać (i tak robi wielu). Można, ale czym staje się drzewo bez korzenia? Czym staje się człowiek, który zapomina o swojej przeszłości, nie wie, skąd się wywodzi, i jaka jest jego tożsamość? Drzewo bez korzenia umiera, a człowiek bez przeszłości jest chory i cierpi mękę poszukiwania własnej tożsamości.
Łatwo jest „tworzyć” ludzi bez tożsamości, bez korzeni, pozbawionych zasad, religii, norm moralnych. Bardzo to zgubne dla człowieka i całego społeczeństwa… Narody bez korzeni giną. Ludzie bez przeszłości cierpią.

Chrześcijańskie korzenie Europy mówią każdemu, że nie jest bytem przygodnym. Mówią, że każdy ma swój początek w miłości, a swoje miejsce i zadanie na ziemi. I że przed każdym jest wieczność – pełnia szczęścia, za którą mniej lub bardziej świadomie tęskni. Człowiek z taką świadomością nigdy nie będzie podobny do liścia miotanego wiatrem.



***

s. M. Urszula Kłusek SAC – ze Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Apostolstwa Katolickiego (Siostry Palotynki), na stałe współpracuje z miesięcznikiem „Anioł Stróż”, „Katecheta” i dwumiesięcznikiem „Sygnały Troski”, nauczycielka religii w Publicznym Gimnazjum nr 141 w Warszawie

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...