Najważniejszy Prezent

Niemal weselne przyjęcie w restauracji poprzedzone kilkumiesięcznym stresem związanym z wkuwaniem katechizmu, przeliczanie pieniędzy podarowanych przez krewnych w kopertach z „Pamiątką I Komunii Świętej” i licytacja najlepszych prezentów wśród kolegów z klasy – to wszystko ominęło naszą córkę. Przewodnik Katolicki, 6 maja 2007




Niemal weselne przyjęcie w restauracji poprzedzone kilkumiesięcznym stresem związanym z wkuwaniem katechizmu, przeliczanie pieniędzy podarowanych przez krewnych w kopertach z „Pamiątką I Komunii Świętej” i licytacja najlepszych prezentów wśród kolegów z klasy – to wszystko ominęło naszą córkę. Pan Bóg przygotował dla niej inną drogę. Wczesną.

Wielu rodziców wie, że wcale nie przesadzam, choć oczywiście nie jest prawdą, że do tego typu wydarzeń sprowadza się I Komunia Święta ośmiolatków. Proboszczowie się starają, katechetki się starają i część rodziców też się stara. Ta druga część – niestety - interesuje się jedynie przyjęciem i otoczką, przygotowanie duchowe zostawiając Kościołowi.

Moje doświadczenia rodzinne mówiły mi, że niemal niemożliwe jest odizolowanie dziecka od świeckiego charakteru, jakiego nabrały uroczystości I Komunii Świętej. Centrum tego wielkiego dnia staje się suto zastawiony stół, przy którym siedzi obskakiwane przez wszystkich dziecko – książę/księżniczka. Głównym jego zadaniem tego dnia jest odbieranie prezentów od krewnych i liczenie pieniędzy, a najważniejszym tematem nadchodzącego tygodnia w szkole jest omawianie podarunków i ich wartości. Na szczęście moja córka postanowiła nie czekać na Jezusa do II klasy. Zapragnęła Go już wcześniej.

Wcześniej do Jezusa

Nie miałam pojęcia o istnieniu praktyki wczesnej Komunii Świętej, kiedy czteroletnia Nina podczas przyjmowania przez nas Ciała Jezusa wyraźnie smutniała. Była bardzo żywym dzieckiem i zwykle podczas trwania Mszy Świętej biegała, ale gdy przystępowaliśmy z mężem do Komunii, szeptała nam do ucha, że ona też chce. Kiedy jej wytłumaczyliśmy, że musi jeszcze poczekać, posmutniała i zdarzało się, że płakała z tego powodu. Powtarzało się to co tydzień. Byłam pewna, że nie chodzi tu o dziecięcą zazdrość („inni mogąb a ja nie”), a nasza córka doskonale wiedziała, że nie jest to zwykły opłatek tylko Ciało Pana Jezusa. Skąd wiedziała? Powiedzieliśmy jej kiedyś, a ona uwierzyła.

To dorośli chcą wszystko pojąć rozumem, a dziecko po prostu wie, że tak jest i już. Rok później znajomy ksiądz powiedział nam o możliwości przystąpienia do wczesnej Komunii Świętej. Długo rozważaliśmy z mężem, czy rzeczywiście będzie to dla naszej córki najlepsze. Nina wiedziała, co dzieje się podczas Przeistoczenia, miała piękną dziecięcą wiarę w to, że Jezus ją kocha, że troszczy się o naszą rodzinę, a nawet opowiadała o tym dzieciom w przedszkolu. Przede wszystkim miała zaś ogromne pragnienie przyjęcia Jezusa w Chlebie Eucharystycznym. Jednak podczas Mszy Świętej nie potrafiła usiedzieć w miejscu ani minuty. Mieliśmy z mężem wrażenie, że powinniśmy dać jej czas, żeby dojrzała, by zatrzymała się na chwilę choćby podczas modlitwy Ojcze nasz. Pomysł wczesnej Komunii św. odżył, gdy Nina była w I klasie.
«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...