Mury nie trwają wiecznie

Niech doświadczenie Berlina będzie źródłem nadziei dla ludów tych ziem. Mimo że okoliczności były różne, wydarzenia roku 1989 wskazują, że mury nie trwają wiecznie. Mogą zostać rozebrane – powiedział Benedykt XVI w Betlejem. Przewodnik Katolicki, 24 maja 2009



Betlejem

Wizyta Ojca Świętego w Ziemi Świętej bardzo pomogła w budowaniu mostów między ludźmi. Na zakończenie pobytu w Betlejem Papież powiedział: „Niech [Bóg] pobłogosławi naród palestyński pokojem”. To coś wzruszającego; błogosławieństwo, które wymazuje dawne myślenie i różne oczekiwania, jakie ludzie mieli względem tej wizyty.

Nadzieja i zaufanie

Nie oczekiwaliśmy aż tak licznego udziału wiernych i w ogóle ludzi w spotkaniach w Jerozolimie, w Betlejem i w Nazarecie w Galilei. Entuzjazm, z jakim przyjęto Ojca Świętego, był wielki i pokazał, że ludzie są bardzo blisko tego Papieża, choć wydawało się, że po Janie Pawle II taka bliskość z Benedyktem XVI będzie trudna, bo był jakby trochę mało znany. To spotkanie pozwoliło wszystkim lepiej poznać następcę św. Piotra – ich pasterza.

Msza Święta w Betlejem była przepiękna. Ktoś z uczestników powiedział, że była to Msza rodzinna. Ktoś inny stwierdził, że dopiero teraz wiemy, co to znaczy, iż Papież jest głową Kościoła – „byliśmy puści, a dzięki niemu jesteśmy napełnieni nowym duchem”.

Żeby wzbudzić takie uczucia, potrzeba było wielkiej odwagi, trzeba było przezwyciężyć strach i beznadzieję. Trzeba było w sposób szczery i jednoznaczny tworzyć klimat zaufania Bogu i modlitwie do Niego. Papież wykazał się wielką odwagą. Stał się pielgrzymem nadziei i zaufania. Wreszcie usłyszeliśmy, jaka jest wartość naszego życia tutaj, na terenach okupowanych.

Widząc przygotowania i w Palestynie, i w Izraelu zobaczyliśmy też, jak wiele osoba Papieża znaczy dla świata. Nareszcie nadzieja powraca do naszych serc. Uwierzyliśmy, że trzeba stworzyć w sercach jakąś przestrzeń zaufania Bogu i zanoszonej do Niego modlitwie.

Solidarność z Palestyńczykami

Nie mam wątpliwości, że pielgrzymka ta była najbardziej oczekiwaną, a zarazem najważniejszą i w tym pontyfikacie, i dla nas wszystkich tutaj mieszkających. Była to wizyta pełna symboli i bogata poprzez znaczące gesty. Zarazem była to też pielgrzymka, która trafia w czas dla Ziemi Świętej trudny i obciążony wzajemnym niezrozumieniem.

Na początku było nawet trudno uchwycić, jaki jest właściwy sens tej pielgrzymki, ponieważ wszyscy obserwatorzy mówili, że to nie jest dobre, że czas nie jest właściwy, że zagubi ona swój aspekt duchowy i duszpasterski. Prawda jest natomiast taka, że jej prawdziwe znaczenie mieliśmy możliwość odkryć my, chrześcijanie, wtedy gdy Ojciec Święty był z nami.



«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...