Emerytalna iluzja

Czy ZUS to studnia bez dna? – Nie. System emerytalny jest taki sam, jak w innych krajach, tylko przyjęto całkowicie fałszywe założenia, że podatki nałożone na pracę mają sfinansować w całości świadczenia emerytalne. Przewodnik Katolicki, 18 października 2009



Drogi, mało efektywny i w dużej mierze marnotrawny, gdzie biurokracja jest poza kontrolą i często dba o własne interesy. O czym w ten sposób mówi wiceprezes Centrum im. A. Smitha Andrzej Sadowski? Oczywiście o ZUS-ie, któremu na domiar złego w 2010 roku w kasie zabraknie blisko 50 mld zł na pokrycie emerytalnych zobowiązań.


Zakład Ubezpieczeń Społecznych (ZUS) zarządzający Funduszem Ubezpieczeń Społecznych (FUS), z których Polacy otrzymują wypracowane przez lata emerytury, z roku na rok jest coraz bardziej niewydolny. Pochłania też coraz większe pieniądze, które otrzymuje nie tylko ze składek obywateli, ale i z dotacji budżetu państwa (znów sponsorem są obywatele) czy kredytów zaciąganych w komercyjnych bankach.

W projekcie budżetowym na rok 2010 ZUS otrzyma rekordową dotację, która sięgnie blisko 38 mld zł (w obecnym budżecie była ona o blisko 8 mld zł mniejsza). Mimo tego wciąż w kasie będzie brakowało ponad 11 mld zł. Dziurę w kasie FUS zasypać mają dodatkowo więc 7,5 mld zł z Funduszu Rezerwy Demograficznej (FRD), który wykorzystywany miał być tylko w przypadku problemów demograficznych, a jak twierdzą eksperci, póki co, tak wielkie pobory są nieuzasadnione. Brakujące 3,8 mld zł ZUS pożyczy na zasadzie kredytów m.in. od PKO BP i Nordei (2,5 mld zł).

Za granicę lub do szarej strefy

Czy zatem ZUS to studnia bez dna? – Nie. System emerytalny jest taki sam, jak w innych krajach, tylko przyjęto całkowicie fałszywe założenia, że podatki nałożone na pracę mają sfinansować w całości świadczenia emerytalne. To nie jest możliwe; mamy zauważalne kłopoty demograficzne, bo rodzi się nas coraz mniej. Z podatków nałożonych na dzisiaj pracujących nie da się sfinansować wszystkich wcześniej podjętych zobowiązań przez kolejne rządy wobec osób, które mają prawo do emerytury.

Stąd następuje rozdźwięk między wpływami z opodatkowania pracy dzisiaj a zobowiązaniami, które powstawały przez kilkadziesiąt lat. Rezultatem tego jest deficyt – uważa Andrzej Sadowski, wiceprezydent Centrum im. A. Smitha, tłumacząc, że mamy opodatkowanie na poziomie kilkudziesięciu procent płacy netto, które wciąż nie wystarcza, by pokryć wypłaty z ZUS-u. – Próbuje się więc podwyższać to opodatkowanie, co skutkuje tym, że przedsiębiorcy nie będąc w stanie podołać tak wysokiemu opodatkowaniu pracy, przenoszą ją za granicę bądź do gospodarki nierejestrowanej, tzw. szarej strefy – alarmuje założyciel Centrum im. A. Smitha.

Fikcja indywidualnych kont

Z drugiej strony system zusowski jest nieefektywny i drogi. Dlaczego? – To konsekwencja takich a nie innych decyzji politycznych związanych z tzw. wielką biurokratyczną reformą ubezpieczeń społecznych z końca lat 90. – wyjaśnia Sadowski. – W Polsce politycy wmawiają nam, że mamy w ZUS-ie indywidualne konta emerytalne i tam zapisywane są nasze pieniądze, które rzekomo procentują. Faktycznie są one przekazywane automatycznie na spłatę zobowiązań naszych rodziców, cioć czy stryjów, którzy dziś otrzymują emeryturę.

Czyli jest tak, jak było przed tzw. reformą, tylko jeszcze bardziej kosztownie i marnotrawnie. Dodatkowo stworzono szkodliwą iluzję z osobistymi kontami, na których mamy „nasze pieniądze”. Jest to jawne oszustwo. Tych pieniędzy, które nam zabierają politycy posługując się ZUS-em, nie ma. Może i będą, o ile przyszłe pokolenia będą chciały się dzielić w takim rozmiarze owocami własnej pracy, płacą tak horrendalne podatki jak u nas – odziera ze złudzeń.





«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...