Modlitwa matki

Dziecko jest własnością Boga, a nie rodziców. Dojrzałość serca Anny sięgała wysokich szczytów. Ona oddawała jeszcze nie poczęte dziecko w ręce Boga. Ona wiedziała, że jako matka będzie potrzebna Bogu do zrodzenia i wychowania dziecka na tyle, by ono mogło stawiać samodzielnie kroki i podejmować pewne zadania. Źródło, 15 kwietnia 2007




Spotkanie z Anną, żoną Elkana, odsłania dwie tajemnice kobiecego serca. Jedna to jego słabość, która może być wykorzystana przeciw niej przez otoczenie żyjące prawem zazdrości. Zazdrość bowiem wie, w jaki punkt uderzyć, aby najbardziej bolało. Elkan miał dwie żony. Jedna była płodna i rodziła mu dzieci, druga była bezpłodna. Mimo że Elkan bardziej kochał Annę, ta była nieszczęśliwą kobietą. Wiedziała bowiem, że jej serce może się w pełni zrealizować w miłości macierzyńskiej, a dziecka nie miała. Jej rywalka nosiła głowę zadartą i upokarzała Annę na każdym kroku. Nie jest łatwo żyć w bliskim sąsiedztwie ludzi zazdrosnych.

Drugą tajemnicą serca Anny była jej modlitwa. Ona umiała z Bogiem rozmawiać i pod tym względem przewyższała swą rywalkę. Gdyby bowiem i ona umiała się modlić, to zazdrość nie zakorzeniłaby się w jej sercu. Zazdrość do szczęścia potrzebowała łez i cierpienia Anny, karmiła się jej nieszczęściem i przy każdej okazji je potęgowała. Annie natomiast modlitwa dawała siłę potrzebną do zmagania z atakami zazdrości.

Autor natchniony opisał dość dokładnie jej modlitwę przed przybytkiem, którego strzegł kapłan Heli:
Anna smutna na duszy zanosiła do Pana modlitwy i płakała nieutulona. Uczyniła również obietnicę, mówiąc: "Panie Zastępów, Jeśli łaskawie wejrzysz na poniżenie służebnicy Twojej, i dasz mi potomka płci męskiej, wtedy oddam go dla Pana na wszystkie dni jego życia, a brzytwa nie dotknie jego głowy" (1 Sm 1,10-11).


Jest to prośba o syna. Anna wiedziała, że płodność jest w rękach Boga. To On jest Panem życia i śmierci. On stwarza człowieka w łonie kobiety. Anna była gotowa oddać syna - jeśli tylko go urodzi - na służbę Panu. Dziecko jest własnością Boga, a nie rodziców. Dojrzałość serca Anny sięgała wysokich szczytów. Ona oddawała jeszcze nie poczęte dziecko w ręce Boga. Ona wiedziała, że jako matka będzie potrzebna Bogu do zrodzenia i wychowania dziecka na tyle, by ono mogło stawiać samodzielnie kroki i podejmować pewne zadania. Ona nie przywiązywała serca do syna. Ona była wolna od niego, mimo że go kochała, a raczej właśnie dlatego, że go prawdziwie kochała jako dar Boga. W tej sytuacji dziecko nie było uzależnione od matki, bo od początku było w rękach Boga, ani matka nie była uzależniona od dziecka.

Warto się nad tym zatrzymać ponieważ w naszym pokoleniu coraz częściej jesteśmy świadkami niedojrzałości rodziców. Oni chcą się wtrącać do życia dziecka jeszcze po jego studiach, chcą decydować o wyborze współmałżonka, o miejscu jego zamieszkania, o wszystkim. Chcą mieć wpływ na dziecko, mimo że ono wchodzi w świat własnych decyzji. To jest duchowe kalectwo rodziców i dzieci. Anna ukazuje Boży model podejścia do dziecka, a jest to model wielkiej odpowiedzialności za poczęcie dziecka i jego wychowanie ku pełni wolności, którą dziecko może osiągnąć wyłącznie wówczas, gdy będzie służyło Bogu. Prawdziwa wolność polega bowiem na posłuszeństwie Bogu, na dobrowolnym byciu do Jego dyspozycji.
«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...