Na Górze Łaski

Od ponad czterystu lat Pan Bóg powołuje mężczyzn, aby wyrzekli się siebie i poszli za Nim na Srebrną Górę. Wzrastanie, 7-8/2009



Do Klasztoru OO. Kamedułów na krakowskich Bielanach pojechałam, aby dowiedzieć się, jak żyje się tym, którzy całe swe życie poświęcili Panu Bogu. Chciałam choć na chwilę być bliżej tej Tajemnicy, która sprawia, że mężczyźni w różnym wieku zostawiają wszystko, aby pójść śladami Pana. Obowiązuje tu najsurowsza reguła. Bo kiedy zamknie się klasztorna brama, kończy się kontakt ze światem zewnętrznym.

Gdy byłam już pod klasztorem czułam, że przekroczyłam pewną strefę i znalazłam się w szczególnym miejscu. Dookoła łagodna cisza i święte milczenie. I można rzec za Izajaszem: „W nawróceniu i spokoju jest wasze ocalenie. W ciszy i ufności leży wasza siła”.

Ojciec przeor Marek Szeliga czekał na mnie tuż za bramą. Szczupły, o wzroście koszykarza, z łagodnym uśmiechem na twarzy i ze spokojem w oczach, w białym habicie z kapturem na głowie. Poszliśmy do rozmównicy. Poza mury klasztoru kobiety mają wstęp tylko dwanaście razy w roku. W rozmównicy ciepło i schludnie: na środku stół, krzesła, w kącie kredens oraz kaflowy piec. Wszystko co trzeba, by usiąść i porozmawiać. Ojciec przeor częstuje mnie herbatą. Sobie jej nie przygotował, gdyż jak stwierdził z uśmiechem, rasowy kameduła nie jada i nie pije w towarzystwie kobiet.

Jak się modlić

Rozmawiamy o modlitwie i doświadczeniu obecności Pana Boga w naszym życiu.

– Bóg chce mieć w świecie osoby zjednoczone z Nim, ale też powołuje „pustelników”, którzy wyjdą na pustynię i będą znakiem jak Jan Chrzciciel, który nawoływał do nawrócenia – wyjaśnia 47-letni ojciec przeor, krakowianin po Akademii Ekonomicznej, który śluby zakonne złożył w 1989 r. – Są więc ludzie, którzy odkrywają wolę Bożą w samotni i milczeniu.

Mają taki charyzmat. Inni są powołani do samotności w świecie. Trzeba po prostu stanąć w prawdzie przed Bogiem, otworzyć się, modlić i zadawać pytania o wolę Bożą. Nie ten jest lepszy, kto wstąpił do zakonu o surowej regule, ale ten, kto lepiej wypełni wolę Bożą. To, że tu jesteśmy, to nie egoizm zbawczy. Modlimy się za innych. Trzeba bezinteresownie kochać człowieka, aby pokutować za kogoś, kogo się nie zna.

Intencje docierają do nas w różny sposób. Ludzie piszą do nas listy, telefonują, a niekiedy przychodzą i proszą o wstawiennictwo u Pana Boga. Nie ma jednej gotowej recepty na dobrą modlitwę. To sprawa indywidualna. Ktoś kiedyś powiedział: „Módl się jak potrafisz i bądź w tym wierny”. Czasami jest to medytacja jednego zdania z Ewangelii, niekiedy cicha adoracja Najświętszego Sakramentu czy też tzw. modlitwa Jezusowa lub różańcowa. Ważne, by człowiek nie ustawał na modlitwie.

Ojciec przeor opowiada o drodze rozwoju duchowego, która wiedzie przez oczyszczenie, oświecenie do zjednoczenia. Na etapie oczyszczenia zmagamy się z pokusami i trudnościami, poznając własne słabości. Oświecenie to Boża łaska, droga poznania Pana, kiedy On wychodzi naprzeciw nam i daje siły. Zjednoczenie jest owocem tych etapów.

– Niekiedy Pan Bóg dopuszcza przeżywanie tzw. ciemnych nocy, czasu „posuchy”, aby jeszcze bardziej zbliżyć się do Niego – tłumaczy ojciec przeor, który na Bielanach jest od trzech lat. Tego doświadczali m. in. św. Teresa z Avila czy św. Jan od Krzyża.




«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...