Po pierwsze – nie pić!

Niedziela 25/2011 Niedziela 25/2011

Eli i Wojtkowi dawno stuknęła trzydziestka małżeńskiego stażu, ale patrzą na siebie z fascynacją narzeczonych. Andrzej pisze książki, został terapeutą uzależnień. Tadeusz śpiewa i komponuje, nagrał pięć płyt. Basia zawiązała rodzinę zastępczą dla Paulinki.

 

Przedsionek piekła

Jak pisać, żeby uwierzono, że te historie nie zostały wzięte z mydlanej opery? I Wojtek, i Andrzej, i Wacław – który ma dzisiaj dużą firmę, i Grzegorz, i inni, byli już na dnie dna. Byli. – Od 8 lat jestem „suchy” – mówi Wacław – ale moje trzeźwienie pewnie będzie trwało do końca życia, bo alkohol robi w człowieku niewyobrażalne spustoszenia.

Wojtek nie wiedział, że jest alkoholikiem.

– 37 lat pracy i nigdy żadnej bumelki, nagany. Piłem miesiącami, ale potem były długie przerwy. Myślałem wtedy, że alkoholik to taki, co, nie panuje nad fizjologią, a potem śpi pod ławką. Ale kiedyś wypiłem jedno piwo i wpadłem w ciąg, piłem ostro przez 3 miesiące. Dotarło do mnie, że chcę zrobić przerwę i nie daję rady. Wyciągnąłem wniosek – alkoholik to ja.

Kuba, bohater opartego na wątkach autobiograficznych cyklu powieści Andrzeja, pierwszy raz upija się, gdy ma lat 14. – W życiu Kuby, tak jak i w moim, zdarzył się dzień, kiedy czekało go coś gorszego niż śmierć – mówi Andrzej. – Dlatego drugi tom cyklu nosi tytuł „Przedsionek piekła”.

Nie rozmawiamy o detalach, nie trzeba rozdrapywać przeszłości. Wacław kwituje krótko: – Wiadomo, do czego jest zdolny człowiek po alkoholu, następnego dnia budzi się z kacem moralnym, a bywa, że ten kac trwa latami. – Nie jest łatwo nieść ciężar przeszłości, pytać siebie: to naprawdę byłem ja? – mówi Grzegorz, który nie pije od 24 lat.

Z jasnogórskich wałów patrzymy na stojących przed Szczytem uczestników XXIII Spotkania Anonimowych Alkoholików. Jest ok. 30 tys. osób, trzymają się za ręce, śpiewają. – Każdy ma swoją historię, niektórzy są po długich wyrokach, są i tacy, dla których chyba zabrakłoby paragrafów w kodeksie karnym, ale otrzymali łaskę i skorzystali z niej – mówi Tadeusz.

Drogi do AA

Grafika na stronie internetowej Anonimowych Alkoholików przedstawia zarys miasta w ciemnościach, po chwili w domach zaczynają rozbłyskiwać światła. Światełkiem dla Marii stała się informacja, że na sąsiedniej ulicy jest klub Al-Anon. – Mąż pił od naszego ślubu, 27 lat. Najpierw towarzysko, potem nałogowo. W domu czwórka dzieci, ja nauczycielka. Ciężko było to dźwigać, wpadłam w depresję. W grupie nauczyłam się, jak zadbać o bezpieczeństwo swoje i dzieci, jak stawiać warunki. Powiedziałam mężowi, że jest dorosły i musi wybrać: albo leczenie, albo ja założę sprawę o alimenty. Zgłosił się na leczenie, a potem pojechał na spotkanie AA do Lichenia, tam przystąpił do spowiedzi. Nie pije 11 lat. Trzymamy się AA, dwa razy w roku jesteśmy na Jasnej Górze, chociaż to prawie 200 km.

Wojtek mówi, że kiedyś prędzej by uwierzył, że poleci na Księżyc, niż że trafi do AA. – Kiedy uświadomiłem sobie swoją bezsilność wobec wódki, byłem wściekły, płakałem, pokłóciłem się z kierownikiem i zwolniłem z roboty. Kolega mi powiedział: idź do AA. Czułem się nieswojo, ale poszedłem. Patrzę – znajome twarze. Księgowa z jednej firmy. Co ona tu robi? Okazało się – ma problem. W nowej pracy przyznałem się kierownikowi, że jestem alkoholikiem, muszę wyjeżdżać na mityngi. Nie robił trudności.

W życiu Andrzeja było dziesięć lat walki na śmierć i życie. – Krążyłem wokół butelki jak ćma wokół latarni i w końcu zostałem uwięziony na pijanej orbicie. Wódka stała się moim czarnym słońcem. Nie wiadomo, do kiedy człowiek może, a od kiedy musi pić. Granica uzależnienia, przymusu picia, jest niewidzialna, ruchoma, inna dla każdego człowieka i m.in. właśnie dlatego igranie z alkoholem jest takie niebezpieczne. Decydującej nocy stanąłem na krawędzi, na szczęście starczyło sił, by uchwycić się modlitwy, by odnaleźć w szufladzie różaniec.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...