Artykuł bardzo piękny, tylko nierealistyczny. Jak dziecko pójdzie do szkoły, to zacznie się tresura, by robiło to, czego dorośli wymagają – Bóg zostanie wtedy wykorzystany, jako “wszystkowiedzący żandarm karzący za wszelkie zło”. A grzech zostanie dokładnie poszatkowany i rozmnożony, by dziecko już nigdy nie czuło się dobrze – jeśli nawet niczego złego nie zrobiło, bo “człowiek jest grzesznikiem”. W wieku kilkunastu lat dziecko zada sobie pytanie “czy warto?” i albo odejdzie z Kościoła, albo ograniczy się do rutynowego uczestnictwa w obrzędach. Pozdrawiam.
Jak dziecko pójdzie do szkoły, to zacznie się tresura, by robiło to, czego dorośli wymagają – Bóg zostanie wtedy wykorzystany, jako “wszystkowiedzący żandarm karzący za wszelkie zło”. A grzech zostanie dokładnie poszatkowany i rozmnożony, by dziecko już nigdy nie czuło się dobrze – jeśli nawet niczego złego nie zrobiło, bo “człowiek jest grzesznikiem”. W wieku kilkunastu lat dziecko zada sobie pytanie “czy warto?” i albo odejdzie z Kościoła, albo ograniczy się do rutynowego uczestnictwa w obrzędach.
Pozdrawiam.