Dziecko - można powiedzieć - jest stosunkowo późnym „wytworem cywilizacji". Do końca XIX w. mało kto traktował dzieci w sposób, w jaki traktujemy je współcześnie. W pewnym sensie dziecka nie było, był jedynie niedokończony, niedojrzały jeszcze dorosły
Bóg nie zsyła już piorunów
Dziecięce postrzeganie świata wiąże się z określoną religijnością. Sebastian Duda, teolog, pisał w jednym ze swoich tekstów, że istnieją dwa typy świętości przez nas doświadczanej: sacrum i sanctum. Pozornie terminy te znaczą to samo. Ale tylko pozornie. Czym różni się jeden od drugiego? Sacrum jest bardziej pogańskie i bliższe dziecięcemu postrzeganiu świata. To bóstwo w jego wymiarze energetycznym i przytłaczającym: mocy, potęgi. Przejawia się w takich zjawiskach jak burza, grzmot, słup ognia, wicher itp. To rzeczywistość święta w wymiarze tremendum et fascinanosum, pociąga, ale zarazem budzi grozę, przeraża. Można powiedzieć, że Mojżesz doświadczył takiego sacrum w krzaku gorejącym. Stary Testament o wiele częściej niż Nowy mówi o sacrum podkreślając np. że nikt nie może zobaczyć twarzy Boga żywego, bo pomrze. Sacrum związane jest z przedrefleksyjnym podejściem do rzeczywistości sakralnej, ograniczonym do percepcji. Sanctum natomiast, charakterystyczne dla Nowego Testamentu - odnosi się bardziej do człowieka i do wymiaru etycznego: do świętości życia. Chrześcijaństwo to religia zdecydowanie bardziej związana z sanctum niż z sacrum, a to dzięki postaci Chrystusa, który jest człowiekiem, ale równocześnie Bogiem. Całe Jego nauczanie odnosi się przede wszystkim do relacji pomiędzy ludźmi, bo to one mówią o ich stosunku do Stwórcy. Jak możecie mówić, że kochacie Boga, którego nie znacie, a nie kochać bliźniego, którego znacie? To zdanie z Ewangelii pokazuje, że najważniejsze rzeczy rozgrywają się pomiędzy ludźmi, że bardzo wiele zależy od naszych wyborów i decyzji.
rodzice jak bogowie
Na to w jaki sposób dzieci kształtują swój obraz Boga wpływają nie tylko ich możliwości percepcyjne, ale także obraz rodziców i otoczenie, w jakim się wychowują.
Freud uważał, że religia jest pozostałością po relacji dziecko-rodzice, że bogowie wszelkich religii są jakąś rozwiniętą wersją obrazu rodziców z okresu, kiedy dziecko było od nich całkowicie zależne. Takie myślenie nie jest dziś przyjmowane bezkrytycznie, ale w procesie psychoterapii bardzo często pacjenci odkrywają, że pewne typy relacji z rodzicami (m.in. zbytnia surowość lub nieobecność ojca lub matki) uniemożliwiają im dojrzałą religijność. W psychologii mówi się niekiedy o tzw. praufności. Wiąże się ona z najbardziej pierwotnym wyobrażeniem otaczającego świata, jako miejsca dobrego, bezpiecznego, dającego schronienie i opiekę. Pierwsze kontakty dziecka z ludźmi i środowiskiem utrwalają w nim tę praufność lub ją osłabiają, a czasem niszczą zupełnie. Później w dorosłym życiu nie zdajemy sobie sprawy z tego, że nasze zachowanie może zależeć do pewnych wczesnych uwarunkowań, które są niezwykle silne. To, że jesteś pesymistą, do wielu wyzwań podchodzisz bez wiary w ich powodzenie, że bardzo trudno zaufać ci ludziom, może być, według niektórych psychologów, zależne od tego, w jaki sposób zostałeś ukształtowany przez dorosłych: rodziców, krewnych, nauczycieli i wychowawców. Być może zabili oni w tobie wiarę w siebie i ufność wobec innych, bo wyśmiewali twoje marzenia, straszyli innymi ludźmi, przepowiadali ci klęski i niepowodzenia.
silny jak trzęsienie ziemi
Ważnym elementem kształtującym religijność dzieci, jest sposób, w jaki dorośli odpowiadają na ich próby zrozumienia świata. Przychodzi taki moment, kiedy dzieci zadają mnóstwo pytań. Także takich, które dotyczą zagadnień religijnych. Dla rodziców bywa to często trudne i uciążliwe: „Co się stało z babcią?, Gdzie teraz jest?, Dlaczego świeci słońce?". Jeśli w odpowiedziach, które słyszą, trafią na wyjaśnienia religijne, to może to być ważnym elementem kształtującym ich doświadczenie Boga i świętości. W wielu rodzinach religijnych może się odbyć taki dialog:
- Skąd się wziął świat?
- Bóg go stworzył. -A kto to jest Bóg?
- To jest ktoś taki, jak ja dla ciebie. Jestem dla ciebie ojcem (albo matką), a on jest taki dla świata.
-A jest człowiekiem?
- Nie, ale człowiek jest do Niego bardzo podobny.
- A jest silny jak człowiek?
- Jest o wiele silniejszy. -A jak co jest silny?
- Jak wulkan albo trzęsienie ziemi. Ale potrafi być też bardzo łagodny, jak delikatny wietrzyk w słoneczny dzień.
W takiej rozmowie jest i związek z rodzicami, czyli potrzeba emocjonalna, jest i odkrycie świata energii - poczucia, że są pewne rzeczywistości, które nas przekraczają, i w końcu poszerzenie wiedzy. Dziecko jest tu zanurzone w świecie sacrum, rozumianym jako siły przyrody, żywioły, budzące podziw zjawiska natury. Sanctum jest dopiero przed nim. O nim, w lepszy lub gorszy sposób pouczy go pedagogika religijna, z którą spotka się na katechezie. Tam usłyszy, że najważniejsze w relacji z Bogiem jest to, żeby było dobre, szczodre, grzeczne, żeby potrafiło wybaczyć krzywdę, umiało wyrzec się pewnych korzyści, by komuś pomóc, bo wszystko, co najistotniejsze ostatecznie rozgrywa się między ludźmi. Tutaj jest królestwo Boże, w zależności od tego, co ludzie robią, albo czego zaniechają. Chrystus powiedział przecież: „Po tym was poznają, że jesteście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali".
dr hab. Bartłomiej Dobroczyński, psycholog, pracownik UJ, autor książek, m.in. „Listy profana. Między psychologią a religią", wydanej przez LIST
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.