Kiedy dziecko zaczęło pytać

List 2/2012 List 2/2012

Dziecko - można powiedzieć - jest stosunkowo późnym „wytworem cywilizacji". Do końca XIX w. mało kto traktował dzieci w sposób, w jaki traktujemy je współcześnie. W pewnym sensie dziecka nie było, był jedynie niedokończony, niedojrzały jeszcze dorosły

 

Bóg nie zsyła już piorunów

Dziecięce postrzeganie świata wiąże się z określoną religijnością. Sebastian Duda, teo­log, pisał w jednym ze swoich tekstów, że ist­nieją dwa typy świętości przez nas doświad­czanej: sacrum i sanctum. Pozornie terminy te znaczą to samo. Ale tylko pozornie. Czym różni się jeden od drugiego? Sacrum jest bardziej pogańskie i bliższe dziecięcemu po­strzeganiu świata. To bóstwo w jego wymia­rze energetycznym i przytłaczającym: mocy, potęgi. Przejawia się w takich zjawiskach jak burza, grzmot, słup ognia, wicher itp. To rze­czywistość święta w wymiarze tremendum et fascinanosum, pociąga, ale zarazem budzi grozę, przeraża. Można powiedzieć, że Mojżesz doświadczył takiego sacrum w krzaku gorejącym. Stary Testament o wiele częściej niż Nowy mówi o sacrum podkreślając np. że nikt nie może zobaczyć twarzy Boga żywego, bo pomrze. Sacrum związane jest z przedrefleksyjnym podejściem do rzeczywistości sa­kralnej, ograniczonym do percepcji. Sanctum natomiast, charakterystyczne dla Nowego Testamentu - odnosi się bardziej do człowie­ka i do wymiaru etycznego: do świętości ży­cia. Chrześcijaństwo to religia zdecydowanie bardziej związana z sanctum niż z sacrum, a to dzięki postaci Chrystusa, który jest człowie­kiem, ale równocześnie Bogiem. Całe Jego nauczanie odnosi się przede wszystkim do relacji pomiędzy ludźmi, bo to one mówią o ich stosunku do Stwórcy. Jak możecie mówić, że kochacie Boga, którego nie znacie, a nie kochać bliźniego, którego znacie? To zdanie z Ewangelii pokazuje, że najważniejsze rzeczy rozgrywają się pomiędzy ludźmi, że bardzo wiele zależy od naszych wyborów i decyzji.

rodzice jak bogowie

Na to w jaki sposób dzieci kształtują swój ob­raz Boga wpływają nie tylko ich możliwości percepcyjne, ale także obraz rodziców i oto­czenie, w jakim się wychowują.

Freud uważał, że religia jest pozostałością po relacji dziecko-rodzice, że bogowie wszel­kich religii są jakąś rozwiniętą wersją obrazu rodziców z okresu, kiedy dziecko było od nich całkowicie zależne. Takie myślenie nie jest dziś przyjmowane bezkrytycznie, ale w pro­cesie psychoterapii bardzo często pacjenci odkrywają, że pewne typy relacji z rodzicami (m.in. zbytnia surowość lub nieobecność ojca lub matki) uniemożliwiają im dojrzałą religij­ność. W psychologii mówi się niekiedy o tzw. praufności. Wiąże się ona z najbardziej pier­wotnym wyobrażeniem otaczającego świata, jako miejsca dobrego, bezpiecznego, dają­cego schronienie i opiekę. Pierwsze kontakty dziecka z ludźmi i środowiskiem utrwalają w nim tę praufność lub ją osłabiają, a czasem niszczą zupełnie. Później w dorosłym życiu nie zdajemy sobie sprawy z tego, że nasze zacho­wanie może zależeć do pewnych wczesnych uwarunkowań, które są niezwykle silne. To, że jesteś pesymistą, do wielu wyzwań podcho­dzisz bez wiary w ich powodzenie, że bardzo trudno zaufać ci ludziom, może być, według niektórych psychologów, zależne od tego, w jaki sposób zostałeś ukształtowany przez do­rosłych: rodziców, krewnych, nauczycieli i wy­chowawców. Być może zabili oni w tobie wiarę w siebie i ufność wobec innych, bo wyśmiewali twoje marzenia, straszyli innymi ludźmi, prze­powiadali ci klęski i niepowodzenia.

silny jak trzęsienie ziemi

Ważnym elementem kształtującym religijność dzieci, jest sposób, w jaki dorośli odpowiadają na ich próby zrozumienia świata. Przychodzi taki moment, kiedy dzieci zadają mnóstwo py­tań. Także takich, które dotyczą zagadnień re­ligijnych. Dla rodziców bywa to często trudne i uciążliwe: „Co się stało z babcią?, Gdzie teraz jest?, Dlaczego świeci słońce?". Jeśli w odpo­wiedziach, które słyszą, trafią na wyjaśnienia religijne, to może to być ważnym elementem kształtującym ich doświadczenie Boga i świę­tości. W wielu rodzinach religijnych może się odbyć taki dialog:

- Skąd się wziął świat?

- Bóg go stworzył. -A kto to jest Bóg?

- To jest ktoś taki, jak ja dla ciebie. Jestem dla ciebie ojcem (albo matką), a on jest taki dla świata.

-A jest człowiekiem?

- Nie, ale człowiek jest do Niego bardzo po­dobny.

- A jest silny jak człowiek?

- Jest o wiele silniejszy. -A jak co jest silny?

- Jak wulkan albo trzęsienie ziemi. Ale po­trafi być też bardzo łagodny, jak delikatny wie­trzyk w słoneczny dzień.

W takiej rozmowie jest i związek z rodzica­mi, czyli potrzeba emocjonalna, jest i odkrycie świata energii - poczucia, że są pewne rzeczy­wistości, które nas przekraczają, i w końcu po­szerzenie wiedzy. Dziecko jest tu zanurzone w świecie sacrum, rozumianym jako siły przy­rody, żywioły, budzące podziw zjawiska natu­ry. Sanctum jest dopiero przed nim. O nim, w lepszy lub gorszy sposób pouczy go pedago­gika religijna, z którą spotka się na kateche­zie. Tam usłyszy, że najważniejsze w relacji z Bogiem jest to, żeby było dobre, szczodre, grzeczne, żeby potrafiło wybaczyć krzywdę, umiało wyrzec się pewnych korzyści, by ko­muś pomóc, bo wszystko, co najistotniejsze ostatecznie rozgrywa się między ludźmi. Tutaj jest królestwo Boże, w zależności od tego, co ludzie robią, albo czego zaniechają. Chrystus powiedział przecież: „Po tym was poznają, że jesteście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali".

dr hab. Bartłomiej Dobroczyński, psycholog, pracownik UJ, autor książek, m.in. „Listy profana. Między psychologią a religią", wydanej przez LIST

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...