Od kilku lat istnieje możliwość przyłączenia się do „Duchowej adopcji więźniów polskich”. Przystępując do adopcji, otrzymamy m.in. obrazek Matki Bożej Częstochowskiej z imieniem więźnia, którego zobowiązujemy się otoczyć modlitwą.
Inicjatorem akcji jest organista Jan Tul. „Początki mojej działalności na rzecz więzionych były trudne – wspomina. – Zbierałem różańce od grup modlitewnych i pielgrzymów, od lat stoję z transparentem w sierpniu na Jasnej Górze, prosząc o składanie różańców dla więźniów”. Później była fundacja i produkcja różańców – takiego określenia używa się wśród osób zaangażowanych w pracę organizacji.
Zwiedzając miejsce uwięzienia św. Pawła, na terenie więzienia Mamertyńskiego w Rzymie, nazywanego Tulliano, inicjator akcji dokonał osobistego odkrycia. Jan Tul był wówczas członkiem Bractwa Więziennego i los więźniów wszystkich wieków był dla niego wymowny. Miejsce więzienia św. Pawła jest uważane za sakralne; przebywając tu, Święty łamał chleb i dzielił się nim na pamiątkę Ostatniej Wieczerzy, z tego miejsca anioł wyprowadził go na wolność. Co więcej, nazwa tego miejsca – Tulliano – zawierała w sobie jego imię i nazwisko. „Zrozumiałem wówczas, że jest to dla mnie znak”.
Fundacja Tulliano prowadzi akcję „Różaniec dla więźnia”, która polega na produkcji, błogosławieniu i rozsyłaniu różańców do zakładów karnych. Członkowie fundacji odwiedzają miejsca pobytu osadzonych, uczestniczą wspólnie z nimi w nabożeństwach, rozdają dewocjonalia. Jak podkreśla Jan Tul, fundację wspierają wolontariusze. Początkowo zbierano popsute różańce, montowano je i rozdawano więźniom. Obecnie to duża produkcja na szeroką skalę. Jeden z wolontariuszy, Tadeusz z Warszawy, który prowadzi zakład mechaniczny, opisuje proces produkcyjny: „Nakrętki z butelek i inne tworzywa są sortowane, puszczane do młyna i mielone; następnie rozdrabnia się je i wsypuje do maszyny, skąd wypadają koraliki”. Józef z Ostrołęki, również wspierający to społeczne przedsięwzięcie, opowiada: „Dzięki Opatrzności Bożej trafiłem na naprawdę Bożego człowieka, Tadeusza, który robi paciorki i krzyżyki z nakrętek plastikowych. Po nici do kłębka trzeba te koraliki składać. Ja już umiem to robić – zobowiązuję się w razie potrzeby dojechać i nauczyć. Ze względu na koszty: zużycie prądu i wody, zakup nici, mile widziana jest wszelka pomoc – zarówno pomoc przy składaniu, jak i wsparcie finansowe. Ogłaszam akcję zbiórki nakrętek: jedna reklamówka zebranych nakrętek – jeden różaniec gratis” – konkluduje Józef.
Tadeusz podkreśla rolę pallotyńskiego sekretariatu misyjnego w Ząbkach, skąd wysyłane są różańce na kontynent afrykański. Ale nie tylko na Czarny Ląd. „Istnieją ośrodki w Ameryce Południowej, różańce są wśród polskich żołnierzy przebywających na misji w Afganistanie”. Większa część produkcji trafia jednak do Afryki. „Polski misjonarz, który przyjechał do kraju na urlop z Rwandy, z Kibeho – miejsca objawień Maryi – opowiadał o wielotysięcznej rzeszy pielgrzymów. Tam też rozdawane są różańce” – mówi Tadeusz. To właśnie w Kibeho widząca otrzymała przesłanie związane z różańcem, by odmawiać Różaniec do Siedmiu Boleści Dziewicy Maryi. „Na Wybrzeżu Kości Słoniowej ludzie noszą różańce na szyi, co jest tam normą” – wspomina opowieści misjonarza Tadeusz.
Koraliki do utworzenia różańca – pozyskane z surowców wtórnych – rozdawane są pielgrzymom. Przemodlone na pielgrzymkach – m.in. na trasie pokutnej pielgrzymki z Błonia do Niepokalanowa – rozsyłane są do zakładów karnych. Do więźniów trafiają różańce z emblematami zawierającymi imię, nazwisko i stopień wojskowy więźnia spośród tych zamordowanych w Katyniu, Charkowie, Starobielsku, Ostaszkowie, Kijowie i Mińsku.
„Uczestniczę w Wigiliach w zakładach karnych – opowiada Jan Tul. – Więźniowie mówią, że różaniec, który otrzymali, pomógł im w wielu trudnych chwilach. Ci, których określano mianem więźniów politycznych, cierpieli tylko dlatego, że byli Polakami”. Wielotysięczna rzesza patriotów.
Dziś jakże inne są powody pozbawienia wolności. To daje do myślenia osadzonym. „Jeden z więźniów napisał do mnie, że próbował popełnić samobójstwo w celi. Był bliski dokonania tego czynu, ale zauważył różaniec, mój różaniec, na stole. Ten różaniec zatrzymał go”.
Świadectwo Jana Tula jest wymownym dowodem potrzeby działań na rzecz więźniów. Główny cel Fundacji Tulliano to udzielanie pomocy duchowej i materialnej więźniom i ich rodzinom w procesie profilaktyki i resocjalizacji oraz kształtowaniu postaw obywatelskich, także nawrócenie religijne więźniów, którzy zwracają się o pomoc modlitewną i duchową adopcję dla innych osób. Do Fundacji Tulliano napływają – wysyłane przez kapelanów więziennych – tysiące imion więźniów proszących o modlitwę.
Kolejnym planowanym przedsięwzięciem Jana Tula – ze względu na brak funduszy jest to tylko pomysł – miałoby być wybudowanie domu dla wychodzących więźniów, „domu dobrej, pogodnej śmierci”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.