Wszyscy jesteśmy mistykami, kiedy otwieramy się na Boga, kiedy Go szukamy i odkrywamy nie tylko na modlitwie, na klęczkach – mówi ks. Paweł Bajger.
Na czym polega różnica między modlitwą, medytacją i kontemplacją?
Medytacja to stara, tradycyjna forma modlitwy chrześcijanina, który pochyla się nad słowem Bożym, próbuje je rozważać. Dzisiaj zrodziła się wśród katolików dziwna moda na medytacje wschodnie, które nie mają nic wspólnego z chrześcijaństwem. A przecież możemy korzystać np. z metody ignacjańskiej, karmelitańskiej czy tzw. oazowej („namiot spotkania”). Chrześcijanin medytuje Boże słowo, przez które Stwórca objawia się człowiekowi, coś do niego mówi, do czegoś go wzywa, pociąga. Zrozumienie daje Duch Święty. Trzeba więc Go przyzywać, gdy rozpoczynamy medytację. Pytać Boga o to, co chce powiedzieć i jakie stawia przede nami zadania.
Kontemplacja natomiast jest najdoskonalszym sposobem modlitwy. Nie można jej osiągnąć – ją się otrzymuje. Nie można jej wypracować i nie jest zapłatą za zasługi. Całkowicie za darmo podarowuje ją Bóg. Nie jest to dar lekki, bo często towarzyszy mu wewnętrzne cierpienie i niezaspokojona tęsknota za Bogiem. Wybrańcy często otrzymują różne trudne zadania, np. codzienną walkę o zbawienie dusz ludzkich, zakładanie zakonów, powołanie do służby. Kontemplacji nie da się wypracować „technikami”, ale można stworzyć dla niej odpowiednie warunki, np. poprzez ciągłe wyrzekanie się świata – bolesny proces, który prowadzi do prawdziwej wolności. Przez kontemplację Bóg daje odczuć niewielką cząstkę szczęścia wiecznego. Pamiętajmy, że nie jest ona konieczna do zbawienia, stanowiąc jednak dobrą drogę, która do niego prowadzi.
Mistyka pojawia się także w buddyzmie, hinduizmie… Jaka jest różnica między mistyką w innych religiach a mistyką chrześcijańską?
W buddyzmie zauważamy milczenie na temat Boga, Budda w ogóle o Nim nie mówi. Buddyzm prowadzi do odrzucenia istnienia czegokolwiek i rozpłynięcia się w nicości. Zbawić się to znaczy uwolnić się od zła – na tym kończy się rozwój życia duchowego w tej religii. Natomiast w hinduizmie mówi się o konieczności oderwania się od świata, którego doświadczamy na co dzień.
Chrześcijaństwo rozważa tajemnicę Boga osobowego, realnie istniejącego. Tylko mistycy chrześcijańscy najgłębiej doświadczają realności Boga. Człowiek jednoczy się z Chrystusem, ale nie przy pomocy własnych sił, tylko dzięki łasce Bożej, a jednocześnie nadal jest osobą – nie traci swojej tożsamości.
Doświadczenie mistyczne przybliża człowieka do Pana Boga. Czy to oznacza, że równocześnie oddala od świata i ludzkich problemów?
Nie jest prawdą, że mistyk żyje w oderwaniu od rzeczywistości ziemskiej. Historia Kościoła poucza, że najwięksi mistycy bynajmniej nie byli zamknięci w ścisłych zakonach kontemplacyjnych i wyłącznie skoncentrowani na modlitwie, postach, ascezie i wizjach ekstatycznych. Byli tytanami aktywnej pracy, zakładali nowe wspólnoty, usługiwali najbiedniejszym, chorym, cierpiącym, prowadzili misje, nauczali Ewangelii. Nadzwyczajne zjawiska paramistyczne pomagały im w pracy duszpasterskiej, nawracały niedowiarków, umacniały w wierze pozostałych.
Za wyjątkowe dary płaci się wielką cenę, cenę całkowitej ofiary z siebie w służbie bliźnim, cenę cierpienia w pokorze i uniżeniu. Wszyscy mistycy zanim przeżyli radość góry Tabor i świt Zmartwychwstania Chrystusa, wpierw przeżyli własny Ogrójec i Golgotę.
Ojciec Joachim Badeni, dominikanin z Krakowa, mówił o mistyce dnia codziennego. Czy powszednie czynności domowe albo praca mogą prowadzić do szczególnego kontaktu z Bogiem?
Bardzo dobrze, że ojciec Joachim Badeni zaczął mówić na temat mistyki dnia codziennego, bo odciągnął uwagę od zjawiskach nadzwyczajnych rozbudzających jedynie ciekawość. Szukamy nadzwyczajności, a możemy zgubić Boga, który działa w codzienności, w naszej pracy, obowiązkach, we wszystkim, co robimy.
Jeśli tylko zaprosimy Chrystusa, każda praca, zadanie, każda prozaiczna sprawa będzie prowadziła do Niego, będzie nas uświęcała, a przez to nasze życie nabierze duchowego „smaku”. Inaczej będziemy przeżywali każdy dzień – jako przygodę, która prowadzi nas do ciągłego odkrywania Bożej obecności i działania w naszym życiu. Tak jak zakochani, pomimo że są czasem daleko od siebie, ciągle myślą o sobie, piszą SMS-y, telefonują, tak my, mimo zabiegania, możemy zrobić jakiś gest w stronę Boga – by okazać Mu naszą miłość.
Zostańmy przy temacie miłości dwojga ludzi. Czy w takim razie małżeństwo ma cokolwiek wspólnego z doświadczeniem mistycznym?
Jeśli popatrzymy na małżeństwo od strony duchowej, możemy mówić o mistyce miłości małżeńskiej. Relacja małżonków oparta na miłości wyłącznej, stałej jest obrazem odniesienia Boga do człowieka i odwrotnie: sposób, w jaki miłuje Bóg, staje się miarą miłości ludzkiej. Pamiętajmy, że prawdziwa miłość to nie tylko uczucia. One przychodzą i odchodzą, szybko się zmieniają, mogą pomóc ją rozniecać. Prawdziwa miłość jest stała. Nigdy się nie kończy i nie spełni. Wraz z biegiem życia dojrzewa. Miłość wzrasta poprzez miłość, czyli jest „Boska”, ponieważ pochodzi od Boga i nas z Nim łączy.
Małżonkowie, którzy wspólnie się modlą, razem też będą próbowali rozwiązać swoje problemy. Miłość Chrystusa, jednocząca ich na modlitwie, przekształca ich indywidualne „ja” w „my”, które przezwycięża podziały – i stają się jednością. By dawać miłość drugiemu człowiekowi, musimy ją czerpać ze źródła, od Boga. Wtedy miłość małżonków staje się ofiarna, skłania do poświęceń i samozaparcia. Każdy z małżonków powinien podejmować trud znalezienia w ciągu dnia czasu do pielęgnowania małżeńskiej więzi i to wcale nie poprzez jakieś wielkie przedsięwzięcia. Wystarczy wspólny obiad, wieczorna kawa czy wyjście do kina albo na spacer. Wtedy ujawni się głęboki wymiar czasu, w którym mąż i żona na nowo stają się oblubienicą i oblubieńcem.
Czy wtajemniczenie mistyczne jest dla każdego? Czy istnieje sposób, by je osiągnąć?
Wtajemniczenie mistyczne rozpoczyna się w dniu naszego chrztu. To droga duchowa człowieka do osiągnięcia poprzez wiarę bezpośredniego spotkania z Bogiem już w życiu codziennym. Wszyscy jesteśmy mistykami, kiedy otwieramy się na Boga, kiedy Go szukamy i odkrywamy nie tylko na modlitwie – na klęczkach. Bóg jednych dotyka w sposób zwyczajny, innych – nadzwyczajny: przez głębokie przeżycie zjednoczenia z Nim i poznanie rzeczywistości nadprzyrodzonej na drodze intuicji, wizji, ekstaz lub innych darów.
Bóg daje to, co dla nas i dla tych, których stawia na naszej drodze, jest najlepsze.
„Głos Ojca Pio” [91/1/2015]
Ksiądz Paweł Bajger jest kapłanem archidiecezji przemyskiej, wikariuszem parafii Łańcut Fara. Pracuje jako katecheta w Zespole Szkół Ekonomicznych i Ośrodku Szkolno-Wychowawczym dla tzw. trudnej młodzieży. Jest opiekunem duchowym wspólnoty w Duchu Świętym oraz Stowarzyszenia „Korzenie – Nasz Dom”. Obecnie odbywa studia doktoranckie w Instytucie Teologii Duchowości Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II. Prowadzi nabożeństwa o uzdrowienie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.