Kampania na rzecz referendum europejskiego oraz wyborów prezydenckich przywołały pragnienie demokracji bezpośredniej: każdy obywatel chciał się wypowiedzieć osobiście i bezpośrednio. Uznał, że jeśli decyzje mają go dotyczyć, to musi mieć prawo do przedstawienia swojego zdania. Przegląd Powszechny, 10/2007
W swoim znamienitym studium o francuskich prawicach [2] René Rémond opisywał jako bonapartystyczne te rządy prawicowe, które kładły nacisk na wartości porządku i autorytetu. Pokazywał, jak ta prawica często przeciwstawiała się liberalnej prawicy, bardziej ukierunkowanej ku wolności, pluralizmowi i decentralizacji. Aktualne analizy tego znakomitego znawcy współczesnej historii francuskiej skupiły się na opisie UMP [Unia Ruchu Patriotycznego, partia Sarkozy’ego – S.O.], dążącego do wymazania z prawicy zróżnicowań, by zapewnić skok do wyborczego zwycięstwa. Nicolas Sarkozy wpisał się w tę linię, podgryzając zarówno terytoria skrajnej prawicy, jak i centrum, by zebrać prawice i centroprawicę pod swoim leadership.
Styl działania nowego prezydenta Republiki ukierunkowuje UMP ku formie bonapartyzmu, który – oswobodzony od gaullizmu – przejmuje pojęcia suwerenności i roli państwa, by sądzić, decydować i odnawiać. W takiej konfiguracji działalność parlamentarna jest subsydiarna, zaś władza wykonawcza przejmuje większą inicjatywę. V Republika stanowi kościec, na którym można osadzić bardzo różne praktyki.
Jeśli uwierzyć wypowiedziom kandydatki socjalistów i jej sposobom wyrażania, jej też zależało na personalizacji władzy wykonawczej, nawet jeśli ton demokratyczny znacznie się różnił ze względu na bezpośrednie odniesienia do francuskiego narodu i partycypatywnych debat.
Postępowanie obydwojga głównych kandydatów wieszczy ewolucję politycznej sceny, którą winni podzielać wszyscy obywatele, ponieść ciężar trudności, odpowiedzieć na ich troski i prawa; pojawiło się mocne żądanie autorytetu zdolnego odpowiedzieć na potrzeby każdego.
Ta ewolucja bonapartyzmu francuskiej demokracji rodzi pytania, ponieważ klasyczna kontrsiła reprezentacji przestała funkcjonować. Może ona nawet uśmiercić demokratyczny duch obywateli zafascynowanych pozorną bliskością władzy. Czy jest jeszcze miejsce dla opozycji? Jeśli nie potrafi już ona wyrazić się klasycznymi środkami reprezentacji, czy nie zawładnie nią tendencja ulicznych manifestacji?
Czy oznacza to uznanie zgonu reprezentacji i ukierunkowanie się na nowe formy demokracji opartej na współczesnych środkach komunikacji, braniu pod uwagę socjologicznych fenomenów współczesności, wyłącznemu uznaniu jednostki w środowisku masowych fenomenów?
Jeśli niepodobna włączyć wsteczny bieg w długoterminowej ewolucji kulturowej, popieranej współczesnymi technicznymi środkami komunikacji i wzmocnionej nową praktyką rządowego bonapartyzmu, warto przynajmniej próbować wprowadzić poprawki, by uniknąć niebezpiecznych deformacji demokracji w postaci zafascynowanego populizmu, w którym ciała pośrednie przestałyby istnieć.
[2] Pierwsza wersja książki powstała w 1954 r.; zmodyfikowana w 2005 r. nosi tytuł Les Droites aujourd’hui (Prawice dziś).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.