Będzie źle czy będzie dobrze? O przyszłości polskiej religijności

Czy musimy iść drogą pustoszenia kościołów? Nie. Ale nie jest wcale wykluczone, że nią pójdziemy… Moją odpowiedzią na tytułowe pytanie o przyszłość Kościoła w Polsce jest trudna nadzieja. Nadzieja to jednak nie tylko optymizm. To także zaufanie do „czynnika nieprzewidywalnego”, jakim jest Duch Święty. Obecni, 1/2009



5) Inny nieco był przypadek Hiszpanii: tam również okazało się, że powszechna obecność katolicyzmu w kulturze i obyczajach była niepogłębiona i nie potrafiła przetrwać procesu modernizacji. Dodatkowo przyszło też Hiszpanom zapłacić Kościołowi cenę za bliskie związki z reżimem Franco.

Przykład Hiszpanii, rządzonej obecnie przez antyklerykalną lewicę premiera Zapatero, to dziejąca się na naszych oczach przestroga – dramatycznie spadły wskaźniki religijności, a jednocześnie w ostatnich latach „modernizacyjny” rząd przeforsował prawne zrównanie związków homoseksualnych z małżeństwem i wprowadzenie rozwodów na życzenie, już od czwartego miesiąca trwania małżeństwa. Tak błyskawicznie mogą przebiegać niekorzystne zmiany społeczne w kraju o bogatej i głębokiej tradycji katolickiej.

6) Pewną słabością jest również niska „konkurencyjność” w Polsce dla katolicyzmu. Jednym z czynników wyjaśniających wysoki poziom religijności w USA jest tamtejsze zróżnicowanie religijne. Istniejąca konkurencja zmusza wierzących do energicznego zaangażowania – „bądź zimny albo gorący”.

Wybierając swój Kościół, Amerykanin zazwyczaj angażuje się weń mocno. Polak kulturowo i rodzinnie związany jest najczęściej z katolicyzmem. Łatwo zatem u nas być katolikiem bezrefleksyjnie, ale też bez zobowiązań…

7) Zagrożeniem na przyszłość będą także narastające podziały wewnątrz Kościoła w Polsce. Widać je i na poziomie episkopatu (brak możliwości znalezienia wspólnego zdania w sprawach społecznie pilnych i wymagających jasnej reakcji), i na poziomie parafii (nieumiejętność współpracy między parafiami, zazdrość i niezdrowa konkurencja, brak zaufania między duchownymi a świeckimi), i na poziomie świeckich (uważanie swojej grupy ideowej czy wspólnoty za jedynie słuszną, niechęć do współpracy z innymi, czasem jawne zwalczanie się nawzajem). Takie postawy są po prostu antyświadectwem i nic dobrego przynieść nie mogą.

8) Z napięciami wewnątrz Kościoła związana jest też niezdolność do sformułowania jasnej strategii działania. Nasz Kościół raczej reaguje na pojawiające się problemy niż świadomie podrzuca tematy do debaty publicznej. Reakcje często nie są adekwatne do potrzeb.

Bywają szybkie i gwałtowne, gdy potrzeba słów wyważonych i spokojnych (np. na początku sporu o zapłodnienie in vitro). Bywają też powolne i mętne, gdy potrzeba reakcji jasnej, szybkiej i zdecydowanej (np. oskarżenia duchownych o pedofilię). Znana jest także skłonność (nie powszechna, ale jednak znacząco obecna) zamiatania spraw trudnych pod dywan, a przypadek Irlandii przestrzega, że skandale około kościelne mogą się odbić na stosunku do Kościoła i wiary.



«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...