Czy musimy iść drogą pustoszenia kościołów? Nie. Ale nie jest wcale wykluczone, że nią pójdziemy… Moją odpowiedzią na tytułowe pytanie o przyszłość Kościoła w Polsce jest trudna nadzieja. Nadzieja to jednak nie tylko optymizm. To także zaufanie do „czynnika nieprzewidywalnego”, jakim jest Duch Święty. Obecni, 1/2009
9) Pojawiają się również w ostatnich latach empiryczne sygnały, że jednak coś w polskiej religijności zaczyna się zmieniać na gorsze. Znacząco zmniejszyła się liczba kandydatów do kapłaństwa w wielu seminariach duchownych, poważny kryzys powołań przeżywają także zakony, zwłaszcza żeńskie.
Duszpasterze gołym okiem dostrzegają, zwłaszcza w wielkich miastach, że ludzi, a zwłaszcza młodzieży, w kościołach ubywa. Ciekawe, że to ostatnie zjawisko nie zawsze jest widoczne w badaniach socjologicznych. Badania sondażowe w większości opierają się jednak na autodeklaracjach – te zaś mogą być niezgodne z rzeczywistością, jeśli respondent chce wykreować nieco lepszy wizerunek samego siebie przed ankieterem.
W najnowszych badaniach Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego, opierających się na liczeniu wiernych w parafiach, zanotowano kilkuprocentowy spadek liczby praktykujących. Z czysto socjologicznego punktu widzenia trzeba stwierdzić, że dopiero wyniki tego samego badania za rok oraz ewentualne potwierdzenie spadku praktykujących w innych badaniach, przeprowadzanych według innej metodologii (zwłaszcza w badaniach CBOS), mogą dać naukowy dowód, że taka tendencja się pojawiła.
Jednak z kościelnego (duszpasterskiego) punktu widzenia wyniki te powinny pilnie stać się przedmiotem refleksji pastoralnej, wskazującej nie tylko na takie przyczyny, jak zła pogoda czy emigracja, lecz przede wszystkim na kwestię jakości i ukierunkowania duszpasterstwa w naszym kraju. Owszem, nie ma powodów do paniki, lecz są powody do poważnego namysłu nad pogłębieniem naszego duszpasterstwa i tworzeniem nowej jego wizji.
10) W tej sytuacji największym zagrożeniem może być niechęć do poszukiwań duszpasterskich, bierność, postawa „jakoś to będzie”, należąca do największych zmór naszego Kościoła. Bierność jest w tym przypadku pochodną bezmyślnego konserwatyzmu, myślenia typu „ma być tak jak jest, bo jest tak, jak ma być”. Postawa ta rodzi niechęć do jakichkolwiek zmian.
Tymczasem, jak mówił wielki teolog Henri de Lubac, tylko wrogowie Kościoła pragną, aby on się nie zmieniał. W polskich realiach mamy zaś czasem do czynienia z wysokim stopniem samozadowolenia – przekonaniem, że nasz Kościół był i jest wzorowo wierny Ewangelii, czego najlepszym dowodem jest, iż daliśmy światu Jana Pawła II.
Trudno przy takiej postawie o dostrzeganie potrzeby jakichkolwiek zmian. Sprawy toczą się przecież właściwym torem i nie ma potrzeby jakichś duszpasterskich poszukiwań… Panujące w wielu polskich parafiach i kuriach biskupich samozadowolenie i przekonanie, że „jakoś to będzie” – nie dają szansy zmierzenia się z wyzwaniami współczesnej kultury.
Czy zatem musimy iść drogą pustoszenia kościołów? Nie. Ale nie jest wcale wykluczone, że nią pójdziemy… Moją odpowiedzią na tytułowe pytanie o przyszłość Kościoła w Polsce jest trudna nadzieja. Łatwiejszej odpowiedzi dać nie potrafię. Nadzieja to jednak nie tylko optymizm. To także zaufanie do „czynnika nieprzewidywalnego”, jakim jest Duch Święty (także obecny przez swoje charyzmaty w ludziach).
*****
Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny miesięcznika „Więź”, dyrektor programowy think tanku Laboratorium WIĘZI, chrześcijański współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.