Zawsze marzyłem o tym, żeby wydać taki raport. Ma on udowodnić jedno: że muzyka satanistyczna jest w Polsce, w co nikt w to nie wierzy – mówi Ryszard Nowak. Tak naprawdę jednak jego raportu nie można znaleźć nigdzie. Żaden biskup, żaden ekspert czy naukowiec nie mieli szans go ocenić. Idziemy, 4 listopada 2007
Raport ma 60 stron, ale ilość nie świadczy o jakości. Nie wiem, czy można uznać go za wiarygodny. Sprawdzało go wiele osób, każdy nanosił poprawki. Jego autorzy uważają, że spełnił swoją rolę i już pracują nad drugą częścią. – Gdybyśmy chcieli, raport miałby 1000 stron, bo tyle mamy materiałów, ale wtedy nie byłby już taki ciekawy – mówi Ryszard Nowak. – Czy o „ciekawość” tu chodzi? A rzetelność, wsparcie naukowe psychologa, socjologa, muzykologa, pedagoga? Dlaczego żaden znany ekspert nie stoi za tym raportem? – pytam autora. – Nie jestem naukowcem, tylko magistrem od reklamy. Gdybym był przekonany, że ten raport niczemu nie służy, po prostu bym go nie wydał. Zabrałbym się za inny raport. Komitet Obrony przed Sektami jest stowarzyszeniem i ma prawo pisać takie raporty. Mało tego, gdyby ten raport był zły, to firmy takie jak KAI, IAR, „Gość Niedzielny”, „Niedziela”, Radio Maryja, Telewizja Trwam, PAP, Portal Opoka nie napisałyby pozytywnej opinii i recenzji na jego temat. To prasa uwiarygodniła raport – wyjaśnia Nowak. Od kiedy dziennikarze uchodzą za jedyne źródło wiarygodności i są ekspertami z dziedziny muzyki satanistycznej? Nowak po prostu myli zwykłą informację prasową z recenzją i fachową analizą.
Zdaniem ekspertów tworzenie tego typu raportu, a potem jego utajnienie mija się z celem. Większość ośrodków zajmujących się pomocą ofiarom sekt i różnych grup psychomanipulacyjnych odcina się od działalności Ryszarda Nowaka. Zgodnie uważają, że Nowak organizuje akcje, które mają bardzo duży wydźwięk medialny. – Działalność pana Nowaka, tworzenie przez niego czarnych list sekt czy teraz zespołów propagujących satanizm jest szkodliwa. Wprowadza potencjalnego odbiorcę w konsternację, bo każde nazywanie grup, etykietkowanie nazwą sekta, stwarza wrażenie, że jest to lista zamknięta. To może uśpić świadomość człowieka i jego wrażliwość – wyjaśnia o. Tomasz Franc OP, dyrektor Dominikańskiego Ośrodka Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach we Wrocławiu oraz ogólnopolski koordynator takich ośrodków. – Taka lista działa jak swego rodzaju mechanizm: to co jest na liście, jest złe, a czego nie ma, jest dobre. Ośrodki dominikańskie nie tworzą katalogu sekt. Dostarczamy ludziom takiej wiedzy, żeby potrafili odróżnić chorą grupę od zdrowej, czyli od takiej, która stosuje manipulację satanistyczną. Na tym się skupiamy, szanując wolność człowieka i sposób jego funkcjonowania – dodaje o. Franc.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.