Modna ostatnio integracja powinna służyć nie tylko podnoszeniu wydajności, ale i dać pracownikowi świadomość, że czyni sobie ziemię poddaną i realizuje siebie.
Praca dla człowieka
Pisanie w pierwszej kolejności o sprawiedliwej płacy nie oznacza, że problem tak zwanego ludzkiego traktowania pracownika jest drugoplanowy. Zwrócił na to uwagę Jan Paweł II, w Legnicy, w 1997 roku. Mówił wówczas:
Praca ludzka nie może być traktowana tylko jako siła potrzebna do produkcji – tak zwana siła robocza. Człowiek nie może być widziany jako narzędzie produkcji (…) Nie wolno nam zapomnieć – i to chcę z mocą powiedzieć – że praca jest dla człowieka, a nie człowiek dla pracy (…) Jako chrześcijanie, ludzie wierzący, musimy uwrażliwiać nasze sumienia na wszelkiego rodzaju niesprawiedliwość czy formy jawnego lub zakamuflowanego wyzysku.
To oznacza, że pracodawca w swojej ocenie przydatności pracownika powinien uwzględnić nie tylko wykonanie norm, ale również jego sytuację – czasem skomplikowaną – w rodzinie, relacje z innymi członkami zespołu, a modna ostatnio integracja powinna służyć nie tylko podnoszeniu wydajności, ale i dać pracownikowi świadomość, że czyni sobie ziemię poddaną i realizuje siebie.
Ten fragment przemówienia wpisuje się w całość nauczania społecznego Jana Pawła II i nie odbiega od tego, co pisał w swoich encyklikach. Nowością jest wsparcie apelu nie elementami nauki społecznej Kościoła, ale tym, co moglibyśmy nazwać teologią eucharystyczną.
Zwracam się tu przede wszystkim do tych braci w Chrystusie, którzy zatrudniają innych. Nie dajcie się zwieść wizji natychmiastowego zysku, kosztem innych. Strzeżcie się wszelkich pokus wyzysku. W przeciwnym razie każde dzielenie Eucharystycznego Chleba stanie się dla was oskarżeniem.
Kalkulator sumienia
Ktoś, kto oczekiwał, że znajdzie w tej refleksji bardzo konkretne rozwiązania, wyliczenia średnich czy jakiś elementarz ekonomii chrześcijańskiego pracodawcy, może poczuć się rozczarowany. Autor nie mógł tego zrobić bo i „Kościół nie może zaofiarować technicznych rozwiązań, (…) nie proponuje bowiem systemów czy programów gospodarczych i politycznych” (Sollicitudo rei socialis, 41), a jedynym narzędziem, jakie daje do ręki, jest jego nauka społeczna (por. tamże). Próbując znaleźć klucz do jej praktycznego zastosowania proponuję na koniec zmienić konwencję refleksji.
Przed kilkoma dniami byłem na niedzielnym obiedzie u właścicieli chyba raczej niewielkiej, prywatnej firmy. Rozmowa przy stole w żaden sposób nie wiązała się z tematami biznesowymi. Współwłaścicielka wręcz wyrażała radość z faktu, że w niedzielę nie dzwoni telefon (żelazna zasada) i nie kręcą się pracownicy, a domownicy, świętując niedzielę w rodzinnym gronie, mogą nacieszyć się sobą. I tak od choroby matki, przez wychowanie dzieci, doszliśmy do spraw wiary. Sprowokowała nas wysłuchana przez moich rozmówców tydzień wcześniej homilia. Gospodyni, trochę ze smutkiem, wyznała:
– Nie wiem, jak bym zareagowała, gdyby Pan Bóg, jak Abrahamowi, kazał mi pewnego dnia zostawić to wszystko i iść w nieznane. Obawiam się, że zabrakło by mi odwagi. Przecież to nie tylko firma, ale i dom, dzieci, odpowiedzialność za ich wychowanie…
– Wydaje mi się – odpowiedziałem – że tego Pan Bóg nie oczekuje. Bo gdyby tak wszyscy nagle mieli zostawić swoje miejsca pracy i iść w nieznane, to pewnie świat by stanął na głowie, a ludzie pogrążyli się w nędzy i chaosie. Jedyne, czego On od nas oczekuje, to decyzji radykalnych i jednoznacznych. Że nie tylko wychowując dzieci, ale i podejmując decyzje biznesowe, rozstrzygając o losie zatrudnionych pracowników, będziemy liczyli się ze słowem Jego i Kościoła, uwzględniając je nie w iluś tam procentach, ale idąc na całość. Z wiarą i przekonaniem, że – wbrew przekonaniu – dobry biznes, to nie biznes bez zasad, ale właśnie biznes z zasadami. A jak je wprowadzać w życie, to już za każdym razem inna decyzja. Nie dlatego inna, że inne normy, ale inni ludzie, inna sytuacja, inne problemy. Stąd podstawowymi narzędziami pracy chrześcijańskiego biznesmena i pracodawcy są dwa kalkulatory: Kalkulator ekonomiczny i kalkulator sumienia. Jeden bez drugiego się nie obejdzie. Rachunek musi uwzględniać sumienie, a sumienie rachunek.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.