Głód Eucharystii

W drodze 4/2010 W drodze 4/2010

Głód Boga zapewne nie jest zjawiskiem powszechnym. Równie często, a może nawet częściej, pojawia się w nas potrzeba ucieczki, ukrycia się przed Nim. Próbowali tego już pierwsi grzesznicy (por. Rdz 3,8). W jaki sposób czynią to grzesznicy współcześni?

Jan Paweł II napisał kiedyś, że głód Eucharystii jest znakiem potwierdzającym naszą wiarę w życie wieczne. „Przyjęcie Eucharystii – wyjaśniał ten wielki Duszpasterz – jest wejściem w głęboką komunię z Jezusem. Wytrwajcie we Mnie, a Ja będę trwał w was (J 15,4). Ta relacja wewnętrznego trwania w sobie nawzajempozwala nam antycypować w jakiś sposób niebo na ziemi. Czyż nie to jest największym pragnieniem człowieka? Czyż nie to było zamierzeniem Boga realizującego w dziejach swój plan zbawienia? Bóg sprawił, że serce człowieka odczuwa głód Jego słowa, głód, który zaspokoi tylko pełne zjednoczenie z Nim. Komunia eucharystyczna jest nam dana, byśmy sycili się Bogiem na tej ziemi w oczekiwaniu na pełne zaspokojenie w niebie” (list apostolski Mane nobiscum Domine, 19).

Świadectwa głodu Eucharystii są bardzo różne. Dzięki Euzebiuszowi z Cezarei (Historia kościelna, 6,44) zachowała się wzruszająca historia z połowy III wieku o starcu Serapionie z Aleksandrii, który załamał się podczas prześladowań i wobec tego nie wolno mu było przystępować do komunii. Brak Eucharystii przeżywał jako największe nieszczęście, w końcu jednak sam Bóg ulitował się nad nim i nie pozwolił mu umrzeć bez komunii świętej.

Warto też przypomnieć niezwykłą opowieść świętego Zygmunta Szczęsnego Felińskiego o staruszku, który w ciągu czterdziestu lat pobytu na Syberii ani razu nie spotkał księdza i nie mógł się wyspowiadać i przyjąć Najświętszego Sakramentu. Pożądanie sakramentów ogarnęło go do tego stopnia, że kiedy dowiedział się o zesłanym na Sybir biskupie, podjął wielodniową pieszą wyprawę, aż wreszcie udało mu się – na trzy miesiące przed śmiercią – zrealizować to największe pragnienie swojego życia.

Wiele dramatycznych historii o tym, ile ofiarności i serca wkładano, ażeby zaspokoić dojmujący głód Eucharystii, znaleźć można we wspomnieniach z Pawiaka i z hitlerowskich obozów, a również we wspomnieniach zesłańców syberyjskich oraz łagierników.

W naszych czasach swój głód Eucharystii nieraz wyznają księdzu, ale chyba nie tylko księdzu, katolicy żyjący w związkach niesakramentalnych. Niektórzy z nich potrafią podjąć trudne, nieraz bardzo trudne decyzje, byleby tylko móc do komunii przystępować.

Z kolei Jan Paweł II wręcz prosił osoby odpowiedzialne za prowadzenie parafii bez księdza, ażeby starały się „o nieustanne podtrzymywanie we wspólnocie prawdziwego głodu Eucharystii, który sprawi, iż nie zostanie zmarnowana żadna okazja do odprawiania mszy świętej, dzięki skorzystaniu chociażby z okazjonalnej obecności kapłana” (encyklika Ecclesia de Eucharistia, 33). „Nie zbuduje się bowiem – przypomniał Jan Paweł II naukę ostatniego soboru – żadnej wspólnoty chrześcijańskiej, jeżeli nie jest ona zakorzeniona w celebracji Najświętszej Eucharystii”.

Dwa szczególnie poruszające świadectwa na temat głodu Eucharystii podam na końcu. Najpierw świadectwo świętej siostry Faustyny. Chciałoby się mieć choć odrobinę tej żarliwości, z jaką Faustyna przeżywała swoje komunie święte: „W pewnej chwili bardzo pragnęłam przystąpić do komunii świętej, ale miałam pewną wątpliwość, i nie przystąpiłam. Cierpiałam z tego powodu strasznie. Zdawało mi się, że mi serce pęknie z bólu. Kiedy zajęłam się pracą, pełna gorzkości w sercu, nagle stanął Jezus przy mnie i rzekł mi: Córko moja, nie opuszczaj komunii świętej, chyba wtenczas, kiedy wiesz dobrze, że upadłaś ciężko, poza tym niech cię nie powstrzymują żadne wątpliwości w łączeniu się ze Mną w mojej tajemnicy miłości. Drobne twoje usterki znikną w mojej miłości, jak źdźbło słomy rzucone na wielki żar. Wiedz o tym, że zasmucasz Mnie bardzo, kiedy Mnie opuszczasz w komunii świętej” (Dzienniczek, 156).

Świadectwo drugie pochodzi od znanej konwertytki amerykańskiej Kimberly Hahn, która wspólnie ze swoim mężem odbyła trudną dla nich obojga drogę od zaangażowanego protestantyzmu do Kościoła katolickiego: „Choć już od ponad roku wierzyłam w przeistoczenie, jeszcze nigdy nie zatęskniłam za komunią. Teraz jednak głód Eucharystii był pierwszym uczuciem po przebudzeniu i ostatnim przed zaśnięciem. Jako nastolatka przyjęłam Jezusa przez wiarę jako Zbawiciela i Pana, a obecnie zapragnęłam przyjąć Jego Ciało i Krew. Uniżenie Jezusa polegało bowiem nie tylko na tym, że przyjął nasze ludzkie ciało, by stać się doskonałą ofiarą za nas; On zstąpił jeszcze niżej, ofiarując nam to samo Ciało, by stało się życiem i pokarmem naszych dusz! Uczynił tak po to, abyśmy mogli mieć Go w sobie. Nie tylko w naszym sercu, ale także w naszym fizycznym ciele, stając się żywym tabernakulum. Czułam, że jeszcze chwila, a serce mi pęknie z nadmiaru radości!”.

Wczytując się w to świadectwo, chciałoby się zawołać, że Kimberly już teraz jedną nogą jest niebie!

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...